Mamy nadzieję, że to był dla Was dobry rok. A nawet jeśli nie był, to też nie ma co narzekać – dzięki temu jest większa szansa, że następny będzie od niego lepszy. Ale ponieważ w dobrym tonie jest trochę ponarzekać – Ekipa Samcika wytypowała listę najbardziej wkurzających osób, rzeczy i zjawisk w 2019 r. w świecie naszych domowych finansów. Z ich powodu to nawet dobrze, że ten rok już się kończy
1. Firmy zarządzające sieciami terminali płatniczych – z powodu „krzywego” działania DCC
Dynamiczna konwersja walut (DCC) to opcja płacenia za granicą w walucie, której na co dzień używa klient (transakcję przelicza się na miejscu na „domową” walutę karty klienta). Ta usługa sama w sobie nie jest zła. Ale dochodziły nas w tym roku słuchy, że terminale płatnicze w całej Polsce – od Podkarpacia aż po Warmię – zachowują się tak, jakby „zapominały”, że tu jest Polska. I na siłę chcą rozliczać transakcje w euro albo w funtach, nawet jeśli płacimy swoją zwykłą kartą debetową.
- Wymarzony moment, żeby inwestować w fundusze obligacji? Podcast z Pawłem Mizerskim [POWERED BY UNIQA TFI]
- Nowe funkcje terminali płatniczych. Jak biometria zmieni świat naszych zakupów? [POWERED BY FISERV]
- BaseModel.ai od BNP Paribas: najbardziej zaawansowana odsłona sztucznej inteligencji we współczesnej bankowości!? [POWERED BY BNP PARIBAS]
Pierwszy przypadek opisaliśmy w marcu i to było trzęsienie ziemi – operator terminala wysłał ekipę śledczą do sklepu, żeby zbadała jakie złe mocy opanowały urządzenie. Ale napięcie – jak u Hitchcocka – potem już tylko rosło i z miesiąca na miesiąc pojawiały się nowe symptomy „opętania”. Doszło do tego, że zaczęliście przesyłać nam filmy i zdjęcia potwierdzeń transakcji, na których widać jak w magicznych sposób terminale nie pytają się o walutę, albo odpowiadają za nas.
Ostatnie raporty „z frontu” donoszą, że nawet klienci korzystający z na wskroś polskiej aplikacji IKO nie mogą czuć się stuprocentowo bezpieczni. Dosłownie kilka dni temu dostaliśmy zdjęcie ekranu bankomatu, który polską kartę polskiego klienta chciał „potraktować” przewalutowaniem na euro! Winny? Podobno stary osprzęt, złe numery kart, albo zła wola sprzedawców. A może jedno, drugie i trzecie? A może jeszcze coś innego? Sprawa zapewne będzie miała swój dalszy ciąg w 2020 r.
2. Szefostwo Narodowego Banku Polskiego z powodu niszczenia wartości naszych oszczędności
Mamy co prawda wyższe stopy procentowe niż te obowiązujące w Europie Zachodniej, ale od jakiegoś czasu nie pokrywają one strat wynikających z inflacji. Pieniądze trzymane w bankach tracą na wartości, co wynika częściowo właśnie z polityki NBP utrzymywania ich na poziomie na tyle niskim, by nie zachęcał do oszczędzania, a zachęcał do konsumpcji.
Z powodu zaorania rynku akcji oraz obligacji siłą rzeczy władze – tu już wkurzyli nas również szefowie Ministerstwa Finansów, KNF, a trochę też i sam premier – pchają pieniądze na rynek nieruchomości, który też „zapomniały” uregulować. Polacy, zamiast inwestować oszczędności w REIT-y lub inne ogarnięte regulacyjnie instrumenty finansowe, rzucają się na rynek condohoteli i wpuszczają pieniądze na platformy inwestycyjne, których wiarygodność jest niezbadana. A co na to organy państwa? Oczywiście ostrzegają, bo ostrzegać jest łatwiej, niż rozwiązać problem.
3. Ancymony ze Związku Banków Polskich z powodu głupiej reakcji w sprawie zwrotu prowizji od kredytów spłacanych przed terminem
Bankowcy bronili się rękami i nogami przed zwracaniem prowizji. Nie zgadzali się z wykładnią prawa, która była tak oczywista, że było wiadomo, iż pieniądze klientom będzie trzeba zwracać. Ale bankowcy, jak to bankowcy, musieli dostać po głowie od TSUE, żeby coś zrobili.
O ile w przypadku kredytów frankowych mogę próbować zrozumieć ich strategię, o tyle w sprawie prowizji kredytowych (czyli tzw. „małego TSUE”) zachowali się fatalnie. Związek Banków Polskich mógł to towarzystwo zebrać i powiedzieć: „kochani, tak dłużej się nie da, nie róbmy siary”. A zamiast tego wciskali kit tak długo, jak tylko się dało.
