Czy rynek samochodowy w Polsce będzie kiedykolwiek upodobni się do rynku norweskiego, na którym większość sprzedawanych aut to elektryki? Nieprędko, ale popyt na samochody elektryczne systematycznie rośnie. Kupujemy też coraz więcej aut klasy premium. To powoduje, że rośnie przeciętna cena sprzedanych i rejestrowanych w naszym kraju nowych aut, zbliżając się już do 200 000 zł. Czy to oznacza, że samochód na własność to będzie wkrótce tylko „zabawka” dostępna dla nielicznych? A może tanie „auta dla ludu” zapewnią nam Chiny?
Początek tego roku był na polskim rynku motoryzacyjnym rekordowy, jeśli chodzi o rejestracje nowych aut. W kwietniu zostały pobite rekordy w kilku kategoriach. Liczba zarejestrowanych w Polsce aut osobowych osiągnęła niemal 47 000, czyli więcej o 6,8% niż rok temu. Rekord osiągnęła liczba zarejestrowanych aut klasy premium i samochodów elektrycznych. Systematycznie rośnie też średnia cena nowego samochodu kupowanego na własność.
- Kapitał wraca do Ameryki. Ale czy warto dziś lokować pieniądze w amerykańskie obligacje, poprzez fundusze?
- Jak powinna inwestować pieniądze fundacja rodzinna? Czasy się zmieniają, więc i inwestycje rodzinne wymagają szczególnej troski
- Temat kart kredytowych dzieli młode Polki i Polaków. To darmowy sposób na poprawę domowego cash-flow czy… coś dziwnego i trudnego? Są nowe liczby!
W maju padły kolejne rekordy – w Polsce zarejestrowano dokładnie 46 634 nowych samochodów osobowych. To wzrost o 6,8% w porównaniu z majem 2024 r., chociaż ciut mniej, niż w kwietniu tego roku. Ale to był i tak drugi najlepszy maj dla dealerów samochodowych w historii (lepiej było tylko w 2019 r.). Pierwsza dekada czerwca też pokazuje, że Polacy szturmują salony z nowymi samochodami – jest już 15 660 rejestracji nowych samochodów osobowych. Aż o 31% więcej niż rok wcześniej o tej samej porze.
O co chodzi? Skąd bierze się duży popyt na samochody? Czy to świadczy o rosnącej zamożności Polaków, o rosnącej dostępności narzędzi do finansowania naszych samochodowych potrzeb (leasing, wynajem), czy o pojawieniu się większego wyboru tańszych samochodów z Chin? Co stoi za rekordowym zainteresowaniem nowymi samochodami wśród Polaków, choć statystycznie mocno podrożały? I czy to zmienia rynek?
Jakie kupujemy samochody i czym będziemy jeździć w najbliższych latach? I za ile? Czy na nowe samochody w ogóle jeszcze będzie nas stać? O tym w rozmowie z „Subiektywnie o Finansach” opowiada Wojciech Drzewiecki, szef Instytutu Badań Rynku Motoryzacyjnego SAMAR.
Maciej Danielewicz: W kwietniu tego roku na polskim rynku nabywców znalazło aż 14 samochodów marki Ferrari. To nie są tanie rzeczy. Na najważniejszych ulicach polskich miast pojawiły się salony czy raczej showroomy najdroższych światowych marek samochodowych. Czy to oznacza, że polski rynek samochodowy zaczyna być coraz bardziej nastawiony na klienta luksusowego?
Wojciech Drzewiecki: 14 sprzedanych samochodów Ferrari to jest dużo. Ale tu mówimy o samochodach dla milionerów. Rynek premium – obejmujący samochody marek Audi, Mercedes, Volvo czy BMW – też się w Polsce rozwija. Jego udział w całości sprzedaży samochodów już dzisiaj zbliżył się do 25%. To nie są auta na każdą kieszeń, bo ceny samochodów marek premium to jednak powyżej 200 000 zł. Inna sprawa, że dzisiaj jednym z podstawowych narzędzi, które pomaga na zakupie drogich samochodów, są leasing i wynajem.
