5 maja 2022

Inflacja coraz wyższa, „odpalił” jej kolejny silnik. Dlaczego podwyżki stóp procentowych nie działają? I czy kolejne mają w takim razie jakikolwiek sens?

Inflacja coraz wyższa, „odpalił” jej kolejny silnik. Dlaczego podwyżki stóp procentowych nie działają? I czy kolejne mają w takim razie jakikolwiek sens?

Inflacja jest coraz wyższa. Ostatnio „odpalił” jej kolejny silnik – ceny żywności. Analitycy straszą, że za wszystko zapłacą kredytobiorcy, bo nie ma szans na uniknięcie kolejnych, dotkliwych podwyżek stóp procentowych. No właśnie, czy na pewno nie ma? Po co wciąż podwyższać stopy, skoro widać jak na dłoni, że podwyżki stóp procentowych (przynajmniej na razie) nie działają? A może jeszcze zadziałają? 

Inflacja (12,3%) jest najwyższa od 1998 r. Oczywiście napędzają ją wysokie ceny paliw i rachunki za energię (w skali roku wzrosły o 27%). Ale złe rzeczy zaczęły dziać się też z cenami żywności – poszły w górę o 4,2% w ciągu jednego miesiąca! Po prostu do sklepów dotarły wyższe ceny wytworzenia żywności spowodowane wysokimi cenami gazu, prądu i paliwa, a do tego doszedł efekt wojny na wschodzie (Rosja i Ukraina to znaczący producenci żywności).

Zobacz również:

Duża część czytelników „subiektywności” nie pamięta takiego wzrostu cen. Nie wiemy, jak zabezpieczać przed czymś takim oszczędności oraz jak zarządzać domowym budżetem w erze tak wysokiego wzrostu cen. Kupować lodówki? Nie kupować, tylko oszczędzać? Nadpłacać kredyty, zanim podrożeją? Nie nadpłacać, tylko „siedzieć na gotówce”? Kupować nieruchomości? A może je sprzedawać i wymieniać pieniądze na obce waluty?

Porady na inflację, czyli jak żyć, gdy ceny skaczą nam do gardła?

Cały zestaw inflacyjnych dylematów staramy się na bieżąco na „Subiektywnie o Finansach” rozkminiać. Zapraszam do przeczytania o czterech strategiach, które możemy – jako konsumenci – przyjąć w czasie wysokiej inflacji. Wysokie ceny żywności to dobry argument, żeby zapoznać się z naszym poradnikiem poświęconym temu, w jaki sposób mądrze ograniczyć wydatki na żywność i nie umrzeć z głodu. Era wysokiej inflacji to też powód, by przyjrzeć się programom lojalnościowym – jeśli w ciągu roku da się zaoszczędzić na zakupach 1000 zł, to przy wysokiej inflacji warto się pochylić nad tym tematem.

Drożeją rachunki, żywność w sklepach, ale i raty kredytowe. Co można z tym zrobić? Są co najmniej cztery sposoby, żeby uratować się przed wzrostem kosztów kredytu albo zamortyzować jego objawy. A co zrobić z pieniędzmi? Poniżej kilka linków do przydatnych rad dla tych, którzy chcą uchronić przed inflacją swoje oszczędności i robić to rozsądnie. Jak w tak porąbanych czasach zarabiać pieniądze? W tej analizie są trzy hipotezy. Polecam też:

>>> W górę idzie inflacja, ale i… oprocentowanie rządowych obligacji. Tutaj dwa słowa o tym, które teraz chronią najlepiej przed inflacją. Warto zwrócić uwagę na obligacje rządowe, których oprocentowanie jest uzależnione od stawki WIBOR. W długim terminie – przynajmniej 20-letnim – przed inflacją powinny ochronić też inwestycje w akcje porządnych spółek dywidendowych (tutaj case study). Nie do końca bezpieczną opcją, ale do rozważenia, są obligacje korporacyjne spółek o najwyższych ratingach, o ile oczywiście oprocentowanie obligacji jest uzależnione od stawki WIBOR (czyli zależy m.in. od inflacji).

>>> Inflację napędzają w dużej mierze wysokie ceny surowców i złotaCzy, inwestując w surowce, można zabezpieczyć się przed inflacją? Jak to robić? Czy złoto może uchronić przed wysoką inflacją? Próba sprawdzenia i uporządkowania tego tematu jest w tym artykule.

>>> Czy lekarstwem na wysoką inflację mogą być waluty obce? Niekoniecznie, bo przecież nie tylko w Polsce inflacja szaleje. Ale które waluty obce są niezłym „przechowalnikiem” realnej wartości? Warto też przeczytać poradnik o tym, czy warto w walutach obcych przechowywać oszczędności, gdy chcemy za rok-dwa coś drogiego kupić i boimy się, że cena tego czegoś wzrośnie za bardzo.

No i na koniec jeszcze polecam dwa słowa o tym, jakich inwestycji unikać, jeśli chcesz rozsądnie chronić oszczędności przed inflacją. W co inwestować oszczędności w erze wysokiej inflacji, a w co nie? Przeczytaj też koniecznie, jakie trzy błędy w inwestowaniu najczęściej popełniamy, gdy chcemy ochronić pieniądze przed inflacją.

