12 stycznia 2020

Oni przewidzieli wielkie pożary w Australii. Co zapowiadają dla Polski? Jak megapożar na drugim końcu świata wpłynie na nasze życie?

Oni przewidzieli wielkie pożary w Australii. Co zapowiadają dla Polski? Jak megapożar na drugim końcu świata wpłynie na nasze życie?

Międzyrządowy Zespół ds. Zmian Klimatu (IPCC) już w  2007 r. ostrzegł, że południowy-wschód Australii stanie w ogniu. Przewidywania spełniły się co do joty. Jakie prognozy specjaliści mają dla Polski? Jak pożary w odległej o 16.000 km krainie mogą wpłynąć na warunki życia w naszym kraju? I jak można dziś pomóc Australii?

Australia płonie, a sytuacja jest coraz gorsza. W piątek  dwa pożary połączyły się w jeden ogromny superpożar (z ang. mega blaze).  Od września 2019 r. spłonęło już prawie 60 mln ha lasów, zarośli i pól. Dla porównania powierzchnia Polski to 31 mln hektarów. Prawdziwą rzeź przeżywają dzikie zwierzęta, których mogło zginąć – według różnych szacunków – od 500 milionów do nawet jednego miliarda! W sumie w pożarach zginęły 23 osoby, ale to niestety nie koniec bilansu, bo dziesiątki osób jest uznawanych za zaginione.

Zobacz również:

Katastrofy takie, jak ta w Australii, bywają punktami zwrotnymi, które wpływają na zmiany politykę państw i nastroje społeczne. Australijczycy już wychodzą na ulice żądając zmian w kraju, który jest jednym z największych na świecie eksporterów węgla. I który do tej pory z troską o klimat był zdecydowanie na bakier. Jakie to może mieć skutki dla Polski?

Czytaj też: Grecja czy Bałtyk? Wakacje mogą być ekologiczną zbrodnią. Liczę klimatyczny koszt twojego urlopu. I wymierzam pokutę!

Czytaj też: Bycie eko to już nie kosztowne hobby dla „zielonych dziwaków”, lecz realny sposób na oszczędzanie pieniędzy. Jak dużych? Liczymy!

Dlaczego Australia się pali i czy zapalimy się też my?

Pożary w Australii, gdzie aktualnie jest lato, wynikają nie tylko bezpośrednio z ocieplenia klimatu, ale też z cyklicznej anomalii pogodowej zwanej „indyjskim el nino”, która sprawiła, że w ubiegłym roku było mniej deszczu, niż zwykle. W suchej Australii pożary występują sezonowo, ale takiego „piekła” jeszcze nie było. Zdarzyło się, bo klimat się ociepla i ekstremalnych zjawisk przybywa.

Swąd spalenizny czują już nawet mieszkańcy oddalonej o 1800 km Nowej Zelandii. To taka odległość, jak z Warszawy do Istambułu. Tak wyglądałaby mapa dymu, gdyby unosił się on nad Europą.

Australia się pali, ale grzeje się cały świat. Ubiegły rok – według badania Copernicus – był drugim najgorętszym w historii pomiarów.  Średnia temperatura w 2019 r. była wyższa od średniej dla lat 1981-2010 niemal o 0,6 stopnia C. Zaś średnia temperatura w ostatnich pięciu latach była o 1,1 – 1,2 stopnia Celsjusza wyższa od średniej w okresie przed rewolucją przemysłową (czyli zanim zaczęliśmy emitować CO2).

To właśnie CO2, który powstaje przy okazji spalania węgla, ropy i gazu, jest głównym winowajcą ocieplenia.  Według ostatnich pomiarów jego stężenie wynosi 412,26 ppm i jest rekordowe! Im więcej CO2 w atmosferze, tym trudnej ziemi się „schłodzić”, bo ciepło nie jest w stanie „ulecieć” w atmosferę, nagrzewamy się, jak mikrofalówka.

Poniżej dwa wykresy, które pokazują, jak rosło stężenie CO2. Pierwszy pokazuje tempo wzrostu w ostatnich 12 latach, a drugi, bardziej szokujący, pokazuje, że w ciągu setek tysięcy lat poziom CO2 był względnie stały, do momentu, gdy nie nauczyliśmy się spalać węgla i ropy naftowej.

Polska odpowiada za ok. 0,8% światowych emisji (ok. 9 mln ton na mieszkańca rocznie), jesteśmy na początku drugiej dziesiątki największych globalnych trucicieli. Wśród naszych sąsiadów tylko Niemcy to ścisła światowa czołówka, bo zajmują szóste miejsce za Chinami, USA, Indiami, Rosją i Japonią.