W przypadku marek premium wartości rezydualne, które stanowią podstawę do obliczania wysokości raty, są dosyć wysoko ustawione. W związku z tym często auto marki premium jesteśmy w stanie finansować z relatywnie niższą ratą niż auto marki popularnej. Stąd też wiele firm, a także wiele osób fizycznych prowadzących działalność gospodarczą, decyduje się na zakup samochodu premium nie tylko ze względu na prestiż czy jakość tych samochodów, ale też ze względu na możliwość relatywnie korzystniejszego finansowania.
Wzrost udziału marek premium – wynikający z korzystnych mechanizmów finansowania – to jest jeden kierunek, który widzimy na polskim rynku samochodowym już od dłuższego czasu. A drugi to SUV-y, SUV-y, SUV-y. Ich udział w sprzedaży samochodów w Polsce dawno już przekroczył 50%. A wielu wieszczyło już dawno, że SUV-y znikną, bo przecież są ciężkie, duże i zużywają dużo paliwa. No i mamy nawet w segmentach dość małych aut sporo SUV-ów, czyli tak zwanych crossoverów. Ich sylwetka, wnętrze i przestrzeń, którą zapewniają, to istotne argumenty w procesie zakupowym.
Dealerzy donoszą, że liczba sprzedanych samochodów była ostatnio najwyższa od 25 lat. Z czego to wynika? W czasach wysokiej inflacji i pandemii samochód był swego rodzaju „lokatą kapitału”, bo jego wartość z roku na rok mogła rosnąć, zamiast spadać. Ale teraz?
Rzeczywiście, wyniki sprzedaży samochodów są ostatnio świetne. Zbliżamy się do 50 000 aut sprzedanych, a dokładniej zarejestrowanych w jednym miesiącu. To liczba naprawdę imponująca. Te rekordy związane są nie tylko z wolumenem sprzedaży, ale i z cenami. Średnia cena samochodu przekroczyła już poziom 193 000 zł, nie licząc zniżek przyznawanych przez dilerów. Wiele osób zada pytanie, kogo na te auta stać.
Oczywiście dilerzy stosują politykę rabatową, obniżki oscylują między 10-15%. Ale mieliśmy też do czynienia w niektórych przypadkach z rabatami na poziomie 30%. Finalnie przeciętna cena nowego samochodu jest więc niższa, jednak wciąż bardzo wysoka. To wynika m.in. z tego, że sprzedajemy coraz więcej aut marek premium, a także luksusowych – 14 sztuk samochodów Ferrari na to wpływa.
Czy nowe samochody drożeją szybciej, niż wynikałoby to z inflacji? Są realnie coraz droższe?
Z jednej strony mamy przekaz medialny, który mówi, że ceny wzrosły o kilkadziesiąt procent w ciągu dwóch, trzech lat. Z drugiej strony mamy fakty, które widzimy w cennikach. Jeżeli patrzymy na średni wzrost cen od stycznia 2019 r. do chwili obecnej, to cennikowy wzrost wyniósł mniej więcej 20%. To jest poniżej inflacji.
Rosnąca popularność marek premium sprawia, że ceny średnie i mediana wzrosły o mniej więcej 80%. A więc wzrost średniej ceny jest głównie spowodowany przez zmianę struktury sprzedaży samochodów. 20% zmiana ceny w ciągu ostatnich pięciu lat to zasługa koncernów samochodowych, a pozostała część to zmiana klasy tego, co kupujemy. Po prostu częściej idziemy do salonu po auto premium, a nie z segmentu popularnego.
Auta droższe to też auta lepiej wyposażone, czyli mające wyższe specyfikacje. Nasze wymagania rosną pod tym względem i niewątpliwie narzędzia finansowe takie jak leasing czy najem, które wspomagają dzisiaj ok. 50% całości sprzedaży, bardzo na to wpływają. Auto o wyższej specyfikacji, patrząc przez pryzmat raty leasingowej, nie jest dużo droższe.
