Jeszcze w tym tygodniu urzędnicy mają napisać ustawy, które – po przeprocesowaniu przez parlament i podpisaniu przez prezydenta – pozwolą rządowi uruchomić pakiet antykryzysowy. Jego wartość ma opiewać na 212 mld zł, ale koszt dla budżetu państwa będzie wielokrotnie mniejszy. Za te pieniądze rząd chce pomóc ratować polskie firmy przed bankructwem z powodu epidemii koronawirusa. W pakiecie są m.in. dopłaty do wynagrodzeń pracowników stojących firm, zasiłki dla jednoosobowych przedsiębiorców, kryzysowe pożyczki, czy gwarancje kredytowe dla przedsiębiorców. Wygląda bogato, a naprawdę? Nie jest tak różowo. Prześwietlamy i oceniamy
Dziś Polacy martwią się przede wszystkim o własne zdrowie, ale trudno nie myśleć też o tym, czy nie stracimy pracy lub zamówień, albo czy firma, w której pracujemy, przetrwa kryzys. Czy będziemy mieli za co żyć? Restauratorzy z dnia na dzień stracili niemal 100% obrotów, obłożenie w hotelach spadło do 7%. Sklepy w zamkniętych galeriach handlowych nie mają z czego zapłacić czynszów. Bez wsparcia rządu grozi nam fala upadłości firm, drastyczny wzrost bezrobocia i recesja.
- Bezpieczna szkoła i bezpieczne dziecko w sieci, czyli czego nie robić, by nie „sprzedawać” swoich dzieci w internecie? [POWERED BY BNP PARIBAS]
- Wybory w USA: branża krypto wstrzymała oddech. W świecie finansów to ona ma najwięcej do ugrania. Po wyborach nowe otwarcie? [POWERED BY QUARK]
- Pieniądze w rodzinie, jak o nich rozmawiać, żeby nie było niemiło? Natalia Tur i Maciej Samcik [POWERED BY BNP PARIBAS / MISJA OSZCZĘDZANIE]
Nie czekając na propozycje rządu, niektóre instytucje już wcześniej przedstawiły swoje „pakiety pomocowe”. Np. kredytobiorcy (firmy i klienci indywidualni) będą mogli o co najmniej trzy miesiące odłożyć spłatę rat kredytowych i leasingowych (każdy bank przygotuje swoją propozycję), a przedsiębiorcy – dodatkowo mogą odroczyć opłacenie składek na ZUS (choć Konfederacja Lewiatan uważa, że w tej sytuacji odroczenie to mało, trzeba byłoby część obciążeń anulować).
Przeczytaj też: Setki tysięcy Polaków mogą nie dostać w tym miesiącu wynagrodzenia. Kto jest najbardziej zagrożony? Oto lista grozy. I kwoty strat
Przeczytaj też: Car-sharing uderzy w koronawirusa. Panek wprowadza podróże między miastami. A innogy GO! – „bilet miesięczny”
Antykoronawirusowa tarcza Morawieckiego. Czy to może uratować polskie firmy?
O tym, że rząd przygotowuje własny antykryzysowy pakiet mówiło się od kilku dni, ale dopiero teraz premier i prezydent przedstawili jego zręby. Wciąż wielu szczegółów nie znamy, bo nie ma jeszcze nawet projektów ustaw, ale już można pokusić się o pierwsze recenzje. Pakiet antykryzysowy ma się składać z pięciu części, z których dwie dotyczą bezpośrednio przedsiębiorstw i zwykłych ludzi, zaś trzy są ogólnogospodarcze (wspieranie służby zdrowia, pakiet płynnościowy dla banków oraz program inwestycji publicznych). Na co możemy liczyć?
- Samozatrudnieni, prowadzący działalność gospodarczą, pracujący na umowie-zlecenie lub o dzieło
Najdrobniejsi przedsiębiorcy mogą liczyć na quasi-zasiłek w wysokości 80% minimalnego wynagrodzenia w kraju (obecnie 2600 zł brutto). Mówimy więc o 2000 zł zastrzyku finansowego dla pozbawionych zamówień samozatrudnionych. Jak długo będzie wypłacany? Prawdopodobnie będzie to jednorazowa zapomoga, choć premier powiedział, że wypłata będzie przysługiwała „przez ten okres, gdy uderzenie dla ich biznesu będzie jak największe”. Czy będzie trzeba wykazać się spadkiem obrotów lub liczby zamówień? Nie wiadomo.
