Jesteś akcjonariuszem? Tankujesz taniej! 10 groszy rabatu na litrze paliwa daje Orlen każdemu, kto kupi na warszawskiej giełdzie co najmniej 50 akcji naftowego koncernu. Paliwo na stacjach jest drogie, więc… Czy będzie pospolite ruszenie drobnego akcjonariatu na giełdę?
Podczas „Kongresu 590” w Rzeszowie, stolicy „polskiej Bawarii”, koncern paliwowy PKN Orlen ogłosił nowy program lojalnościowy dla kierowców, którzy chcą zaoszczędzić na paliwie. Promocja nazywa się „Orlen w Portfelu”. Orlen – bo firma daje zniżki na tankowanie na swoich stacjach. W portfelu – bo trzeba kupić jej akcje. Czy to się przyjmie?
- Kto ma najwięcej bitcoinów? Rządzą Amerykanie, ale Polacy też dają radę (chyba). W których krajach posiadacze bitcoinów mają najlepiej? [POWERED BY QUARK]
- Innowacyjne płatności nie tylko dla korporacji. Biometria i kasy samoobsługowe coraz ważniejsze w mniejszych biznesach [POWERED BY FISERV)
- Wielka dziura w państwowym budżecie – populistyczne rozrzucanie pieniędzy czy rewolucja dla inwestycji? Rozmowa z ekonomistą Michałem Dybułą [POWERED BY BNP PARIBAS]
Jeśli spojrzeć na listopadową galopadę cen na stacjach: cena dziewiędziesiątki piątki to ok. 5,2 zł, a oleju napędowego już nawet 5,34 zł (od dłuższego czasu to właśnie ropa jest droższa), to tańsze paliwo na pewno nie zaszkodzi. Zwłaszcza, że od stycznia „wjeżdża” jeszcze opłata emisyjna ok. 8 groszy na litrze.
Orlen kusi obniżką cen paliwa. Ale bilet wstępu nie jest tani
Na czym polega ten nowy lojalnościowo-kapitałowy program? Rewolucyjność pomysłu polega na tym, że – co jest wielką rzadkością w historii rynku kapitałowego w Polsce – powiązano fakt, że jest się akcjonariuszem danej spółki z jej ofertą detaliczną.
Żeby dostać rabat na paliwo, trzeba najpierw kupić pakiet 50 akcji Orlenu. Jak duży będzie to wydatek? Orlen nie jest bynajmniej „spółką groszową” – w ostatnich miesiącach cena akcji waha się w okolicach 100 zł, co oznacza, że musimy na start wyłożyć ok. 5.000 zł. W zamian dostajemy gwarancję rabatów na wszystkich prawie 1800 stacjach Orlenu:
- 10 groszy na zakup paliwa Efecta
- 15 groszy na zakup paliwa Verva
- 10% rabatu na ofertę pozapaliwową, bez używek i doładowań kart pre-paid
Oczywiście są obwarowania. Limit tankowania to 300 litrów paliwa w miesiącu (to naprawdę sporo, o ile ktoś nie jeździ TIR-em). Czyli rocznie możemy zaoszczędzić 360 zł w gdy tankujemy Efectę i 540 zł w przypadku Verva.
Zniżki na paliwo to nie wszystko. Są jeszcze konfitury z posiadania akcji
Oprócz regulaminowej zniżki na paliwo wraz z zakupem akcji dostajemy coś więcej: stajemy się akcjonariuszami spółki, nabywamy prawo do udziału zysku w Orlenie – czyli możemy częściowo odzyskać pieniądze, które sami tam zostawiliśmy podczas płacenia za tankowanie.
A tak się składa, że Orlen regularnie wypłaca dywidendę. Ponieważ zyski ma rekordowe (m.in. dzięki rosnącej stale sprzedaży paliw – to efekt skutecznej walki z szarą strefą) na akcjonariuszy spada deszcz pieniędzy. No, może nie tyle deszcz, ile kapuściaczek. W ostatnich latach dywidenda Orlenu wynosiła w przeliczeniu na jedną akcje:
- 2012 – 1,5 zł
- 2013 – 1,44 zł
- 2014 – 1,65 zł
- 2015 – 2 zł
- 2016 – 3 zł
- 2017 – 3 zł
Ile wyniesie dywidenda w przyszłym roku? W tym momencie to trudne do przewidzenia, ale załóżmy optymistycznie, że tak jak w poprzednich dwóch latach okrągłe 3 zł. Wtedy za posiadanie 50 akcji dostaniemy automatycznie przelew na konto 150 zł (minus 19% podatku). Czyli nasz maksymalny bonus z posiadania akcji Orlenu to nie 540 zł, ale nawet ok. 690 zł (w zależności od wielkości przyszłej dywidendy).