Czy zaczęła się już w Polsce elektryczna rewolucja? Wydawało się, że auta elektryczne są cenowo poza zasięgiem nawet zamożnego człowieka. Ale skoro już co czwarte sprzedawane auto w Polsce to samochód premium, to może i elektryki są już w mainstreamie?
Samochody elektryczne to nisza, chociaż udział elektryków w sprzedaży nowych aut przekroczył poziom 4%. W zachodniej Europie mówimy o udziałach przekraczających kilkanaście procent. Nie wspominam tutaj o Norwegii, gdzie większość samochodów rejestrowanych dzisiaj to już są samochody czysto elektryczne. Norwegowie mają o wiele lepszą sytuację, jeżeli chodzi o infrastrukturę do ładowania samochodów, to ten rozwój był zdecydowanie szybszy. Poza tym oni mają więcej czystej energii, więc koszty ładowania są niższe.
Ale w Polsce infrastruktura się rozwija bardzo dynamicznie. To nie jest tak, że dzisiaj, jeżdżąc samochodem elektrycznym, będziemy stali w kolejce godzinami przy ładowarce, żeby naładować auto. Szczerze mówiąc, używam samochodu elektrycznego, mam nawet dwa elektryki i jeszcze mi się nie zdarzyło stać w kolejce. Poza tym zasięgi, które dzisiaj oferują samochody elektryczne, są zdecydowanie większe niż kiedyś, nawet w warunkach zimowych.
Elektryki to wciąż nisza, a jakie auta kupujemy najchętniej? Hybrydowe?
Ponad 50% rejestrowanych aut to samochody z silnikami benzynowymi. Ale kolejne 23% to hybrydy. Królem jest Toyota, która jest prekursorem rozwoju hybryd na świecie. Jeśli spojrzymy na rynek diesla, to widać, że on powoli z rynku wypada. W skali roku mamy spadek na poziomie niecałych 3,5%. Ale sprzedaż wynosi jedną szóstą tej, którą łącznie notują samochody benzynowe i hybrydowe. Nie pomagają takie informacje jak ta z rynku włoskiego – na południu tego kraju będzie wprowadzony zakaz poruszania się aut z silnikami diesla w wieku powyżej 10 lat.
Samochody elektryczne mają 4% udziału w rynku. Jaką część tej sprzedaży zgarniają marki chińskie, a jaką zachowuje Tesla, która przeżywa najtrudniejszy okres w historii?
Rzeczywiście Tesla przez długi czas królowała na rynku i wciąż należy do czołówki, zajmując pierwsze miejsce. Ale notuje bardzo duże spadki, rzędu 25–20% w tym roku (porównując z poprzednim). Oczywiście trwa dyskusja o tym, jak bardzo ten spadek sprzedaży Tesli został wygenerowany przez decyzje i działalność polityczną właściciela firmy, a jak bardzo przez zmianę gamy modelowej. Teraz pojawia się nowa wersja modelu Y, co ogranicza popyt na starszą wersję.
Wielu ludzi mogło pomyśleć, mimo oczywistych zalet Tesli, że konkurencja europejska czy koreańska oferuje godne alternatywy. Tu wyróżnia się chociażby grupa Volkswagen. Jej wejście na rynek elektryków było bardzo słabe i ich pierwsze samochody nie zapewniały takich doświadczeń, jakie zapewniała Tesla. Ale dzisiaj to już się zmieniło. Grupa Volkswagen – w tym Skoda, Seat i marki premium dostarcza produkt naprawdę dobrej jakości. To samo dzieje się z markami francuskimi.
A jak bardzo chińskie samochody mogą zdominować rynek elektryków w Europie i w Polsce? Na razie jesteśmy w okresie przejściowym, trwają negocjacje, ale cła na te samochody będą pewnie ostatecznie jednak podwyższone…
Marki chińskie to dzisiaj zaledwie 5% naszego rynku. One rozwijają się bardzo dynamicznie, ale w przypadku producentów z Chin 70% sprzedawanych aut to są samochody z silnikami benzynowymi. Czyli nie jest tak, że chiński samochód to elektryk. Na drugiej pozycji wśród aut chińskich są auta typu PHEV (Plug-in Hybrid-Elektric-Vehicle).
