Jak wiadomo, raz w roku zwierzęta mówią ludzkim głosem, a do grzecznych dzieci i (nie)grzecznych dorosłych przychodzi Święty Mikołaj. Niekiedy występuje pod kryptonimem Gwiazdora. Komu z szeroko pojętej branży finansowej Święty powinien przynieść w tym roku rózgę i ewentualnie zrobić z niej użytek, czyniąc solidne lanie? A komu – warunkowo – przyznać niewielki prezencik? Oto moja short-lista. Macie jakieś propozycje upgrade’ów?
Do części z nas przyjdzie dziś Święty Mikołaj, do niektórych Gwiazdor, a być może są i tacy, których odwiedzi Dziadek Mróz. Sęk w tym, że nie każdy zasłużył na prezenty. Kiedyś były takie czasy, gdy od „dziadka w czerwonym” można było też dostać rózgę, a może i nawet lanie. Teraz już o takich wydarzeniach opowiadamy dzieciom niczym bajki o żelaznym wilku.
- Wymarzony moment, żeby inwestować w fundusze obligacji? Podcast z Pawłem Mizerskim [POWERED BY UNIQA TFI]
- Nowe funkcje terminali płatniczych. Jak biometria zmieni świat naszych zakupów? [POWERED BY FISERV]
- BaseModel.ai od BNP Paribas: najbardziej zaawansowana odsłona sztucznej inteligencji we współczesnej bankowości!? [POWERED BY BNP PARIBAS]
Wspólnie z Maćkiem Bednarkiem i Irkiem Sudakiem zastanowiliśmy się nad koncepcją lania wigilijnego. I trochę nam się spodobała. Gdybyśmy mieli taką magiczną moc, żeby wysłać do kogoś człowieka „w czerwonym” z rózgą w dłoni, to short-lista wyglądałaby następująco (kolejność przypadkowa, w zasadzie wszyscy zasłużyli na podobne lanie). Kurczę, wcale nie jest taka short…
1. Prezes NBP: solidne lanie za bajek opowiadanie
Za to, że przez całą pierwszą połowę 2021 r. opowiadał nam, iż inflacja jest złudzeniem optycznym, a na początku roku – że bardziej grozi nam deflacja, a nie inflacja. Nabrał się na te opowieści przy kominku nawet prezes Jarosław Kaczyński. Wiadomo, że duża część inflacji przyszła do nas z zagranicy (z cenami ropy naftowej, uprawnień do emisji CO2 oraz gazu), ale część wygenerowali sami Polacy, widząc rozbieżność między tym, co opowiadał prezes NBP, a tym, co widzą w sklepach.
Ten rozjazd spowodował wzrost naszych oczekiwań inflacyjnych: rozkręcił roszczenia płacowe, skłonił Polaków do zakupów na kredyt, zniechęcił do oszczędzania. I wykreował gigantyczny wzrost cen na rynku nieruchomości, którzy utrudnił (i podrożył) dostęp do własnego mieszkania wielu potrzebującym ludziom. I mamy to, co mamy.
2. Członkowie Rady Polityki Pieniężnej: solidne lanie za w pracy spanie
Rada Polityki Pieniężnej jest po to, żeby bronić wartości pieniądza. Widząc rosnącą inflację, powinna zareagować podwyżką stóp procentowych i zniechęcić ludzi do zaciągania kredytów. Nie zrobiła tego. Efekt? Przy inflacji rzędu 8% mamy stopy procentowe poniżej 2%. Lanie przez kolano się należy. W zasadzie znaleźliśmy się w sytuacji, w której każde rozwiązanie jest złe.
Przez błędy prezesa NBP i Rady Polityki Pieniężnej przynajmniej połowa Polaków – ta, która nie dostała podwyżek – utraciła część wartości nabywczej swoich pensji (przy obecnej inflacji za 12 wypłat możemy sobie kupić to, co zwykle za 11 pensji – czyli przez miesiąc pracujemy za darmo). A ta część Polaków, która ma oszczędności, straciła 8% ich realnej wartości. A najgorsze jest to, że oni wygenerowali sytuację, z której będziemy się wygrzebywali przez dwa lata. Najmarniej.
3. Premier i minister finansów: manto za polski bezład
Polska potrzebuje reformy podatkowej. Mamy podatki niesprawiedliwe, skomplikowane, niespójne. Ale to, co przygotował premier z ministrem finansów, to jest bullshit, a nie reforma. Podwyższenie kwoty wolnej od podatku, przesunięcie progu podatkowego, wprowadzenie nowego podatku (9% lub 4,9%) pod nazwą składki zdrowotnej.
Część najbiedniejszych podatników zamiast zyskać – straci. Część ludzi o wysokich dochodach – będzie miała mniejszą progresję podatkową niż ci o nieco niższych dochodach. Przedsiębiorcy, przy tych samych dochodach, będą płacić zupełnie inne podatki, w zależności od tego, czy wybiorą opodatkowanie według standardowej skali podatkowej, podatku liniowego, ryczałtu ewidencjonowanego czy też założą spółkę z o.o.