Kredyt hipoteczny wkrótce z oprocentowaniem 10% rocznie?

Prawdopodobnie mamy „włączone” już prawie wszystkie „silniki inflacyjne”: po kilkanaście procent w skali roku rosną domowe rachunki (czynsz, prąd, gaz). Na bardzo wysokim poziomie (choć przestały rosnąć) utrzymują się ceny paliwa do samochodów prywatnych i tych wykorzystywanych do zapełniania magazynów i sklepów.

Połowa Polaków posiadająca kredyty zderzyła się z bardzo dużym wzrostem spłacanych rat, zaś teraz w górę ruszyły jeszcze ceny żywności. W zasadzie do kompletu brakuje nam jeszcze wzrostu cen elektroniki, sprzętu AGD i odzieży (na pewno nastąpi w sytuacji, gdy osłabi się złoty). Bardzo niepokojąca jest zwłaszcza inflacja bazowa (czyli inflacja po wyłączeniu cen energii, paliw i żywności, czyli zmieniających się sezonowo), która cały czas idzie w górę. To oznacza, że inflacja będzie nas męczyła stabilnie – nie pójdzie sobie za kilka, kilkanaście miesięcy.

Podwyżki stóp procentowych nie działają inflacja bazowa wciąż w górę
Podwyżki stóp procentowych nie działają? Inflacja bazowa wciąż w górę

Kiedy ceny przestaną rosnąć? Prawdopodobnie na razie nie przestaną. Być może tempo tego wzrostu przyhamuje latem, za trzy-cztery miesiące. Może się zdarzyć, że męczona wysoką inflacją i podwyżkami stóp procentowych gospodarka zacznie zwalniać, co spowoduje zmniejszenie popytu na energię i paliwa oraz żywność i… spadek cen. Może wtedy coś się ruszy.

Kłopot jest jeszcze w czym innym: że zapewne polski rząd wykorzysta ten moment do zlikwidowania dwóch tarcz antyinflacyjnych, które są potwornie kosztowne (przypominam: zerowy VAT na żywność, brak państwowych narzutów na prąd, gaz i paliwo oraz dopłaty w gotówce dla części gospodarstw domowych). Mówimy o kosztach 50-60 mld zł w skali roku. Likwidacja tarcz antyinflacyjnych – niezależnie od tego kiedy nastąpi – automatycznie wywoła efekt jojo. Wyższe ceny potrwają dłużej.

Co ze stopami procentowymi? Im wyższa inflacja, tym szybciej muszą rosnąć. Na razie wynoszą 5,25%. Mieliśmy ostatnio „katorżnicze” podwyżki i wszyscy są w szoku. Ostatni raz „piątkę” przy stopie procentowej NBP mieliśmy w 2008 r. Niektórzy analitycy (np. ci z ING) twierdzą, że trzeba będzie podwyższać stopy nawet do 7,5%.

To oznacza, że oprocentowanie kredytów hipotecznych osiągnąć może poziom dwucyfrowy. Jak to możliwe, skoro jeszcze niespełna rok temu oprocentowanie przeciętnego kredytu hipotecznego nie przekraczało 2,5% w skali roku? To proste. Wskaźniki WIBOR – od których zależy oprocentowanie kredytów – już dziś są w okolicach 6%, zaś kontrakty terminowe na ich wysokość za niecały rok – pokazują nawet 7,5%.

Czytaj też: Jak zarobić na wzroście WIBOR? Sprawdzam trzy sposoby na to, jak obrócić wzrost stóp procentowych na swoją korzyść (subiektywnieofinansach.pl)

Razem z marżą banku niektórzy kredytobiorcy mogą zobaczyć oprocentowanie swojego kredytu na dom lub mieszkanie na poziomie 10%. Przynajmniej w tym roku, bo w przyszłym WIBOR ma być zastąpiony jakąś inną stawką. Czy będzie niższa? Nie wiadomo. Więcej na temat zmian w oprocentowaniu kredytów hipotecznych przeczytacie tutaj.

Ale nie tylko hipoteczni kredytobiorcy zapłaczą, gdy oficjalna stopa procentowa NBP dotrze do 7,5%. Oprocentowanie kart kredytowych, debetów w kontach osobistych i kredytów gotówkowych będzie wtedy mogło wynosić nawet 22% (próg maksymalnego oprocentowania kredytu zależy od stóp procentowych NBP, to dwukrotność stopy oficjalnej plus 3,5 punktu procentowego).

Dlaczego podwyżki stóp procentowych nie działają?

Czy jest sens podnosić stopy procentowe, skoro inflacja i tak od tego nie spada? I dlaczego w ogóle nie spada? Z kilku powodów. Po pierwsze: podwyżki stóp procentowych przekładają się na inflację przeważnie dopiero po dwóch latach (czasem nawet po trzech). Dopiero po takim czasie „ściąganie” z rynku nadmiaru pieniądza zaczyna być widać w cenach. Więcej na ten temat opowiedziałem w tym wideofelietonie, zapraszam:

Po drugie: tym razem podwyżki stóp mogą zadziałać słabiej niż zwykle. Ze względu na to, że rząd i NBP (z pomocą PFR i BGK) wydrukowały 200 mld zł „pustego” pieniądza, natomiast banki toną pod ciężarem gotówki i wraz z podwyższaniem stóp nie idzie w górę oprocentowanie depozytów. Czyli „wyłączony” jest jeden z trzech – kto wie, czy nie najważniejszy – kanał wpływu stóp procentowych na gospodarkę.