Drugą opcją ratunkową dla mikroprzedsiębiorców będzie 5000 zł bezzwrotnej pożyczki z funduszu pracy, która będzie udzielana firmom zatrudniającym maksymalnie 9 osób. Warunek bezzwrotności: nie można zwolnić pracowników przez sześć miesięcy od czasu otrzymania wsparcia. Ale – tu haczyk – to rozwiązanie będzie prawdopodobnie dotyczyło tylko przedsiębiorców, którzy mają na payrollu etatowych pracowników, a w dużej części małych firm mamy raczej współpracowników. W takim przypadku bezzwrotna pożyczka chyba nie będzie się należała.
Do tego dochodzi możliwość odłożenia na trzy miesiące rat kredytów oraz niepłacenia przez najbliższe dwa miesiące składek do ZUS. Niestety, żadne z tych zobowiązań nie przepada, zaległości w płatnościach składek trzeba będzie nadrobić, a kredyt i tak spłacić (aczkolwiek przez trzy miesiące są „wakacje od rat”).
———————
Nie przegap nowych tekstów z „Subiektywnie o finansach”, zapisz się na mój newsletter i bądźmy w kontakcie!
———————
Pakiet dla najmniejszych przedsiębiorców nie powala swoim bogactwem, ale przy założeniu, że zasiłek nie będzie jednorazowy, pozwalałby przeżyć przez kilka miesięcy przynajmniej samozatrudnionemu. Jeśli ktoś zatrudnia pracowników, to ich utrzymanie może sfinansować co najwyżej kredytem, ale 5000 zł to nie jest kwota, która w tym kontekście pozwoliłaby utrzymać więcej, niż jednego pracownika przez okres dłuższy, niż jeden-dwa miesiące.
- Małe i średnie firmy oraz zatrudnieni w nich na etatach ludzie
Dla tych przedsiębiorstw rząd ma rozwiązania pozwalające chronić miejsca pracy. Plan rządu zakłada, że muszą się na to złożyć solidarnie państwo, pracodawcy i pracownicy. Firmom, które wykażą, że ucierpiały wskutek pandemii koronawirusa (spadek obrotów o co najmniej 15-20% – w różnych wypowiedziach padały różne kwoty – i wykazana strata finansowa), państwo pokryje 40% pensji pracownika liczonej maksymalnie od wysokości średniego wynagrodzenia. Drugie 40% ma pokryć pracodawca, a brakujące 20% to „wkład własny” pracownika w to, że jego firma przeżyje. Ta pomoc ma być na co najmniej trzy miesiące, a wszystko dzieje się w ramach procedury obniżenia przez pracodawcę wymiaru czasu pracy.
Szacowana przez rząd na 2020 r. średnia płaca ma wynieść 5.227 zł brutto. Przyjmując tę wartość, państwo dopłaciłoby do pensji pracownika, który dokładnie tyle by zarabiał, jakieś 2.100 zł, drugie tyle musiałby wziąć na siebie pracodawca, a jakieś 1.050 zł „oddawałby” pracownik, który musiałby się zgodzić na taką obniżkę pensji wynikającą z obniżenia wymiaru etatu.
To może być jakaś opcja dla firmy, której obroty spadły, powiedzmy, o jedną trzecią. Mimo spadku przychodów państwo dopłaca do pensji pracowników i jest szansa na utrzymanie się na powierzchni. Nie wiadomo natomiast co ze składkami ZUS dla takiego „współfinansowanego” pracownika. Czy podział 40-40 zawiera już w sobie obciążenia składkami? I co ma zrobić firma, która w ogóle nie ma zleceń lub wstrzymała produkcję, a więc nie ma przychodów? W wypowiedzi premiera pojawiła się kwota 1000 zł zasiłku dla pracowników takiej firmy, finansowanego przez państwo, ale ta myśl nie została rozwinięta.
Drugim rozwiązaniem będą rozszerzone gwarancje kredytowe dla przedsiębiorstw. Bank Gospodarstwa Krajowego poręczy do 80% kwoty kredytu, za pomocą którego firma będzie chciała poratować swoją płynność. Szczegółów brak, ale wiadomo, że firma, która chce wziąć kredyt, musi go w jakiś sposób zabezpieczyć – swoim majątkiem, papierami wartościowymi. To dlatego małe czy młode firmy mają problem z dostępem do kredytów. Dzięki poszerzonym gwarancjom BGK ma był łatwiej o pomostowe finansowanie, które pozwoli utrzymać się na powierzchni.
Pojawiły się też zapowiedzi o automatycznym przedłużeniu kredytów obrotowych dla firm. Nie padło natomiast żadne zapewnienie, że firmy nie będą musiały udowadniać swojej zdolności kredytowej (bo to w większości przypadków kładzie sprawę jeśli chodzi o firmy mające drastyczny spadek przychodów).