Będzie bałagan, wyższe koszty działania systemu, a na koniec korzyści tych, którzy mają być beneficjentami „Polskiego Ładu” zostaną zjedzone przez inflację. Należy się po 20 batów na goły tyłek. Powtarzam: powinna być reforma podatków, ale taka, która je upraszcza, a nie komplikuje.
4. Prezesi banków komercyjnych: chłosta za ograbianie Polaków z odsetek
Wiemy, że stopy procentowe idą w górę. Wraz z nimi – WIBOR, czyli cena pieniądza na rynku międzybankowym. Wiemy, że ten WIBOR to ściema, bo nikt po tej cenie nie handluje pieniądzem. A jednak raty kredytów hipotecznych są uzależnione od tej stawki. I kredytobiorcy albo już płacą, albo za chwilę zapłacą kilkaset złotych więcej miesięcznej raty.
Z kolei kredyty konsumenckie zależą od maksymalnej stopy antylichwy zawartej w ustawie. Obecnie „sufit” wynosi 10,5%. Prawie wszystkie banki ochoczo podnoszą do tego poziomu oprocentowanie debetów, kart kredytowych i kredytów gotówkowych.
A co się w tym czasie dzieje z oprocentowaniem depozytów? Czy bankowcy mają nas za durni, którzy nie widzą, że oni sobie rozszerzają marżę odsetkową (różnicę między oprocentowaniem kredytów i depozytów) do niebotycznych rozmiarów? Czy to nie jest kradzież w biały dzień? Święty powinien to ukarać srogimi batami na gołe bankowe tyłki.
Czytaj o tym: Oprocentowanie kont oszczędnościowych w Nest Bank było… za wysokie (subiektywnieofinansach.pl)
Czytaj też: Czy oprocentowanie depozytów powinno zależeć od wskaźnika WIBOR? (subiektywnieofinansach.pl)
A jeszcze do tego dochodzi kabaret z podsuwaniem nam aneksów „na wypadek likwidacji WIBOR-u”. Aneksów zrobionych tak idiotycznie, że na miejscu bankowców dokonałbym samobiczowania. Bo solidne lanie to w tym przypadku mało.
5. Ministrowie od aktywów i energii: lanie za ściemę z rachunkami za prąd
Pamiętacie, jak ministrowie opowiadali, że „Polacy nie odczują podwyżek cen energii”? Pamiętacie zamrożenie cen prądu dla odbiorców indywidualnych na cały rok? Cieszyliście się, że nie wzrosną Wam rachunki, prawda? A teraz się pewnie martwicie, że za chwilę wzrosną – o 25% za prąd i o 60% za gaz.
Czytaj też: Ceny gazu i prądu na 2022 r. zatwierdzone przez URE. Nasz FAQ (subiektywnieofinansach.pl)
A gdyby tak połączyć te fakty? Ceny produkcji energii rosną od lat, firmy energetyczne muszą zapłacić za jej wytwarzanie. Żadne głupie mrożenie cen tego nie zmieni. Może co najwyżej wywołać efekt jojo. No i mamy właśnie efekt jojo. Gdyby nie debilny pomysł z zamrożeniem cen sprzed dwóch lat, to dziś pewnie podwyżka cen byłaby mniejsza. Za debilne pomysły populistom należy się solidne lanie. Na gołą!
Czytaj też: Ogromne podwyżki cen prądu. Oto zestaw finansowego przetrwania (subiektywnieofinansach.pl)
W zasadzie drobne lanie należałoby się też za zmianę zasad dofinansowania fotowoltaiki, ale w tym przypadku nie mamy pewności, czy aby na pewno to jest zły pomysł. Owszem, fotowoltaika zwolni, ale wygląda na to, że nasza infrastruktura energetyczna mogłaby nie wytrzymać tego, gdyby nie zwolniła.
6. Szefowie działów bezpieczeństwa: manto za olewanie okradanych nas
To był rok okradania nas przez internet. Przeważnie poprzez podsyłanie fałszywych linków do płatności. Klikasz, przechodzisz na podstawioną przez złodziei fałszywą stronę banku, podajesz login i hasło, a potem – jeśli jesteś nieostrożny (i nie czytasz SMS-a lub powiadomienia push) – za jakiś czas zatwierdzasz przelew do złodzieja.
Czytaj więcej o tym: W dwa lata trzy cyberataki na panią Annę. Dwa udane. Co ją zgubiło? (subiektywnieofinansach.pl)
Czasem zdarzają się przekręty bardziej wysublimowane – z fałszywą infolinią – albo po prostu bezczelne – z przestępcami podającymi się za CBA czy ABW albo inny KNF. W każdym przypadku jest pierwiastek winy klienta. Ale bardzo często przestępstwu dałoby się zapobiec, gdyby bank przyblokował podejrzaną, nietypową transakcję.
