26 listopada 2017

Kupujesz akcje czyli… co? Czym różni się bycie akcjonariuszem od posiadania depozytu w banku?

Kupujesz akcje czyli… co? Czym różni się bycie akcjonariuszem od posiadania depozytu w banku?

W poprzednich odcinkach cyklu „Poradnik początkującego inwestora” opowiadałem o tym jak przygotować się do inwestowania oszczędności, a także o tym jakie czarne myśli mogą się kłębić, gdy już jesteśmy gotowi do działania. Sprawdzaliśmy też wspólnie jakie powinny być pierwsze inwestycje, by nie było nudno i bezpłciowo. To była rozgrzewka.

Teraz jesteśmy już w fazie bardziej zaawansowanej. W poprzednim odcinku rozkminialiśmy obligacje – czyli teoretycznie najbardziej bezpieczną formę inwestycji „pozabankowej”. Z tym bezpieczeństwem róznie bywa, ale jeśli będziecie lokować pieniądze w obligacje według zasad, które ja stosuję – nie będzie kokosów, ale i będzie w miarę spokojny sen.

Zobacz również:

Dziś wzbijemy się na nieco wyższy poziom – będzie zaś o tym co naprawdę kryje się za inwestowaniem w akcje. W kilku artykułach w „sąsiednim” cyklu „Dywidenda jak w banku” podawałem mnóstwo liczb, z których niezbicie wynika, że długoterminowe inwestowanie w akcje nie jest tak ryzykowne, jak wygląda na pierwszy rzut niewprawnego oka. Dziś spojrzę na inwestowanie w akcje z nieco innej strony – jako rodzaj partnerstwa, które daje korzyść obu stronom: spółce, której powierzamy pieniądze, jak i inwestorowi.

„Poradnik początkującego inwestora” – o co tu chodzi?

Ten tekst jest częścią cyklu edukacyjnego „Poradnik początkującego inwestora”, w którym wcześniej ukazały się nastęujące artykuły:

10 lektur obowiązkowych początkującego inwestora  – Albert Rokicki (Longterm.pl)

Cztery kroki, które musić zrobić aby zacząć inwestowanie. Jak znaleźć się na tej autostradzie? – Maciek Samcik (subiektywnieofinansach.pl)

Cztery myśli początkującego inwestora. Jak się z nimi zmierzyć? Oswajamy inwestowanie! – Maciek Samcik (subiektywnieofinansach.pl)

Co zrobić, żeby inwestowanie oszczędności nie stało się nudne i bezpłciowe? Tylko jeden sposób  – Maciek Samcik (subiektywnieofinansach.pl)

Jak analizować sprawozdanie finansowe spółki giełdowej? – Albert Rokicki (Longterm.pl)

Jak wycisnąć z oszczędności 5-6% rocznie i spać spokojnie? Obligacje dla początkujących – Maciej Samcik (subiektywnieofinansach.pl)

Obligacje jako bezpieczna przystań? Prześwietlamy! – Albert Rokicki (Longterm.pl)

Zorganizowaliśmy również dwa webinaria o tym jak zabrać się do inwestowania pieniędzy. Jeśli chcesz mieć dostęp do zapisu kolejnych webinariów – subskrybuj mój kanał na YouTube

Zapraszam do odwiedzenia strony akcji „Poradnik początkującego inwestora”

Zapisz się na wspólny newsletter akcji „Dywidenda jak w banku” oraz „Poradnika początkującego inwestora”. Obie akcje będą miały kolejne odsłony, a dzięki newsletterowi dowiesz się o tym – i poznasz szczegóły – jako pierwszy. Kliknij baner na stronie dywidendajakwbanku.pl i odbierz nagrody!

Partnerem cyklu „Poradnik początkującego inwestora” jest firma GetBack, emitent obligacji korporacyjnych i spółka notowana na warszawskiej giełdzie.

Akcje czyli… co?

Lokując pieniądze w banku zwykle jesteśmy tylko klientem, który przynosi kasę, ale jest znaczenie jest podrzędne. Bank płaci grosze w postaci oprocentowania, a prawdziwymi zyskami, wynikającymi z obracania tą kasą, już się z nami nie dzieli. No, chyba że jesteśmy nie tylko klientem-deponentem, ale też akcjonariuszem banku. Bycie akcjonariuszem to zupełnie inna relacja – mając akcje jesteśmy de facto współwłaścicielem firmy, mamy znacznie więcej praw, niż jako klient banku.