A o jeśli notowania Orlenu spadną ze 100 zł w okolice 80 zł? 70 zł? I zamiast 5.000 zł pakiet akcji stopnieje to 4.000 lub 3.500 zł? Takie ryzyko istnieje. Podobnie jak szansa, że akcje podrożeją, a nasz portfel nabrzmieje do 6.000 zł. Na tym polegają giełdowe inwestycje.
Ja jednak nie nastawiałbym się na takie inwestowanie z myślą o spekulacji i codzienne nerwowe sprawdzenie kursu, tylko – jeśli zdecydowałbym się na tę paliwową promocję – to trzymałbym akcje jak najdłużej – przynajmniej dopóki Orlen wypłaca dywidendy.
„Orlen w Portfelu” oprócz komponentu finansowego, ma też komponent edukacyjny, czyli szkolenia przygotowane razem ze stowarzyszeniem CFA Society Poland. CFA to tytuł zawodowy eksperta od finansów i inwestowania, który otrzymuje się po zdaniu arcytrudnego egzaminu.
Chcesz zniżki? Musisz mieć akcje w PKO BP
Jeśli uznamy, że taka oferta jest dla nas kusząca i jesteśmy w stanie ad hoc – i przed świętami – wyskoczyć z 5.000 zł, to musimy założyć rachunek maklerski. Ale nie pierwszy lepszy z brzegu. Orlen będzie weryfikował stan posiadania liczby akcji przez poszczególnych klientów.
W tym celu sieć paliw zawarła umowę z domem maklerskim PKO BP, który razem z Orlenem jest w jednej „grupie kapitałowej Polska” (jak powiedział, któryś z byłych ministrów skarbu). I, niestety, na razie klienci tylko tego brokera mogą tankować z rabatami. Inni możliwe, że kiedyś dołączą. O ile ich biura maklerskie też podpiszą umowy z Orlenem.
Na zachętę DM PKO BP dla nowych klientów (czyli takich, którzy założą rachunek do 31 grudnia) daje rok prowadzenia rachunku za darmo – potem opłata wyniesie 60 zł rocznie. Ta cena to mniej więcej rynkowy standard, np. w domu maklerskim mBanku to 50 zł (pobierane po 25 zł co pół roku).
Ze zniżek na paliwo mogą korzystać nie tylko przyszli, ale również obecni indywidualni akcjonariusze Orlenu. Jednak nie wystarczy posiadać rachunku i mieć 50 akcji – w programie trzeba się jeszcze zarejestrować. Ale na szczęście można to zrobić przez internet. Imienna karta, którą musimy podpisać przyjdzie do nas pocztą.
W przypadku maklerskch rachunków wspólnych, do programu może przystąpić dwóch właścicieli pod warunkiem – każdy musi się oddzielnie zarejestrować (czyli można się złożyć po 2500 zł na inwestycję).
Czytaj też: Kupujesz akcje czyli… co? Czym różni się bycie akcjonariuszem od posiadania depozytu w banku?
Naszym zdaniem? Ktoś w końcu poszedł po rozum do głowy
Czy ta oferta ma sens, czy to tylko zawracanie głowy? W „Subiektywnie o Finansach” zawsze nazywamy rzeczy po imieniu, dlatego tym razem trzeba przyznać, że jest to „gruba sprawa”. I nie chodzi wcale tylko o tańsze paliwo. „Orlen w Portfelu” może z powrotem zogniskować uwagę inwestorów, ciułaczy, oszczędzających na rynku giełdowym. Albo przynajmniej zapoczątkować ten proces.