Czytaj też: Polsko-niemiecki pojedynek klimatyczny. Kto bardziej truje atmosferę na Ziemi: my czy oni? I co z tego wynika dla obywateli?

Czytaj też: Ocieplenie klimatu kiedyś zabije ludzkość. Ale najpierw zobaczymy w sklepach… bardzo drogie piwo. Naukowcy: „lepiej napijcie się na zapas

Oni wiedzieli i powiedzieli. Ale w Australii mało kto przejmował się klimatem

Być może najgorsze w kontekście australijskich pożarów jest to, że eksperci je przewidzieli. W raporcie z 2007 r. „oenzetowski” Międzyrządowy Zespół ds. Zmian Klimatu (IPCC) napisał wprost, że południowo-wschodnia Australia stanie w płomieniach z powodu rosnących susz i coraz wyższych temperatur. A to może być dopiero początek: ryzyko niebezpiecznych pożarów wzrośnie do 2020 r. o 25%, a do 2050 r. nawet o 70%.

Australijskie służby meteorologiczne ogłosiły, że 2019 r. był najbardziej suchy od 119 lat, a średnia temperatur wyższa o 1,52 st. C powyżej średniej długoletniej. Ten sam raport analizuje też inne rejony świata. Sprawdziłem co przygotowali eksperci dla naszej części Europy. Niestety, ich przewidywania dla nas również się potwierdzają.

Według IPCC kolejne lata będą coraz bardziej suche, a zimy będą zanikać: największym ociepleniem zostaną dotknięte rejony wschodniej Europy w miesiącach zimowych, od grudnia do lutego (str. 547). Poza tym drugi największy problem to susze i ubytek wody w rzekach. Wisła, Odra, Warta po prostu mogą wyschnąć. Poziom wody w Warszawie już teraz jest bardzo niski. Elektrownie mają problemy z chłodzeniem przy pomocy wody z rzek, obniża się poziom wód gruntowych. Mapki poniżej przedstawiają jak (według różnych modeli i dat) zmieni się natężenie przepływu wody w rzekach w wybranych krajach.

W tej sprawie może warto się posłuchać osób, które obracają dużymi pieniędzmi. Powstaje coraz więcej funduszy, które inwestują w przedsięwzięcia związane z gospodarką wodną, To może oznaczać, że woda będzie niedługo na wagę złota. Brytyjska Agencja Środowiska ostrzegała niedawno, że w ciągu najbliższych 20-25 lat w Anglii zabraknie wody na potrzeby mieszkańców. 

Czytaj też: Lech, czy Żywiec? Markowy Carlsberg, czy kraftowe morelowe? Ciemne czy jasne? Teraz najlepsze jest… zielone. Nowa, piwna moda

Czytaj też: Dla klimatu przestali kupować nowa ubrania? Głupota, czy roztropność?

Czytaj też: Zaczyna się. Niemcy chcą opodatkować swoim obywatelom podróże samochodem i samolotem, a obniżą VAT na bilety kolejowe. Co my na to?

Australia była „pro-coal”. Teraz będzie anty?

Na Antypodach mało kto przejmował się sprawami klimatu. Obecny premier tego kraju może stać w jednym szeregu razem z naszym premierem Morawieckim, czy prezydentem Trumpem, bo jest gorącym zwolennikiem węgla. Zachodnie media Scotta Morrisona określają jako „pro-coal”.

Ale taki był i jest cały ten kraj. Węgiel to najważniejszy towar eksportowy Australii. To największy eksporter netto „czarnego złota”, którego odbiorcą są głównie kraje dalekowschodnie. Jeśli chodzi o ogólną produkcję (w tym i na własne potrzeby) to Australia jest czwartym producentem węgla na świecie – za Chinami, USA i Indiami. Węgiel (zarówno kamienny jaki i brunatny) zapewnia 60% zapotrzebowania na energię Australii i daje 50.000 miejsc pracy.

Jeszcze rok temu członkowie rządu mówili, że Australia będzie kontynuowała wydobywanie i korzystanie z węgla w energetyce. Czy Wam to coś przypomina? Pamiętacie, kto w zeszłym roku opowiadał, że „mamy węgla jeszcze na 200 lat i nie zamierzamy z tego bogactwa rezygnować”?