Wyższe stopy procentowe pomagają złotemu (a silny złoty to niższe ceny wszystkiego, co sprowadzamy z zagranicy) oraz ograniczają nowy kredyt (przy okazji ograniczając też moc nabywczą ludziom, którzy spłacają wyższe raty). Te dwa silniki działają, ale…

Po trzecie: rząd robi wiele, żeby utrudnić robotę NBP. Dzięki wyższym stopom procentowym ludzie zapłacą pewnie z 20-30 mld zł wyższych rat kredytowych (te pieniądze nie trafią do sklepów), nie zostanie też udzielonych 30 mld zł kredytów hipotecznych. Ale z drugiej strony rząd pompuje na rynek znacznie większe kwoty:

>>> 50 mld zł w formie tarcz antyinflacyjnych,

>>> 30 mld zł poprzez redystrybucję pieniędzy w ramach „Polskiego Ładu” (pieniądze płyną od oszczędzających do „wydających”),

>>> 30-40 mld zł poprzez transfery do emerytów (13. emerytura, 14. emerytura, waloryzacja emerytur),

>>> w dalszym ciągu nie są wycofywane bezwarunkowe transfery socjalne w ramach programu 500+ (koszt roczny 40 mld zł) oraz zostały uruchomione dodatkowe transfery dla Ukraińców (15-50 mld zł, w zależności od założeń).

Nie chodzi oczywiście o to, żeby nie chronić najbardziej wrażliwych ludzi przed wzrostem cen. Chodzi o to, żeby nie rozrzucać pieniędzy z helikoptera, bo generalnie walka z inflacją może polegać tylko na jednym – zmniejszaniu ilości pieniędzy na rynku. Nie wszystkim po równo. Ale jednak.

Im bardziej rząd nakręca inflację, tym trudniej jest Radzie Polityki Pieniężnej uruchomić silnik „oszczędnościowy” – czyli ściągać pieniądze z rynku poprzez skłanianie ludzi do oszczędzania w bankach. Na razie – o czym pisał ostatnio na „Subiektywnie o Finansach” Maciek Bednarek – jest dokładnie odwrotnie, a więc pieniądze z banków są zabierane, a nie w nich deponowane.

Im wyższa inflacja, tym bardziej ujemne są realne stopy procentowe, a więc tym bardziej nie opłaca się oszczędzać pieniędzy. Jednocześnie bardziej opłaca się je wydawać. I w ten sposób nakręcamy spiralę inflacyjną. Istotę ujemnych realnie stóp procentowych pokazuje ekonomista Rafał Mundry na swoim wykresie (zapraszam do śledzenia jego profilu na Twitterze)

podwyżki stóp procentowych nie działają bo realne stopy procentowe sa ujemne
Podwyżki stóp procentowych nie działają? Bo realne stopy procentowe są ujemne, a banki są nadpłynne

Niewykluczone, że w tej sytuacji konieczne będą obligacje „antydrożyźniane”, ale to też nie jest idealne rozwiązanie, o czym już pisaliśmy na „Subiektywnie o Finansach” piórem Maćka Jaszczuka. A szczerze pisząc – przypomina rządowe tarcze antyinflacyjne z gwarantowanym efektem jojo.

Skoro podwyżki stóp procentowych nie działają, to może… stóp nie podnosić?

Skoro podwyżki stóp procentowych nie działają, to może… stóp nie podnosić? Nie możemy tego zrobić, bo zbyt niskie stopy procentowe (i zbyt niski WIBOR) spowodują, że zagraniczny kapitał zacznie wycofywać pieniądze z polskich obligacji – ich oprocentowanie jest uzależnione m.in. od ceny pieniądza na rynku międzybankowym. Niski procent i wysoka inflacja to miks, który powoduje, że kapitał idzie szukać lepszych miejsc do inwestowania.

Wycofywanie się kapitału zagranicznego spowodowałoby obniżenie wartości złotego i… pogłębienie strat „zagranicy” z inwestycji w polskie obligacje (traciliby nie tylko na różnicy między oprocentowaniem a inflacją, ale też na kursie walutowym). Spadek kursu złotego spowodowałby wzrost inflacji, jeszcze większe straty posiadaczy obligacji i… jeszcze większy spadek złotego.

Prędzej czy później do gry włączyliby się krajowi oszczędzający. Widząc spadek wartości złotego zaczęliby wymieniać swoje oszczędności na „twardą walutę”, czyli na coś, co na wartości nie traci. Przedsmak takich klimatów mieliśmy już w pierwszych tygodniach wojny, gdy wartość euro skoczyła do 5 zł i nie działały nawet interwencyjne sprzedaże walut przez NBP.

