24 grudnia 2022

Bankierzy, brokerzy, maklerzy… Kto ze świata finansów powinien znaleźć pod choinką prezent, a kto rózgę i od razu wziąć porządne lanie? Pomagamy Świętemu!

Bankierzy, brokerzy, maklerzy… Kto ze świata finansów powinien znaleźć pod choinką prezent, a kto rózgę i od razu wziąć porządne lanie? Pomagamy Świętemu!

Dziś do niektórych prezesów banków, firm ubezpieczeniowych, brokerów, maklerów, private bankerów, do nadzorców i wysokich urzędników przyjdzie Święty Mikołaj. Komu powinien położyć pod choinką prezent, a komu rózgę i od razu tą rózgą porządnie przetrzepać tyłek? Jak co roku pomagamy Świętemu wytypować tych, którzy zasłużyli na prezent, oraz tych, którym należy się konkretne lanie. Jeśli macie swoje typy – dorzućcie!

Branża finansowa raczej nie wierzy w Gwiazdora, Świętego Mikołaja ani w Dziadka Mroza, ale czasem mnie kusi, żeby w Wigilię przebrać się za Świętego i pojawić w domu jednego czy drugiego przedstawiciela banku albo firmy ubezpieczeniowej (to nawet bardziej). Przepytać dokładnie o grzechy, a potem przylać rózgą. Niestety, w tym sektorze ewidentnie brakuje dyscypliny oraz odpowiedzialności za czyny. Takiej personalnej, nie instytucjonalnej.

Zobacz również:

Wydaje mi się, że podobne odczucia ma niejeden konsument, który chętnie wziąłby rózgę do ręki i wymierzył sprawiedliwość bankowcom, ubezpieczycielom, brokerom, agentom – w zależności kto zalazł mu w minionym roku za skórę. Jak co roku na „Subiektywnie o Finansach” staramy się przynajmniej symbolicznie zadośćuczynić tym dążeniom, przyznając rózgi i prezenty ludziom, którzy mają wpływ na nasze portfele.

Komu rózgę za „osiągnięcia” w 2022 r.?

>>> Premier Najjaśniejszej Rzeczpospolitej Mateusz Morawiecki – to postać wielowymiarowa, zasłużył na wiele innych rózg i może też na jakiś prezent (o pieniądze z KPO walczy w końcu jak lew…), ale na odcinku personal finance niestety głównie nam w tym roku bruździł. Polityka rządu, którą kieruje, przyczyniła się do wybuchu inflacji (niech mi tu nikt nie ściemnia o wojnie i putinflacji, gdy inflacja bazowa – ta po wyłączeniu cen energii, paliwa i żywności – wynosi 12%). Premier Morawiecki i jego wesoła wataha zabrali nam prawie dwie pensje i 10% realnej wartości zgromadzonych przez nas oszczędności.

Czytaj więcej o tym: Inflacja zaszalała: nie da się jej już przewidzieć ani zrozumieć. Oto cztery niebezpieczne rzeczy, które stały się z inflacją tego lata. Jakie wnioski?

Jeszcze za jedną rzecz należy mu się lanie – za wakacje kredytowe. Nawet nie za to, że wyglądają, jak wyglądają, ale za to, że rząd przepchnął je bez żadnych konsultacji z „przemysłem” bankowym. Może i tak by nic z tego nie wyszło, bo bankowa skłonność do kompromisów pod względem konsystencji przypomina czasem beton. Ale, kurczę, można było chociaż spróbować. Za wakacje kredytowe dla najbogatszych zapłacą w niższym oprocentowaniu depozytów i w wyższej inflacji ci mniej zamożni.

