Rząd przedłużył do końca roku zamrożenie cen prądu. Polacy mogą być więc spokojni, że ich rachunki za energię do grudnia na pewno… nie spadną. Już 6 mln ludzi korzysta bowiem z komercyjnych ofert zakupu energii. Gdyby cena prądu nie była urzędowo zamrożona – część z nich mogłaby pewnie powalczyć o niższe rachunki, korzystając z usług firm produkujących tanią energię lub kupujących ją w kontraktach terminowych na giełdzie. A na giełdzie energii ceny są obecnie nieco niższe od tych, które mamy na rachunkach
To jest spór, który wciąż powraca: czy energia jest prawem czy towarem? I czy rząd ma obowiązek dostarczyć nam prąd w takiej cenie i ilości, żebyśmy w ogóle nie musieli go oszczędzać? Z jakichś przyczyn ceny pieczywa nie są zamrożone (a to też produkt „strategiczny”). Nie mamy też w Polsce urzędowo ustalanych czynszów najmu. Natomiast ceny energii – choć stanowią w naszych budżetach 3-4% wszystkich wydatków – są wciąż zamrożone.
- Jak zacząć inwestować? Jak kupić swój pierwszy ETF? Gdzie go znaleźć i na co uważać? Przewodnik krok po kroku dla debiutantów [POWERED BY XTB]
- Prawdziwym królestwem gotówki nie są Niemcy. Jest nim dalekowschodni gigant znany z nowych technologii. Ludzie wolą tam banknoty. Dlaczego? [POWERED BY EURONET]
- Ile kosztuje nas drogowa brawura? Podliczyli koszty zbyt szybkiej jazdy w skali kraju. Jak „zaoszczędzić” życie i pieniądze? Technologia na pomoc [POWERED BY PZU]
Rząd przedłużył zamrożenie cen prądu. Ile zapłacimy?
Premier Donald Tusk po posiedzeniu rządu ogłosił, że zamrożenie cen energii potrwa nie tylko do końca września, ale przez cały bieżący rok. „Polacy mogą być spokojni, jeśli chodzi o rachunki za prąd, nie będzie żadnych przykrych niespodzianek” – dodał szef rządu. Na taką decyzję się zanosiło już od kilku tygodni. Rząd zapowiadał, że rzecz rozstrzygnie po analizie wniosków dotyczących przyszłych taryf, które składają w tym czasie firmy energetyczne.
Najwyraźniej z tych taryf mogłyby wynikać jakieś podwyżki cen prądu, skoro rząd zdecydował się na przedłużenie zamrożenia ich cen. Do końca roku będzie więc tak, jak jest obecnie – zapłacimy 50 gr. netto za każdą zużytą kilowatogodzinę energii. Do tego dojdzie opłata dystrybucyjna, podatki (akcyza, VAT), do rachunku wróci też od lipca opłata mocowa (ok. 10 zł miesięcznie), więc summa summarum będziemy płacili ok. 1,2 zł za każdą kilowatogodzinę zużytego prądu. A zużywamy go rocznie 2000 kWh.
Co ciekawe, gdybym chciał kupować dla siebie prąd na giełdzie, to płaciłbym prawdopodobnie mniej. Średnia miesięczna cena energii na giełdzie TGE wynosi jakieś 400 zł za MWh, czyli 40 gr. za kilowatogodzinę (przypominam: rządowa cena to 50 gr. netto za kilowatogodzinę). Niestety, jako zwykły klient kupować sam prądu nie mogę. Muszę korzystać z pośrednictwa firm energetycznych i kontraktować energię na cały rok, płacąc od razu za produkt „z dostawą” i z podatkami.

Mogę natomiast korzystać z taryf dynamicznych, które są oparte na cenach zmieniających się co godzinę. Przykładowo dziś na TGE mógłbym sobie kupić energię na jutro. W południe byłaby dosłownie niemal za darmo (cena wynosi minus 2 zł za kilowatogodzinę plus koszt dystrybucji plus podatek), ale o godz. 21.00 płaciłbym już ponad 1 zł netto za tę samą kilowatogodzinę (z dystrybucją i podatkiem – pewnie jakieś 1,8 zł). Musiałbym tylko mieć magazyn energii albo umieć zużywać energię głównie wtedy, gdy jest tania.
Dlaczego rząd tak kurczowo trzyma się zamrożonych cen prądu, zamiast pozwolić nam płacić rachunki rynkowe, jak za chleb? Zapewne dlatego, że w koncernach energetycznych cena prądu dla mnie, jako klienta indywidualnego, mogłaby być wyższe. Firmy energetyczne „dopisują” do cen prądu koszty inwestycji w nowe źródła energii. I taką „napompowaną” cenę zatwierdzają w Urzędzie Regulacji Energetyki.
