Przedłużanie umowy z operatorem kablówki jest jak stąpanie po polu minowym. Jeden fałszywy ruch (deklaracja) i „bum” – zostajemy uwiązani na dwa lata z niepotrzebnym pakietem sportowym, filmowym (którego i tak nie mamy zamiaru oglądać) albo z jakąś dodatkową usługą „w prezencie”. Pan Bartosz był jak saper i unikał pułapek, ale operator kablówki był jak niedorobiony Święty Mikołaj i strzelił z bazooki – „podwyższamy ceny pakietów przez inflację. Musi pan dobrać usługi dodatkowe”. A naprawdę?
Dla telekomów i operatorów kablówki najcenniejszy klient to ten, który jest u konkurencji. Żeby ściągnąć go do swojej „stajni”, działy sprzedaży są gotowe przychylić nieba, czyli zaproponować atrakcyjne pakiety kanałów i dostęp do szerokopasmowego internetu w niskich cenach. Ale czas mija szybko i gdy jest się już „stałym klientem” kablówki, to – znacie to przecież – atrakcyjność ofert spada. A co gorsza, można też łatwiej trafić minę. Tak jak nasz czytelnik, pan Bartosz.
- Wymarzony moment, żeby inwestować w fundusze obligacji? Podcast z Pawłem Mizerskim [POWERED BY UNIQA TFI]
- Nowe funkcje terminali płatniczych. Jak biometria zmieni świat naszych zakupów? [POWERED BY FISERV]
- BaseModel.ai od BNP Paribas: najbardziej zaawansowana odsłona sztucznej inteligencji we współczesnej bankowości!? [POWERED BY BNP PARIBAS]
Cena u operatora kablówki w górę. Bo… „inaczej się nie da”
W maju opisaliśmy historię czytelnika, któremu skończyła się umowa na internet. Płacił 49,99 zł i miał porządne, szybkie łącze – więcej od życia i kablówki nie chciał. Gdy umowa wygasła, nie przedłużył jej i płacił ciągle tyle samo. To idealny układ, nie tak często spotykany – zwykle firmy oferują na czas trwania umowy warunki promocyjne – po jej wygaśnięciu, gdybyśmy nie chcieli przedłużyć kontraktu, promocja wygasa, a miesięczne opłaty rosną.
Pan Piotr płacił ciągle tyle samo, a zyskał wolność – mógł w każdej chwili wypowiedzieć umowę z miesięcznym terminem wypowiedzenia. Kablówka zaproponowała przedłużenie umowy na gorszych warunkach, a gdy pan Piotr się nie zgodził, jednostronnie podwyższyła opłaty o 5 zł. Jak to się skończyło? Przeczytajcie pod niniejszym linkiem. Pomny tej historii nasz czytelnik pan Bartosz bardzo uważał, żeby nie popełnić tego błędu. Był jak saper, ale firma wytoczyła cięższe działa.
„Piszę do Pana w nietypowej sprawie – tak bym powiedział, gdyby sprawa była nietypowa, ale nie jest. Chodzi o firmę Vectra i jej praktyki. Dwa tygodnie temu zmierzyłem się wprost z tą bezduszną machiną. Firma przegięła”
– relacjonuje czytelnik. Co się stało? Pan Bartosz płacił za pakiet „internet z telewizją” dokładnie 64,89 zł. Gdy skończyła się umowa, zadzwonił na infolinię, żeby dogadać warunki jej przedłużenia. Nie chciał ani szybszego internetu, ani dodatkowego pakietu filmowego, ani programu antywirusowego. Chciał podpisać nową, terminową umowę. I żeby było tak, jak było. Ale konsultantka i tak postanowiła go uszczęśliwić, a raczej – uproduktowić. Czytelnik relacjonuje:
„Konsultantka oświadczyła, iż musi aktywować na moim koncie usługę telefonii GSM w celu uruchomienia (rzekomo korzystnej) dla mnie promocji i obniżenia kwoty mojego rachunku za internet. Spowodowało to, że łączna kwota za usługę wzrosła z 64,89 zł do 74,88 zł. Według tłumaczeń konsultantki wzrost cen związany jest z inflacją i „taniej już nie będzie„.
Czytaj też: Ważne orzeczenie NSA w sprawie UPC. Cofnąłeś zgody marketingowe? Firma nie może ci wyświetlić żadnej reklamy
Inflacja z kablówki, czyli 15%
Tego się obawiałem – słowo „inflacja” będzie teraz jak wytrych, którym będzie można włamywać się do naszych portfeli. Wyższe ceny w sklepach? Bo inflacja. Wyższe ceny u fryzjera? Bo inflacja. Droższa kablówka? Bo inflacja. Według GUS usługi telekomunikacyjne w skali roku podrożały o 6,7%. Ale pan Bartosz dostał podwyżkę 15%.