I trzecia rzecz, za którą premierowi należy się rózga – WIBOR. Ponieważ rósł szybciej niż stopy procentowe, to premier postanowił go wyrzucić z umów kredytowych. Zapomniał, że ten sam WIBOR jest „zapięty” w produktach finansowych (obligacjach, kontraktach terminowych) o wartości kilku bilionów złotych. I że jego likwidacja z dnia na dzień oznacza konsekwencje porównywalne z wybuchem bomby atomowej. To się mogło naprawdę źle skończyć.

>>> Prezes NBP Adam Glapiński. Tu nie będzie wielkich kontrowersji. Wielka rózga należy mu się za całe to czcze gadanie na konferencjach prasowych, które obniżyło autorytet banku centralnego. Prezes NBP chciał jednoosobowo komunikować się z rynkiem, więc musi wziąć jednoosobową odpowiedzialność za to, że mu nie wychodzi. Jeśli zaskakujesz rynek, zmieniasz politykę pieniężną co kwartał o 180 stopni i nic z tego, co mówisz, się nie chce sprawdzać (a nawet jest dokładnie odwrotnie) – to nie robisz dobrej roboty. To kosztuje realne pieniądze: np. przez rozchwianie rynku obligacji mnóstwo klientów funduszy dłużnych straciło oszczędności.

Osobiście nie uważam, że to prezes Adam Glapiński odpowiada za wysoką inflację. Nie pomogła mu wojna, nie pomógł rząd, a podwyżki stóp procentowych – nawet jeśli zaczęły się za późno – pewnie by nie zatrzymały inflacji (bo np. w Czechach nie zatrzymały). Ale prezes odpowiada za to, że oczekiwania inflacyjne Polaków wybiły w kosmos i nakręciły spiralę wzrostu cen.

Czytaj więcej o tym: Krótki przegląd wad i zalet prezesa NBP Adama Glapińskiego

Ale jednak największym powodem do lania powinny być te wszystkie żenujące opowieści: „podnoszenie stóp to byłby szkolny błąd” (i za dwa miesiące podnosimy stopy) albo „podnosimy stopy od kilku miesięcy, ale to nie znaczy, że zaczęliśmy cykl podwyżek” i „nie podnosimy stóp od kilku miesięcy, ale to nie znaczy, że skończyliśmy cykl podwyżek”. Albo: „inflacja nie wpływa negatywnie na portfele Polaków”, czy „płace rosną szybciej niż inflacja, więc nie ma się czym martwić”. I konstatacja, że jak ktoś się martwi inflacją, to niech kupi sobie zwierzaka. Albo to, że prezes był w sklepie i żadnej inflacji tam nie widział, bo tanio było.

 

To jednak – jak się wszystko weźmie razem – jest jednak kompromitujące. Co więcej: wydaje się, że prezes Adam Glapiński – człowiek kumaty przecież – doskonale to wie. Jak jesienią zrobiło się naprawdę groźnie i Brytyjczycy przekonali się, że głupie gadanie może zniszczyć nawet taką walutę jak funta, to prezes Glapiński na konferencji był „grzeczny” i akuratny jak nigdy wcześniej i nigdy później. Wiedział, że tym razem jego gadanie naprawdę może się źle skończyć. Czyli: wcześniej i później robił to specjalnie, żeby zasłużyć na rózgę? Sprytne!

Czytaj też: Masz oszczędności w banku i obawiasz się o ich wartość? Prezes NBP brutalnie (lecz chyba niechcący) zdradził „tajemnicę pontyfikatu”

>>> Członkowie Rady Polityki Pieniężnej głosujący przeciwko podwyżkom stóp procentowych – nie za sam fakt, że stóp nie podnoszą (może rzeczywiście należy się przerwa?), ale za to, że pokazują kompletne niezrozumienie grozy sytuacji. Im się wydaje, że jak inflacja spadnie z 20% do 10% i tak już zostanie, to będzie super. Myślą, że ktoś inny (Fed?) załatwi za nich problem dostosowania poziomu stóp do inflacji, by przestały być głęboko ujemne.