Obecnie zatwierdzona taryfa to 622 zł za MWh (czyli więcej, niż zamrożona cena „rządowa” – 500 zł). Zapewne w nowych wnioskach taryfowych proponowane ceny będą jeszcze trochę wyższe – znów ze względu na koszty inwestycji i coraz wyższe kary za produkowanie prądu z węgla (a to 70% naszej produkcji energii). A więc może powinniśmy być szczęśliwi, że rząd nie „pozwala” nam korzystać z tych coraz wyższych taryf od koncernów energetycznych, tylko ceny prądu mrozi?
Czy powinniśmy być szczęśliwi z powodu zamrożenia cen prądu?
Nie powinniśmy i to z trzech powodów. Po pierwsze dlatego, że i tak dopłacamy koncernom energetycznym do cen taryfowych. Na rachunku ceny energii mamy zamrożone, ale firmy energetyczne przyjdą do rządu po wyrównanie do cen z ich taryf. I je dostaną z naszych podatków. Większe wyrównanie pójdzie do rachunków tych z nas, którzy mają wielkie domy z basenami. To oni najwięcej zaoszczędzą na zamrożeniu cen. Pieniądze pójdą z kieszeni biedniejszych (albo klasy średniej).
Po drugie dlatego, że zamrożenie cen odcina nam możliwość korzystania z tańszych ofert firm gotowych sprzedawać nam prąd po cenach zbliżonych do giełdowych. Partnerem „Subiektywnie o Finansach” jest Respect Energy, firma produkująca wyłącznie „zieloną” energię i handlująca nią na giełdzie. Ta firma byłaby w stanie sprzedawać mi prąd znacznie taniej niż państwowe koncerny energetyczne, bo ma niższe koszty jej wytworzenia. Takich firm jest więcej. Postępowanie rządu zabija konkurencję i tuczy państwowe koncerny.
Po trzecie dlatego, że musimy zacząć uczyć się oszczędzać prąd. Nie chodzi o to, żeby się umartwiać dla uratowania natury, tylko o to, że w Polsce za kilka lat prądu zacznie brakować. Popyt będzie rósł, a kolejne elektrownie produkujące prąd z węgla będą dożywać swoich dni i będą wyłączane. Elektrownię atomową będziemy mieli za 15 lat, a źródła odnawialne produkują prąd tylko czasami. Albo zaczniemy zmieniać nawyki i kupować prąd świadomie albo będziemy przeżywali blackouty i będziemy kupować prąd za granicą, drożej.
Tak się składa, że akurat dziś Urząd Regulacji Energetyki opublikował wyniki badań konsumentów na temat cen prądu. Czy wiecie, że tylko 15% ankietowanych odpowiedziało prawidłowo na pytanie o to, ile wynosi zamrożona cena energii? Rząd z naszych podatków dopłaca koncernom do produkcji prądu po to, żebyśmy ten prąd mieli tanio, a my nawet nie wiemy ile on kosztuje.
Jednocześnie domagamy się (a dokładniej 70% z nas się domaga), żeby rząd skuteczniej kontrolował ceny energii. Te same, które nie wiemy, ile wynoszą. A nie wiemy, bo kompletnie nas to nie obchodzi. Czy będziemy skłonni oszczędzać coś, czego cena kompletnie nas nie obchodzi? Tylko co czwarta ankietowana osoba (23%) wie, ile w skali roku mniej więcej zużywa prądu. A przynajmniej wydaje jej się, że to wie (bo ankieterzy nie sprawdzali czy podane przez ludzi zużycie ma pokrycie w rachunkach za prąd).

Rząd przedłużył zamrożenie cen prądu i naszą… nieświadomość
Tylko co czwarta ankietowana osoba wie o tym, że istnieje coś takiego jak komercyjna oferta sprzedaży prądu, jako alternatywa dla ceny z „państwowej” taryfy. Nie zawsze ona będzie korzystniejsza, czasem będzie zawierała pułapki, ale zdarza się, że pozwala zaoszczędzić na rachunkach. O istnieniu możliwości kupowania prądu z ceną dynamiczną (zmieniającą się co godzinę) wie tylko co dziesiąty ankietowany.

A już całkiem rozbroiło mnie stanowisko połowy ludzi w takiej sprawie: co można zrobić, żeby chronić ich interesy na rynku energii (czyli żeby prąd był tani). Wiecie jak brzmi najpopularniejsze odpowiedź? Że rząd powinien jeszcze bardziej kontrolować ceny energii. W kraju, w którym od kilku lat one są zamrożone. To, że trzeba zainwestować w produkowanie prądu z tanich źródeł, że prąd będzie tańszy jeśli będziemy go oszczędzać, że warto głosować nogami, czyli aktywnie szukać najtańszego sprzedawcy – te odpowiedzi też padły, ale były mniej popularne.

