Karty Revolut kojarzą się z zagranicznymi podróżami, a wielu z nas nawet wyciąga je z szafy dopiero przed wakacjami. Jeden z naszych czytelników ma taką kartę i chciał nią zapłacić na pokładzie samolotu, ale… odbił się od ściany. Co się stało? Co na to przewoźnik lotniczy, popularny fintech i pilnujący praw konsumentów UOKiK? Jak zapobiegać takim sytuacjom? Sprawdzam!
- Bezpieczna szkoła i bezpieczne dziecko w sieci, czyli czego nie robić, by nie „sprzedawać” swoich dzieci w internecie? [POWERED BY BNP PARIBAS]
- Wybory w USA: branża krypto wstrzymała oddech. W świecie finansów to ona ma najwięcej do ugrania. Po wyborach nowe otwarcie? [POWERED BY QUARK]
- Pieniądze w rodzinie, jak o nich rozmawiać, żeby nie było niemiło? Natalia Tur i Maciej Samcik [POWERED BY BNP PARIBAS / MISJA OSZCZĘDZANIE]
Przypominamy dziś artykuł opublikowany w „Subiektywnie o Finansach” 24 marca 2024 r. – wciąż aktualny i wciąż przydatny w podróży – polecamy!
Revolut wyrósł na ułatwianiu nam podróży. Zaoferował za darmo to, za co w bankach musieliśmy słono płacić (bezspreadowe i bezprowizyjne płatności i wypłaty z bankomatów). Szybki sukces Revoluta nie umknął uwadze konkurencji, która zaczęła – delikatnie pisząc – utrudniać mu życie. Od kilku lat jesteśmy świadkami czegoś w stylu finansowej wojenki między Revolutem a bankami w Polsce.
Rośnie liczba banków pobierających prowizję za doładowanie konta Revolut kartą kredytową (tutaj jeden z naszych artykułów na ten temat). Na początku 2021 r. fintech stracił przejściowo polskie numery IBAN (tutaj opisał to Maciek Samcik), co dodatkowo podkopało jego reputację (numery IBAN już odzyskał). Ostatnio usłyszałem, że Revoluta blokują też niektórzy… usługodawcy. Ale po kolei.
Karty Revolut i problem z transakcją
Napisał do mnie pan Jacek (imię zmienione), który niemile zderzył się z procedurami u największego polskiego przewoźnika czarterowego – Enter Air. Wybrał się na wakacje, które zaczęły się co najmniej średnio, bo nie mógł zapłacić kartą swojego banku na pokładzie samolotu. Oddajmy mu głos.
„Leciałem ostatnio samolotem linii Enter Air i napotkałem problem z zakupem artykułów spożywczych na pokładzie. Nie był to techniczny problem, a decyzja przewoźnika o tym, że nie akceptują kart typu Revolut”
– donosi pan Jacek. Problemem nie była ani kwota transakcji, która była śmiesznie niska (10 zł za napój), ani to, że karty Revolut często są traktowane jako karty przedpłacone (czyli takie, które wymagają wcześniejszego zasilenia środkami). Czytelnik donosi, że zapłacił za pomocą karty konkurencyjnego fintechu ZEN.
W tym miejscu muszę napisać dwa słowa o typach kart płatniczych (na podstawie danych NBP za III kwartał 2023 r. – tutaj cały raport). Najpopularniejszym rodzajem kart płatniczych są karty debetowe (debit) – jest ich w Polsce ponad 38 mln (z czego około 28,5 mln stanowią aktywne karty – szacuję to na podstawie udziału procentowego kart aktywnych w ogólnej liczbie kart).
Karty debetowe są standardem w polskich bankach i są wydawane w pakiecie do kont osobistych. Umożliwiają nam korzystanie z pieniędzy do wysokości salda na rachunku lub do wysokości limitu w rachunku uzgodnionego z bankiem. Takie karty są powszechnie akceptowane, a wyjątkiem mogą być jakieś wypożyczalnie samochodów czy hotele, które będą wymagać karty kredytowej lub dodatkowej kaucji (tutaj szerzej to opisałem).
Polacy chętnie korzystają też z kart kredytowych (credit), których na koniec września 2023 r. mieliśmy niemal 5 mln (z czego jakieś 3,6 mln aktywnych). Karty kredytowe pozwalają nam skorzystać z limitu kredytowego przyznanego przez bank.
Zalety karty kredytowej to darmowy kredyt (jeżeli spłacamy ją w terminie bezodsetkowym) i możliwość blokady (preautoryzacji) środków na poczet przyszłej płatności. Dzięki temu karty kredytowe są wszędzie akceptowane, a czasami nawet preferowane przez odbiorców płatności. Na rynku dostępne są też karty debetowe z funkcją karty kredytowej, czyli taka hybryda (tutaj opisywałem taki przypadek).