Potrzeba zmiany jest ogromna – młodzi nie garną się do inwestowania, o czym świadczą badania Stowarzyszenie Inwestorów Indywidualnych. O ile w 2009 r. osoby do 35 roku życia stanowiły prawie 63%, to w ub.r było to zaledwie 31%. Do dramatyczny odpływ świeżej krwi.
Rynek kapitałowy potrzebuje impulsu i być może właśnie takiego. Albo wielu takich. Skoro wiadomo, że nie ma szans na zniesienie podatku od zysków kapitałowych (podatku Belki), to przynajmniej takie akcje promocyjne mogą skutecznie zadziałać na inwestorów.
Czytaj też: Dlaczego nie warto trzymać pieniędzy tylko w banku? Jedna, ale za to nieprawdopodobnie sugestywna liczba
Tezę popieram obserwacjami programu 500+: okazało się, że ludzie wolą dostać 500 zł do ręki, zamiast korzystać z jakichś nienamacalnych z ich punktu widzenia ulg i odpisów podatkowych. Tak samo w tym przypadku. Postawienie sprawy jasno: 10 groszy rabatu za 50 akcji spółki może sprawić, że osoby, które już zapomniały, że mamy w Polsce giełdę, zaczną się nią interesować. Sprawdzą niesprawdzane od lat tabele notowań, zajrzą na stronę „Parkietu”, przypomną sobie co znaczy dywidenda.
Przemawia za tym sam produkt, który jest popularny, namacalny, kupują go miliony Polaków i rozpoznawalna spółka (Orlen). Na mniejsze spółki i mniej rozpoznawalne zapewne przyjdzie czas. Podobne programy działają w innych krajach, w USA, gdzie Ford daje zniżki na zakup swoich aut.
Koniec z „nie da się”?
Idę o zakład, że ktoś powie – a dlaczego mam kupować akcje kontrolowanej przez państwo spółki? Akurat w tym przypadku odpowiedź jest banalnie prosta – bo inne nie chciały. Wspomniane Stowarzyszenie Inwestorów Indywidualnych, które ma merytoryczny patronat nad tym programem, namawiało latami i namawia nieustannie inne spółki do tworzenia takich klubów akcjonariusza. I co?
Do tej pory zawsze słyszeliśmy od przedstawicieli spółek giełdowych dwa argumenty, które miały usprawiedliwiać to, że te nie chciały tworzyć tzw. „klubów akcjonariusza”. 1) To jest bez sensu. Nie ma zasadności, aby robić jakiekolwiek ukłony w kierunku inwestorów indywidualnych. Jest ich mało, są trudni do identyfikacji. 2) Nie da się.
Orlen udowadnia, że się da. Spółka podjęła strategiczną decyzję o inwestowaniu w powiększanie akcjonariatu o grupę inwestorów indywidualnych. Przykład z rynków zachodnich pokazują, że to zawsze bywała dobra decyzja. Ale takie działanie musi być obliczone na długi termin. Ewentualne rezultaty będziemy mogli obserwować dopiero po kilku latach.
Szlak został przetarty, czas więc by kluby akcjonariusza uruchomiły kolejne spółki. Oto nasze propozycje, co mogą zaproponować w zamian za inwestowanie w ich akcje.
- spółki energetyczne – tańszy prąd
- telekomy – bonusy na abonament
- deweloperzy – tańsze mieszkania
- biura podróży – promocyjne wycieczki
Czy istnieje ryzyko, że skuszeni inwestorzy, być może nowicjusze, kupią akcje Orlenu, a potem przyjdzie kryzys, i będą skarżyć się do KNF, że ktoś łowił ich na promocję, na której stracili? Jak doskonale wiemy na rynku nie ma takiej inwestycji, która daje gwarancję zysku. Jedyną gwarancję jaką może dać inwestycja na giełdzie, to gwarancja zmienności – akcje raz będą tańsze, a raz droższe. Ograniczamy ryzyko straty jeśli inwestujemy długoterminowo, przemyślanie i w porządną, stabilną, rozwijającą się firmę. Orlen te warunki spełnia.
Czytaj też: Nie znasz się na inwestowaniu? Też możesz zarabiać na sukcesach PZU, Orlenu, Żywca i innych asów. A jak?
źródło zdjęcia: Orlen