STS Holding, największy w Polsce bukmacher, sprzedaje nam swoje akcje i przymierza się do debiutu na giełdzie. Zakłady bukmacherskie to w Polsce popularna rozrywka. Tylko w tym roku 1,5 mln osób zawarło zakłady za 3,2 mld zł. STS wypłacił im 2,46 mld zł w formie wygranych. Dane pokazują, że coraz więcej Polaków coraz częściej gra i to za coraz większe pieniądze. STS obiecuje swoim przyszłym udziałowcom: „wszystko co zarobimy, oddamy w dywidendzie”. Gdzie kryje się ryzyko? Czy warto stać się udziałowcem największej polskiej firmy bukmacherskiej?
W Polsce obrodziło ofertami publicznymi. Do połowy grudnia na GPW zamierza wejść Grupa Pracuj, drugi największy w Polsce deweloper Murapol i STS Holding – największy w Polsce bukmacher. Trwa właśnie oferta publiczna jego akcji. Czy na udziale w tym interesie będzie można zarobić? Dla niektórych obstawienie zakładów sportowych to hazard. I od hazardu chcą się trzymać z daleka. Ale czy to samo dotyczy STS – lidera branży, sponsora reprezentacji w piłce nożnej? Czym chce do siebie przekonać dawny Start-Typ-Sport? Sprawdzam!
- Osiągnąłeś sukces? Nie chcesz tego zaprzepaścić? Zaplanuj sukcesję. Może w tym pomóc notariusz. A jak? Oto przegląd opcji [POWERED BY IZBA NOTARIALNA W WARSZAWIE]
- Kiedy przychodzi ten moment, że jesteś już gotowy do lokowania części oszczędności za granicą? Pięć warunków, od których to zależy [POWERED BY RAISIN]
- Tego jeszcze nie było. Złoto drożeje szybciej niż akcje. Jak inwestuje się w „papierowy” kruszec? I po co w ogóle to robić? [POWERED BY XTB]
1,5 mln ludzi obstawia zakłady w STS. Ile kasy „przepalają”?
Wszystkie trzy spółki, których oferty publiczne właśnie trwają, mają wiele wspólnego – każde z tych IPO jest duże (jeśli chodzi o liczby bezwzględne): Pracuj to 1,8 mld zł, Murapol ponad 0,5 mld zł, STS Holding 1,2 mld zł. W żadnym z tych przypadków nie ma nowej emisji akcji, która zasiliłaby spółkę w pieniądze potrzebne na rozwój, za to w każdym przypadku kontrola nad spółką pozostanie w rękach dotychczasowych właścicieli. Dla inwestorów najważniejszy jest jednak jeszcze jeden parametr: każda spółka deklaruje, że wypłaci dywidendę. Pracuj obiecuje, że przeznaczy na nią 50% przyszłych zysków, Murapol – 75%, a STS… okrągłe 100% zysku.
STS Holding sprzedaje blisko 46,9 mln istniejących akcji, czyli 30% kapitału zakładowego. Inwestorzy indywidualni będą mogli składać zapisy na akcje do 1 grudnia we wszystkich dużych biurach maklerskich. Akcje sprzedają właściciele – rodzina Juroszków – za pośrednictwem kontrolowanych przez siebie spółek. Inwestorzy mogą kojarzyć Juroszków z innej spółki – dewelopera Atal, który jest w 83% kontrolowany przez Juroszek Investments.
Cały STS jest wyceniany na 4 mld zł. Dla porównania dziś taką wartość rynkową ma grupa energetyczna Enea, grupa Azoty czy Energa. Czyli mówimy o naprawdę dużej firmie. Nie wiemy, jakie będą ostateczne wyniki STS w tym roku, ale zakładając – w oparciu o dotychczasowe osiągnięcia – że będzie to ok. 160 mln zł, w przeliczeniu na 156 mln akcji dywidenda wyniosłaby 1 zł z małym okładem.
Stopa dywidendy przy teoretycznym kursie 26 zł (tyle wynosi cena maksymalna akcji w ofercie publicznej) wyniosłaby z kolei 3,8%. To bardzo przyzwoita wartość, sporo powyżej średniej giełdowej. Oczywiście stopa dywidendy w przyszłości będzie zależała od zysków spółki (oby tylko rosły) oraz od ceny jej akcji (im niższa, tym stopa dywidendy wyższa).
Jakie STS ma wyniki finansowe? Do końca września STS Holding zarobił 120 mln zł netto. Przed rokiem było to 60,7 mln zł. Widać, że ta branża jest beneficjentem pandemicznej rzeczywistości. Po 9 miesiącach zysk netto jest większy niż w całym 2019 r. czy 2018 r. Podobnie większe są przychody.