Trudno to na codzień poczuć, bo mamy XXI wiek i akcje – przynajmniej te notowane na rynku giełdowym – nie istnieją w materialnej postaci. Ale kiedyś akcje były pięknymi, dobrze zabezpieczonymi papierami wartościowymi. Ich posiadacz miał „dowód rzeczowy” na to, że rzeczywiście wszedł w posiadanie papieru wartościowego, na którym – w większości przypadków – było wydrukowane ozdobnym pismem jego nazwisko i wartość przysługującego mu kapitału.

Dziś też można to poczuć, kupując – np. w ramach kampanii crowdfundingowych – akcje spółek niepublicznych. One nie są notowane na giełdzie, więc wydają akcje na papierze, jak za starych czasów.

Po co firmy emitują akcje? Jakie to przynosi im korzyści?

Jakie spółka ma korzyści z tego, że wyemitowała akcje? Dlaczego właściciele, którzy stworzyli firmę, a potem ją rozwinęli do takich rozmiarów, że ze spółki z ograniczoną odpowiedzialnością przekształciła się w akcyjną, mieliby się tym dzielić? Po co oddawać część lub nawet większość udziałów ludziom z zewnątrz, zamiast czerpać profity samemu? Po co wchodzić na giełdę i musieć w dodatku obnażać się co kwartał, spowiadać ze swoich wyników finansowych i poddawać ocenie rynku w postaci kursu akcji?

Rozmawiałem w swoim dziennikarskim i blogerskim życiu z wieloma właścicielami firm i w zasadzie w tych rozmowach przewijało się pięć motywacji udostępniania akcji ich firmy zewnętrznym inwestorom oraz wprowadzania tych akcji do obrotu na giełdzie.

>> możliwość pozyskania kapitału i szybszego rozwoju. W biznesie kto stoi w miejscu ten się cofa. Jeśli masz dobrze skrojony interes, ale nie jesteś w stanie sprawić, by osiągnąć np. dziesięć razy większą skalę (bo brakuje ci pieniędzy), to ktoś inny prędzej czy później skopiuje twój model i cię wyprzedzi. Jeśli masz dobry pomysł, to potrzebujesz kapitału, żeby jak najszybciej osiągnąć skalę działalności taką, która pozwoli osiągnąć jak najmocniejszą pozycję na rynku. Jeśli przekonasz ludzi do tego, żeby przekazali ci pieniądze w zamian za akcje twojej firmy, to zyskują i oni – bo stają się częścią tego sukcesu – i Ty, bo możesz rozwijać się szybciej, niż tylko w oparciu o własny kapitał

>> większe bezpieczeństwo, niż z pożyczką bankową na karku. Oczywiście po pieniądze na rozwój możesz pójść do banku. Kredyt to czasem jedyna dostępna forma kapitału, ale wbrew pozorom nie zawsze bezpieczna. Bank to rozwiązanie na dobrą pogodę. Jeśli idzie ci dobrze, będzie pożyczał pieniądze. Ale jeśli tylko pojawią się problemy, bankowiec pierwszy zabierze ci tę kasę, stawiając pod ścianę. Mając akcjonariuszy, którzy są zainteresowani pokonaniem problemów, a nie tylko odzyskaniem pożyczonej kasy, masz większe pole manewru, gdyby na horyzoncie pojawiły się kłopoty.

>> rynkowa wycena i premia za jakość. Czy największy polski producent gier CD Projekt byłby wyceniany na tak obłędne pieniądze, gdyby nie był spółką akcyjną i nie był notowany na giełdzie? Zapewne nie, bo nie byłby tak znany jako potencjalny obiekt inwestycji, nie interesowałoby się nim tak wielu posiadaczy oszczędności i nie wykreowałby mody na inwestowanie w produkcję gier. Emitując akcje – zwłaszcza jeśli są notowane na giełdzie – uzyskujesz rynkową wycenę swojego biznesu, a jeśli prowadzisz go dobrze i masz przed sobą fajne perspektywy rozwoju, to inwestorzy docenią to awansem, wyceniając Twoją pracę wyżej, niż wynikałoby to z „czystych” cyferek.

>> możliwość łatwego spieniężenia udziałów (płynność). Będąc jedynym właścicielem firmy masz tylko dwie opcje – sprzedajesz ją albo nadal nią zarządzasz. W momencie, gdy firma jest spółką akcyjną i ma różnych akcjonariuszy, możesz kupować i sprzedawać jej „kawałki” ciesząc się w miarę obiektywną rynkową wyceną i płynnością swoich pieniędzy. Nie bez kozery większość z najbogatszych ludzi świata to posiadacze akcji spółek publicznych, a nie takich, które nie są nigdzie notowane i nie wiadomo ile są warte.