4. Prezesi Citi Handlowego z powodu nieumiejętnego wprowadzenia na rynek nowego podejścia, że Revolut jest „be”
Chodzi o zwyczaj, że za doładowywanie kart Revoluta – i innych tego typu „wynalazków” – kartą kredytową powinno płacić się wysoką prowizję. Nie podważając zasadności takiego spojrzenia (da się znaleźć argumenty, które za tym przemawiają) – dość duża bezwzględność przy jego wprowadzaniu w życie kosztowała wiele zdrowia wiele osób.
5. Wierchuszka mBanku z powodu „odstrzału prewencyjnego” firm
Do regulacji dotyczących ustalania tzw. beneficjenta rzeczywistego w przypadku rachunków firmowych (np. spółek) mBank podszedł wyjątkowo poważnie. Ale nie z tego czynić mu wypada zarzut, lecz z katastrofy komunikacyjnej, która temu towarzyszyła. Zdarzało się, że przedstawiciele firm dopełniali wszystkich formalności, a mBank i tak zamykał im konta
6. Majstrzy od aplikacji SkyCash z powodu kiepskiego żartu pod tytułem „weryfikacja klientów”
Sposób wprowadzenia weryfikacji klientów, która podobno była niezbędna (choć niektórzy mówią, że obyłoby się bez) wzbudził mnóstwo kontrowersji. To była teksańska masakra piłą mechaniczną, która wielu użytkowników tej aplikacji raz na zawsze wyleczyła ze zwyczaju jej używania.
7. Główni macherzy w polskim oddziale banku DNB z powodu podchodów
W tym roku znów wkurzali nas szefowie norweskiego banku, który od lat nie umie się porozumieć z częścią klientów. Były kombinacje z UOKiK-iem, były próby rekompensowania klientom zmian dotyczących ich pakietów usług, ale wszystko w atmosferze wojny podjazdowej.
8. Szefowie Idea Banku z powodu nieruchawości w naprawieniu starych grzechów
Sprawa co prawda stara, bo dotyczy GetBacku, ale w tym roku został przedstawiony materiał dowodowy, który pokazuje czarno na białym jak wyglądał misselling przy sprzedaży obligacji GetBacku. Brzydkie rzeczy działy się na skalę przemysłową, a wciąż nie widać, by bank na taką samą skalę chciał się z ofiarami missellingu rozliczyć. Ale nie tylko Idea Bank wciskał klientom te papiery. Problem z „rozliczeniem się” z klientami za misselling ma też Citi Handlowy.
9. Firmy leasingowe, które w przypadku stłuczki nie kwapią się do zapłaty podatku VAT
Gdy dojdzie do stłuczki lub wypadku, straty pokrywane są z obowiązkowej polisy OC sprawcy. Niby oczywista sprawa, ale nie w sytuacji, jeśli samochód należy do firmy leasingowej. Pani Anna miała wypadek nie ze swojej winy, ale warsztat samochodowy zażądał od niej 10.000 zł z tytułu podatku VAT. Ubezpieczyciel (Compensa) twierdził, że VAT powinna zapłacić firma leasingowa (mLeasing), bo to ona de facto jest właścicielem auta, ale ta uważa, że płacić powinna pani Anna. W podobnej sprawie dostaliśmy w mijającym roku więcej listów. Wygląda więc na to, że problem wymaga systemowego rozwiązania.
10. (Niektórzy) prawnicy „frankowi” z powodu pazerności i robienia ludziom wody z mózgu
Orzeczenie TSUE w sprawie franków otworzyło wrota do raju kancelariom prawniczym, które chciałyby „obsłużyć” odwalutowanie lub unieważnienie umów jak największej liczby klientów, oczywiście uprzednio pobierając od nich opłaty. Są wśród prawników ci rzetelni, którzy nie zdzierają z klientów skóry i nie obiecują im gruszek na wierzbie (czyli „wygranej pewnej, jak w banku”), ale są i tacy, którzy chętnie pobiorą sutą prowizję na wejściu, dadza gwarancję wygranej i tego, że skasują 30% tego, co ewentualnie ugrają dla klienta, Taki prawnik to nie jest dużo lepszy, niż najgorszy frankowy bankier. A są i pomocnicy prawników, którzy – żeby się dostać do klientów – wykradają z banków bazy danych kredytobiorców.
Oni wkurzyli nas najbardziej, ale oprócz tego denerwowaliśmy się z powodu pomniejszych absurdów. A jakich?
