Jacek Jastrzębski będzie przez kolejnych pięć lat nadzorował banki, firmy ubezpieczeniowe i pilnował porządku na giełdowych parkietach. Tak zdecydował odchodzący premier Mateusz Morawiecki, który mianował Jastrzębskiego na kolejną pięcioletnią kadencję. Czy to dobra decyzja? Czy Jacek Jastrzębski sprawdził się jako przewodniczący Komisji Nadzoru Finansowego?
Jacek Jastrzębski zawitał do Komisji Nadzoru Finansowego w listopadzie 2018 r. Był wówczas niezbyt szeroko znanym prawnikiem, profesorem Wydziału Prawa i Administracji Uniwersytetu Warszawskiego. Bankowcy znali go głównie z tego, że przez 10 lat był zastępcą szefa departamentu prawnego w banku PKO BP, czyli największym polskim banku komercyjnym. Niby „papiery” dobre (bo też i absolwent Szkoły Głównej Handlowej oraz prawniczego programu na University of California w USA), ale ścieżka kariery bankowej – niezbyt spektakularna.
- Wymarzony moment, żeby inwestować w fundusze obligacji? Podcast z Pawłem Mizerskim [POWERED BY UNIQA TFI]
- Nowe funkcje terminali płatniczych. Jak biometria zmieni świat naszych zakupów? [POWERED BY FISERV]
- BaseModel.ai od BNP Paribas: najbardziej zaawansowana odsłona sztucznej inteligencji we współczesnej bankowości!? [POWERED BY BNP PARIBAS]
Jacek Jastrzębski i duch molocha
Pamiętać też trzeba, że wówczas PKO BP był matecznikiem kadr związanych z Mateuszem Morawieckim. Sam Morawiecki co prawda przyszedł do polityki z innego banku (BZ WBK, potem Santander), ale w PKO BP niepodzielnie rządził jego bliski druh Zbigniew Jagiełło. To z PKO BP trafił do Polskiego Funduszu Rozwoju Paweł Borys, uznawany przez lata za prawą rękę premiera Morawieckiego. Jacek Jastrzębski w KNF był uznawany za transfer z tej samej „drużyny”.
Trzeba jednak powiedzieć, że – inaczej niż Adam Glapiński, prezes Narodowego Banku Polskiego – Jacek Jastrzębski nie ma na koncie kompromitujących nominacji, ani niszczących reputację wypowiedzi. Nie są też publicznie znane przypadki promowania przez niego polityków PiS lub podejmowania przez Komisję Nadzoru Finansowego decyzji, które partii rządzącej by ewidentnie służyły. Chociaż np. decyzją w sprawie liczenia zdolności kredytowej przy „Bezpiecznym Kredycie 2%” dyskretnie rządowi PiS pomógł.
Czy prof. Jacek Jastrzębski sprawdził się jako szef państwowego nadzoru nad instytucjami finansowymi? Zanim „przejadę się” po jego głównych dokonaniach muszę dać uwagę ogólną: niezależnie od tego, kto byłby szefem KNF, to szału nie będzie, bo polski nadzór finansowy jest po prostu źle „zrobiony”. Co mam na myśli?
Za poprzednich rządów PiS (w latach 2005-2007) nastąpiło połączenie instytucji nadzorującej banki (KNB), ubezpieczycieli i fundusze emerytalne (KNUiFE) oraz nadzoru giełdowego (KPWiG) w jeden supernadzór podległy rządowi. Prawdopodobnie, gdyby nadzór finansowy był prężny i niezależny od rządu, to powstrzymałaby „rozdawcnictwo” kredytów frankowych. Ale dziś to urzędniczy moloch, który działa ślamazarnie, jest niewydolny, biurokratyczny i nie ma zdolności przewidywania zagrożeń na rynku finansowym i kapitałowym. A przede wszystkim – nie ma strukturalnego daru niezależności.
KNF: zawsze spóźnia się na imprezę?