Przy okazji australijskich pożarów Saxo Bank ostrzegł, że ceny żywności rosną o 10% rocznie, a ten wzrost jeszcze przyspieszy, co bezpośrednio przełoży się na politykę. Pożary zadziałały na australijskie społeczeństwo, jak klimatyczna terapia szokowa. Według sondażu „Guardiana” obywatele uważają, że wybrany przez nich rząd robił zbyt mało, by powstrzymać skutki zmian klimatu. Na ulice Sydney i Melbourne wyszły tysiące obywateli, którzy protestują przeciwko polityce rządu. Jeszcze tysiące, nie miliony. Wygląda na to, że Australia dopiero się budzi. Pytanie, czy zdoła się obudzić, zanim spłonie.

Globalna walka z węglem?

Od teraz to paliwo może się kojarzyć z chłeptającym wodę misiem koalą. Węgiel dla wielu osób na świecie to surowiec nieznany i abstrakcyjny (nigdy nie mieli go w rękach), może zacząć uosabiać największe zło. Polska, która jest ostatnim (obok Niemiec) węglowym zagłębiem Europy, będzie na cenzurowanym. Należy spodziewać się zacieśnienia polityki klimatycznej i braku taryfy ulgowej dla krajów, które są jej hamulcowymi.

Trudno sobie wyobrazić, by jakakolwiek instytucja finansowa chciała dać pieniądze na budowę wartej 6 mld zł elektrowni w Ostrołęce. Rząd miał nadzieję, że pieniądze dadzą inwestorzy z Azji, ale po fali australijskich pożarów nie dałbym sobie za to głowy uciąć, że znajdzie się chętny.

Australia może pod naciskiem opinii publicznej ograniczyć eksport węgla. Wtedy jego ceny jeszcze by wzrosły. Mniejsza podaż na rynku, to wyższe ceny, więc i my zapłacilibyśmy więcej za „czarne złoto” – nawet gdyby było wykopywane z polskich kopalń, bo ceny kształtują się globalnie.

W ubiegłym roku cena tony węgla spadła z ok. 86 dol. za tonę do 50 dol. za tonę, ale od kilku tygodni znowu rośnie. Na fali takich wydarzeń jak pożary w Australii mogą wrócić na agendę pomysły, by dodatkowo opodatkować węgiel i w ten sposób sztucznie doprowadzić go do wyrugowania z gospodarki.

Czytaj też: Kilkadziesiąt lat temu postawili prognozę dla świata do 2100 r. Do tej pory niestety prawie wszystko się sprawdza

Czy realnie grozi nam to, co stało się w Australii?

W ciągu kolejnych 100 lat średnie roczne temperatury w Polsce mogą wzrosnąć o nawet 4 stopnie Celsjusza. Styczeń może stać się cieplejszy średnio nawet o 5 stopni.  Latem możemy spodziewać się standardowych temperatur sięgających 35 stopni (a w najgorętszych tygodniach – 43 stopni). Będziemy mieć dwie pory roku: deszczową zimę (z temperaturami powyżej zera) i suche, gorące, pustenne lato. Nie będzie tak gorąco, jak teraz w Australii (temperatura w Sydney niedawno dotknęła 50 stopni), ale podłoże do pożarów będzie również przyjazne.

Nastąpi wzrost intensywności porywistych wiatrów i trąb powietrznych. W ciągu 20 lat aż o 25%. Już dziś tornada stają się wręcz powszechnym zjawiskiem. Grożą nam tropikalne, niszczycielskie burze i nawałnice z gradobiciem i  Na jeziorach mazurskich należy się liczyć z nagłymi wichurami i białymi szkwałami. W 2007 r. na Mazurach podczas takiego zjawiska (do tej pory spotykanego niezwykle rzadko) zginęło 12 osób.

Wyższa temperatura to większe zapotrzebowanie na prąd latem. Nasz system energetyczny może tego nie wytrzymać, bo jest, przyzwyczajony, że rekordy padają zimą. Rośnie zapotrzebowanie, bo coraz więcej osób kupuje energochłonne klimatyzatory.

Zmieni się polskie rolnictwo, wzrosną ceny żywności. O ile rośliny przetrwają susze i ulewy, to pozostałe będą musiały zaklimatyzować się do nowych warunków. Hodowla zwierząt stanie się droższa (z powodu dużego zużycia wody), a plony będą niższe. Będziemy musieli zmienić swoją dietę i przyzwyczajenia i płacić za jedzenie znacznie więcej.

Woda zaleje część Polski. Półwysep Helski może w przyszłości stać się wyspą, Kuźnice, czy Chałupy znajdą się pod wodą. Pod wodą znajdzie się część Gdańska i Pomorza.