Wbrew pozorom posiadamy w Polsce też całkiem sporo tzw. kart przedpłaconych (prepaid). W III kwartale ubiegłego roku było ich aż 1,62 mln (z czego jakieś 1,2 mln aktywnych). Takie karty służą do dokonywania płatności do kwoty znajdującej się na rachunku technicznym, który musimy wcześniej zasilić.
Mniej korzystamy z kart obciążeniowych (charge), które są raczej dedykowane przedsiębiorcom i pozwalają dokonywać transakcji z odroczonym terminem płatności. W III kwartale 2023 r. było ich w Polsce 178 000.
Kiedyś karty Revolut w większości były rozpoznawane jako przedpłacone, ale kilka lat temu fintech poinformował, że będzie wydawać także karty debetowe. Niewiele później do oferty wprowadził karty kredytowe (tutaj moja recenzja). Dlatego nie możemy już jednoznacznie stwierdzić, że karty Revolut to są karty przedpłacone. Wręcz przeciwnie – prawdopodobnie większość kart Revolut to karty debetowe i kredytowe.
Transakcje w trybie offline
Zaciekawiła mnie ta historia, bo Revolut jest chyba najpopularniejszą aplikacją fintechowa w Polsce i wyrósł właśnie na wygodnych i bezprowizyjnych płatnościach za granicą. Przez długi czas Revolut był kojarzony tylko z podróżami zagranicznymi (chociaż Revolut na pewno nie chce być tak kojarzony – wolałby zakorzenić się w naszej świadomości jako aplikacja do codziennego bankowania).
Revolut z sukcesem ściągnął do siebie rzeszę użytkowników, którzy nie chcieli płacić swoimi katami bankowymi z powodu bezpieczeństwa (bo np. bali się o kradzież danych karty) lub kosztów (opłaty za przewalutowanie transakcji). A znam i takie historie, że w Azji karta polskiego banku nie zadziałała, a Revolut zadziałał.
I teraz miałoby się okazać, że karty Revolut nie działają w podstawowym środku transportu do odległych krajów, czyli w samolotach? Byłoby słabo. Zapytałem o tę historię w biurze prasowym Enter Air. Oto stanowisko, które otrzymałem:
„Płatności przyjmowane na terminalu płatniczym w trakcie lotu odbywają się w trybie offline ze względu na brak łączności z internetem i wysokość, na której znajduje się samolot. Załoga nie ma więc możliwości zweryfikowania dostępności środków na tego typu kartach”
A to oznacza dodatkowe ryzyko dla linii lotniczej, która – w momencie sprzedawania pasażerowie różnych rzeczy (czasem nietanich, bo w sklepach na pokładach samolotów są też rzeczy niekonsumpcyjne). I tak właśnie Enter Air tłumaczy kartowe przygody posiadaczy aplikacji Revolut:
„Wynika to z dużej liczby prób wykonywania transakcji, które nie mają pokrycia na docelowym koncie użytkownika i z dużych problemów z późniejszą egzekucją środków za zakupione towary, które w rezultacie przekładają się na straty przewoźnika. Enter Air nie jest jedyną linią, która ma takie zasady, a taka sytuacja dotyczy również innych linii lotniczych operujących na terenie Unii Europejskiej, które np. nie akceptują także transakcji kartami American Express”.
Znowu musimy przystopować i wyjaśnić, czym są tzw. transakcje offline. Większość transakcji kartami płatniczymi odbywa się w trybie online. Podczas takiej transakcji terminal płatniczy łączy się z internetem i wysyła do instytucji finansowej, która wydała naszą kartę, zapytanie. Jeżeli mamy wystarczająco środków na rachunku, to transakcja jest realizowana, a jeżeli nasze saldo jest niewystarczające, to drukuje się odmowa.
Problem w tym, że nie wszędzie terminal połączy się z internetem. Możemy być zmuszeni do realizacji transakcji np. w samolocie, na statku, pod ziemią itd. W takiej sytuacji transakcja zapisze się w terminalu i przetworzy, gdy ten uzyska połączenie z internetem. Mówimy wtedy o transakcji offline. W rezultacie taka transakcja może spowodować ujemne saldo na rachunku, bo terminal nie wie, czy mamy środki na koncie.
Dekadę temu było całkiem sporo problemów związanych z tym, ze większość transakcji zbliżeniowych była realizowana w trybie offline. W rezultacie masa klientów składała do banków reklamacje na ujemne saldo. Potem w większości banków tryb offline dopuszczono jedynie w sytuacjach, gdy z przyczyn technicznych nie można rozliczyć transakcji w trybie online.
Enter Air uzasadnia blokadę kart Revolut właśnie trybem offline. Przewoźnik dodaje, że nie jest jedyny. Faktycznie podpytałem trochę i znalazłem podobny przypadek podczas lotu Wizz Air. Tylko skąd wziął się problem trudności z egzekucją środków?
