Stojąc w kolejce do POK-u telekomu zastanawiam się dlaczego nie mogę mieć tak, jak w Netfliksie. Prosty abonament, który włączam albo wyłaczam kiedy chcę. Zdalnie i mobilnie. Ruszył Folx, pierwszy operator, który chce być telekomem a la Netflix. Testuję!
O tym, że w Play mają poczucie humoru – wiem nie od dziś. Ale nie sądziłem, że mają aż tak abstrakcyjne. Żeby nazwać swoją nową markę telekomunikacyjną Folx trzeba się było porządnie znieczulić. Dobrze chociaż, że nie wybierają się z tą marką na rynek niemiecki (FolxDojcz).
- Wymarzony moment, żeby inwestować w fundusze obligacji? Podcast z Pawłem Mizerskim [POWERED BY UNIQA TFI]
- Nowe funkcje terminali płatniczych. Jak biometria zmieni świat naszych zakupów? [POWERED BY FISERV]
- BaseModel.ai od BNP Paribas: najbardziej zaawansowana odsłona sztucznej inteligencji we współczesnej bankowości!? [POWERED BY BNP PARIBAS]
Zasadniczo rzadko zapędzam się w meandry ofert telekomunikacyjnych, bo to potwornie nudne zajęcie. Jeśli chodzi o abonamenty to wszędzie jest mniej więcej to samo – 30 zł miesięcznie za abonament no limits (albo z bardzo wysokimi limitami zużycia) i jakieś 20 zł za ofertę w ten lub inny sposób wykastrowaną (najczęściej ze zmniejszonym pakietem transferu danych).
A tych wszystkich nowych firemek telekomunikacyjnych, jak Plush, Virgin, Mobile Vikings, Lajt, Premium Mobile – to już w ogóle już nie ogarniam.
Czytaj też: Gdzie po najtańszy abonament? Docent (nie)prawdę ci powie, czyli Dziewica premium w wersji Lajt
Czytaj też: Lubisz polskie morze i góry? Tani abonament bez roamingu. Wkrótce takich ofert będzie coraz więcej?
Wejścia na rynek kolejnej marki telekomunikacyjnej – Folx – pewnie nawet bym nie zauważył (poza zabawną nazwą), gdybym nie dowiedział się, że ma ona w sobie coś, co bardzo lubię.
Po pierwsze: abonentem Folx można się stać w ciągu 20 minut, w zasadzie nie ruszając się z fotela (nigdy nie lubiłem zwiedzać punktów obsługi, a potem czekać aż jeżowe ciołki coś-tam aktywują). A po drugie: sposób naliczania opłat abonamentowych jest dokładnie taki, jakiego pragnę. Czyli netfliksowy.
Życie w kajdanach pana Zygmunta
Czas na mały background do tej historii. Prywatnie jestem klientem Plusa. Bo jestem masochistą. Jakakolwiek zmiana konfiguracji pakietu oznacza konieczność wizyty w placówce. Aplikacja do zarządzania kontem online raz działa, a raz nie. Raz pokazuje aktualne dane, a raz nie. Informacje w call-center nie pokrywają się z tymi, które podają w POK-ach.
Kolejki, papierki, nieczytelna oferta i co kwartał problemy z opłatami, które nie zgadzają się z tym co firma obiecuje. A do tego wszystkiego umowa na dwa lata. Bagno i muł.
Czytaj też: Zygmunt Solorz rozdaje pieniądze? 1000 zł do wzięcia w programie smartDOM. Czy to możliwe? Sprawdzam!
Za każdym razem stojąc w kolejce do POK-u zastanawiałem się dlaczego nie mogę mieć tak, jak w Netfliksie. Prosty abonament, który włączam albo wyłaczam kiedy chcę. Zero problemów z konfigurowaniem oferty (bo nie ma co konfigurować), wszystko zarządzalne przez smartfona i aplikację. To jakaś porażka, że telekomy w Polsce są zrobione z drewna. Podejrzewam, że to specjalnie – w mętnej wodzie łatwiej się łowi frajerów.
Czytaj też: Abonament telekomunikacyjny brać z telefonem czy solo?
Czytaj też: Szczyt pecha? Gdy telekom przyzna ci numer z długiem po… poprzednim właścicicelu. Mogą być kłopoty
Czytaj też: 1900 zł rachunku za telefon. Bo „oglądała pani porno”. Telekom nieugięty, Samcik wsiada na koń!
Czytaj też: W punkcie obsługi klienta telekomu chcą ci kserować dowód osobisty? Możesz się na to nie zgodzić
Czytaj też: Abonament wart 28.000 zł? Skąd się biorą sufitowe kary umowne?
Sprawdzam Folx, czyli abonament a la Netflix
Czym od tego bagna różni się Folx? Jako, że lubię ryzykować życie i pieniądze testując no-name’y, ściągnąłem sobie aplikację już 1 lutego, czyli pierwszego dnia po jej wejściu na rynek. I od razu odpaliłem, żeby zobaczyć co się stanie. Poproszono mnie o założenie konta. Wpisałem imię, nazwisko, e-mail, zdefiniowałem hasło i podałem numer telefonu do kontaktu. Potem mogłem wybrać sobie numer telefonu (tak jak godzinę w zegarku w smartfonie) – w formule 450 0XX XXX.