„Ta sama konsultantka oddzwoniła po godzinie i stwierdziła że jednak muszę dobrać coś innego, żeby zachować promocyjne warunki. Na przykład domowe ubezpieczenie assistance „Szybka Pomoc Dom S” w cenie 9,99 zł miesięcznie. Zgodziłem się, ale po zalogowaniu na moje abonenckie konto okazało się, że polisa nie obniża w jakimkolwiek stopniu kosztu pakietu, jedynie je podwyższa. Jakież było moje zaskoczenie, gdy okazało się, że mogę – bez żadnych konsekwencji – zrezygnować z tej usługi i płacić tyle samo, co wcześniej – 64,89 zł!”.
Czyli jednak w tym przypadku da się obronić przed inflacją i wzrostem cen. Pan Bartosz może płacić przez następne dwa lata tyle samo. Pod warunkiem, że nie będzie słuchał pani na infolinii, lecz skorzysta z ofert dostępnych na swoim koncie abonenckim, przez internet. Pan Bartosz musiał odstąpić od nowo podpisanej przez telefon niekorzystnej umowy. I zawarł drugą, przez internet.
„Tylko” 9,99 zł miesięcznie, a klienci godzą się na takie triki
Co zrobić, gdy znajdziemy się w podobnej sytuacji? W obliczu takich praktyk trudno się bronić. Jeśli pracownik infolinii mówi, że aby zachować korzystne warunki, albo dostać promocyjną ofertę, trzeba kupić określone usługi, to jak klient ma reagować? Saper ma chociaż wykrywacz metali, a konsument nie ma wykrywacza kłamstw.
Trzeba by założyć, że pracownik infolinii co do zasady wprowadza nas w błąd, ale to po pierwsze nieprawda, bo takich przypadków jest mniejszość, a po drugie, nawet gdyby wyjść z takiego założenia, to jak się bronić? Można by przed wyrażeniem zgody oczekiwać przedstawiania warunków na piśmie, choćby w mailu. Albo przyjąć uprzejmie do wiadomości to, co mówi sprzedawca kablówki przez telefon, spisać na kartce i natychmiast porównać z tym, co widać na stronie internetowej operatora lub na koncie abonenckim (po zalogowaniu).
Czytaj też: Czy w UPC można kupić dostęp do internetu tylko w pakiecie z telewizją? (subiektywnieofinansach.pl)
Zdarza się, że klienci dostają na mail szczegóły ofert telefonicznych, ale dopiero wtedy, gdy już wyrazili zgodę na nowe warunki przez telefon. I nie chce im się tego korygować – punkt dla pana Bartosza za to, że chciało mu się walczyć o te 9,99 zł. Czyli 120 zł rocznie i 240 zł w całym okresie trwania umowy. W przypadku każdej umowy zawartej zdalnie mamy przecież 14 dni na rezygnację bez podania przyczyny.
Klienci też nie są bez winy – bezrefleksyjnie godzą się na kolejne pakiety, nie zastanawiają się, ile to kosztuje, nie sprawdzają dokumentów, które przychodzą na mail. A gdy nawet wykryją „błąd”, czyli opłaty za niechciane usługi, machną ręką, bo nie chce im się wypowiadać umowy albo pisać reklamacji. Bo to tylko „9,99 zł” miesięcznie. A to sprawia, że takie „prezenty” opłaca się nam dawać.
——-
„Finansowe sensacje tygodnia”: lista rzeczy, które trzeba zrobić w grudniu, żeby zaoszczędzić pieniądze
W najnowszym podcaście „Finansowe sensacje tygodnia” spisujemy listę rzeczy, które warto zrobić jeszcze w grudniu, żeby zaoszczędzić pieniądze (jest ich trochę i można schować do kieszeni niemałe kwoty!), analizujemy, jak zmieniają się zwyczaje płatnicze Polaków (i czy grozi nam na serio koniec ery gotówki) oraz zastanawiamy się nad tym, o ile mogą wzrosnąć ceny prądu po ewentualnym ogłoszeniu nowych taryf przez URE. Zapraszamy do posłuchania pod tym linkiem! Podcast jest dostępny także na platformach Spotify, Google Podcasts, Apple Podcasts oraz na kilku innych. Na Spotify nasz podcast jest w dziesiątce najpopularniejszych w kategorii newsowej), Apple Podcast, Google Podcast i na kilku innych.
źródło zdjęcia: Eric McLean/Unsplash