16 listopada 2017

Sąd Najwyższy ostry jak chilli. Bank poinformował klienta o zmienności kursu waluty? To mało! Winien też uświadomić mu…

Sąd Najwyższy ostry jak chilli. Bank poinformował klienta o zmienności kursu waluty? To mało! Winien też uświadomić mu…

Kilkanaście tysięcy frankowiczów walczy w procesach indywidualnych i zbiorowych o unieważnienie bądź odwalutowanie ich kredytów hipotecznych. Kolejnych kilkadziesiąt (a może i kilkaset) tysięcy stoi w blokach startowych i czeka na sygnał. Wystrzałem startera byłby jakiś wyrok, który miałby charakter jasnego i oczywistego precedensu. Wyrok, po którym żaden sąd w Polsce nie miałby wątpliwości jak orzec w sytuacji, gdy przychodzi frankowicz i twierdzi, że został wpuszczony w nieuczciwy kredyt.

Sądowa magma i czekanie na „najwyższego”

Takim „precedensem” (choć w polskim prawie oficjalnie nie obowiązuje zasada precedensu) byłby wyrok Sądu Najwyższego w jakiejś oczywistej, typowej sprawie. Na razie sprawy, które trafiają do Najwyższego albo są nietypowe (dotyczą np. nie tyle odwalutowania samego kredytu, ile unieważnienia tytułu egzekucyjnego), albo sędziowie orzekają w nich tak, że sami chyba nie rozumieją co z tego wynika.

Zobacz również:

Czytaj też: Poczochrane myśli Sądu Najwyższego. Odwalutować trzeba, ale po jakim kursie?

Czytaj też: Sąd Najwyższy o kredycie frankowym. Dług istnieje, ale jaki?

Zaś najbardziej klarowny wyrok Sądu Najwyższego w sprawie franków to wciąż ten z 2015 r., który uznał, że abuzywność klauzuli w umowie powoduje bardzo ograniczone skutki, a już na pewno nie odwalutowanie lub unieważnienie czegokolwiek. Krótko pisząc: wszystko papra się w magmie, na której najlepiej wychodzą prawnicy, roztaczający przed frankowiczami kolorowe wizje i kasujący tysiące złotych za badanie umów kredytowych.

W sądach powszechnych – poniżej Najwyższego – na razie orzecznictwo nie jest jednoznaczne. Klienci banków dość dużo spraw wygrywają w pierwszej instancji, ale w drugiej bywa już różnie – zwłaszcza w sytuacji, gdy orzeczenia ma być ostateczne (bo sprawa ma wartość poniżej 50.000 zł i nie podpada pod możliwość kasacji w Sądzie Najwyższym). Bardzo wiele zależy od sprawności i argumentacji prawnika reprezentującego klienta, sporo też od szczęścia, czyli od sędziego po prostu.

Czytaj też: Frankowicze walczący w sądach coraz częściej stosują ten fortel

Czytaj: To już nie przypadek. Sądy unieważniają kredyty frankowe

Czytaj też: Banki pozostaną twarde w sprawie franków. „Większość spraw prawomocnie wygrywamy”

Czytaj również: Dziwny wyrok w sprawie franków. Klient poległ prawomocnie. Ale ta argumentacja…

Rzecznik Praw Obywatelskich od kilkunastu miesięcy jest „w trasie” i podczas konsultacji, spotkań oraz wystąpień namawia niezadowolonych frankowiczów, by nie bali się składać w bankach reklamacji, żądać usunięcia wad z umów, a kiedy trzeba – walczyć w sądzie. Jego zdaniem to najpewniejsza droga, która pozostała.

Czytaj też: Kto ma szansę na odwalutowanie kredytu według ustawy prezydenckiej tkwiącej w Sejmie?

Sensacyjne orzeczenie! Hiszpański Sąd Najwyższy bezlitosny dla banków

Tego, co na razie nie wydarzyło się w Polsce, zdołali doczekać frankowicze (a może raczej „jenowicze”) w Hiszpanii. Jak czytam w największym tamtejszym dzienniku „El Pais”, madrycki Sąd Najwyższy wydał właśnie wyrok dotyczący… odwalutowania kredytu wielowalutowego. Powód? Klienci nie zostali wystarczająco solidnie uświadomieni jeśli chodzi o koncekwencje ryzyka kursowego, na które się decydowali podpisując umowę kredytową.

