Klimatyzacja trafia pod strzechy. Urządzenia tanieją, a ich eksploatacja nie musi być wcale kosztowna. Wychodzi mniej więcej ok. 60 groszy za godzinę. Przenośne klimatyzatory są dostępne od ręki w każdym elektromarkecie. Czy warto w trakcie obecnych upałów biec jeszcze do sklepu? A może wystarczy miska z lodem?
Uff jak gorąco. Wystarczy, że temperatura 30 st. C utrzymuje się kilka dni, a do marketów ludzie zlatują się jak szarańcze. Po ich przejściu działy z wentylatorami są ogołocone. 30 stopni to nie przelewki, fala upałów może zbierać śmiertelne żniwa – starsze osoby lepiej żeby nie wychodziły w ciągu dnia z domu. Ale co zrobić, gdy w mieszkaniu też jest skwar?
- Bezpieczna szkoła i bezpieczne dziecko w sieci, czyli czego nie robić, by nie „sprzedawać” swoich dzieci w internecie? [POWERED BY BNP PARIBAS]
- Wybory w USA: branża krypto wstrzymała oddech. W świecie finansów to ona ma najwięcej do ugrania. Po wyborach nowe otwarcie? [POWERED BY QUARK]
- Pieniądze w rodzinie, jak o nich rozmawiać, żeby nie było niemiło? Natalia Tur i Maciej Samcik [POWERED BY BNP PARIBAS / MISJA OSZCZĘDZANIE]
Klimatyzacja przestaje być luksusem. Możemy mieć już ponad 150 tys. urządzeń
Coraz więcej z nas korzysta z klimatyzacji, o czym świadczą kolejne, letnie rekordy zapotrzebowania na moc w polskim systemie energetycznym. Odpowiadające za bezpieczeństwo dostaw Polskie Sieci Elektroenergetyczne ostrzegały, że nowy rekord letni może paść w tym tygodniu – 23,5 GW. Letni, bo zimą ciągle zużywamy więcej dogrzewając się różnymi grzejnikami elektrycznymi.
Czytaj też: Żar leje się z nieba. Macie dość? Oni policzyli, że w słoneczne dni można… więcej zarobić!
Ale chłodzenie jest równie energochłonne, więc zapotrzebowanie będzie rosło, bo przybywa nam domowych klimatyzatorów. Co gorsza, dla naszego systemu energetycznego ich liczba może rosnąć w tempie – kilkunastu-kilkudziesięciu procent rocznie ze względu na efekt niskiej bazy.
Według danych GUS (raport z grudnia 2017 r., ale dotyczy danych z 2015 r.) w Polsce klimatyzację posiada ok. 1% gospodarstw domowych, czyli 150 tys. domów i mieszkań może cieszy się chłodkiem w upalne dni. Do 2018 roku ten wynik na pewno się zwiększył, ale aktualnych danych nie ma.
Wiadomo, że w latach 2012-2016 liczba urządzeń klimatyzacyjnych w domach i mieszkaniach zwiększyła się o ponad 200%. Rosną też ceny prądu, rozważmy więc, który sposób chłodzenia będzie najmniej inwazyjny dla naszego portfela.
Wiatraczek to koszt 4 zł miesięcznie
Zanim dojdziemy do klimatyzacji, porównajmy tańsze źródła chłodu. Najprostszy to wentylator. W sklepach jest zatrzęsienie modeli – obrotowe, stojące, pionowe i potężne cyrkulatory. To duże, stawiane na podłodze wiatraki o średnicy 30 cm, które wprawiają w ruch powietrze w całym pomieszczeniu. O sile niektórych modeli niech świadczy fakt, że są stosowane na planach filmowych do uzyskania efektu powiewu wiatru.
Zalety to niski koszt – już za kilkadziesiąt złotych możemy kupić całkiem spory model, który wprawi w ruch powietrze w pomieszczeniu o powierzchni nawet 20 m kw. Dla osób dysponujących większym budżetem, dostępne są designerskie wentylatory bez łopatek, z których powietrze wyrzucane jest z 2,5-milimetrowej szczeliny. Cena? Ponad 1000 zł.
Minusy – wentylator daje doraźną ulgę, ale nie chłodzi powietrza, dlatego jest to opcja minimum. Zaletą jest jednak jego cena – nie tylko zakupu, ale też użytkowania. Ile one wynoszą? Załóżmy, że wiatrak o mocy 40W pracuje średnio 5 godzin dziennie. Przy cenie za energię w wysokości 65 groszy brutto (sprzedaż i dystrybucja) miesięcznie zapłacimy 3,9 zł.