Gdyby dolar i euro stały się w naszych głowach zabezpieczeniem antyinflacyjnym, to jeszcze bardziej pogrążyłoby polską walutę i zakończyło możliwość finansowania w złotym zadłużenia kraju. I klops. A dokładniej: zmiany w mózgu i bankructwo kraju. W lutym 2020 r. pytałem: „Czy inflacja może wyrwać się spod kontroli?”. I przeczuwałem, że to właśnie się dzieje. Niestety, miałem rację.

Kto zapłaci za taką walkę inflacją, w której Rada Polityki Pieniężnej jest zmuszona coraz wyżej podnosić stopy procentowe, bo rząd coraz więcej pieniędzy wydaje na tarcze antyinflacyjne, pompując wzrost cen? Generalnie są to trzy grupy ludzi:

>>> kredytobiorcy (wzrost odsetek od kredytów będzie znacznie wyższy, niż byłby, gdyby rząd nie pompował do gospodarki tyle pieniędzy). Niestety, dziś walka z inflacją to wojna domowa między rządem i NBP – jedni zbijają inflację, a drudzy ją podwyższają.

>>> posiadacze oszczędności (wysoka inflacja plus nadpłynność banków oznacza niskie odsetki od depozytów i wysokie realne straty), chociaż posiadacze oszczędności mają prawo kupować np. antyinflacyjne obligacje 4-letnie i 10-letnie, więc jeśli tracą, to wynika to przede wszystkim z ich nieroztropności. Ostatnio proponowałem nawet program ochrony deponentów.

>>> pracownicy o najniższych kompetencjach i umiejętnościach lub ci, którzy w małym zakresie korzystają z tarcz antyinflacyjnych oraz nie dostają corocznych kilkunastoprocentowych podwyżek wynagrodzenia

Czytaj też: Inflacja w Polsce wynosi już 8,6%. Jest aż 6 winnych. Co będzie w 2022 r.? (subiektywnieofinansach.pl)

Subscribe
Powiadom o
75 komentarzy
Oldest
Newest Most Voted
Inline Feedbacks
Zobacz wszystkie komentarze
qqq
2 lat temu

Czy to nie jest tak, że stopa bazowa aby działała musi być wyższa od inflacji? Przynajmniej z wykresu wynika, że historycznie tak było przez większość czasu. Nawet gdyby banki dawały te 4.5% to jaki jest sens trzymać tam pieniądze przy inflacji 12%?

Michał
2 lat temu

Jestem lektorem na Uniwersytecie w mieście wojewódzkim. Ostatnią podwyżkę widziałem w październiku 2020. W tym czasie dostało mi się Wiborem (mam kredyt), paliwem (nie dość, że drogie to jeszcze skończyły się zajęcia zdalne) i całą resztą. Bardzo się przed tym broniłem, bo lubię swoją pracę, ale pora się ewakuować, bo widać, że statek tonie. Najlepsze jest jak Pinokio wychodzi i mówi z uśmiechem, że wynagrodzenia rosną szybciej niż inflacja. Nie ma się co dziwić, jak przy okazji pozwalniają się nauczyciele i akademicy, to będzie na rękę naszemu nierządowi, bo łatwiej sterować niewyedukowanymi wyborcami.

Lena
2 lat temu
Reply to  Maciej Samcik

Dokładnie przy tej inflacji to chyba mało co kto ” nadąża”. Chociaż trzeba próbować pójść po podwyżkę. Zwłaszcza jak ktoś pracuje dla firmy z zagranicy ma szansę że wzgl na umocnienie euro i dolar choćby

Michał
2 lat temu
Reply to  Maciej Samcik

Zakładając roboczo, że średnie wynagrodzenie faktycznie rośnie szybciej niż inflacja, a w edukacji (i pewnie innych sektorach budżetówki) stoi w miejscu, musimy dojść do wniosku, że są stanowiska gdzie wzrost wynagrodzeń grubo przekracza inflację tę średnią podbijając. Ale takich stanowisk chyba nie ma, prawda? A nie, czekaj…

Adzik
2 lat temu
Reply to  Maciej Samcik

W moim przypadku – w międzynarodowej korporacji podwyżki roczne w kwietniu były ok.5%

jsc
2 lat temu
Reply to  Maciej Samcik

Jak to której? Rządzącej!!!

E.G
2 lat temu

Do katastrofy finansowej dołączyła jeszcze katastrofa służby zdrowia. Na wizytę u kardiologa w dużym milionowym mieście czeka się ….pół roku !!! Po covidzie ludzie będą umierać na leczące się do niedawna choroby kardiologiczne . Do tego mamy ponad 3 mln ukraińskich kobiet i dzieci które właściwie już są bezdomne i bez żadnych perspektyw w Polsce a przyjdzie zima . Morawiecki , Kaczyński i Ziobro tłuką się publicznie od wielu miesięcy , nie respektują unijnych orzeczeń sądowych , fundusze UE wstrzymane a Polska gnije zdemolowana rządami pisowskich nieudaczników i oszustów .