Z powodu wyższych temperatur zwiększy się rozprzestrzenianie chorób zakaźnych. Już teraz mamy tego przedsmak: liczba zachorowań na boreliozę przenoszoną przez kleszcze wzrosła trzykrotnie w ciągu ostatnich 10 lat, a na odkleszczowe zapalenie mózgu – ponad jedenastokrotnie w ciągu ostatnich 21 lat. O inwazji kleszczy i innych skutkach upałów pisaliśmy w tekście: Ile nas kosztuje każdy dzień pracy w skwarze? Prawie miliard złotych! Czas na narodową sjestę?

Ubezpieczenia podrożeją albo w ogóle nie da się ubezpieczyć majątku

Ile to nas będzie kosztowało? Według wyliczeń raportu WWF Polska „2050 Polska dla Pokoleń” nasza gospodarka rocznie traci na upałach 9 mld zł.

Przewidywania IPCC się sprawdzają, a liczba ekstremalnych zjawisk pogodowych rośnie. Od lat 80. liczba klęsk żywiołowych i zjawisk ekstremalnych potroiła się. Rocznie, koszty wynikające ze zmian w pogodzie to średnio równowartość 140 mld dolarów. To uderzy w nas także z drugiej strony – będziemy drożej płacili za ubezpieczenie naszego majątku od klęsk. Cena ubezpieczenia zależy m.in. od tego, jak bardzo jest prawdopodobne zdarzenie, od którego chroni nas firma. Skoro prawdopodobieństwo rośnie, to w górę pójdzie i cena.

Jeśli jest coraz więcej powodzi, susz, czy gradobić, to cena powinna odzwierciedlać te zmiany. Na nowo trzeba będzie przeliczyć ryzyko ubezpieczeniowe i zastanowić się, czy w ogóle opłaci się jeszcze w perspektywie kilku lat ubezpieczać majątek od niektórych ryzyk. Bo już teraz giganci ubezpieczeniowi, tacy jak Lloyd’s, notują straty z powodu konieczności wypłaty rekordowych w historii odszkodowań. Być może, nad czym się zastanawialiśmy ostatnio, wróci koncepcja obowiązkowego ubezpieczenia „od zmian klimatu”.

Jak pomóc Australii walczącej z pożarami?

Jeśli chcecie pomóc Australii, to jest kilka mądrych sposobów. Możecie „adoptować” misia koalę, iść do wrocławskiego ZOO, które dolicza do biletów 1 zł na pomoc Australijskim zwierzętom, albo przekazać datek przez  Facebooka. Pomoc zbiera też australijski Czerwony Krzyż. Ogólnie zbiórek jest mnóstwo, ale jeśli chcecie pomóc – zachowajcie ostrożność, bo w takich momentach uaktywniają się oszuści. Nie każda zrzutka „na Australię” jest wiarygodna.

źródło zdjęcia: Twitter/Anthony Hearsey/YouTube

Subscribe
Powiadom o
9 komentarzy
Oldest
Newest Most Voted
Inline Feedbacks
Zobacz wszystkie komentarze
erdwa
4 lat temu

Ci którzy wpadli na pomysł budowania PPK w oparciu o Wig20 trzeba postawić pomnik – Alegoria Glupoty. Ten indeks w obecnej postaci nie ma racji bytu. To trzeci świat w centrum Europy. I ktoś się jeszcze dziwi że tu zagranica nie płynie z pieniądzem. A jak ma płynąc skoro Kaczy zaraz zmusi PEKAO do udzielenia kredytu na węglową elektrownię? Najbardziej przyszlosciowym indeksem polskiej gieldy wydaje się Mwig bez państwowego garba , ale tam zagranica nie wchodzi. Czy naprawdę ktoś wierzy ze żywność drożeje tylko dzięki suszy? Otóż nie tylko. Rolnik ma swój park maszynowy którego utrzymanie kosztuje coraz wiecej. Ma… Czytaj więcej »

E.G
4 lat temu

Zdumienie i przerażenie wywołuje tempo tych zmian . Kiedyś zmiany klimatu dokonywały się na przestrzeni tysięcy a nawet setek tys. lat. Teraz to zmiana odbywa się wręcz natychmiast, w przeciągu życia 1 pokolenia. Zgroza !

Mateusz
4 lat temu

Podatki na węgiel się szykują jak nic. A u nas w Polsce to będzie armagedon, jak ceny prądu skoczą słono do góry, sam fakt strat w Australii może zmusić do szybszego zduszenia paliw kopalnych tak, żeby nikomu się ich nie opłacało ruszać. Nie trzeba chyba mówić co to oznacza dla Polski.