 

Nie będzie super, bo taka inflacja rozwala gospodarkę i powoduje, że każde 10.000 zł oszczędności będzie za 10 lat warte tyle, co dzisiaj 4.000 zł. 50-metrowe mieszkanie za dekadę będzie kosztowało prawie półtora miliona złotych. Średniej klasy samochód – pół miliona. Wizyta u dobrego lekarza – 1000 zł. Każdy, kto tego nie rozumie, powinien brać lanie tak długo, aż zrozumie. A mainstreamowi członkowie Rady Polityki Pieniężnej robią wrażenie, jakby tego nie rozumieli.

Poniżej krótki wideoprzewodnik po RPP – obejrzyjcie to sami zobaczycie jakie to ananasy:

Czytaj więcej o tym: Pracy nie zabraknie, inflacja spadnie sama, a portfele nam za bardzo nie zbiednieją? Lubię słuchać tej historii. Ale są cztery rzeczy, które mi się „nie kleją”

>>> Przewodniczący Komisji Nadzoru Finansowego Jacek Jastrzębski – nie mamy zgody w teamie „Subiektywnie o Finansach” czy zasłużył na rózgę, czy nie. Spory wzbudza rekomendacja nakazująca bankom liczenie klientom zdolności kredytowej przy stawce WIBOR wyższej o 5 pkt proc. niż bieżąca. Generalnie niszczy to zdolność kredytową większości Polaków, może zaorać branżę deweloperską i odciąć od kredytu całe pokolenie 30-latków.

Dodatkowy problem polega na tym, że rekomendacja jest mało cyzelowana, ma konstrukcję cepa. Po fachowym nadzorze można byłoby się spodziewać czegoś lepiej urzeźbionego (można by ograniczyć bufor dodatkowej zdolności dla osób mających duży wkład własny albo dla kredytów o stałej na 5 lat stopie procentowej).

Gdyby KNF zrobiła tę rekomendację dwa lata temu (gdy stopy procentowe były zerowe i kredyt brali ludzie, których nie stać teraz na wyższe odsetki), jej szef byłby bohaterem. Ale zrobiła to dopiero, gdy stopy ruszyły w górę. Spóźniła się z wymuszeniem na bankach udzielania kredytów o stałej stopie, wcześniej spóźniła się z banem na kredyty frankowe, teraz znów się spóźniła. Można byłoby zażartować, że to są goście, którzy nie powinni pracować w żadnym miejscu, w którym trzeba zdążyć na czas. Bo zawsze się spóźniają.

 

Część teamu „Subiektywnie o Finansach” uważa jednak, że z tą rózgą to przesada. Bo KNF nie jest od tego, by troszczyć się o rynek nieruchomości, a bufor na przyszłe podwyżki stóp może się jeszcze przydać (zwłaszcza że rząd czasem robi wrażenie, jakby składał się głównie z małp z brzytwami). KNF ma też niejasny bilans w innych sprawach: rekomendacji w sprawie szkód ubezpieczeniowych (raczej niemądra) i interwencja produktowa w sprawie polis unit-link (raczej mądra). Jednak chyba rózga.

>>> Prezesom największych banków należy się rózga za arbitraż odsetkowy. Oprocentowanie kredytów podwyższali od razu, gdy stopy i WIBOR szły w górę, a oprocentowanie depozytów – dopiero po pół roku. Nie jest to nic dziwnego, bankowcy zawsze tak robią. Poniekąd dzięki temu, że to zrobili, stać ich było na wakacje kredytowe, które rząd im zafundował. Ale nie lubimy tego, więc prezesi powinni jednak dostać za to rytualne lanie.

 

Czytaj więcej o tym: Ile banki płacą nam za depozyty, a ile odsetek płacimy bankom za kredyty? Zajrzałem do świeżych danych banku centralnego. Ile wynosi „wskaźnik chciwości” banków?