Jan
2 lat temu

Trzecia grupa może nie stracić, bo często ta grupa jest na minimalnej krajowej, która rośnie szybciej niż inflacja. Najwięcej stracą średniaki, bo często mają kredyt, mają trochę oszczędności, często raz w roku jadą na all-inclusive za granicę, a przy słabej złotówce będzie słabo i raczej nie dostaną podwyżki przewyższając inflację

Lena
2 lat temu
Reply to  Maciej Samcik

Ale jak ktoś jest na minimalnej to albo dopłatę dostaje zazwyczaj pod stołem a nawet jeśli nie to dostaje tyle zasiłków itp że na rękę będzie miał więcej niż taki „średniak”

Tobiasz
2 lat temu

Dalsze podwyżki są koniecznością, bo w przeciwnym razie polska waluta stanie się ekonomicznie jedynie ciekawostką numizmatyczną. Do Pańskiej listy powodów, dlaczego podwyżki stóp nie działają dopisałbym: 1) Geopolitykę i ucieczkę kapitału do bezpiecznych przystani ze względu na bliskość wojny 2) Kryzys praworządności i niewykonanie orzeczeń TSUE 3) Brak pieniędzy z KPO i marginalna pozycja Polski w UE, na co Kaczyński z Ziobrą ciężko pracowali całe 7 lat 4) Brak stabilności systemu podatkowego, co stwarza niekorzystny klimat dla inwestycji kapitału zagranicznego 5) Brak rozwoju krajowych inwestycji lokalnych i innowacyjności (rząd tylko przewala kasę na wydmuszki typu CPK) 6) Zbyt późna reakcja… Czytaj więcej »

Aleks
2 lat temu
Reply to  Maciej Samcik

Najwazniejsza przyczyna jest brak stabilnosci obrotu: – prawa – tak kuriozalnych ustaw nie bylo od lat, a z roku na rok jakosc legislacji osiaga swoje kolejne minima oraz brak przestrzegania prawa – Tryb.Konst. to wlasciwie fasadowa instytucja na poziomie mniej wiecej tworów z PRL-u, – deintegracja z UE – nie mozna gryzc reki, ktora Cie karmi – chodzac po wielu ulicach polskich miast niewielu z krytykujacych UE zastanawia sie czy mieliby całe zęby, bo z funduszy UE np.w koncu nie mamy krzywych chodnikow. Ba po x latach w Karwi wlasnie z funduszy UE wybudowano publiczny szalet (WC) !!! Polska musiala… Czytaj więcej »

jsc
2 lat temu
Reply to  Tobiasz

Adn. 5
Nieszczęście z CPK jest jeszcze 1… zakładnikiem tego lotniska jest kompleksowa buodowa sieci kolejowej Polsce.

Lena
2 lat temu

A czy nie jest tak że kredyt hipoteczny się dewaluuje w pewien sposób? Przykładowo pożyczam od banku 100 tys i robię wykończenie mieszkania to za parę lat przy tej inflacji może się okazać że za te 100 tys w danym standardzie to bym pół mieszkania wykończyła?

Lena
2 lat temu
Reply to  Maciej Samcik

Da się to jakoś oszacować ? Zastanawiam się czy bardziej opłaca się nadplacic kredyt płacąc prowizje za wcześniejszą nadpłatę czy „inwestować ” w dom np urządzając ogród itp:) z tym że jeśli jest to dom docelowy to tak naprawdę zysk z tej „inwestycji” to byłoby wygodne mieszkanie a nie realny zysk 🤣

Lena
2 lat temu
Reply to  Maciej Samcik

Zakładamy że pensja nadąża za inflacja i nie ma presji psychicznej ( jest poduszka finansowa) to czy lepiej np kupować rzeczy do mieszkania które i tak chciało się kupić kiedyś albo np inwestować we własną studnie ( obniżka kosztów wody) czy spłacać za każdą nadprogramową złotówkę kredyt hipoteczny…oto mam pytanie😆

Jacek
2 lat temu
Reply to  Lena

dewaluacja kredytu inflacją nie istniej sama z siebie. Ososbiście kwestionuje zasadność tego twierdzenia. dlaczego inflacja nie dewaluuje kredytu (kredyt 100tys ido tego odsetki: wibor + marza): rośnie inflacja i gdy przekroczy pewien subiektywny próg następuje zmiana w polityce RPP, czyli rośnie stopa referencyjana a za nia WIBOR i wysokość raty kredytu. W efekcie wyższa od zakładanej inflacja niemal natychmiastowo zwięsza koszt kredytu i nie można mówić że inflacja dewaluuje kredyt. A teraz drugi punkt widzenia: Inflacja pwooduje że ide do szefa po podwyzkę lub szukam lepiej płatnej pracy. Po prostu daje mi kopa do ruszenia tyłka i zrobienia czegoś co… Czytaj więcej »