Te wszystkie wady widać jak na dłoni, gdy ocenia się dokonania prof. Jacka Jastrzębskiego jako przewodniczącego KNF. Nie udało mu się przekonać ani rządu, ani banków do ustawowego rozwiązania problemu kredytów frankowych. Kilka lat temu był jeszcze na to moment, trzeba było po prostu postawić wszystko na jedną kartę, uprzeć się, może wbrew rządzącym politykom, czego szef KNF nie zrobił. Zrobił parę innych rzeczy, przygotował plan i projekt ugód. Nie wystarczyło. Czy mógł zrobić więcej?
KNF niewiele zrobił, by w porę upowszechnić w Polsce kredyty hipoteczne o stałym oprocentowaniu. Kiedy w całej Europie na kilka lat zawitały niemal zerowe stopy procentowe, mógł wprowadzić reguły, które preferowały udzielanie przez banki kredytów na stały procent. Nie zrobił tego, a ograniczenia w udzielaniu kredytów zmiennoprocentowych pojawiły się dopiero wtedy, gdy Polscy byli już nimi „zalewarowani” po kokardę. A jak już rynek kredytów finansowych „zdechł”, to KNF – zamiast podać mu respirator – jeszcze docisnął butem szyję do gleby. Kompletny brak wyczucia timingu.
Nadzór finansowy nie dbał zbytnio o klientów instytucji finansowych, które były przedmiotem fuzji i przejęć. Posiadacze np. kredytów frankowych byli traktowani jak worki kartofli i pozostawiani w bankach-wydmuszkach na pastwę losu. Nadzór akceptował zasady łączenia banków w taki sposób, że jakość obsługi klientów (także tych, którzy nie mogli uciec) się drastycznie pogarszała. W większości obciąża to jednak poprzedników Jastrzębskiego. Ale potwierdza, że polski KNF to nadzór bez większej wyobraźni.
Nadzorowanie spółek giełdowych to niewdzięczny kawałek chleba – jak ktoś chce okraść inwestorów, to i tak to zrobi, a nadzór nie może niańczyć inwestorów. Trudno więc czynić KNF-owi zarzuty, że nie powstrzymał np. afery Getback. Ale widać gołym okiem, że giełdowa część nadzoru nie umie wykrywać nieprawidłowości w czasie rzeczywistym, nie ma wystarczająco żelaznych cojones, żeby zawiesić notowania spółki, gdy z kursem dzieje się coś dziwnego, by chronić inwestorów przed manipulacjami.
Nadzór nie zapuszcza się też tam, gdzie musiałby się spocić, żeby posprzątać. Rynek spółek technologicznych NewConnect to jedna wielka jaskinia hazardu, firm robiących sobie jawnie jaja z inwestorów jest tam więcej niż gwiazd na niebie. A KNF jest jak policjant, który robi wszystko, by nie zapuszczać się z patrolami do dzielnicy czerwonych latarni.
Warto zabraniać czy warto rozmawiać?
Nadzór nie działa z pełną determinacją, by cywilizować obrót papierami wartościowymi, choć regulacje ograniczające crowdfunding czy akcje przeciwko firmom oferującym weksle inwestycyjne można uznać za takie działanie. Podobnie jak ograniczanie możliwości kupowania przez drobnych inwestorów obligacji niezabezpieczonych emitowanych przez banki, czy inwestowania pieniędzy w fundusze aktywów niepublicznych. Tyle że nie jestem pewny czy nakładanie dodatkowych wymogów to najlepsza droga. Przykład Palikota pokazuje, że patent na życie na cudzy rachunek zawsze się znajdzie.
Marzyłbym o rynku, na którym inwestor ma mnogość możliwości (np. dlaczego w Polsce nie ma REIT-ów, czyli możliwości inwestowania w spółki nieruchomościowe, dlaczego nie mogę legalnie pożyczyć 1000 ludziom pieniędzy na procent w ramach pożyczkowej platformy społecznościowej?), a nadzór pilnuje reguł gry i błyskawicznie reaguje na przejawy nieprawidłowości. Tymczasem KNF po prostu różnych rzeczy zabrania i uważa, że „posprzątane”. Ktoś się zabił na drodze? To zamknijmy drogę. Choć oczywiście brak REIT-ów to nie wina KNF, tylko Ministerstwa Finansów, które nie zrobiło regulacji.
