Wniosek o pożyczkę lub kartę kredytową wypełniasz na dowolnym urządzeniu z dostępem do internetu. „Pstrykasz” kilka fotek dowodu osobistego i twarzy i w ciągu pół godziny otrzymujesz decyzję kredytową. W ten sposób Citi Handlowy chce przyciągnąć klientów, którzy nie mają w nim konta osobistego. Kto wie, może to też uśmiech w stronę klientów korzystających dzisiaj z chwilówek?
„Jako pierwszy bank w Polsce uruchomiliśmy całkowicie zdalny i zautomatyzowany proces aplikowania o kartę kredytową, oparty o rozwiązania biometryczne” – chwali się w informacji prasowej Citi Handlowy.
- Wymarzony moment, żeby inwestować w fundusze obligacji? Podcast z Pawłem Mizerskim [POWERED BY UNIQA TFI]
- Nowe funkcje terminali płatniczych. Jak biometria zmieni świat naszych zakupów? [POWERED BY FISERV]
- BaseModel.ai od BNP Paribas: najbardziej zaawansowana odsłona sztucznej inteligencji we współczesnej bankowości!? [POWERED BY BNP PARIBAS]
Ale nie jest to pierwszy bank, który w zdalnym procesie wykorzystuje technologię biometryczną. Przed nim już cztery banki pozwalały zakładać konta osobiste w podobny sposób. To Nest Bank, Santander Bank i mBank. Proces otwierania kont w tych bankach – oprócz złożenia wniosku oraz wykonania zdjęć dowodu osobistego i twarzy – wymaga jeszcze rozmowy z pracownikiem banku na wideoczacie.
Czwarty to Bank Pekao, ale zakładanie konta odbywa się tam bez udziału wideoczatu. Trzeba zainstalować aplikację PeoPay, wybrać w niej opcję zakładania nowego rachunku, a następnie przy pomocy smartfona zrobić zdjęcia dowodu osobistego, a tożsamość potwierdzić zdjęciami twarzy pod różnym kątem.
Przeczytaj też: Bank rozpozna Cię po sposobie pisania na klawiaturze i używania myszki. Czy biometria behawioralna ochroni nas przed oszustami?
Przeczytaj też: Płacenie za zakupy w internecie bez PIN-ów, kodów i haseł? Zamiast tego smartfon w dłoni i odcisk palca lub skan twarzy. Idzie rewolucja!
Pożyczka z Citi w trzech etapach
Citi Handlowy uruchomił podobny proces, ale służący nie do zakładania kont, a do sprzedaży pożyczek i kart kredytowych. Najpierw trzeba wypełnić wniosek na stronie internetowej banku. Można to zrobić na komputerze lub smartfonie z dostępem do internetu, a więc bez konieczności – jak np. w Banku Pekao – instalowania specjalnej aplikacji.
Klient musi załączyć dokumenty potwierdzające uzyskiwany dochód. Np. osoby zatrudnione na etacie muszą pobrać historię rachunku bankowego z ostatnich trzech miesięcy i dołączyć do wniosku w formacie PDF.
Następnie bank analizuje wniosek, sprawdza klienta w bazach Biura Informacji Kredytowej. Jeśli decyzja kredytowa jest pozytywna, przystępujemy do trzeciego etapu, a więc zdalnej weryfikacji tożsamości. Ten etap może być realizowany już tylko na smartfonie z wbudowanym aparatem fotograficznym. Bank wysyła SMS-em link do specjalnej strony, gdzie zostaniemy poproszeni m.in. o zrobienie zdjęcia dowodu osobistego oraz selfie. System umożliwia potwierdzenie nie tylko zgodności selfie ze zdjęciem z dokumentu, ale też autentyczności dowodu, jak i samego selfie.
Przeczytaj też: Dzięki dyrektywie PSD2 w jednym miejscu sprawdzisz swoje finanse rozsiane po wielu bankach. Pierwsi klienci już to mają!
Przeczytaj też: Miała być rewolucja i darmowe konta za zero dla milionów Polaków. Minął rok i… sprawdziłem w bankach efekty. Rzeczywiście, jest prawie zero
Bank otwiera się na nowych klientów
Dlaczego Citi Handlowy stworzył taką procedurę akurat w celu sprzedaży produktów kredytowych? Przecież jego klienci z poziomu bankowości elektronicznej szybciej i łatwiej mogą wnioskować o wiele różnych produktów, w tym pożyczek i kart kredytowych.
Wygląda na to, że to próba „zwerbowania” na pożyczki i karty kredytowe nowych klientów, którzy niekoniecznie chcą wiązać się z bankiem rachunkiem osobistym. Być może w przypadku stałych klientów Citi Handlowy doszedł już do ściany.
Potwierdzają to zresztą wyniki banku za drugi kwartał 2019 r. Dynamika przychodów w segmencie pożyczek i kart kredytowych była zaledwie o 1% wyższa niż w pierwszym kwartale tego roku. W porównaniu z drugim kwartałem 2018 r. przychody z tego tytułu wzrosły tylko o 2%. Tymczasem depozyty w skali roku przyrosły aż o 11%. Czyżby Citi szukał pomysłu na to jak depozyty (koszt dla banku) przerobić na dające zysk kredyty? Warto dodać, że Citibankowi trudniej pozyskiwać klientów „z ulicy”, bo nie ma rozbudowanej sieci oddziałów.
Przeczytaj też: Nieprzyjemna atmosfera? Gdy podwyższasz cenę przez e-maila i zapomnisz sprawdzić, czy klient go odebrał. I gdy potem masz za złe
Jak wypełnić nisze po „chwilówkach”?
Niewykluczone też, że Citi spogląda też łakomym okiem na sektor „chwilówkowy”, który stoi nad przepaścią. Pod koniec czerwca okazało się, że rząd planuje jeszcze mocniej przykręcić śrubę firmom pożyczkowym. W najnowszym projekcie próg kosztów ustawiono tak nisko, że wcielony w życie zmiótłby z rynku sporą część graczy.
Gdyby tak się stało, puste miejsce mogłyby zająć banki, choć na pewno nie stałoby się to automatycznie. Banki mają bowiem nieco inny produkt kredytowy niż firmy pożyczkowe. Muszą bardziej skrupulatnie badać kondycję finansową klientów. Nie każdy klient „chwilówkowy” załapałby się na pożyczkę w banku.
Żeby pozyskać klientów korzystających z chwilówek, banki muszą pamiętać, że są oni bardzo „technologiczni”. Dla nich wzięcie pożyczki całkowicie przez internet to żaden problem. Zatem żeby przejąć część „chwilówkowego” tortu, banki muszą wdrożyć zdalne procedury sprzedaży pożyczek. I taki ruch wykonał właśnie Citi Handlowy.
Źródło zdjęcia: Pixabay.com