Andy
2 lat temu

Z ciekawości w pierwszych dniach wojny czytałem rosyjskie fora, ludzie tam też obawiali się hiperinflacji i radzili sobie nawzajem co zrobić z pieniędzmi. Wnioski mieli nastepujace: 1. Jak masz kredy hipoteczny to nie nadplacaj, (ale w Rosji większość kredytów jest o stałej stopie) 2. Jak masz możliwość to kup dolary, euro, funty 3. Jak masz walutę czy złoto to nie sprzedawaj. 4. Jak masz oszczędności to kup za nie dobra, które i tak planowałeś kupić w przewidywalnej przyszłości (pralkę, lodówkę, materiały budowlane, napraw samochód irt) 5. Jak masz małe oszczędności to kup za całość dobra szybko zbywalne o długiej dacie… Czytaj więcej »

Michał
2 lat temu

„Chodzi o to, żeby nie rozrzucać pieniędzy z helikoptera, bo generalnie walka z inflacją może polegać tylko na jednym – zmniejszaniu ilości pieniędzy na rynku. Nie wszystkim po równo. Ale jednak.”
Ale to jednak Ci co maja najmniej, generują największa inflacje 😉

Pawceluto
2 lat temu
Reply to  Maciej Samcik

Błędne myślenie, a co jak co ale inflację to akurat łatwo podzielić na sektory i zweryfikować kto w jakim za co odpowiada. Co z tego że ktoś mający mały dochód konsumuje aż 90% podczas gdy ten z większym tylko 40% jak 90% z 4 tys. netto to 3,6 tys. zł, podczas gdy 40% z 12tys. netto to 4,8 tys. zł? Tak samo trudno uznać, że za inflację na rynku mieszkaniowym czy motoryzacyjnym odpowiadają najbiedniejsi bo oni w ogóle do tych rynków nie maja dostępu. Od kilku miesięcy w Polsce nie ma praktycznie nowych samochodów na stockach, a w porównaniu z… Czytaj więcej »

Michał
2 lat temu
Reply to  Pawceluto

Ale tych co wydają 90% z 4k będzie np 1milion, a tych co wydają 40% z 12k będzie 50k i dlatego Ci co mają najmniej generują największą inflację, ponieważ po prostu jest ich dużo.
Druga kwestia to koszyk zakupowy, jeżeli wydałem w danym miesiącu 6k, z tego 3k na ratę kredytu hipotecznego, to nie 6k „podbija” inflacje tylko 3k. Tak samo jak wydałem 10k, ale w ramach tego kupiłem np wycieczkę do Egiptu, to tak samo nie 10k „podbija” inflacje.

Mike
2 lat temu
Reply to  Michał

Ale pomijasz na co ten milion wydaje te 3,6 tys. zł a na co te 50k swoja czesc. Opłaty za ciepło, wodę, prad, gaz, podstawowa żywność itd. nie napędzają inflacji, a przynajmniej nie w stopniu o jakim dzisiaj mówimy. Koszty energii i żywności nie zależą od rozdmuchanego przez biednych Polaków poziomu życia a od sytuacji na świecie, wojny itd. Czyli mówiąc wprost ich wydatki maja wpływ na inflację identyczny jak rok, dwa czy trzy lata temu podczas gdy wydatki zamozniejszej czesci społeczeństwa znacznie wzrosły. I to nie z uwagi na zwiększenie cen produktow, a dlatego ze ci ludzie masowo zaczęli… Czytaj więcej »

Krzysztof M.
2 lat temu
Reply to  Maciej Samcik

Jedzenie dobrej jakości zawsze było drogie, kłopot w tym, że podrożał chłam żywnościowy. Dieta przymusowa nie zaszkodzi grubemu, bezmyślnemu narodowi, przeciwnie odciąży zdechły NFZ. Podobnie SUVy jeżdżące na odległość 400 m, temperatury w domach w styczniu plus 24-25. Nadszedł Czas Zmian. Pisałem tu pół roku temu, że wraz ze wzrostem cen wydaję mniej. Jest tanio, kupujemy byle co bo nas stać.
A propos sposobów na inflację- akcje, rozpoczęła się wyprzedaż, czas przejmowania dobrego papieru od słabych rąk.

Lodzia
2 lat temu
Reply to  Michał

A propos nierzucania pieniędzy z helikoptera, to rada wypowiedziana w pewnej stacji tv, by zrobić przegląd 500+ była… kiepska. Nie mam 14-tki (jak emeryci), nie mam corocznej podwyżki pensji (jak emeryci…) i jeszcze miałabym nie mieć 500+, bo zarobkami dna nie sięgam. Przeciętne koszty utrzymania poszczególnego członka 5-osobowej rodziny (dzieci studiujące, uczące się, rodzice pracujący) są nieporównywalnie większe niż emeryta.