Jacek
4 lat temu

Bardzo dobrze, że Pan podjął ten temat. Nareszcie szersza publiczność się tym zainteresuje. Z racji swojego wykształcenia (energetyk – elektrownie atomowe) wszelkie problemy związane z produkcją energii i jej wpływem na klimat są mi znane od dawna. Może ta wiedza stanie się dzięki takim artykułom coraz bardziej popularna wśród „mas” i zacznie wpływać na wyniki wyborów (brawo nasza protestująca młodzież!) i w konsekwencji na decyzje polityków. TAK TRZYMAĆ!!!

Dizzy
4 lat temu

– zgodnie z aktualnymi (wciąż aktualizowanymi) danymi zebranymi na wiki: https://en.wikipedia.org/wiki/Bushfires_in_Australia to nie 60 a niespełna 11 mln ha (do niedawna widniała tam liczba 6,3 mln ha) – nadal niezmiernie dużo ale to jeszcze nie ten poziom jakim posłużył się autor tekstu. – grafika którą posłużył się redaktor i którą straszy wielu innych komentujących to nie zdjęcie pożarów tylko zbiorcza wizualizacja danych o występowaniu ognia z ostatnich miesięcy autorstwa pana Anthony’ego Hearsey’a: https://anthonyhearsey.com/australia-is-burning-a-3d-visualisation Jak sam autor napisał: „This is a 3D visualisation of the fires in Australia. NOT A PHOTO. Think of this a graph.” – „W suchej Australii pożary… Czytaj więcej »

Sauk
4 lat temu
Reply to  Dizzy

Niestety autor w wielu miejscach minął się z prawdą. Duże pożary w Australii zdarzają się i będą się zdarzać więc raport IPCC nie przewidział niczego nowego. Jeden z największych pożarów w historii miał miejsce w roku 1851, kiedy to emisja CO2 była znikoma. Podobnie z temperaturą 50 stopni w okolicach Sydney. Taką pokazywały tylko te termometry, które stały w praktycznie w pożarze. Temperatura powierza sięgała w dzień od 22 do 35 stopni i owe 35 stopni pojawiło się tylko jednego dnia, a przez większość czasu temperatury sięgały 22-28 stopni czyli nic specjalnego jak na australijskie lato. Dane Copernicus zaczynają się… Czytaj więcej »

Maciej
4 lat temu

„Cena ubezpieczenia zależy m.in. od tego, jak bardzo jest prawdopodobne zdarzenie, od którego chroni nas firma”

To ciekawa koncepcja, że ubezpieczenie nas „chroni od zdarzenia”, może to skrót myślowy?
W gruncie rzeczy, wydaje mi się, że można powiedzieć raczej że ubezpieczenie ma zabezpieczyć środki na poradzenie sobie ze zdarzeniem.

[…] O ile na globalnym rynku w ostatnich kwartałach można zaobserwować odpływ pieniędzy netto z funduszy, to produkty oparte o strategie ESG przeżywają rekordowy napływ nowych pieniędzy. Powód? Ogromny wybuch zainteresowania sprawami związanymi z przyszłością naszej planety, globalnym ociepleniem, kataklizmami i przegrzewaniem klimatu. Temat jest na czołówkach gazet i portali, sami obserwujemy anomalie pogodowe, takie jak bezśnieżna zima, czy skutki ogromnych pożarów w Australii. […]

Johny
3 lat temu

A czy przypadkiem skala zeszłorocznych pożarów w Australii nie była następstwem zakazu wypalania profilaktycznego przeforsowanego przez tamtejszych ekoświrów? W efekcie kilkuletniego braku wypalania nagromadziła się spora ilość paliwa i jak już się zapaliło (a zapalić się wcześniej czy później musiało) no to skala pożarów była taka a nie inna. Przypominam – pożary w Australli to rzecz normalna – inaczej nie byłoby tam pirofili i pirofitów.
https://www.youtube.com/watch?v=hqkjl1__igY

Subiektywny newsletter

Bądźmy w kontakcie! Zapisz się na newsletter, a raz na jakiś czas wyślę ci powiadomienie o najważniejszych tematach dla twojego portfela. Otrzymasz też zestaw pożytecznych e-booków. Dla subskrybentów newslettera przygotowuję też specjalne wydarzenia (np. webinaria) oraz rankingi. Nie pożałujesz!

Kontrast

Rozmiar tekstu