Kredyty walutowe w Hiszpanii znacząco się różniły od naszych, były de facto kredytami wielowalutowymi. Banki tworzyły miksy kredytu w euro (to domowa waluta w Hiszpanii) oraz niżej oprocentowanych franków lub jenów. A znam i kredyty, w których zmieszano wszystkie trzy waluty. Cel budowania takich miksów był dokładnie taki, jak w Polsce – niższe stopy procentowe i wówczas stabilny kurs obcych walut pozwolił pożyczać więcej i taniej. Szczęśliwi byli i bankowcy i klienci.

Klienci przestali być szczęśliwi, gdy „bezpieczne” waluty poszybowały. Poszkodowanych jest mniej więcej 70.000 osób (czyli raptem 10% liczby konsumentów w Polsce), a średnia strata wynikająca ze wzrostu wartości obcych walut wyniosła 200.000 euro na każdą umowę. Sporo, choć trzeba pamiętać, że w Hiszpanii generalnie ceny nieruchomości są wyższe, niż w Polsce, a i kredyty hipoteczne mają średnio pięciokrotnie większą wartość, niż u nas.

„Bank nie wyjaśnił kredytobiorcom charakteru zagrożeń”

Nie wiem w jaki sposób hiszpańskie banki ostrzegały swoich klientów przed takim ryzykiem, ale wygląda na to, że ostrzegały niewystarczająco dokładnie.

Bank nieodpowiednio wyjaśnił kredytobiorcom charakter zagrożeń związanych z klauzulami dotyczącymi denominowania kredytu częściowo w walucie nie będącej tą, w której otrzymują dochody. Nie wyjaśni też jak poważne mogą być konsekwencje związane z materializacją takiego ryzyka”

– ogłosił hiszpański Sąd Najwyższy. Jego zdaniem przeciętny konsument – owszem – może przewidzieć pewne ryzyko związane ze zmiennym kursem waluty. Ale trudno mu jest zorientować się, jakie ryzyko tak naprawdę ta zmienność pociąga za sobą.

„Wahania waluty oznacza ciągłe przeliczanie wartości pożyczonego kapitału, co oznacza, że ​pomimo uiszczania okresowych rat zadłużenie kredytobiorcy może się stale zwiększać. I może przekroczyć wartość początkową”

– zauważył hiszpański Najwyższy. To niezwykle ważny argument. Sędzia powiedział bowiem, że nawet jeśli bank uświadomił klienta, że kurs może się wahać o tyle i tyle, to powinien też włożyć mu do głowy drugą rzecz. Iż może się zdarzyć, że będzie spłacał raty miesiącami i latami, a jego zadłużenie będzie się i tak powiększało.

Ten argument zawstydzi też polskich bankowców?

Ta argumentacja mogłaby też zmiażdżyć polskich bankowców, którzy również ostrzegali klientów przed zmianami kursu (choć nie zawsze wyraźnie), ale nie uświadamiali co to oznacza dla wartości kapitału kredytu pozostającego do spłaty.

„Nawet jeżeli bank przewidział możliwość dokonywania zmian w walucie kredytu, to nie zwalnia to banku z obowiązku przejrzystości w przekazywaniu informacji klientowi przed zawarciem umowy”

– przekonuje Sąd Najwyższy. W orzeczeniu sędzia zaznaczył, że bierze pod uwagę fakt, iż – zgodnie z orzecznictwem europejskim – kredyt hipoteczny nie został uznany za „instrument finansowy” (to by oznaczało konieczność ostrzegania klientów w sposób dużo bardziej rozbudowany i badania czy powinni w ogóle brać kredyt w obcej walucie). Pomimo tego banki „muszą przestrzegać obowiązków informacyjnych”.

Oczywiście: można się zastanawiać czy ten wyrok de facto nie obraża inteligencji kllientów. Bo jeśli ktoś decyduje się na zaciągnięcie kredytu w walucie obcej i zdaje sobie sprawę w tego, że kurs waluty może się wahać, jak również zdaje sobie sprawę, że wahać się może każda pojedyncza rata, to dlaczego trzeba byłoby mu tłumaczyć – jakby nie miał własnego rozumu – że może mu wzrosnąć także wartość długu?