Klimatyzer, czyli zbijamy temperaturę za małe pieniądze
Klimatyzer to młodszy brat klimatyzacji. Jest prostszy w budowie i tańszy – można go kupić za mniej niż 200 zł. To urządzenie, które zasysa powietrze z pomieszczenia i wdmuchuje je na nasączony wodą wkład (to taki czynnik chłodzący).
Woda odparowuje schładzając powietrze (na tej zasadzie chłodzi się nasz organizm – poprzez parowanie potu, który odbiera ciepło), które jest nawiewane do pomieszczenia. Czy to działa? Opinie są różne. Zasada działania polegająca na umieszczeniu zbiornika z wodą, albo lepiej – z kostkami lodu – powoduje, że urządzenie zużywa mniej energii.
Czytaj też: Zmiana taryf na prąd to tylko kwestia czasu. Zdradzamy sposoby, jak się bronić przed podwyżkami!
Ale zbiorniczek trzeba uzupełniać – klimatyzer zużywa ok. 1 litra wody na godzinę, zwykle oznacza to, że może działać 8 godzin ciągiem przy zbiorniku na 8 litrów, ale zbiorniczki częściej mają objętość 4 litrów. Lepiej mieć w pogotowiu zapas chłodnego wkładu w lodówce. Dlatego wybierając klimatyzer, warto zwrócić uwagę na pojemność zbiornika i moc – im większa, tym wyższa skuteczność chłodzenia (nawiewu).
Zalety? Niska cena i niski pobór energii, przez co klimatyzery ubiegają się o miano urządzeń energooszczędnych. Moc urządzeń wynosi ok. 70-100 W. Czyli miesięczne koszty użycia przy takich samej długości użytkowania co wentylatora, czyli 5 godzin dziennie, będą wynosić 7- 10 zł miesięcznie. Zaletą jest też to, że urządzenia mają wbudowany filtr, który oczyszcza powietrze, przez co w przeciwieństwie do wentylatora nie miksujemy w kółko kurzu.
Klimatyzer, a może wystarczy miska z lodem?
Wady? Niemała grupa klientów uważa, że klimatyzery to taka świnka morska, czyli ani to świnka, ani morska. Te urządzenia nie są już wentylatorami, ale nie chłodzą też tak jak prawdziwa klimatyzacja.
Niektórzy radzą powiesić mokry ręcznik, albo miskę z lodem, postawić wiatrak i efekt będzie taki sam. Szczerze? Nie próbowałem, ale z tą wodą bym uważał. Z jednej strony klimatyzer nawilża powietrze, ale jeśli w mieszkaniu już i tak mamy wilgoć, to raczej unikałbym tego produktu.
Natomiast jestem przekonany, że zdesperowane osoby, które nie dysponują dużym budżetem, z chęcią wydadzą nawet i 200 zł na klimatyzer, byle tylko odczuć jakąś ulgę. Jej skala będzie zależeć od modelu i jego wydajności. To urządzanie przeznaczone jest raczej do małych pomieszczeń, sypialni, małego gabinetu. Na rynku pojawiły się biurkowe, mikroklimatyzery o wymiarach kostki o boku 17 cm.
Czytaj też: Prąd z pomocą lekarza, psychologa, a nawet pranie, gotowanie i sprzątanie. Awangardowa oferta Energi
Ale nawet obniżka temperatury o kilka stopni może być na wagę złota, np. w mieszkaniach na poddaszach, w które praży słońce i nawet po jego zachodzie temperatura wewnątrz utrzymuje się na poziomie ok. 27-28 stopni.
Dlatego wybierając klimatyzer (ale też i klimatyzację) nie warto kierować się tylko deklarowaną skutecznością urządzenia, ale zastanowić się w jakich warunkach będzie stosowane. Pomieszczenie o takiej samej powierzchni, ale wystawione na północ, będzie potrzebowało mniejszego chłodzenia niż południowe. Dotyczy to też izolacji budynku.
Klimatyzacja, czyli królowa chłodu
Klimatyzacja, czyli najdroższe, najgłośniejsze, najbardziej energochłonne, najmniej ekologiczne, ale też najskuteczniejsze źródło chłodu. Urządzenie stworzone zostało na początku XX stulecia, ale nie z potrzeby chłodu, a osuszenia powietrza w drukarni. Dziś ta funkcja przydaje się szczególnie w samochodach, kiedy zaczynają parować szyby.
Radykalni fani chłodu uznają tylko jedno rozwiązanie – klimatyzacje typu split, czyli rozdzielną, dwuczęściową. Taką, w której na zewnątrz jest charakterystyczne prostokątne urządzenie, które zawiera skraplacz, wentylator i sprężarkę. A w środku mamy tylko montowany na ścianie parownik i wentylator.