Marki chińskie idą w kierunku rozwiązań hybryd pluginowych. Napęd bateryjny zapewnia możliwość przemieszczania się na odcinku 70-100 km. To wystarczy, żeby poruszać się codziennie w mieście. Coraz częściej zresztą Polacy patrzą na hybrydy pluginowe jak na substytut elektryka, czyli możemy poruszać się samochodem elektrycznym, ale jesteśmy elastyczni i korzystamy z normalnego paliwa.
Nie ma presji na sprzedaż samochodów elektrycznych ze strony marek chińskich, co zresztą od początku było przez producentów z Chin podkreślane. Chińczycy komunikowali: rozwijamy się w kierunku hybryd, bo takie jest zapotrzebowanie rynkowe, ale gama naszych samochodów elektrycznych też jest bardzo szeroka. Jeżeli będzie klient, to z przyjemnością dostarczymy, ale to nie jest nasz priorytet.
Politycy kreujący naszą przyszłość powinni pamiętać i obserwować, bo czasami przekaz medialny idzie w zupełnie innym kierunku niż w rzeczywistości. Np. wpływ wyższych ceł wprowadzonych w Unii Europejskiej w listopadzie 2024 r. na import aut chińskich był taki, że nastąpił… spektakularny wzrost liczby rejestrowanych aut chińskich na początku tego roku. Można to zobaczyć na wykresie.
Czy chińskie samochody są dużo tańsze od europejskich?
W kwietniu średnia cena nowego samochodu w Polsce, jak już mówiliśmy, wyniosła ponad 193 000 zł. Średnia za cztery miesiące roku wyniosła nieco mniej, bo 187 000 zł. Marki europejskie oferują samochody nieco droższe od tej średniej, bo jest to przeciętnie 210 000 zł. W przypadku marek japońskich to jest 171 000 zł, w przypadku marek koreańskich – 149 000 zł, a w przypadku marek chińskich – 134 000 zł.
Gdybyśmy spojrzeli na ofertę, to wiele zmieniło się po pandemii, która była czasem zmniejszonej produkcji i zmniejszonej podaży, ale mimo wszystko czasem najwyższych zysków, jakie osiągali producenci w swojej historii. To było głównie efektem sprzedaży aut marek premium. Wtedy marki premium rzeczywiście poszły ostro do przodu. Dlaczego? Producenci, mając ograniczony dostęp do mikroprocesorów, zdecydowali się lokować je właśnie w pojazdach, które są wysokomarżowe. I to się sprawdziło.
Pandemia minęła, ale producenci pozostawili lukę w segmentach niższych. I właśnie w tę lukę weszli producenci chińscy. Stąd też obecnie produkty chińskie oferowane są w tych niższych segmentach, w niższych cenach, bo łatwiej jest zdobyć rynek. Szczególnie że wśród klientów marek chińskich widzimy osoby, często młode, które kiedyś kupowały auta używane, a teraz wchodzą w produkty z dłuższą gwarancją, np. 5–7-letnią, czyli lepszym zabezpieczeniem.
Przy czym marki chińskie obecnie nie są gorsze jakościowo, często są nawet lepsze niż europejskie, bardziej zaawansowane technologicznie, to zupełnie inny produkt niż jeszcze 10 lat temu, kiedy zaczęły pojawiać się na rynku polskim w latach 2014–2015. Do aut chińskich przepływają np. klienci kupujący wcześniej auta koreańskie. Chińskich marek jest wyraźnie coraz więcej i cechują się bardzo dużą dynamiką sprzedaży i wzrostem udziału w rynku.
Z punktu widzenia Europejczyka trzeba mieć jednak nadzieję, że producenci europejscy będą się wciąż rozwijali i wciąż będą na rynku dominowali, chociaż trzeba oddać Chińczykom, że ich samochody są naprawdę bardzo dobre.