Sąd Najwyższy w Hiszpanii uznał, że to jednak wymagałao klarownego uświadomienia znajdującym się w amoku – albo po prostu nie obejmującym meandrów finansów – klientom.

W konsekwencji tego wszystkiego Najwyższy stwierdził, że klienci powinni spłacać tylko takie kwoty, jakie wynikają z ich zadłużenia wyrażonego w euro. Nie znalazłem w relacji hiszpańskiego dziennika dokładnej wytycznej dotyczącej spowobu odwalutowania kredytów, ale jedno jest pewne – konsekwencje zmian wartości franka lub jena nie będą ich dotyczyły. To oznacza nic innego, jak sytuację prosto ze skeczu Monty Pythona, gdzie też nikt się nie spodziewał hiszpańskiej inkwizycji ;-).

Wyrok hiszpańskiego Sądu Najwyższego otwiera drogę posiadaczom tamtejszych kredytów walutowych do domagania się od banków zmian w umowach i ponownego przeliczenia długu. Na razie w sądach są sprawy kilku tysięcy ludzi, ale teraz zapewne będzie ich dużo więcej. Co ciekawe, hiszpański Najwyższy na każdym kroku podkreśla, że on tylko interpretuje orzecznictwo europejskiego trybunału TSUE, który o obowiązkach informacyjnych banków wyraża się bardzo precyzyjnie.

Czy hiszpański Sąd Najwyższy pomoże polskim frankowiczom?

Ten wyrok oczywiście wprost nie wpływa na sytuację polskich frankowiczów, ale kto wie czy nie będzie przywoływany przez prawników klientów w sądach. Poza tym jest to kolejny argument na to, że właśnie kwestia nieprecyzyjnego, niewystarczająco dogłębnego informowania klientów o ryzyku związanym z danym produktem finansowym, może być w przypadku kredytów frankowych kluczowym polem bitwy.

Niedawno opisywałem orzeczenie TSUE w sprawie rumuńskiego kredytu hipotecznego i – choć w większości był on neutralny bądź delikatnie niekorzystny dla kredytobiorców – punkt mówiący o obowiązkach informacyjnych był najbardziej dobitny.

Czytaj też: Trzy ważne sprawy, o których wypowiedział się TSUE. Czy to orzeczenie zatrzęsie polskimi sądami?

Ta kwestia – sposób, w jaki bank (nie) uświadamiał klientowi, że nie tylko kurs może się zmieniać, ale że oznacza to kosmiczne konsekwencje również dla wartości jego zadłużenia (nie tylko dla pojedynczych rat) – wydaje mi się bardzo nie doceniana. A hiszpański sąd właśnie na tym oparł swoje, prawdopodobnie precedensowe, orzeczenie.

Nie bawił się w sprawdzanie czy jakieś klauzule były abuzywne (nawet nie wiem czy w Hiszpanii banki zdołały wymyślić manewr z 10-procentowym spreadem) i co ewentualnie z tego wynika, tylko stwierdził, że banki nie poinformowały klientów o pełnych konsekwencjach walutowej nominacji kredytu.

Jak sądzicie, ma hiszpański sąd rację? I czy jego orzecznictwo będzie miało jakikolwiek wpływ na nasze, polskie realia? Czekam na komentarze. Artykuł El Pais dotyczący tej sprawy znajdziecie pod tym linkiem

 

Subscribe
Powiadom o
21 komentarzy
Oldest
Newest Most Voted
Inline Feedbacks
Zobacz wszystkie komentarze
7 lat temu

I have checked your website and i’ve found some duplicate content, that’s why you don’t rank high in google’s search results, but there is a tool that can help you to
create 100% unique articles, search for; Boorfe’s tips unlimited
content

Xar
7 lat temu
Reply to  EdgarSmall

Widzę że nawet Bot’y czytają twoją stronę

Anonim
7 lat temu
Reply to  Xar

Jak admin dupa to jego portal kupa

Zbyszek
7 lat temu

jest Pan znakomitym dziennikarzem a używa Pan stwierdzeń które nie są prawdziwe: „Bo jeśli ktoś decyduje się na zaciągnięcie kredytu w walucie obcej” Dobrze Pan wie ze w PL nikt nie widział na oczy waluty obcej….