Z pozytywów: za kadencji przewodniczącego Jacka Jastrzębskiego udało się w kulturalny i „bezkrwawy” sposób położyć dwa banki Leszka Czarneckiego – Idea Bank oraz dużo większy Getin Bank. Kosztowało to branżę 10 mld zł (i nie wszyscy byli klienci Getinu mają z tego powodu zerowy bilans), ale mogło być gorzej. Tyle że tutaj najwięcej zasług jest jednak po stronie Bankowego Funduszu Gwarancyjnego. Zaś do KNF raczej wielu ma pretensje, że pudrowanie trupa trwało tak długo.
Na rynku ubezpieczeniowym KNF przeprowadził skuteczną interwencję produktową, która ograniczyła sprzedaż po części toksycznych ubezpieczeń inwestycyjnych (polis, które tylko z nazwy były ubezpieczeniami). Dobrze pilnuje też banków, by ciułały kapitał i nie przepompowywały go do zagranicznych spółek-matek (ograniczenia w wypłacaniu dywidend). Czasem utrąca bankom niezbyt mądre pomysły (np. wzorzec umowy kredytu hipotecznego), jest też chwalony przez instytucje finansowe, że z nimi często rozmawia.
Rzeczywiście, to przetarcie ścieżek komunikacyjnych z branżą finansową to coś, co odróżniało KNF od innych instytucji państwa, które zajmowały się głównie udawaniem, że nie żyją. Jacek Jastrzębski jest na wszystkich finansowych konferencjach, bierze udział w dyskusjach, słucha i niektóre postulaty branży finansowej uwzględnia w proponowanych regulacjach.
Jacek Jastrzębski dopiero rozwinie skrzydła?
Być może wszystkie błędy i spóźnienia nadzorcze, które kosztowały Polaków dużo pieniędzy, w kolejnej kadencji posłużą mu jako dobre doświadczenie. Patrząc na obecne działania w sprawie kredytów hipotecznych (zakazywanie bankom refinansowania kredytów stałoprocentowych zmiennoprocentowymi), możemy wysnuć wniosek, że KNF wreszcie próbuje coś przewidzieć i czemuś zapobiec.
W tym sensie stabilizacja personalna na szczycie KNF może mieć sens, bo zamiast małpy z brzytwą, albo jakiegoś nieuka z koneksjami mamy gościa, który ogarnia rzeczywistość wokół, nie będzie się musiał wszystkiego uczyć od nowa, ma w małym palcu wszystkich z „drugiej strony stołu” i być może postara się przez kolejnych pięć lat częściej być w awangardzie zdarzeń, niż wciąż „spóźniać się na imprezę”.
Zgodnie z ustawą o nadzorze nad rynkiem finansowym, premier może odwołać przewodniczącego Komisji przed upływem kadencji wyłącznie w przypadku: prawomocnego skazania za umyślne przestępstwo lub przestępstwo skarbowe, rezygnacji ze stanowiska, utraty obywatelstwa polskiego lub utraty zdolności do pełnienia powierzonych obowiązków na skutek długotrwałej choroby, trwającej dłużej niż trzy miesiące. To oznacza, że prawdopodobnie z Jackiem Jastrzębskim na czele KNF pożyjemy przez kolejnych pięć lat – dłużej niż z prezesem NBP i prezydentem z poprzedniego rozdania.
Słowa mają duże znaczenie w finansach. Czy pośrednik finansowy może oferować inwestycję i nazywać ją „depozyt”? Czy KNF w ogóle się tym przejmuje? Zapytałem i…
Może Cię też zainteresować to, ile powinna wynosić uczciwa prowizja za udzielenie kredytu. Sprawą zajął się TSUE i…
Posłuchaj też podcastu „Finansowe Sensacje Tygodnia”. O czym w tym odcinku? Stopy procentowe spadły, ale czy potaniały pożyczki gotówkowe, karty kredytowe, debety i kredyty mieszkaniowe? Czy kontrowersyjna usługa DCC, czyli przeliczenie transakcji w innej walucie na złote już w terminalu płatniczym, powoli się cywilizuje? Przygoda Maćka Samcika z przedłużeniem ubezpieczenia i prosta recepta na to, jak łatwo można stracić klienta. Zapraszają Maciek Samcik i Maciek Bednarek
zdjęcie: Komisja Nadzoru Finansowego/archiwum