Tomasz
2 lat temu

Wakacje kredytowe? Wakacje kredytowe już były, większość 2020 i niemal cały 2021 to były wakacje kredytowe i ludzie z kredytami pieniądze zaoszczędzone na ratach przeznaczyli na poduszkę finansową, prawda? No więc teraz wystarczy skorzystać z poduszki jak na rozsądnych ludzi przystało. Bez obaw, stopy będą normalne tylko tyle ile będzie trzeba a później będą znowu sztucznie niskie. Nie rozumiem tego owczego pędu do propozycji ratowania kredytobiorców (a co z oszczędzającymi?) kiedy mamy do czynienia zaledwie z normalizacją. Zasada tutaj jest bardzo prosta: jeśli będziemy wspierać branie zbyt dużych kredytów a penalizować oszczędzanie to będziemy mieli więcej nierozważnego brania kredytów a… Czytaj więcej »

Krzysztof M.
2 lat temu
Reply to  Tomasz

Pamiętacie, wówczas wszyscy od sprzątaczki po prezesa zapewniali, że nadszedł czas wiecznego dobrobytu. Podobnie miło było przed Lehmanem

Aga
2 lat temu
Reply to  Tomasz

Problemem jest zbyt późne podnoszenie stóp procentowych, bo część ludzi w ogóle by tych kredytów nie wzięła – bo tanio, albo rozważyliby tańsze kredyty na mniejsze domy, czy na mieszkanie, a kolejny problem to gdy w trakcie budowy trafiło się na pandemię to budowa kosztowała ok. 100 tys. więcej i jedyne wyjście to było dobrać kredyt, kto miał zdolność, a teraz ma za to raty 4500, zamiast 3 tys.. ot taka patowa sytuacja, której nie dało się przewidzieć licząc wszystkie za i przeciw. tak samo jak to, że od 2008 roku zmieniał się wibor, by teraz wrócić do poziomu sprzed… Czytaj więcej »

mko
2 lat temu

Jeśli dobrym sposobem walki z inflacja jest zebranie gotówki z rynku przez banki, to czy nie skuteczniejsze będzie zwiększenie wymogów pokrycia kredytów udzielanych przez depozyty otrzymane z rynku? To zmusi banki do lepszej oferty depozytów i zamrozi więcej gotówki z rynku. przy okazji inny temat ( myśl ekonomiczna, której nie mam jak zweryfikować): mówi się „pożyczaj na mieszkanie w walucie, w której zarabiasz”. A czy nie powinno być tak, ze „pożyczaj w walucie, za która możesz sprzedać mieszkanie”? Przecież przy kredycie hipotecznym na lata, waluta zarobków może się wiele razy zmienić, a waluta sprzedaży mieszkania już raczej nie. Panie Redaktorze,… Czytaj więcej »

fajny
2 lat temu
Reply to  Maciej Samcik

Ale w takim razie dlaczego gamechangerem miałoby być zduszenie tego i tak marnego popytu na kredyt podwyższaniem stóp procentowych? Ten krok jest jeszcze bardziej bez sensu, w ten sposób zmusza się tylko do zaciskania pasa tych co już mają kredyty – i to oni płacą za całą zabawę pana G. A jeżeli chcemy rzeczywiście doprowadzić do ograniczenia wydatków ludzi, to lepiej po prostu podwyższyć podatki dochodowe. W ten sposób zmuszeni do zaciśnięcia pasa będą wszyscy – tak będzie i bardziej sprawiedliwie, i bardziej skutecznie. A dodatkowo pieniądze ściągnięte z rynku powędrują do budżetu (żeby ich nie redystrybuuować i nie nakręcać… Czytaj więcej »

mw.waligora
2 lat temu
Reply to  fajny

„pit” zostanie obniżony głównie z 26% do 21% z wcześniejszych 19.5% więc to nie jest żadną obniżką. z początkiem się zgadzam.

jsc
2 lat temu
Reply to  mko

Czyli proponujesz brać kredyt w EUR?

hans
2 lat temu

W sumie dla SoF i pana Maćka ta inflacja to „złoty temat” – artykuły, poradniki, kilkalność, mamona (choć po inflacji).

A wcześniej nudy: a to inwestycje, a to fintechy itp. 😀

Choć szczerze to wolałem ten etap nudy i ciekawostek bo nie cierpię jak mnie rząd okrada z pieniędzy za pomocą inflacji.

PS
Może pan Maciek zdradzi czy klikalność SoF jest jakoś powiązana z CPI? W takim sensie że rzeczywiście pojawiają się ludzie (nowi?, wracający?) szukający jakichś rozwiązań w tej nieciekawej sytuacji.

cocccc
2 lat temu

bo śmiesznie niskie podwyżyki są a inflacja szalenie wysoka..

Nikt
2 lat temu

Zajefajnie jest… W brzuch dźga mnie inflacja, a w plecy nóż mi wbijają raty kredytu.

Last edited 2 lat temu by Nikt
Krzysztof M.
2 lat temu
Reply to  Nikt

Podobnie, tyle, że bez inflacji ogólnej za to z mocnym wzrostem cen materiałów i robocizny było w l. 2005-2008. Ze zdumieniem stwierdzam, że nikt nie wyciąga z tej cykliczności wniosków ogólnych.

jsc
2 lat temu
Reply to  Nikt

Rosja przebra za raty kredytu? Coż za perwersja…

Antek
2 lat temu

Wszędzie tylko się mówi o sposobach na radzenie sobie z wyższymi ratami. Ale dlaczego nikt nie mówi o zmianach legislacyjnych, które ograniczą lichwiarskie umowy? Ludzie biorą kredyty, bo muszą – bo rynek wynajmu stoi mieszkaniami na kredyt, więc albo muszą płacić kredyt na swoje, albo spłacać kredyt komuś obcemu. A banki to wykorzystują – dlaczego ryzyko przy braniu kredytu ma ponosić tylko i wyłącznie konsument? Banki na kredytach nie tracą ani złotówki, a teraz zarabiają kilkakrotnie więcej niż powinny (podobno zyskiem banku ma być tylko marża). Już wolałbym żeby te pieniądze dostawał bezpośrednio NBP, albo powinien być wprowadzony jakiś mechanizm,… Czytaj więcej »