4 lat temu
Reply to  Zbyszek

Były to kredyty w naszej walucie, tylko ich wartość była przeliczana w odniesieniu do waluty zagranicznej. Czyli umawiamy się, że zapłacisz tyle ile jest warte np. 100 funtów, a np. dziś to będzie 90 zł a za miesiąc 500 zł – i wszystko będzie zgodne z taką umową kredytową. Równie dobrze można przeliczać te kredyty w kilogramach gwoździ które uda się zebrać każdego dnia na placu budowy, albo ile uda się złowić ryb wędkarzom w danym miesiącu. To kompletnie bez sensu.

mmk_mikor
7 lat temu

Nie wiem jak to wygląda w innych dziedzinach życia w Hiszpanii – ale taki wyrok sądu wskazuje jak rozważył racje stron: Przedsiębiorca/Profesjonalista/Instytucja Zaufania ma stawiane wyższe wymagania niż konsument.

stachu
7 lat temu

Tylko 70tys poszkodowanych w Hiszpanii, która ma 10mln ludności więcej od Polski ? chyba tylko tyle złożyło pozew. No ale nie będę gdybać.

Myślę że w Hiszpanii zdają sobie sprawę, że temat globalnego oszustwa jakim są kredyty indeksowane trafi do Strasburga i lokalne sądy choćby Najwyższe muszą być zgodne z orzecznictwem Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej. W Polsce najwyraźniej myślą inaczej, jakby Polska była poza Europą

Stan
7 lat temu

Pełna zgoda z orzeczeniem Sądu Najwyższego Hiszpanii. Szkoda, że nasz „sąd najwyższy” nie stoi na straży prawa. Tyle wyroków przeciwnych, a taka sama umowa, ten sam regulamin, ten same bank. To skandal.

Zbyszek
7 lat temu

Każdy wie, że kurs walut jest bardzo zmienny. Proszę pamiętać, że kredyt w obcej walucie, to produkt finansowy o ryzyku: zysku lub straty. Gdyby kurs poszedł w drugą stronę to Frankowicze chodziliby dumni jak paw.

dw
7 lat temu
Reply to  Zbyszek

Jakby frankowicze chcieli grać na walutach to graliby na forexie.
Otrzymali do wyboru 2 rodzaje kredytów w PLN gdzie rata 1-ego było o 50% wyższa od 2-ego.
Ok zostali nabrani, ale przegięciem jest mówienie, że sami tego chcieli.
Aha, jeszcze jedno, w lotto można wygrać lub przegrać, ale nie oznacza to, że szanse na te zdarzenia są równe. Ciekawe jak były wtedy (2007, 2008) szacowane szanse, że CHF wzrośnie/zmaleje przez banki.

jedentaki
7 lat temu

@dw, Kredytobiorcy dostali 2 propozycje, ale bylo tez trzecie wyjscie – nie brac kredytu.
Wiele osob wzielo kredyty w PLN albo nie bralo kredytu wcale. Ale jak ktos sie uparl na franki, to czyja to wina?

dw
7 lat temu
Reply to  jedentaki

Artykuł jest o wyroku Sądu Najwyższego Hiszpanii. Który stwierdził, że zachowanie banków było naganne. Jeżeli oszust oszuka kogoś to wina jest oszukanego ? Bo tak wynika z Twojego wpisu.
A poza tym co oznacza „uparł na franki” ? Dostał te franki, skoro się na nie uparł ?
Nie, nie uparł się na żadne franki, tylko na ratę o 50 % mniejszą.
Krótko mówiąc jak bank oszukał kredytobiorcę to czyja to wina ?