Zastanawiałem się przez chwilę, czy przypadkiem to lanie nie powinno być mniej surowe niż zwykle, gdyż jednak bankowcy w kilkanaście dni ogarnęli informatycznie gigantyczną operację, którą były wakacje kredytowe. No i wreszcie ruszyli się na dobre z ugodami w sprawie franków. Niektóre z nich są naprawdę niezłe dla klientów, dzięki czemu może parę osób nie spędzi pięciu lat na salach sądowych i nie zapłaci kilkudziesięciu tysięcy pazernym prawnikom.

Z drugiej strony: teraz ugody to żadna łaska (jak się przegrywa 98% procesów…), a banki prowadzą też jednoczesną kampanię pozwów o zwrot kosztów kapitału. No i ostatnio zaczęły wysyłać ludziom aneksy w sprawie WIBOR-u. Napisane jest to jakąś urzędniczą chińszczyzną, nie wiadomo, o co chodzi, ludzie się obawiają to-to podpisać… Jakaś dziwna akcja. W sumie więc okoliczności łagodzących dla łomotu nie ma tak dużo.

>>> Przy okazji tematu depozytowego – prezesowi PiS Jarosławowi Kaczyńskiemu rózga należy się za nieudolne próby ręcznego sterowania oprocentowaniem depozytów. Może dostać rózgę albo za to, że dużo mówił, a mało robił (przecież rząd mógłby w pięć minut zdjąć podatek bankowy i oprocentowanie depozytów poszłoby w górę), albo za to, że wciskał nam kit, że on nic nie może (największe banki są przecież państwowe), albo za to, że szukał problemu nie tam, gdzie trzeba. Gdyby jego ludzie walczyli z inflacją, zamiast ją nakręcać, to nie trzeba byłoby płakać nad losem deponentów.

 

>>> Zarządy polskich Towarzystw Funduszy Inwestycyjnych za to, że śpią i czekają na własną śmierć (biznesową). Nie ma chyba drugiej branży, która by tak pasywnie obserwowała swój własny koniec. Wysokie prowizje, praktyki polegające na przepakowywaniu tych samych pieniędzy dwa razy po to, żeby więcej zarobić, kompletny brak inicjatywy w kierunku wypracowania nowych produktów (mogących rywalizować z ETF-ami), lepszego ich opakowania, przyjaźniejszego sprzedawania – to wszystko źle się dla polskich TFI skończy. Może porządne lanie by otrzeźwiło szefów największych TFI, którym się wydaje, że banki-matki będą im zawsze podsyłać klientów? W końcu pasywna rewolucja Was rozniesie na strzępy.

Komu prezent (choćby mały)?

>>> Bankowy Fundusz Gwarancyjny za rozwiązanie „kwestii” Getin Noble Banku. Z powodu nawisu kredytów frankowych Getin był klasycznym bankiem zombie i prędzej czy później musiałby upaść „na twardo”. Chętnych do jego przejęcia nie było, więc Bankowy Fundusz Gwarancyjny wspólnie z największymi bankami zmontował koalicję i przeprowadził przymusową restrukturyzację, która udała się „bez jednego wystrzału”.

Za to po małym prezencie należy też się bankom-koalicjantom, które wyłożyły dużą kasę (łącznie 10 mld zł). Jest z tymi prezencikami pewna cienkość – myślę, że zupełnie inne zdanie na ten temat mają osoby, które dały sobie wcisnąć obligacje Getinu jako „gwarantowaną lokatę”. Pieniądze wyparowały. Frankowicze też stracili szansę na odzyskanie z Getinu jakichkolwiek pieniędzy. Oni BFG raczej by wychłostali. Jednak – biorąc pod uwagę, że to był bank-zombie – chyba nie było innego wyjścia. A operacja została przeprowadzona perfekcyjnie (a mogło być tak, jak z dyskusjami o premiach za wyjście z grupy na Mundialu).