Marki europejskie są dla Polaków o tyle ważne, o ile Polska jest liderem w produkcji podzespołów, części do samochodów, np. baterii do aut elektrycznych, szczególnie dla producentów niemieckich. Czy Polska utrzyma swoją pozycję w tym sektorze?
Nasz udział produkcyjny w przypadku elektromobilności jest zdecydowanie mniejszy niż w przypadku klasycznej motoryzacji. Warto byłoby przyciągać producentów samochodów elektrycznych nie tylko z Chin, ale także z Europy, żeby w pełni wykorzystać nasze zaplecze produkcyjne w branży komponentów. Mamy odpowiednie doświadczenie, mamy pracowników. Moc jest, chodzi o to, żebyśmy mieli bardziej przewidywalną politykę.
I tu ciekawa sprawa – branża motoryzacyjna, która odpowiada za ok. 8% polskiego PKB, nie ma swojego przedstawiciela w rządzie. Ta branża reprezentowana jest obecnie przez kilka resortów, odpowiedzialność mocno rozproszona. Tymczasem powinien być jeden ośrodek, który nad tym wszystkim panuje. Bez tego ta branża nie będzie miała dobrej przyszłości.
Np. w latach 90. XX w., kiedy startowałem ze swoją firmą, zaczynały również startować wielkie inwestycje zachodnie, które były efektem wypracowanej polityki motoryzacyjnej. Resort odpowiedzialny za motoryzację, nawet odpowiedzialny za ten sektor wicepremier i tworzone warunki dla przyciągania producentów. Na początek ze zwykłym montażem, ale z perspektywą, że z czasem, w miarę rozwoju rynku inwestor zdecyduje się na produkcję. I tak w rzeczywistości było.
Teraz niestety brak takiego ośrodka, np. dla wyznaczaniu kierunków elektromobilności. A warto działać w tym zakresie, chociażby dlatego, że mamy wyznaczone cele unijne. Pojawiają się nowe trendy – robotyzacja, automatyzacja. Może to nie idzie tak szybko jak na rynku chińskim, amerykańskim czy zachodnioeuropejskim, ale technologia postępuje. Musimy szukać rozwiązań, które pozwolą utrzymać nasz polski potencjał, np. ludzki, w tych sektorach i go w pełni wykorzystać.
Jaka przyszłość czeka polski rynek motoryzacyjny? Jakie auta będziemy kupowali najchętniej? Wciąż będą dominować auta benzynowe?
Samochody benzynowe będą tracić udział w rynku. W ciągu kilku pierwszych miesięcy tego roku mamy spadek udziału rynkowego o 4 pkt proc. w przypadku tych aut (w porównaniu z tym samym okresem poprzedniego roku). Klienci coraz częściej będą patrzyli w kierunku elektryfikacji. Hybrydy typu plug-in to jest coś, co chcielibyśmy w Polsce kupować. Chociaż ich cena przekracza obecnie 300 000 zł, więc jest to bardzo drogi zakup. Oferta się jednak zmienia i pojawiają się samochody w niższych cenach. Klasyczne hybrydy też będą się rozwijać, tym bardziej że ich zużycie paliwa jest coraz mniejsze.
Elektryfikacja może nam jeszcze sprawić niespodzianki. Prowadzone są badania nad napędem wodorowym, a kto wie, może pojawią się nowe pomysły na czystą energię i zupełnie nowe napędy. W grze są też samochody autonomiczne, ale to jeszcze przyszłość ze względu na problemy z zapewnieniem bezpieczeństwa. A może pojawią się samochody powietrzne, takie drony z ludźmi na pokładzie…
Dziękuję bardzo za rozmowę.
ZOBACZ TEŻ PEŁNĄ WERSJĘ ROZMOWY NA NASZYM KANALE W YOUTUBE:
A wersja audio rozmowy z Wojciechem Drzewieckim również do wysłuchania w Spotify, Apple Podcast, Google Podcast i na pięciu innych platformach podcastowych, zapraszamy do posłuchania. Szukajcie podcastu „Finansowe Sensacje Tygodnia” (i koniecznie subskrybujcie!), można też kliknąć tutaj.