Piotrek
7 lat temu
Reply to  dw

Jeżeli dla Cb rata w PLN o 50 % większa to to samo, co rata w CHF o 50 % mniejsza, to nie dziwię się, że teraz tyle głupich pretensji wylewa się na różnych forach internetowych… Czytałem kiedyś artykuł Łysiaka w „Do Rzeczy”. Pisał, że jakiś amerykański sąd nakazał wypłacić producentowi samochodu odszkodowanie, bo w instrukcji nie było napisane, że w trakcie jazdy nie można opuszczać miejsca przeznaczonego dla kierowcy 😀 Wyrok hiszpańskiego SN podobny…

Arek G
6 lat temu
Reply to  jedentaki

To nie do konca tak było. My zlozylismy wniosek w Walucie polskiej. Doradca w banku stwierdzil ze Nie moga nam przyznac kredytu w plz ale w chf owszem. Okazalo sie, ze byla to bardzo czesta praktyka

jedentaki
7 lat temu

@Zbyszek, to, ze ktoś nie widział franków biorąc kredyt, nic nie zmienia. Czytal umowę i wie, że kredyt jest denominowanuy w walucie a dostale rodzime zlotowki.(czesto nawet tych nie dostal, tylko przelano je na konto dewelopera)
Pomijajac spreed, niewiele to zmienia. Chce pan zasugerowac, ze gdyby dostali franki, to ich sytuacja bylaby obecnie lepsza?
Problemem jest ryzyko kursowe, a nie w jakiej formie sie dostaje kredyt.(pomijam spreedy)

Zbyszek
7 lat temu

@jedentaki Mylisz się, gdyby kredytobiorcy dostali franki nie było by zapisów nie dozwolonych, a pójdę dalej i powiem ci ze przed 2009 rokiem nawet franków nie mogli udostępnić, wiec problemu by nie było. Banki nagrabiły i nie da się tego zmienić nawet nie wiem co będziesz pisał.

Arek G
6 lat temu
Reply to  Zbyszek

No ok. Zatem dlaczego banki zadaja zwrotu denominowanych i nawet niedenominowanych zobowiazan kredytowych gdy wyszlo szydlo z worka, ze banki de facto nigdy nie kupowaly tych walut dla danego kredytu? Okzalo sie chociazby jak u mnie. Zakup i sprzedaz chf byl pustym zapisem ksiegowym. Co to oznacza? Bank nigdy nie poniosl kosztu zakupu tych walut zatem nie moze zadac ich pokrycia. Niestytey i to nie wystarcza na skuteczna walke. Zatem co?
Moja konstatacja z orzeczen SN jest taka, ze niezaleznie co bank robi zle i tak osiagnie swoje

Zbyszek
7 lat temu

@jedentaki Mylisz się, gdyby kredytobiorcy dostali franki nie było by zapisów nie dozwolonych w umowach, a pójdę dalej i powiem ci ze przed 2009 rokiem nawet franków nie mogli udostępnić, wiec problemu by nie było. Banki nagrabiły i nie da się tego zmienić nawet nie wiem co będziesz pisał.

7 lat temu

Interesting post, bookmarked

6 lat temu

Tak samo chore jak to, że producent mikrofalówki przegrał proces bo nie poinformował, że nie można do niej wkładać piłki golfowej. Niedługo trzeba będzie utworzyć książkę z przestrogami w formie .pfd i dodawać do wszystkiego co się oferuje.
Każdy kto brał kredyt w walucie musiał mieć świadomość że te mogą wystrzelić w górę. Robienie z ludzi debili.

JW
6 lat temu
Reply to  Sebas

Pewnie tego nie wiesz (skoro piszesz tu bajki), ale nikt nie brał kredytu w walucie.
Kurs waluty służył tylko temu, by bank zarobił więcej, niż na zwykłym kredycie. A że bank nie informował wyczerpująco kredytobiorców o rozmiarach możliwych ryzyk to inna kwestia, która pewnie Cię w ogóle nie interesuje bo uważasz, że kredytobiorca tę wiedzę ma wbudowaną w genach.
Poczytaj kilka wyroków sądowych, zanim zaczniesz pisać o sprawach, na których się nie znasz.
JW

Subiektywny newsletter

Bądźmy w kontakcie! Zapisz się na newsletter, a raz na jakiś czas wyślę ci powiadomienie o najważniejszych tematach dla twojego portfela. Otrzymasz też zestaw pożytecznych e-booków. Dla subskrybentów newslettera przygotowuję też specjalne wydarzenia (np. webinaria) oraz rankingi. Nie pożałujesz!

Kontrast

Rozmiar tekstu