System poinformował mnie, że „numer już jest mój” i zapytał o mój PESEL. Potem uaktywniła się mapka i apka zapytała mnie czy ma przyjechać kurier z kartą SIM. Potwierdziłem i po chwili już widziałem (tak jak przy zamawianiu taksówki), że jedzie do mnie pan Dariusz. Po 20 minutach karta SIM była już w moich rękach (musiałem pokazać panu Dariuszowi dowód osobisty). Taki system dostarczania karty oznacza, że Folx jest dostępny tylko w dużych miastach.
Co dalej? Aplikacja poprosiła mnie o zeskanowanie kodu QR znajdującego się na karcie SIM i zapytała czy chcę włączyć subskrypcję. Nie abonament, lecz właśnie subskrypcję. Mam płacić 29,99 zł miesięcznie (czyli mniej więcej tyle, ile wszędzie), a w zamian dostaję rozmowy, SMSy i MMSy bez limitu, 20 GB transferu danych i 1,9 GB transferu w roamingu. Subskrypcję mogę w każdej chwili wyłączyć, wtedy korzystam z usług tylko do końca miesiąca, a potem już nie.
W zasadzie przypomina to trochę układ prepaidowy, w którym płacę i korzystam, albo nie płacę i nie korzystam. Ale nie muszę zasilać konta, bo system działa z wykorzystaniem obciążeń cyklicznych mojej karty.
Minusem w stosunku do do prepaida jest to, że w Folx po trzech miesiącach nieprzerwanego niepłacenia subskrypcji numer wraca do puli wolnych, czyli traci się go bezpowrotnie. W niektórych ofertach prepaid konto nie wygasa przez rok i dłużej.
Do pełni szczęścia jeśli chodzi o ergonomię tzw. onboardingu zabrakło mi możliwości zeskanowania danych z karty płatniczej przy jej rejestracji, tak jak się to odbywa w Uberze (trzeba było podać imię, nazwisko, numer karty, datę ważności i kod CVC). No i poza subskrypcją na pierwszy okres musiałem na starcie zapłacić coś w rodzaju 10-złotowej kaucji. Jak przeczytałem…
„My też chcemy poczuć się bezpiecznie. Pobieramy z twojej karty kwotę 9,99 zł. Tę kwotę dodamy od razu do twoich dodatkowych środków, abyś mógł ją wykorzytsać np. na dodatkowe GB. zgadzasz się?”
Pakiety, warianty, podwarianty. A wystarczy jedna taryfa
I tak w ciągu dwóch kwadransów, niemal nie ruszając się z fotela, stałem się posiadaczem subskrypcji telekomunikacyjnej, która działa jak Netflix. Włączam i korzystam albo wyłączam i nie korzystam. Proste, przejrzyste, uczciwe. Dotyczy to również relacji między mną, jako klientem, a firmą. W każdym miesiącu na dwa dni przed kolejnym obciązeniem karty kredytowej zostanę o tym uprzedzony, bym miał możliwość wycofać się z subskrypcji.
Dostrzegacie subtelną różnicę między tym rozwiązaniem, a klasycznym abonamentem, czyli przywiązaniem klienta do kaloryfera na dwa lata, co oznacza, że potem można mieć tego klienta gdzieś?
Czytaj też: Telekomy jak stręczyciele? Dlaczego nie zablokują złodziejskich numerów?
Folx nie ma też licznych pakietów, wariantów, podwariantów taryf, do czego przyzwyczaili nas najwięksi operatorzy. Tu jest tylko jedna opcja za 29,99 zł. Apka – co za tym idzie – też jest przejrzysta.
Trzy ekrany, między którymi mogę przesuwać się ruchem palca, na których mam liczbę danych do wykorzystania w transferze, wartość kasy do wykorzystania na usługi premium albo nie mieszczące się w abonamencie i opcja zaproszenia znajomych do Folx (w nagrodę będę miał miesiąc korzystania z apki za darmo). No i jeszcze opcja doładowania konta oraz rezygnacji z subskrypcji.
Koniec ery telekomunikacyjnych cyrografów na dwa lata?
Niedawno opisywałem raport, który opowiada o ekonomii subskrypcji. Wynika z niego, że coraz więcej usług będziemy subskrybowali, a nie kupowali na długie okresy. I że Polacy jeszcze nie są tak opętani subskrypcjami, jak Europejczycy na Zachodzie, ale ten trend do nas już idzie.
Czytaj też: I ty zostaniesz subskrybentem. Świat przechodzi na abonamenty
Widać to choćby w ubezpieczeniach, które też powoli przechodzą na comiesięczne subskrypcje. Dobrze, że coś się ruszyło również w telekomunikacji, jednej z najbardziej skostniałych branż jeśli chodzi o jakość obsługi klienta.
Czytaj też: Za 30 zł miesięcznie sprzedają przez internet polisy na życie. W abonamencie
Czytaj też: Ubezpieczenie, które samo „wie” kiedy ma się włączyć. I tylko wtedy za nie płacisz
W tym roku zapewne wejdzie na rynek jeszcze kilka ofert podobnych do Folx (podobno jedną z nich szykuje Orange), co oznacza, że świat telekomunikacji zmieni się nie do poznania. Ceny nie spadną – bo nie ma powodu – ale będzie szybciej, prościej i uczciwiej. Era abonamentów i cyrografów na dwa lata.
Czytaj: 11 technologiczych trendów, z którymi musisz zapoznać się w 2018