Owszem, idzie ku dobremu, ale wolno. Za wolno. Bankowe systemy antyfraudowe wciąż bardziej chronią interes banku zamiast klienta. Nieostrożność zawsze obciąża klienta, ale to banki dały tym klientom do ręki procedury i technologie, które potem są wykorzystywane przez złodziei. I to banki likwidują oddziały oraz obciążają wysokimi prowizjami korzystanie z tradycyjnej, najbezpieczniejszej bankowości. De facto zmuszają nas do tego, żebyśmy korzystali z bankowości zdalnej. I byli narażani na przestępstwa.
Czytaj więcej o tym: Kliknięcie w link i… kradzież pieniędzy z konta. Bank za to nie odpowiada? (subiektywnieofinansach.pl)
Czy ktoś w branży finansowej zasłużył nie na solidne lanie, lecz na prezent?
Jak widzicie trochę się tego nazbierało. Macie coś jeszcze? Jeśli tak, to wpisujcie w komentarzach. Żeby nie było: są i pozytywy. Gdybym miał komuś dać mały prezent, to być może dostaliby go…
>>> szef KNF oraz polscy sędziowie – za popchnięcie banków do procesów ugód z frankowiczami. Przyznam szczerze, że nie wierzyłem w to, iż bankowcom ugody zaczną się opłacać. Ale spraw w sądach jest już tak dużo, że powoli zbliżamy się do tego pułapu, przy którym systemowa ugoda z frankowiczami zacznie mieć dla niejednego banku sens. Warto pamiętać, że zaczął to szef KNF, a bez rosnącej liczy rozstrzygnięć sądowych nie byłoby możliwe skłonienie banków do jakichkolwiek rozmów. Ugody są lepsze i gorsze (a czasem bank w ogóle nie chce gadać), ale dobrze, że banki wreszcie zrozumiały, że nie ma sensu iść w zaparte. Szef KNF ma też na koncie inny dobry uczynek – interwencję produktową na rynku polis inwestycyjnych. Polać mu! Zastanawiam się, czy przy okazji rózga nie należałaby się Sądowi Najwyższemu, który w sprawie franków nie pomógł, ale biorąc pod uwagę, że część sędziów Najwyższego jest podejrzewanych o to, że są zwykłymi przebierańcami – może to i lepiej, że się nie wypowiedzieli, bo tylko by dodatkowo namotali?
>>> zarządy kilku polskich spółek za ożywienie trupa warszawskiej giełdy. Polski rynek kapitałowy dogorywa – nie może być inaczej, skoro władze najchętniej wszystko by znacjonalizowały, skonsolidowały, scentralizowały – ale w mijającym roku mieliśmy kilka naprawdę dużych ofert publicznych polskich, porządnych firm (STS, Pracuj, a wcześniej Huuuge czy Answear…) oraz międzynarodowych (Pepco). W sumie spółki pozyskały 9 mld zł z warszawskiej giełdy. Czy dało się na nich zarobić – to inna sprawa. Ale to dobrze, że coś się wreszcie zaczęło dziać (już w zeszłym roku się zaczęło – vide Allegro). A podobno ma być też ulga podatkowa za udział w IPO…
>>> Ministerstwo Finansów za obligacje detaliczne. To jest swego rodzaju Syndrom Sztokholmski, bo przecież to rząd współodpowiada za wysoką inflację, przed którą nie da się uciec. Ale z drugiej strony – rządzący oferują 4- i 10-letnie obligacje indeksowane inflacją, które dają szansę na częściową ochronę przed inflacją. Owszem, w pierwszym roku mają one złodziejskie warunki (niskie, stałe oprocentowanie), ale potem już nieźle chronią przed wzrostem cen. Dobrze, że taki instrument mamy do dyspozycji, bo ryzyko jest niskie, a poziom ochrony nie najgorszy.
Wiem, że solidne lanie na goły tyłek od Świętego wyszło już z mody. Ale mam nadzieję, że winnych przykrości, które nas w tym roku spotkały, będą przynajmniej swędzieć tyłki przy wieczerzy wigilijnej (a może pojawią się i jakieś małe wyrzuty sumienia?).
Ekipa „Subiektywnie o Finansach” życzy relaksujących Świąt!
A wszystkim Czytelnikom „Subiektywnie o Finansach” (tym, którzy chłoną treści, wchodząc na stronę internetową, zaglądając do naszych mediów społecznościowych, chłonąc newslettery czy powiadomienia push), widzom naszego kanału na YouTubie oraz słuchaczom podcastu „Finansowe sensacje tygodnia” – życzę relaksujących, udanych Świąt. A do życzeń przyłączają się oczywiście Maciek Bednarek, Irek Sudak, Michał Wachowski, Monika Madej, Robert Sierant – czyli nasza cała stała ekipa.
Gdybyście mieli problem z odessaniem się od internetu – polecam ten poradnik albo świąteczne teksty na „Subiektywnie o Finansach” – nie będziemy zwalniać tempa, więc będziecie mieli co czytać!
zdjęcie tytułowe: Willgard/Pixabay