Aga
2 lat temu
Reply to  Antek

My za 560 tys. kredytu mamy oddać 1 mln. 480tys., co początkowo było 750 tys. 😉 ale to mnie nie przeraża, bo się będzie zmieniać, najgorsza jest rata 4700, z czego 4 tys. to odsetki, 500 kapitał, a 200 to ubezpieczenie. Będziemy żyć w nowym domu na odległość. Ja z dzieckiem, mąż za granicą 😉 Wszystko dlatego, że nie chcieliśmy płacić komuś za wynajem 2500-3000 zł. Tyle tylko, ze wynajem nie urośnie dwukrotnie… kto ma kasę ten wie, że teraz na tym jest biznes, bo nie warto pieniędzy trzymać w banku… Rosną jedynie % stóp procentowych. Mamy wolne 30 tys.… Czytaj więcej »

Aga
2 lat temu
Reply to  Maciej Samcik

Kredyt wzięliśmy przed pandemią i stanowił 20%, podczas pandemii wszystko poszło tak w górę, że byliśmy zmuszeni dobrać kredyt, który wtedy już wyniósł 30% naszych dochodów, a teraz to już 50%.
Jak chcesz mnie zjechać to daruj sobie 🙂

Jacek
2 lat temu
Reply to  Aga

Opłaca sie nadpłacać kredyt. My braliśmy kredyt w połowie 2018 roku celowo w systemie rat malejacych aby jak największa część kredytu stanowiło spłąta kapitału. (w takim systemie wartość raty jest dużo większa na początku w stosunku do systemui rat równych). na początku, 65% wartości raty kredytowej stanowiła część kapitałowa a sam kredyt 21% naszych zarobków netto. W ciagu kolejnych 3 lat nadpłaciliśmy 24% kredytu, część kapitałowa stanowiła 85% wartosć raty a sama rata była na poziomie 12% naszych zarobków, (to był najlepszy okres gdy WIBOR wynosił 0,21%) Zakładam, że za 3 miesiace WiBOR 3m bedzie wynosić 7% jak to bedzie… Czytaj więcej »

Mmi
2 lat temu

Kredytobiorcy są tarczą do walki z inflacją. Nas już na nic nie stać, więc kto nadal napędza inflację? Może gdyby lokaty były na takim poziomie jak podwyżki stóp procentowch to Ci co mają oszczędności włożyli by tam pieniądze, zamiast kupować i napędzać dalej..

Mma
2 lat temu

To jest rzeź na kredytobiorcach w białych rękawiczkach.

Stanisław
2 lat temu

Biorąc pod uwagę, że np. taki 500+ istnieje od wielu lat, a problem z inflacją mamy od paru miesięcy, to czy istnieją symulacje ukazujące jak zlikwidowanie np. 500+ wpłynęłoby na obecny trend inflacyjny?

Stanisław
2 lat temu
Reply to  Maciej Samcik

Bardziej chodziło mi o wykazanie, że teza „pompowanie pieniędzy w gospodarkę jest proinflacyjne” jest prawdziwa, a raczej jak bardzo jest prawdziwa. Bo jest to powiedzieć, że likwidacja tzw. socjalu zmniejszyła by inflację, ale pytanie o ile i czy to ma realne znaczenie?

Mma
2 lat temu
Reply to  Stanisław

Na pewno likwidacja dodatków dla osób, które nie są obarczeni kredytem pomogłaby wyhamować inflację kredytobiorcom, którzy teraz są jedynymi w walce z inflacją.

Jacek Chołoniewski
2 lat temu

Artykuł jest pełen błędów. Na przykład ten, że wyższe raty kredytów zmniejszą wydatki Polaków. Nie zmniejszą – trafią do sektora bankowego, który te pieniądze wypłaci pracownikom i akcjonariuszom, a Ci je wydadzą. Przecież banki po to zarabiają, aby wydawać. Inaczej – po co by im były zyski?

Hubs
2 lat temu

A czy ktoś pomyślał że podwyżki stóp w dobie gdzie przedsiębiorcy finansują inwertycje kredytami, działają odwrotnie – podwyższają inflację? Każdy zwiększony koszt, że przedsiębiorca zawsze przerzuca się na konsumenta

Subiektywny newsletter

Bądźmy w kontakcie! Zapisz się na newsletter, a raz na jakiś czas wyślę ci powiadomienie o najważniejszych tematach dla twojego portfela. Otrzymasz też zestaw pożytecznych e-booków. Dla subskrybentów newslettera przygotowuję też specjalne wydarzenia (np. webinaria) oraz rankingi. Nie pożałujesz!

Kontrast

Rozmiar tekstu