—————————–
POSŁUCHAJ NAJNOWSZEGO PODCASTU „FINANSOWE SENSACJE TYGODNIA”
—————————–
Rząd obiecuje, że firmom z niektórych branż (otwarcie padła tylko nazwa branży transportowej, w której jesteśmy europejską potęgą) będzie finansował w najtrudniejszym okresie większość rat leasingowych za sprzęt firmowy (np. za leasingowane TIR-y). Płatności ma przejąć Agencja Rozwoju Przemysłu. Szczegółów, ani liczb jeszcze nie znamy.
Poza tym właściciele małych i średnich firm będą mogli skorzystać z trzymiesięcznego przesunięcia płatności rat kredytów bankowych (czyli „przesunięcia” kredytów o kwartał, co oznacza trzy „darmowe” miesiące) oraz na odroczenie składek ZUS do czerwca (ale składki będzie trzeba w końcu zapłacić, co najwyżej rozkładając płatności na raty).
Premier zapewnił też, że wszystkim pracownikom, którzy muszą opiekować się dziećmi w czasie zamknięcia szkół będzie wypłacany dłużej zasiłek opiekuńczy. Rząd ma też skłonić firmy dostarczające media (np. gaz, prąd), by odroczyły płatności rachunków na podobnej zasadzie jak banki „zamroziły” spłaty kredytów. Ale czy na prolongatę mają zgodzić się wszystkie tego typu firmy, czy tylko te kontrolowane przez Skarb Państwa? Nie wiadomo.
Jak ocenić ten pakiet rozwiązań? Poza finansowaniem części pensji pracowników w okresie przejściowym (i dostępnym tylko dla niektórych firm przejęciem kosztów leasingu) mówimy tylko o instrumentach polegających na przesunięciu lub rozłożeniu płatności, ewentualnie zaciągnięciu nowego kredytu, którego większość państwo co najwyżej poręczy. Czy to wystarczy firmom, które z dnia na dzień znalazły się na krawędzi katastrofy? Nie dam sobie za to ręki uciąć.
- Duże firmy i korporacje
Poza finansowaniem „postojowego”, czyli pokrywaniu części pensji pracowników, rząd przygotowuje instrumenty przeznaczone dla dużych firm, takie jak finansowanie części odsetek kredytów bankowych (Bank Gospodarstwa Krajowego może do nich dopłacać), specjalne linie finansowe oferowane przez Polski Fundusz Rozwoju oraz możliwość przeniesienia na przyszły rok rozliczenia straty finansowej firmy. W tej części pakietu rozwiązań antykryzysowych padło najmniej konkretów.
Przeczytaj też: Co robić z pieniędzmi, gdy koronawirus atakuje gospodarkę? Kupować akcje, złoto, waluty obce, nieruchomości? A może… nic?
Przeczytaj też: Czy przez „domową kwarantannę” zapłacimy bankom wyższe prowizje za konta i karty? Czytelnicy alarmują. Co na to bankowcy?
Tańsze kredyty i roboty publiczne
Poza omówionymi wyżej dwoma częściami antykryzysowego planu rządu są też trzy części nie dotyczące bezpośrednio przedsiębiorców i pracowników. Jest m.in. wpompowanie w służbę zdrowia ekstra 7,5 mld zł (chodzi o finansowanie szpitali przygotowanych do leczenia chorych na koronawirusa) oraz działania Narodowego Banku Polskiego. Jak bank centralny chce stymulować gospodarkę opisał w swoim felietonie Maciek Samcik.
No i na koniec rząd wymyślił coś, co można w skrócie nazwać „robotami publicznymi”, czyli znany z historii sposób wychodzenia z kryzysów. Rząd chce uruchomić nowy fundusz, w który ma wpompować 30 mld zł. Te środki mają być następnie przeznaczone np. na modernizację szkół, budowę dróg, cyfryzację urzędów. Dzięki nim przedsiębiorcy będą mogli liczyć na kontrakty i utrzymać miejsca pracy. Ale kto te kontrakty dostanie, na jakich zasadach? Czy będą ogłaszane przetargi, a więc dostęp do tej kasy będzie na równych zasadach? Na szczegóły musimy poczekać.
Przeczytaj też: Koronawirus zarazi polskie firmy. Na śmierć. Jak ratować przedsiębiorców przed bankructwem? Może tak, jak… studentów?