Przez trzy kwartały amatorzy zakładów wzajemnych zostawili w kasach 3,2 mld zł. Ile na tym zarobiła spółka? Mówi o tym bukmacherski wskaźnik GGR – przychody z gier hazardowych brutto, czyli wartość zakładów zawartych przez klientów pomniejszona o wypłacone wygrane.
Za trzy kwartały tego roku wskaźnik GGR wyniósł 806 mln zł wobec 560 mln zł rok wcześniej. To, że wyniki są lepsze niż przed rokiem, to akurat nie jest zaskoczenie, bo rok temu z powodu lockdownu gracze, nawet jeśli chcieliby obstawiać zakłady, to nie mieli czego obstawiać – wiele rozgrywek zostało wstrzymanych.
Ale wynik operacyjny STS jest większy nie tylko niż ten osiągnięty w całym 2020 r., ale i ten z „normalnego” 2019 r. Poza tym STS Holding konsoliduje wyniki innych hazardowych „przyjemności”: obstawiania wyników w dziedzinie sportów elektronicznych (eSport), symulowanych gier w karty (BetGames) i sportów wirtualnych – gdy stadiony były puste, spółka notowała większe zainteresowanie e-pokerem i innymi grami. To jednak tradycyjna bukmacherka przynosi firmie 80% przychodów. Firma inwestuje w rozwój technologiczny – realizuje strategię „mobile first”.
Jak STS wypada na tle konkurencji?
Hazard i zakłady bukmacherskie to nie jest konwencjonalny biznes. Korzystanie z usługi tego typu jest zakazane dla osób poniżej 18 roku życia. A sektor, w którym działa STS, jest regulowany przez państwo. STS posiada licencję w Wielkiej Brytanii oraz Estonii, skąd oferuje usługi na kilku rynkach. Portfolio usług STS obejmuje zakłady sportowe (80% przychodów), sporty wirtualne, kasyno internetowe (z wyłączeniem Polski), BetGames oraz szeroką ofertę zakładów na wyniki wydarzeń e-sportowych.
Najważniejszym rynkiem działalności STS jest Polska. Firma szacuje swój udział w polskim rynku zakładów bukmacherskich na 46%. Konkurenci w Polsce to przede wszystkim Fortuna, forBET, Betclic i Superbet. Na rynkach zagranicznych są to międzynarodowe podmioty urządzające gry hazardowe takie jak bwin i bet365.
Weźmy pod lupę bwin. Firma była notowana do 2016 r. na londyńskiej giełdzie. Miała wtedy 667 mln funtów przychodów, ale została przejęta przez Entain i wycofana z giełdy. Entain to hazardowo-rozrywkowkowy moloch z przychodami 3,5 mld euro. Bet365 również nie jest publiczną spółką, ale wiadomo, że w ciągu 12 miesięcy roku fiskalnego (marzec 2019-marzec 2020) miała 2,8 mld funtów przychodów.
Węgiel jak hazard – nie wszystkim się podoba
Każdy bukmacher musi mieć się na baczności i przestrzegać przepisów o przeciwdziałaniu praniu brudnych pieniędzy (AML). Za błędy grożą ogromne kary. Spółka informuje, że w marcu 2020 r. Generalny Inspektor Informacji Finansowej zakończył w STS kontrolę. Wynik? Urząd dopatrzył się „pewnych uchybień, w szczególności w zakresie obowiązku monitorowaniai zgłaszania podejrzanych transakcji lub działań”.
6 września 2021 r., w związku z powyższą kontrolą GIIF, zostało wszczęte przeciwko STS postępowanie administracyjne w sprawie nałożenia kary za niedopełnienie niektórych obowiązków wynikających z Ustawy AML. Spółka nie informuje o konsekwencjach finansowych. W praktyce do wyroku droga daleka – od decyzji administracyjnych przysługuje odwołanie. Poza tym czynnikiem ryzyka są zmiany w prawie polskim lub europejskim, jeśli chodzi o działalność bukmacherów.
W ostatnich miesiącach instytucje finansowe coraz częściej mają na ustach trzy litery ESG, w których zawiera się troska o klimat, szanowanie drugiego człowieka i zasad ładu korporacyjnego. Niektóre banki mówią, że nie będą finansować inwestycji węglowych czy producentów broni. Czy hazard też jest na cenzurowanym? Spółka informuje, że jest takie ryzyko. Tym bardziej, że jeden z największych polskich banków w latach 2016-2020 nie chciał otworzyć rachunku Grupie STS, bo jego wewnętrzna polityka zabraniała współpracy z firmami hazardowymi.
