Do niedawna na usługę DCC (Dynamiczna Konwersja Walut) musieli uważać głównie turyści, którzy płacili kartą, a przebywali akurat nie w swoim macierzystym kraju. Od kilku tygodni dostajemy sygnały o tym, że procedurą DCC może zostać „uszczęśliwiony” posiadacz najzwyklejszej karty debetowej dołączonej do rachunku prowadzonego przez polski bank. Co tu się wyprawia? I jak nie dać się nabrać?
O nadużyciach związanych z DCC piszemy od wielu tygodni. Przy płatności kartą klienci dostają propozycje przewalutowania transakcji po zaproponowanym przez właściciela kursie. Bywają przy tym problemy z możliwością wyboru – czasem klienci są „zmuszani” lub „skłaniani” do skorzystania z tego mechanizmu. Problem nie znika, ale – jak słyszymy – wchodzi na nowe terytoria. Dziś dopiszemy kolejny rozdział w odysei DCC. Tym razem od pana Grzegorza z Krosna.
- Pięć lat PPK. Ile zarobili ci, którzy na początku zaryzykowali? Gdzie (dzięki PPK i nie tylko) jesteśmy na drodze do dodatkowej emerytury? Słodko-gorzko [WYCISKANIE EMERYTURY BY UNIQA TFI]
- Ile złota w portfelu w obecnych czasach? Jaki udział powinien mieć żółty kruszec w naszych inwestycjach? Są nowe wyliczenia analityków [STAĆ CIĘ NA ZŁOTO BY GOLDSAVER]
- Zdjęcia w smartfonie: coraz częściej pierwszy krok do… zakupów. Czy pożyczki „na fotkę” będą hitem sezonu zakupowego? Bać się czy cieszyć? [BANKOWOŚĆ PRZYSZŁOŚCI BY VELOBANK]
Czytaj też: Wybierasz się za granicę? Zadbaj o walutę na wyjazd. Nie tylko w gotówce, ale i o tę na karcie płatniczej
DCC w IKO! Ale pan Grzegorz miał na to oko
Opisany niżej przypadek jest szczególny i wymyka się wszelkim schematom opisanym do tej pory. A opisywaliśmy ich sporo. Zaczynając od obywateli Niemiec o polskich korzeniach, którzy przyjechali na zakupy do Olsztyna, przez klientów Revoluta, którzy mieli problem na stacji benzynowej, aż po zwykłych Kowalskich, którzy chcieli kupić szwedzkie klopsiki w Ikea. Nieważne czy mowa o dużych, czy małych sklepach – generalnie konsumenci nie znają dnia ani godziny, kiedy dopadnie ich propozycja (czasem nie do odrzucenia) przewalutowania.
Pana Grzegorza spotkało to w rodzinnym Krośnie pod koniec października. Odwiedził myjnię auto-spa i chciał uregulować rachunek w kwocie 145 zł, płacąc kartą. Pan Grzegorz ma konto w Inteligo. Jest to zwykłe konto złotówkowe, a do niego wydano normalną kartę złotówkową. Pan Grzegorz sądził więc, że nic złego nie może go spotkać, skoro płaci w Polsce złotową kartą polskiego banku. Do czasu.
„Przy pierwszym podejściu do płatności pracownik firmy podał mi terminal, do którego zbliżyłem telefon. Przed wpisaniem PIN-u popatrzyłem na terminal i sprawdziłem, jaką kwotę zatwierdzam. Na nim wyświetlona została kwota 37,98 euro. Na moją informację, że chcę zapłacić w złotych pracownik popatrzył na terminal i stwierdził, że na dole można wybrać czy płatność ma być w złotówkach czy w euro. Poinformowałem, że chce płacić w złotych, więc pracownik coś poprzyciskał na terminalu i podał mi go znowu – do wprowadzenia PIN-u. Na wyświetlaczu widzę dalej kwotę w euro, ale już bez żadnej możliwości zmiany na złotówki. Poinformowałem o tym pracownika, a ten stwierdził, że nie wie dlaczego tak jest i anuluje transakcję oraz spróbuje jeszcze raz. Twierdził, że pierwszy raz się spotyka z taką sytuacją”
Czytaj też: W tych bankach możesz już podpiąć do konta e-kantor. Cinkciarz i Walutomat mogą zwijać interes?