Obie części muszą być podłączone, wiec ich montaż i projekt to już sprawa dla fachowców, którzy oceniają jakiej mocy potrzebuje urządzenie do naszego mieszkania albo pokoju. No i nie obędzie się bez wiercenia. Trzeba instalację zaprojektować, uzyskać zgody, jeśli montujemy na zewnątrz agregat zewnętrzny. Koszt? Sam montaż to plus minus 1000 zł. Urządzenie – od ok. 2 000 zł.
Duża klimatyzacja, to duży problem
Ludzie, którym jest po prostu gorąco w mieszkaniu i chcą mieć chłód tu i teraz, idą do sklepu i kupują klimatyzator przenośny. Który jest lepszy?
To jak porównywanie gruszek z jabłkami. Przyjrzyjmy się klimatyzatorowi split. Jego montaż to trochę roboty. Najbardziej problematyczny będzie montaż urządzenia zewnętrznego. Powiedzmy sobie szczerze – jest ono szpetne. Jeśli w bloku ktoś wyskoczy jak Filip z konopi i ozdobi elewację takim koszmarkiem, to wygląda to bardzo źle. Moim zdaniem w ciepłych krajach, gdzie takich urządzeń jest więcej, ich widok już tak nie razi.
Teoretycznie do zamontowania czegokolwiek na elewacji potrzebna jest zgoda administratora budynku albo wspólnoty. Trzeba napisać wniosek z prośbą o umieszczenie dodatkowego elementu na elewacji, często też dołączyć rysunek poglądowy, czyli jak to będzie wyglądało po instalacji. Czy łatwo o zgodę? To kwestia indywidualna, liczba montaży jest tak niewielka, że nie wykształcił się w tej sprawie uzus.
Czytaj też: Oni odetną prąd car-sharingowi? Warszawę i kraj zaleją… skutery na minuty. Ja już jeździłem
Wiadomo, że trudniej będzie w przypadku historycznych kamienic lub bloków po termomodernizacji – zarządcy punktują, że nawet po dowierceniu się do ściany właściwej, konstrukcja może nie być dość wytrzymała.
Kwestię montażu rozwiązuje poniekąd sprawa balkonów – agregat możemy postawić na balkonie, albo w loggi, wówczas administracja ma ograniczone pole do interwencji – w końcu wolnoć Tomku, w swoim domku.
Urządzenie musi być też ciche, jeśli nie chcemy mieć problemów z sąsiadami. To kwestia kultury osobistej, żeby w imię własnego wygodnictwa nie montować wentylatorni, która „umilać” będzie sąsiadom gorące noce.
Co innego, gdy montujemy całość w domu – wtedy ogranicza nas tylko projekt i budżet. Żeby jednak cieszyć się z chłodu profesjonalnej klimatyzacji, musimy ją zaplanować już na etapie projektowania domu, czy poświęcić kilka tygodni na uzyskanie zgód i projektu instalacji u wyspecjalizowanej firmy.
Spontaniczny zakup klimatyzacji
A co, jeśli jest mi gorąco w tym momencie i nie mogę czekać? Można pojechać do elektromarketu i kupić klimatyzator przenośny. To kompaktowe urządzenie, które w miarę skutecznie schłodzi pomieszczenie. Waży ok. 20 kg, otwieramy pudło, włączamy do prądu i po kilkunastu minutach oddychamy z ulgą.
Wady? Jedna zasadnicza – długa na kilka metrów i mająca kilkanaście centymetrów średnicy plastikowa rura, którą wypływa gorące powietrze. Taki klimatyzator z jednej strony chłodzi, ale z drugiej wyziewa z siebie gorące powietrze. Żeby nie działał jednocześnie chłodząc i podgrzewając pomieszczenie, musimy tę falę gorąca wyprowadzić poza dom. I wystawić rurę przez okno.
Ale wtedy przecież fala gorąca wedrze się nam do środka… Recepty? Wąskie końcówki rur, które pozwalają zostawić jedynie uchylone okno. Ale skoro cały czas będzie uchylone, to ciepłe powietrze jednak i tak będzie napływać do wewnątrz. Lepszym, ale mało estetycznym rozwiązaniem, będzie zakup specjalnych uszczelniaczy na okna z otworem na rurę od klimatyzacji. Koszt takiej błony? Ok. 60 zł na okno, 150 zł na drzwi balkonowe.
Ile kosztuje taki przenośny klimatyzator? W elektromarketach najprostsze modele można mieć już za 700 zł.
Jak liczyć zużycie prądu. Ile zapłacę za chłód?
Klimatyzatory to prawdziwi pożeracze prądu. Jeśli przerażają cię liczby 2000-3000W na opakowaniach, to wyjaśniamy, że to nie jest pobór prądu, a moc chłodnicza. Pobór prądu jest o wiele mniejszy i wynosi mniej więcej jedną trzecią mocy chłodniczej. Na przykład klimatyzacja przenośna o mocy chłodniczej 2300W pobiera ok. 800 W.