Firma ostrzega, że bukmacherka nie wszystkim się podoba i niektóre firmy mogą nie chcieć współpracować z STS z powodu nastrojów społecznych lub politycznych. Jakie to znaczenie ma dla firmy i jej wyników? Trudno przewidzieć – dopóki więcej jest firm, które współpracują z bukmacherami, niż tych, co nie współpracują, problem jest czysto teoretyczny. Poza tym STS bankom się nie kłania – firma chwali się, że dotychczasowe wyniki finansowe i sytuacja finansowa pozwoliły uniknąć jej konieczności korzystania z kredytów bankowych. Dziś spółka – jak na swoją skale – prawie nie jest zadłużona – jej zobowiązania są głównie krótkoterminowe i wynoszą 132 mln zł.
„Na dzień prospektu grupa nie posiada potrzeb pożyczkowych. Grupa przewiduje, że dotychczasowe źródła finansowania, tj. przychody operacyjne, pozostaną głównymi źródłami finansowania w najbliższej przyszłości. Działalność grupy nie jest finansowana przy wykorzystaniu kredytów bankowych. Grupa korzysta z finansowania leasingowego, które obejmuje głównie pojazdy”.
STS nie ma nawet linii kredytowej.
Czytaj też: Wróciła Ekstraklasa, największy sportowy biznes w kraju. Jaką część przychodów pandemia zabrała klubom?
Jak grać, żeby wygrać? A co jeśli stanie się cud i Legia trafi do Ligi Mistrzów?
Działalność „buków” polega na tym, że specjaliści (wsparci maszynami) tak ustalają kursy, by zapewnić bukmacherowi stabilny poziom zysków. Np. szanse, że któraś z polskich drużyn piłkarskich zakwalifikuje się do fazy grupowej Ligi Mistrzów, są małe. Ale gdyby jakimś cudem to się komuś udało i po drodze drużyna ograłaby faworytów, bukmacher byłby stratny.
STS „chwali się”, że w maju 2021 r. jeden z graczy zawarł trzy identyczne zakłady ze stawką 300 zł i – ponieważ wynik w obstawianym meczu okazał się bardzo niespodziewany – skończyło się wygraną w postaci ponad 300 000 zł na każdym zakładzie. W sumie ten ktoś zarobił 900 000 zł przy „inwestycji” 900 zł. Dla firmy bukmacherskiej to realny ubytek finansowy. Takie ryzyko to ryzyko tzw. niespodziewanych zwycięzców (unlikely winners). Oczywiście od wygranych powyżej 2280 zł trzeba zapłacić 10% podatku. Podatek potrąca od wypłacanej kwoty bukmacher.
„Dłuższe okresy bez niespodziewanych rezultatów w najczęściej wybieranych przez klientów wydarzeniach (np. dłuższy okres zwycięstw faworyzowanych drużyn) mogą wyraźnie wpływać na marżę netto grupy w takim okresie tj. wartość wypłaconych wygranych może być większa niż wartość przyjętych zakładów na takie wydarzenia”
– wyjaśnia spółka.
Szara strefa ogranicza zyski
Tym, co szkodzi i psuje biznes oficjalnym, zarejestrowanym bukmacherom, jest szara strefa. Chodzi o firmy, które świadczą usługi w Polsce, bez odpowiedniej licencji. Teoretycznie państwo blokuje serwery, ale amatorzy hazardu stosują obejścia. Według firmy EY co szósty uprawiający hazard przez internet posługuje się łączem VPN. Z tych samych badań wynika, że 1,4 mln ludzi typuje u bukmacherów nieodprowadzających w Polsce podatków. Wiele osób korzysta z więcej niż jednego serwisu – gra i u legalnych podmiotów, i u tych nielegalnych.
W latach 2016-2020 obroty generowane przez nielegalnie działające w Polsce podmioty wzrosły z 3,5 mld zł do 12,6 mld zł. Oznacza to, że do budżetu nie wpłynęły ponad 2 mld zł tytułem podatków. To realne straty dla legalnie działających w Polsce firm – gdyby Ministerstwo Finansów zaczęło efektywniej przestrzegać prawa, byłoby to prawdopodobnie z korzyścią dla krajowego rynku (czyli dla wyników finansowych firm).
Podsumowując, branża bukmacherska generuje zyski, ma rosnącą bazę klientów, a same firmy – elastyczne koszty działalności. Sam biznes może nie skłoniłby „etycznych” funduszy do inwestowania w akcje STS, ale każdy inwestor musi sam zdecydować, czy godzi się na czerpanie dywidendy z przegranych przez graczy pieniędzy. Największe ryzyka tej inwestycji to postępowania administracyjne, zmiany w prawie i agresywna, międzynarodowa konkurencja.
źródło zdjęcia: mat. prasowe