Przeczytaj też: Rząd „zamknął” Polskę. Przed koronawirusem. Najbliższe dwa tygodnie pokażą, czy ten manewr się uda. Liczę nasze „szable” i… siły wroga
212 mld zł, ale tak naprawdę… znacznie mniej, czyli kto za to zapłaci?
Premier Morawiecki rzucił gigantyczną kwotę 212 mld zł jako wartość pakietu antykryzysowego, ale tak naprawdę rząd wcale nie zamierza takich pieniędzy wydawać. Lwią część tej kwoty stanowią rozwiązania na rzecz płynności finansowej dla banków oferowane przez NBP (70 mld zł) i są to głównie potencjalne (niekoniecznie będą wykorzystane!) pożyczki, które banki będą musiały spłacić.
Kolejne 74 mld zł to koszt pakietu dla przedsiębiorstw, który też w największej części składa się z różnych rozwiązań finansowych (organizowanych przez PFR, czy KUKE) oraz z gwarancji kredytowych dla firm, które staną się faktycznym kosztem dopiero wtedy, gdy gwarancje trzeba będzie wypłacić (czyli firma np. zbankrutuje).
Źródłem finansowania filaru, który ma wspomóc sieć szpitali zakaźnych (7,5 mld zł) ma być emisja obligacji, zaś inwestycje publiczne (ma powstać fundusz wart 30 mld zł) mają być prowadzone wspólnie z samorządami. W pakiet inwestycyjny można wpisać wszystko to, co rząd i tak planuje w dziedzinie rozwoju dróg, remontów szyn, czy budowania osiedli. To wcale nie muszą być nowe pieniądze.
Tak naprawdę realny koszt dla budżetu to będzie współfinansowanie pensji pracowników, zasiłki dla samozatrudnionych oraz dla tych, którzy będą musieli dłużej opiekować się dziećmi. W sumie wartość tych poczynań wynosi maksymalnie 27 mld zł. I taką realną wartość dla budżetu państwa ma pakiet antykryzysowy, który na papierze podsumowano na 212 mld zł.
—————————-
Sprawdź „Okazjomat Samcikowy” – aktualizowane na bieżąco rankingi lokat, kont oszczędnościowych, a także zestawienie dostępnych dziś okazji bankowych (czyli 200 zł za konto, 300 zł za kartę…). I zacznij zarabiać:
>>> Ranking najwyżej oprocentowanych depozytów
>>> Ranking kont oszczędnościowych. Gdzie zanieść pieniądze?
>>> Przegląd aktualnych promocji w bankach. Kto zapłaci ci kilka stówek?
—————————-
O tym jak skromne są to pieniądze niech świadczy np. porównanie z pakietem antykryzysowym, który zamierza uruchomić francuski rząd. Zawiera on: 45 mld euro bezpośredniego wsparcia finansowego dla firm, 32 mld euro na odroczenie przedsiębiorcom podatków, składek, czynszów, rachunków za prąd oraz 300 mld euro gwarancji kredytowych.
Wydaje się, że program zaproponowany przez rząd może nie uratować przed bankructwem wielu polskich firm. A w każdym razie nie będzie tak skuteczny, jak mógłby być jeden, prosty instrument – coś a la kredyt studencki, z którego przedsiębiorca mógłby pokryć wszystkie wydatki mimo spadku przychodów, zaś po kilkunastomiesięcznej karencji częściowo by go zaczął spłacać z odbudowanych już przychodów. Rządowy pomysł to dużo szumu i mało fizycznego wsparcia.
Niewykluczone, że premier Morawiecki też zdaje sobie sprawę, że potrzebne na antykryzysowy pakiet zostały już wydane przez cztery poprzednie lata na hulaszcze – w dużej mierze – programy socjalne. Teraz tych co najmniej 100 mld zł, które popłynęły do ludzi bogatych i biednych, potrzebujących i mniej potrzebujących, może zabraknąć w chwili próby.
Chcesz porady w sprawie swoich oszczędności? Zapisz się na newsletter
I na koniec ogłoszenie. Jeśli masz pytania dotyczące swoich oszczędności, chciałbyś uzyskać poradę Maćka Samcika, to zapisz się na newsletter „Subiektywnie o finansach”. Do subskrybentów wkrótce wyślemy specjalnego e-maila, w którym poinformujemy w jaki sposób odbiorcy newslettera będą mogli uzyskać na wyłączność poradę dotyczącą swojej sytuacji finansowej w czasie kryzysu koronawirusowego. Jak uzyskać poradę na wyłączność? Kliknij tutaj, zapisz się na newsletter i bądźmy w kontakcie!
Źródło zdjęcia: KPRM