>> wiarygodność i możliwość pozyskania renomowanych akcjonariuszy. Wiarygodność to w biznesie jedno z najważniejszych aktywów. Emitując akcje, pozyskując różnych akcjonariuszy, zyskujesz renomę i budujesz wizerunek stabilnego, długoterminowego biznesmena. Owszem, oddajesz część udziałów w zyskach, ale dostajesz w zamian pieczątkę wiarygodności w postaci stwierdzenia „zainwestowało w moją firmę tylu a tylu inwestorów, którzy mi zaufali”. A jeśli wśród Twoich inwestorów pojawia się ktoś naprawdę duży, to część jego wiarygodności spływa na Ciebie i Twój biznes. Firmy, których akcjonariuszem staje się Warren Buffet aż puchną z dumy.

Przy okazji przeczytaj: Pięć rad o inwestowaniu, które ma dla nas Warren Buffet

To spojrzenie kogoś kto założył firmę, poświęcił jej dużą część życia, rozwinął, a teraz stoi przed dylematem – podzielić się tym sukcesem i jego własnością z innymi, uzyskując jednocześnie pieniądze na szybszy rozwój, czy też pozostać jedynym udziałowcem i być skazanym na rozwój za własne pieniądze, na własną odpowiedzialność?

Po co kupować akcje? Czy to lepsze od bankowej lokaty?

A spojrzenie nas, drobnych żuczków, którzy mają do wyboru pójść ze swoimi oszczędnościami do banku, kupić obligacje rządowe albo poszukać dla siebie interesującej firmy i włożyć pieniądze w jej akcje? O tym, że posiadanie akcji dużej, stabilnej, dobrze rozwijającej się firmy, która raz w roku (albo częściej) płaci dywidendy, może się opłacić bardziej, niż „inwestowanie” pieniędzy w banku – już pisałem nie raz.

Czytaj też: Najstarszemu giełdowemu bankowi stuknęło już 25 lat od debiutu. Sprawdziłem co się bardziej opłacało: mieć tam depozyt czy mieć jego akcje? Zgadnijcie co się okazało 😉

Średnia wartość dywidendy w spółce giełdowej jest w Polsce znacznie wyższa od oprocentowania depozytu. A w długiej perspektywie prawdopodobieństwo, że wartość pojedynczej akcji wzrośnie – jest bardzo duże (choć oczywiście pewności nie ma, są tylko statystyki, które potwierdzają, że tak było przez ostatnich 120 lat).

Czytaj też: Dlaczego nie warto trzymać pieniędzy tylko w banku? Jedna, ale za to nieprawdopodobnie sugestywna liczba

Czytaj też: Pięć mitów o inwestowaniu czyli jakie warunki trzeba spełnić, żeby część oszczędności trzymać poza bankiem?

Masz więc cegiełkę własności porządnej firmy, która płaci dywidendę – czyli masz ekwiwalent oprocentowania bankowego depozytu – i której wartość w długim terminie nie powinna spaść. Co więcej: wartość tej cegiełki powinna być odporna na inflację, bo to jest emanacja rzeczywistego majątku, a nie papierowy pieniądz. Zagrożenia? Może się zdarzyć, że firma, w której masz udziały będzie źle zarządzana i nie tylko przestanie wypłacać dywidendy, ale wręcz zbankrutuje.

Tego ryzyka nie można pominąć, ale właśnie dlatego w poprzednich tekstach radziłem, byście inwestowali pieniądze w spółki, które znacie, lubicie, jesteście fanami ich produktów, traktujecie je jak ikony. Obserwowanie takich firm, sprawdzanie ich kondycji finansowej będzie dla Was przyjemnością, częścią życia. Z tego samego powodu nie można stawiać wszystkiego na jedną kartę. A więc: lepiej powierzyć swoje pieniądze kilku firmom, niż jednej. I kupować akcje na raty – np. co kwartał za określoną, stałą kwotę. Gdy ceny akcji są niskie – kupisz ich więcej. Gdy wysokie – mniej.