———————————-
CZYTAJ WIĘCEJ O SAMOCHODACH:
———————————-
ZAPISZ SIĘ NA NEWSLETTERY
>>> W każdy weekend sam Samcik podsumowuje tydzień wokół Twojego portfela. Co wydarzenia ostatnich dni oznaczają dla Twoich pieniędzy? Jakie powinieneś wyciągnąć wnioski dla oszczędności? Kliknij i się zapisz.
>>> Newsletter „Subiektywnie o Świ(e)cie i Technologiach” będziesz dostawać na swoją skrzynkę e-mail w każdy czwartek bladym świtem. Będzie to podsumowanie najważniejszych rzeczy, o których musisz wiedzieć ze świata wielkich finansów, banków centralnych, najpotężniejszych korporacji oraz nowych technologii. Kliknij i się zapisz.
———————————-
ZOBACZ NASZE NOWE WIDEOCASTY:
„Subiektywnie o Finansach” jest też na Youtubie. Raz w tygodniu duża rozmowa, a poza tym komentarze i wideofelietony poświęcone Twoim pieniądzom oraz poradniki i zapisy edukacyjnych webinarów. Koniecznie subskrybuj kanał „Subiektywnie o Finansach” na platformie Youtube
——————————-
POSŁUCHAJ NASZYCH PODCASTÓW:
>>> FST (271): NAJGORSZY BŁĄD FINANSOWY NA WAKACJACH. Jak nie dać sobie zepsuć wyjazdu na długi weekend, albo wakacyjnego wypoczynku? Jakie finansowe błędy najczęściej popełniamy i jak możemy ich uniknąć? W podkaście „Finansowe Sensacje Tygodnia” rozmawiamy o tym z Piotrem Ożarkiem, Rzecznikiem Klienta w największej polskiej firmie ubezpieczeniowej, PZU. Zapraszamy do posłuchania!
>>> FST (272): JAK TECHNOLOGIE POMOGĄ TWOJEJ FIRMIE W BANKU? Technologiczna rewolucja obejmuje nie tylko bankowość detaliczną, ale też usługi dla małych i większych firm. Coraz więcej usług dla firm jest dostępnych w aplikacji mobilnej, co odczytywania potrzeb przedsiębiorców banki zaczynają „zatrudniać” sztuczną inteligencję. Jak zmienia się bankowość dla firm dzięki technologiom i jak jeszcze zmieni się w przyszłości? O tym opowiada nam Paweł Pach, szef bankowości firmowej i korporacyjnej w VeloBanku. Zapraszam do posłuchania!
>>> FST (264): JAK PRZYGOTOWAĆ DOMOWY BUDŻET NA NIESTABILNE CZASY? Jak sprawdzić, czy nasz domowy budżet jest wystarczająco bezpieczny? I jak zareagować, jeśli się okaże, że trzeba domowe finanse zrestrukturyzować? Jakie działania podjąć, gdy przeciążają nas raty kredytów? Gośćmi podcastu „Finansowe Sensacje Tygodnia” są Krzysztof Kowalczyk i Barbara Koziar z Raiffeisen Digital Banku. Zapraszam do posłuchania!
>>> FST (212): CZY GROZI NAM PROBLEM W DOSTĘPIE DO GOTÓWKI? W ostatnich latach banki podniosły opłaty za operacje gotówkowe w oddziałach. Naturalnym miejscem wypłat i wpłat gotówki są bankomaty, ale ich operatorzy nie mają łatwego życia. Czy Polska może stać się bankomatową pustynią, a Polacy będą mieć problemy z dostępem do gotówki? Gościem podcastu jest Dariusz Marcjasz, dyrektor generalny Euronet Polska. Żeby posłuchać – trzeba kliknąć tutaj.
Źródło zdjęcia: Adrian Jagosz, infografiki pochodzą z aplikacji firmy Samar