Jak policzyć, ile będzie nas kosztowała przyjemność korzystania z klimatyzatora? Zależy jak silne urządzenie wybierzemy. Można założyć, że na 1 metr kwadratowy potrzebujemy 100 W mocy chłodniczej, czyli do pokoju o powierzchni 25 m kw. odpowiednie urządzenie to 2500W (2,5kW). Jest też inny przelicznik, uwzględniający kubaturę – mówi on, że na każdy metr sześcienny powinno przypadać 45 W mocy.
Czytaj też: W służbę zdrowia uderzy tsunami. Oto pięć rzeczy, które musimy szybko zrobić, żeby ją uratować
Czytaj też: Inwestujesz pieniądze? 2017-ty to był dla ciebie dobry rok. Jaki będzie następny? Oto garść wróżb
Jeśli do naszego pomieszczenia dodamy trzeci wymiar, powiedzmy 2,7 metra wysokości (czyli 4x5x2,7) to wtedy wychodzi nam, że powinniśmy dobrać urządzenie o mocy 2430W, czyli niemal tyle samo co w przypadku obliczeń bez wysokości. Jeśli mamy wysokie, np. 3-metrowe mieszkanie i jeśli chcemy mieć naprawdę chłodno, wybierzmy urządzenie o mocy 2700W.
Oczywiście, na te wyliczenia trzeba brać poprawki takie jak w przypadku klimatyzerów – mocniejsza „klima” będzie konieczna w pomieszczeniach wystawionych na stronę południową albo na poddaszach.
Priorytetowa kwestia SEER-a
Jak się mają waty mocy znamionowej, tej potrzebnej do działania urządzenia, do watów chłodniczych? To bodaj najważniejszy parametr klimatyzacji, czyli SEER (po polsku: Sezonowy Współczynnik Efektywności Energetycznej). Mówi on o tym, ile kW mocy elektrycznej (prądu) zużyje klimatyzator, aby wyprodukować 1 kW mocy chłodniczej. Im wyższy SEER tym lepiej, bo oznacza, że przy mniejszym zużyciu prądu, urządzenie wytworzy więcej chłodu.
Tak jak pisałem wcześniej, pobór prądu jest mniej więcej trzy razy mniejszy od mocy chłodzącej – i to jest właśnie ten współczynnik SEER. Żeby pokazać to na przykładzie – znalazłem urządzenie, którego moc znamionowa wynosi 890W, a chłodnicza 2330W, czyli SEER wynosi 2,61.
Im więcej, tym lepiej, wtedy koszt użytkowania przy takiej samej temperaturze będzie mniejszy. Problem w tym, że o ile w przypadku lodówek sprzedawcy w internecie przy każdym modelu zamieszczają cały zestaw danych dot. zużycia prądu, to w przypadku klimatyzacji danych zazwyczaj brak. Mało tego – nie mam na myśli jakiegoś wskaźnika SEER, ale prostej informacji o poborze prądu. Pełną specyfikację urządzeń znalazłem dopiero na profesjonalnych stronach ze sprzętem chłodniczym.
Koszty klimatyzacji nie są znowu takie zaporowe
W końcu czas na odpowiedź – ile będzie nas kosztowało korzystanie z klimatyzacji? Mniej więcej, w zależności od ceny energii koszt korzystania z klimatyzacji to ok. 60 groszy za godzinę.
Dla przypomnienia podajemy parametry: pokój 20 m kw., chłodzimy przez 5 godzin dziennie – klimatyzacja będzie nas kosztować ok. 86 zł miesięcznie. Załóżmy, że korzystamy z niej dłużej, zostawiamy na noc, powiedzmy 8 godzin – wtedy to już prawie 139 zł miesięcznie, a 10 godzin – 174 zł. Ale czy upały trwają bite 30 dni? Nawet gdyby tak było, to wtedy przez dwa letnie miesiące za klimatyzację zapłacimy ponad 300 zł.
Czy 100-150 zł więcej w rachunkach to dużo za tzw. komfort termiczny? W porównania do wentylatora (4 zł) i klimatyzera ok. 10 zł – sporo. Ale żadne z tych urządzeń nie może się równać z komfortem, jaki daje klimatyzacja. Statystyki pokazują, że coraz więcej Polaków na klimatyzacji nie chce oszczędzać.
Kupując klimatyzację, pamiętajmy o tym, żeby nie przedobrzyć. Niemal wszyscy, którzy zaczynają przygodę z klimatyzacją, kończą ją przeziębieniem i zapaleniem gardła.