Firma leasingowa zabiera rolnikowi nowy pług, ale raty każe płacić. Ubiegłoroczne plony były kiepskie, więc pan Andrzej, rolnik spod Mikołajek nie zapłacił jednej raty za pług, który był w leasingu. To była nówka sztuka, używana tylko 3 miesiące. Firma okazała się wyjątkowo mało elastyczna, bo zabrała maszynę, ale raty kazała płacić. Wszystko odbyło się zgodnie z umową i ustawą. Twarde prawo, lecz prawo – można spuentować. Ale logiki w tym brak – zabrać narzędzie zarobku i oczekiwać wynagrodzenia?
Przelew z Wielkiej Brytanii, który się księguje i wyksięgowuje. Pieniądze naszego rodaka, który czekał na przelew z Wielkiej Brytanii najpierw zaksięgowały się na jego koncie, ale potem bank uznał, że nie dostał potwierdzenia pokrycia przelewu z banku nadawcy. Jak to możliwe? Bank odbiorcy udostępnia klientom pieniądze szybciej, niż wpłyną one faktycznie na jego rachunek. Ale gdy treść przelewu gdzieś zabłądzi po drodze, bo bank-odbiorca ma prawo je wyksięgować. Proste? Proste. Tyle, że angielski bank mówi, że od niego pieniądze wyszły.
Kuchenne kontrrewolucje IKEA. Najpierw opisaliśmy jak pan Konrad nie mógł się przez pół roku (!) doprosić, żeby ekipa wyznaczona przez Ikeę zamontowała szafki kuchenne. Nie minęło kilka miesięcy, a te same, kuchenne problemy spotkały jednego z nas. Maciek Bednarek przekonał się, że duża firma meblarska nie potrafi przyciąć trzech desek.
Absurdem finansowym w 2019 r. było na pewno to, że nawet po ogłoszeniu bankructwa biura podróży Thomas Cook, jego polska spółka, czyli Neckermann sprzedawał jeszcze wycieczki. Mało tego, szefostwo mówiło, że firmie nic nie grozi. Ściema większa niż z Getbackiem. Nie minęły 24 godziny, a Neckermann upadł. Do kraju trzeba było sprowadzić 3.600 osób. To było największe bankructwo od czasu upadku Alfa Star z 2015 r.
W Intercity mają nawet bilety na miejsca stojące w pierwszej klasie. O tym, że w przewozach dalekobieżnych mamy monopol nie trzeba nikomu przypominać. Punktualność spada, ceny rosną. Ale żeby brać kasę za możliwość stania w pierwszej klasie (i przy okazji narażać pasażerów tejże na podróż w ścisku)?
Hulajnogi Lime jeżdżą za ile chcą, czyli wkurzające błędy w aplikacji. Rzucić na „rynek” trochę hulajnóg i aplikację do nich jest łatwo, ale sprawić, żeby ta aplikacja działała bez błędów – to już trudniejsze. Kilkakrotnie pisaliśmy o tym, że twórcom systemu Lime się to nie udaje. A nikt nie lubi być robiony w trąbę i to w ruchu, „dla swojego bezpieczeństwa””.
PayPal prędzej pomoże oszustowi niż swojemu klientowi. PayPal to megapopularny pośrednik w płatnościach, ale wciąż są na niego skargi. Jest jak „IKEA płatności”. W prostych sprawach się sprawdza, ale jak rzeczy stają się trudniejsze – okazuje się być kompletnie nieprzygotowany do obsługi swoich własnych klientów.
W programie lojalnościowym LOT Niemcy nas biją. Nie jest to może afera, która daje bardzo „po oczach”, ale wielu moich czytelników korzysta z usług narodowego przewoźnika i zbiera punkty w programie lojalnościowym Miles&More. Zbieranie jest miłe, ale jeśli chodzi o wykorzystywanie punktów, to Polacy są klientami „drugiej kategorii”. W czasach wstawania z kolan to powinno kwalifikować się na rózgę.
Wniosek o kredyt, czy wniosek o wniosek o kredyt? Bank PKO BP odrzucił wniosek kredytowy klienta, ale gdy ów klient zapytał dlaczego, to bank oświadczył, że… to był tylko wniosek o wniosek. Wkurzające? A jakże. Głupie? Niewątpliwie.
Anna Maria piękną ma kreskę, czyli miała być „kustomizacja”, a jest irytacja. Są banki, które lepiej od Ciebie wiedzą jak się masz nazywać. A jeśli nazywasz się nie tak, jak pasuje bankowi, to jest to twój problem, a nie banku.
A już sami nie wiemy, czy bardziej nas wkurzyły, czy śmieszyły darmowe konta wprowadzone obowiązkowo przez wszystkie banki. Takie konta dla nikogo. Z tym, że tutaj banki ponoszą tylko część winy. Drugą część ponosi Unia Europejska, która miała głupi pomysł, który banki głupio wprowadziły tak, żeby nikt się o tym nie dowiedział.
Źródło zdjęcia: Engin_Akyurt/Pixabay