Wygląda na to, że niektórzy użytkownicy Revoluta płacą kartami Revoluta, na których nie mają środków. Terminal pracuje bez dostępu do internetu, więc tego nie weryfikuje. Po wylądowaniu terminal łączy się z internetem i przetwarza taką transakcję z opóźnieniem. W rezultacie na koncie Revolut powstaje ujemne saldo.
Czyżby Revolut odrzucał potem takie transakcje? A może akceptował tylko te, które w międzyczasie zostały uregulowane przez użytkowników? A może nic takiego nie miało miejsca, a linie lotnicze zabezpieczają się na wszelki wypadek? Nie mam pojęcia, zapytałem o tę historię w Revolut, ale nie chcieli komentować sprawy bez informacji o przyczynach tego stanu rzeczy.
Dlaczego z kartą Revolut był problem a z kartą konkurencyjnego fintechu ZEN – nie? Bardzo możliwe, że Revolut padł ofiarą swojej rozpoznawalności. Mają ponad 30 mln użytkowników na całym świecie, więc obsługa w liniach lotniczych została przeszkolona i wie, jak ma reagować na kartę Revolut. Mniejsze fintechy, jak ZEN, na razie skradają się niezauważone.
Czym są karty „typu Revolut”?
Sytuacja jest o tyle interesująca, że przecież Revolut już dosyć mocno się rozrósł. W ofercie ma nie tylko karty przedpłacone (jak kiedyś), ale też karty o statusie karty debetowej, a nawet karty kredytowe. Zamówimy tam kartę z logo Visa i taką z logo Mastercard.
Ponadto jakiś czas temu Revolut przekształcił się w bank, a nasze środki są chronione do kwoty 100 000 euro przez litewski system ochrony depozytów. Nie sądzę, aby były jakiekolwiek problemy z egzekucją środków z karty kredytowej. A z powyższego komunikatu Enter Air wynika, że w karty Revolut w ogóle nie są honorowane.
Nie jestem prawnikiem, ale w moim odczuciu problem techniczny (np. brak możliwości płacenia kartami przedpłaconymi lub brak możliwości płacenia kartami American Express) nie jest tożsamy z celowym zakazem. Gdyby jakiś sklep ogłosił, że nie ma u nich możliwości wykorzystania „kart typu PKO”, to o sprawie bardzo szybko zrobiłoby się głośno.
Wydaje mi się, że aby wprowadzić taki zakaz, trzeba jakoś wskazać transparentne i niedyskryminacyjne kryteria, dlaczego dany przewoźnik nie dopuszcza kart danego banku. Nie jestem pewny, czy można po prostu nie chcieć kart Revoluta na pokładzie swoich samolotów. To przecież idealna definicja dyskryminacji. Aczkolwiek, jak wspomniałem, prawnikiem nie jestem, więc zapytałem o to w UOKiK-u. Co się okazuje?
„Przyglądamy się sprawie i wyjaśniamy, z czego wynika ta praktyka. Czekamy na wyjaśnienia od trzech linii lotniczych: Enter Air, Ryanair i Wizz Air”
– poinformowała mnie Kamila Guzowska z Departamentu Komunikacji UOKiK. Skoro regulator śledzi sprawę, to znaczy, że coś jest na rzeczy i możemy spodziewać się w przyszłości jakiegoś komunikatu. Niestety na razie nie uzyskałem odpowiedzi na moje pytania, ale widać, że linie lotnicze są w obszarze zainteresować UOKiK-u.
To nie byłby pierwszy raz. W styczniu Prezes UOKiK postawił zarzuty wobec Wizz Air Hungary m.in. za naruszenie zbiorowych interesów konsumentów podczas organizacji promocji urodzinowej (tutaj szczegóły). Potencjalna kara to nawet 10% rocznego obrotu.
Co nam pozostaje? Oczywiście zawsze można awanturować się i grozić konsekwencjami za złamanie praw konsumenta, ale w samolocie raczej stoimy na straconej pozycji. Nawet jeżeli mamy rację, to nie zrealizujemy transakcji. Dlatego zawsze wszystkim doradzam, aby w podróż zabrali więcej niż jedną kartę i nie ograniczali się do jednego banku. Niedawno opisywaliśmy historie, w których transakcje blokowały nawet polskie banki (tu Santander, tu mBank).
Jak się okazuje, transakcje daną kartą może zablokować także odbiorca płatności. Dlatego w podróży (szczególnie zagranicznej) zawsze zabezpieczamy się kilkoma kartami płatniczymi. Warto również mieć przy sobie gotówkę, bo całkiem przypadkiem (np. lądowanie awaryjne) możemy trafić w miejsce, w którym w ogóle nie akceptują kart płatniczych. Niedawno słyszałem taką historię, w której życie turystom, dosłownie, uratowało 1000 euro w kieszeni (może ją kiedyś opiszę).
Zdjęcie główne: DC Studio / Freepik