Krosno, auto-myjnia, płatność 145 zł. Podejście drugie
Pan Grzegorz relacjonuje, że przestał już oceniać czy jego auto jest dobrze umyte, czy na karoserii nie ma smug, a lakier się błyszczy. Nie odrywał wzroku od terminala.
„Pracownik po raz drugi wprowadził kwotę 145 zł. Terminal tym razem przeliczył kwotę na 37,98 euro, czyli po kursie 3,81 zł za euro. Na dole wyświetlacza pojawiła się możliwość wyboru waluty płatności, przy czym domyślną walutą było euro. Po wybraniu płatności złotowej terminal, zapytał po angielsku czy chcę zapłacić z gwarantowanym kursem wymiany 1 PLN=0,261945 EUR. Oczywiście domyślną opcją był wybór „tak”. Po wybraniu „nie” dalsza część płatności przebiegła normalnie, konto zostało obciążone kwotą 145 zł”
Przyznacie, że łatwo nie było, a przejście przez – prostą, wydawać by się mogło – płatność przypominało spacer po polu minowym. Szczęśliwie dzięki zachowaniu szczególnej ostrożności pan Grzegorz wyszedł z tej przeprawy bez szanku. Jak sam mówi, cieszy się, że zachował czujność, bo na zastosowaniu kursu euro proponowanym przy płatności byłby stratny ponad 20 zł.
Dziwna sprawa. Prawnym środkiem płatniczym w Polsce są złote i kiedy polskie firmy proponują domyślnie płatność w euro, można zacząć się zastanawiać, czy to nie aby oswajanie opinii publicznej przed przystąpieniem do strefy euro ;-).
Operator terminala: „to nie my tutaj zawiniliśmy!”. Bank: „karty Inteligo są polskie”
Zapytaliśmy właściciela terminala, firmę IT Card, co się dzieje na wschodnich rubieżach Polski? Oto jaką odpowiedź dostaliśmy:
„Problem ten związany jest stricte z kartami. Okazuje się że dużo część kart w Polsce wydawanych jest w taki sposób że, karta wysyła znacznik, który mówi o tym, że jest to karta w walucie euro. Na bieżąco wyłapujemy tego typu zgłoszenia i dodajemy wyjątki, tak aby w naszych systemach karty te były poprawnie rozpoznawane jako karty w PLN. Kod BIN karty ze wspomnianego przez Pana przypadku również został już zgłoszony”.
Przy okazji poprzedniego tekstu okazało się, że w niektórych przypadkach problem może wynikać z kodów BIN przypisanych do części kart, które to kody widziane są jak zagraniczne: problem zidentyfikowały mBank i ING.
Chciało by się napisać, że wskazuje na to, że niektóre karty Inteligo można dopisać do tego zestawu, ale… bank poproszony o komentarz również zrobił wielkie oczy ze zdziwienia.
W przypadku kart Inteligo nie odnotowaliśmy błędów, które powodowałyby inicjowanie przewalutowania transakcji. Opisywana transakcja powinna być inicjowana w walucie polskiej.
Czyli cytując klasyka „inni szatani byli tam czynni”, ale jacy skoro ani operator terminala, ani wydawca karty nie widzą w systemie, żeby problem był po ich stronie. Sama organizacja płatnicza karty nie ma tu nic do rzeczy. Być może sklepy tak konfigurują terminale, że przeliczały transakcje na euro, bo mają z tego dodatkową marże? To domysły, ale przecież IT Card powiedział, że to kwestia banku. Bank, że u nich jest wszystko ok… I tak w koło Macieju.
A może klient zmyśla? To zły trop – mamy zdjęcia potwierdzeń transakcji. Bank poradził, żeby klient złożył reklamację, to pozwoli mu lepiej zdiagnozować ten konkretny przypadek. Jeśli to zrobi i dostaniemy odpowiedź, możecie być pewni, że nie będziemy jej trzymać tylko dla siebie.
Nie ukrywam, że czytelnicy piszą do nas, że mają tego dość. I trochę dziwne, że nic nie można z tym zrobić – KNF mówi, że skarg nie ma, a UOKiK – że to nie jego jurysdykcja. W tej sytuacji konsumenci będą musieli sami tworzyć „patrole sąsiedzkie” i monitorować płatności kartami, nagrywać filmy, przesyłać potwierdzenia transakcji i nam wysyłać. Czytelnicy apelują, żebyśmy wpłynęli na decydentów, żeby coś z tym zrobili. Będziemy naciskali i wywierali presję, może w końcu się uda.
źródło zdjęcia:PixaBay