Ostatnia zasada, którą warto mieć w głowie to kwestia rozłożenia swoich oszczędności długoterminowych (bo tylko takie wolno inwestować w akcje) na różne rodzaje inwestycji. Akcje spółek powinny stanowić tylko część majątku, którym dysponujesz i który ma w przyszłości stanowić Twój fundusz spełniania marzeń.

Poza tym musisz mieć pieniądze w banku, w obligacjach, w inwestycjach alternatywnych, w nieruchomościach (z tymi ostatnimi jest problem, bo brakuje w Polsce REIT-ów, czyli instrumentów pozwalających kupić „kawałek” nieruchomości). Więcej na ten temat pisałem w tekście o zasadzie czterech ćwiartek, którą stosuję inwestując własną kasę.

Obejrzyj rozmowę o zarządzaniu domowym budżetem i lokowaniu oszczędności z Konradem Kąkolewskim, prezesem notowanej na giełdzie firmy GetBack. Jak zarobił pierwsze pieniądze? Jak je lokuje? Jak nie stać się podopiecznym jego firmy? Czy istnieje dobry i zły dług i jak je od siebie odróżnić? Na te pytania odpowiadał prezes Kąkolewski.

Obejrzyj też drugą część rozmowy z Konradem Kąkolewskim, poświęconą planom rozwoju prowadzonej przez niego spółki. Zapis tej części rozmowy jest na kanale YouTube Longterm.pl

Obejrzyj wideo i przeczytaj: Osiem kroków do niepodległości finansowej. Co zrobić, by mieć Święto Niepodległości każdego dnia?

Jakie prawa przysługują akcjonariuszowi? Co daje akcja?

Jakie prawa przysługują ci w związku z posiadaniem akcji? Bardzo zgrabnie rebrali je w jednym miejscu maklerzy Alior Banku. Pozwolę sobie w skrócie ich zacytować, odsyłając Was do tekstu źródłowego po więcej:

Prawo do dywidendy

Spółka – na walnym zgromadzeniu wszystkich akcjonariuszy (nie trzeba się na nim pojawiać, ale warto) – raz w roku podejmuje decyzję o podziale zysku netto (czyli nadwyżka przychodów nad kosztami, skorygowanej o podatek dochodowy). Zysk można podzielić na dwie części: zatrzymać go w firmie i przeznaczyć na rozwój lub wypłacić akcjonariuszom. W ramach decyzji o wielkości dywidendy zostaje określona pewna kwota, przypadająca na jedną akcję. Rekomendację dotyczącą podziału zysku zwykle przedstawia zarząd firmy (on wie najlepiej jakie są jej potrzeby), ale akcjonariusze oczywiście mogą mieć inne zdanie.

Warunkiem korzystania z prawa do dywidendy jest posiadanie akcji w tzw. dniu ustalenia prawa do dywidendy. Dzień ustalenia prawa do dywidendy dla spółek notowanych na warszawskiej giełdzie przypada na dwa dni handlowe przed dniem podawanym przez emitenta jako dzień dywidendy. Następnego dnia kurs akcji jest poddawany korekcie o wartość dywidendy na akcję.

Chodzi o to, żeby ludzie, którzy będą kupowali akcje bez prawa do dywidendy nie musieli płacić za nie – przynajmniej pierwszego dnia po „odcięciu” dywidendy – takich samych pieniędzy, co za akcje, które mają prawo do podziału zysku. Poza tym podział zysku oznacza uszczuplenie majątku firmy i jest ono odzwierciedlane właśnie automatycznym obniżeniem ceny akcji.

Ale w przypadku porządnych, zyskownych spółek to „odcięcie” jest w dłuższym terminie bez znaczenia, bo – tak wynika ze statystyk, które dość często przytacza mój druh w niniejszej akcji, Longterm – już po kilku, kilkunastu tygodniach cena wraca do poziomu sprzed wypłaty dywidendy. Także dlatego, że firma zaczyna „pracować” na kolejną dywidendę.

Prawo do udziału w masie likwidacyjnej

W przypadku likwidacji spółki (przejęcie, upadłość) majątek jest dzielony proporcjonalnie pośród akcjonariuszy, zgodnie ze strukturą akcjonariatu. Oczywiście może się zdarzyć, że majątku będzie mało lub zostanie zajęty przez wierzycieli będących przed akcjonariuszami w kolejce po pieniądze. Jest ich sporo – pracownicy, ZUS, urząd skarbowy, ewentualnie też banki, które mogą być zabezpieczone hipoteką na nieruchomościach spółki…

Prawo poboru nowych akcji

W celu pozyskania kapitału spółka może wyemitować nowe akcje. Decydując się na emisję akcji może przyznać dotychczasowym właścicielom prawo do objęcia nowej emisji. Jedno prawo poboru przypada na jedną akcję lub na więcej niż jedną – różnie bywa. Celem prawa poboru jest umożliwienie akcjonariuszom zachowania dotychczasowego udziału w spółce. To wyraz szacunku spółki do dotychczasowych udziałowców. Dostają de facto pierwszeństwo objęcia nowych akcji.