Można powiedzieć, że jeśli chodzi o nasze podejście do energii to jesteśmy pełni zabobonu. Ów zabobon polega na tym, że prąd będzie tańszy jeśli rząd będzie kontrolował jego ceny. Nie wtedy, kiedy będziemy go taniej produkowali, ani nie wtedy, gdy będzie większa konkurencja na rynku. Ani nie wtedy, gdy rachunki będą bardziej przejrzyste i łatwiej będzie porównywać oferty. I nie wtedy, kiedy będziemy świadomie wybierali tańsze oferty zamiast droższych.
Jeśli nie zmienimy podejścia do energii i nie zaczniemy jej traktować w kategoriach towaru – i to wkrótce towaru dość mocno deficytowego – to prąd będzie coraz droższy, a my będziemy coraz więcej za niego płacić. Im kto więcej zużywa prądu i im mniej mu zależy na jego oszczędzaniu (czyli im jest zamożniejszy i mniej oszczędny), tym więcej będzie otrzymywał dopłaty do swoich rachunków za energię. Dopóki się nie zorientujemy, że to tak działa, będziemy cieszyli się jak dzieci z tego, że ktoś nam 'mrozi” cyferki na rachunkach.
ILE POWINIEN KOSZTOWAĆ PRĄD? MÓWI SZEF URE:
CZYTAJ NAJNOWSZE HITY W „SUBIEKTYWNIE O FINANSACH”:
———————————-
ZAPISZ SIĘ NA NASZE NEWSLETTERY:
>>> W każdy weekend sam Samcik podsumowuje tydzień wokół Twojego portfela. Co wydarzenia ostatnich dni oznaczają dla Twoich pieniędzy? Jakie powinieneś wyciągnąć wnioski dla oszczędności? Kliknij i się zapisz.
>>> Newsletter „Subiektywnie o Świ(e)cie i Technologiach” będziesz dostawać na swoją skrzynkę e-mail w każdy czwartek bladym świtem. Będzie to podsumowanie najważniejszych rzeczy, o których musisz wiedzieć ze świata wielkich finansów, banków centralnych, najpotężniejszych korporacji oraz nowych technologii. Kliknij i się zapisz.
———————————-
ZOBACZ NASZE WIDEOCASTY:
„Subiektywnie o Finansach” jest też na Youtubie. Raz w tygodniu duża rozmowa, a poza tym komentarze i wideofelietony poświęcone Twoim pieniądzom oraz poradniki i zapisy edukacyjnych webinarów. Koniecznie subskrybuj kanał „Subiektywnie o Finansach” na platformie Youtube
——————————-
POSŁUCHAJ NASZYCH PODCASTÓW:
>>> FST (271): NAJGORSZY BŁĄD FINANSOWY NA WAKACJACH. Jak nie dać sobie zepsuć wyjazdu na długi weekend, albo wakacyjnego wypoczynku? Jakie finansowe błędy najczęściej popełniamy i jak możemy ich uniknąć? W podkaście „Finansowe Sensacje Tygodnia” rozmawiamy o tym z Piotrem Ożarkiem, Rzecznikiem Klienta w największej polskiej firmie ubezpieczeniowej, PZU. Zapraszamy do posłuchania!
>>> FST (264): JAK PRZYGOTOWAĆ DOMOWY BUDŻET NA NIESTABILNE CZASY? Jak sprawdzić, czy nasz domowy budżet jest wystarczająco bezpieczny? I jak zareagować, jeśli się okaże, że trzeba domowe finanse zrestrukturyzować? Jakie działania podjąć, gdy przeciążają nas raty kredytów? Gośćmi podcastu „Finansowe Sensacje Tygodnia” są Krzysztof Kowalczyk i Barbara Koziar z Raiffeisen Digital Banku. Zapraszam do posłuchania!
>>> FST (212): CZY GROZI NAM PROBLEM W DOSTĘPIE DO GOTÓWKI? W ostatnich latach banki podniosły opłaty za operacje gotówkowe w oddziałach. Naturalnym miejscem wypłat i wpłat gotówki są bankomaty, ale ich operatorzy nie mają łatwego życia. Czy Polska może stać się bankomatową pustynią, a Polacy będą mieć problemy z dostępem do gotówki? Gościem podcastu jest Dariusz Marcjasz, dyrektor generalny Euronet Polska. Żeby posłuchać – trzeba kliknąć tutaj.
zdjęcie tytułowe: Pixabay, Canva