To prawo zwykle mogą odsprzedać na giełdzie. Zasadnicze zalety emisji akcji z prawem poboru to możliwość nabycia akcji po cenie niższej od rynkowej, możliwość zaoszczędzenia przez emitenta na prowizji maklerskiej (emitując nowe akcje musi budować sieć sprzedaży akcji i płacić maklerom za pośrednictwo).

Prawa korporacyjne

To m.in. prawo uczestnictwa w Walnym Zgromadzeniu Akcjonariuszy, z prawem głosu (każdej akcji zwykłej odpowiada jeden głos). Rada nadzorcza spółki ma obowiązek zwoływać walne zgromadzenie akcjonariuszy przynajmniej raz w roku, prawo kontroli zarządzania i finansów spółki, prawo do zgłaszania sprzeciwu wobec podejmowanych uchwał oraz prawo do zgłaszania własnych pomysłów lub uchwał na walnym zgromadzeniu akcjonariuszy.

Jak wygląda zgromadzenie akcjonariuszy notowanej na Wall Street amerykańskiej sieci sklepów Wal-Mart? Zobaczcie, robi wrażenie. Ale w USA połowa ludzi ma akcje, są tam niemal tak samo popularne jak bankowy depozyt

Aby móc uczestniczyć w Walnym Zgromadzeniu Akcjonariuszy należy mieć akcje na rachunku na 16 dni kalendarzowych przed datą WZA, co oznacza ze trzeba je nabyć najpóźniej 18 dni przed WZA (w związku z dwudniowym okresem rozliczenia transakcji). Ostateczny termin zgłoszenia się na Walne Zgromadzenie mija nazajutrz po ostatecznym terminie posiadania akcji.

Fajnie, gdy prezes jest fajny

Jeśli oglądaliście serial „Czterdziestolatek: 20 lat później”, to zapewne kojarzycie wątek, w którym inżynier Karwowski odwiedza niespodziewanie prezesa firmy Unifarb, w której jest drobnym akcjonariuszem, by zapytać go jak zamierza działać, by ceny akcji były wyższe. To obrazek rzadko spotykany w dzisiejszych realiach, a szkoda. Pamiętajcie, że jeśli macie akcje jakiejś firmy, to de facto zatrudniacie jej zarząd. Jest on opłacany – zwykle słono – także z Waszych pieniędzy.

A więc także kwestia „łebskości” prezesa firmy, której akcje zamierzacie kupić, powinna mieć znaczenie przy podejmowaniu decyzji. Jeśli jest to człowiek, któremu dobrze patrzy z oczu, wypowiada się kompetentnie i nie unika kontaktu z akcjonariuszami – to może być argument na rzecz zakupu akcji. O tym jak wybierać spółki, które długoterminowo okażą się dobrym uzupełnieniem portfela inwestycji – przeczytacie więcej w tekstach na blogu Longterm.pl.

 

Subscribe
Powiadom o
2 komentarzy
Oldest
Newest Most Voted
Inline Feedbacks
Zobacz wszystkie komentarze
glx
6 lat temu

Panie Macieju to wszystko co zostało zamieszczone w tym tekście odniósłbym do firmy Dino czy ma Pan podobne skojarzenia 🙂

6 lat temu

A w długiej perspektywie prawdopodobieństwo, że wartość pojedynczej akcji wzrośnie – jest bardzo duże (choć oczywiście pewności nie ma, są tylko statystyki, które potwierdzają, że tak było przez ostatnich 120 lat).

Cytat dnia 🙂

Subiektywny newsletter

Bądźmy w kontakcie! Zapisz się na newsletter, a raz na jakiś czas wyślę ci powiadomienie o najważniejszych tematach dla twojego portfela. Otrzymasz też zestaw pożytecznych e-booków. Dla subskrybentów newslettera przygotowuję też specjalne wydarzenia (np. webinaria) oraz rankingi. Nie pożałujesz!

Kontrast

Rozmiar tekstu