>>> GPW Benchmark i Komitet Sterujący NGR powinien dostać prezent (mały) za to, że przekonali decydentów do przyjęcia w miarę realistycznej mapy drogowej likwidacji WIBOR-u i zamiany go na WIRON. Mało kto zdaje sobie sprawę, ale oni uratowali nas przed gigantycznym chaosem i kompromitacją na rynku międzynarodowym większą, niż z powodu braku pieniędzy z KPO. Likwidacja WIBOR-u „na rympał” skończyłaby się roszczeniami do Skarbu Państwa opiewającymi na setki miliardów złotych. Afera frankowa to przy tym pikuś.

>>> Prezes UOKiK Tomasz Chróstny ma chyba pozytywny bilans, choć i małą rózgę powinien dostać. Za to, że nie pisnął w sprawie aneksów WIBOR-owych, które dostają klienci (i których nie rozumieją). Z drugiej strony: zabrał się za nieautoryzowane transakcje (może wywalczy, że banki będą nazajutrz oddawały klientom pieniądze?), jako pierwszy ostrzegał przed wzrostem stóp procentowych, powalczył z bankami w sprawie wakacji kredytowych, dostarcza coraz więcej narzędzi ułatwiających życie konsumentom. To zasługuje na prezencik.

Wziął się za influencerów i za nieetyczne praktyki w internecie. Można co prawda odnieść wrażenie, że to nie są sprawy najwyższej wagi i sporo tutaj działania pod publikę – a tam, gdzie naprawdę gorąco UOKiK się nie pokazuje (wspomniane wyżej aneksy WIBOR-owe), ale wydaje się, że jeśli prezesowi UOKiK należy się rózga, to należy się też prezent, choćby mały.

>>> Odpowiedzialni za obligacje urzędnicy Ministerstwa Finansów za to, że zmotywowało banki do podwyższenia oprocentowania depozytów. Zmiany w ofercie obligacji (np. wprowadzenie obligacji z oprocentowaniem uzależnionym od stopy procentowej NBP) i pierwszy krok w kierunku rozszerzenia dystrybucji (dopuszczenie Banku Pekao) to rzeczy, które warto docenić. Jakkolwiek ta hałastra i tak powinna przyjmować non stop lanie za „Polski Ład”, to akurat oferta obligacji jest okolicznością łagodzącą. Inna sprawa, że mogliby w ministerstwie pomyśleć o lepszej promocji obligacji rodzinnych…

Wszystkim Czytelnikom „Subiektywnie o Finansach” życzę – w imieniu całego naszego teamu – dobrych Świąt. Nie za spokojnych, ale i nie za wesołych. Nieprzesadnie bogatych, ale też nie biednych. Rodzinnych, ale bez przesady. Czyli takich akurat oraz w sam raz ;-).

zdjęcie: Jesson Mata/Unsplash (licencja bezpłatna)

Subscribe
Powiadom o
12 komentarzy
Oldest
Newest Most Voted
Inline Feedbacks
Zobacz wszystkie komentarze
Ppp
2 lat temu

Nawet, jeśli widzi Pan wady w „wakacjach kredytowych”, to trzeba pamiętać, że to była REAKCJA na sytuację stworzoną i zawinioną przez banki – im zatem należy się ta rózga. To samo z kwestią WIBOR – wina jest tego, kto powoduje konieczność podjęcia akcji.   Glapa – Nie wiem, czy rózga, czy raczej skierowanie do doktora od głowy? Nie można karać osoby nieświadomej tego, co robi. Prezent dla sądów, które nauczyły się sprawiedliwie sądzić sprawy frankowiczów – z czym na początku były problemy.   Oczywiście najwięcej rózeg należy się bankowcom – za całokształt, dojenie klientów i kreowanie się na „skrzywdzone niewinności”, kiedy przychodzi… Czytaj więcej »

Artur
2 lat temu
Reply to  Maciej Samcik

Oczywiście że AG wiedział co robi. A że mu wszystko zwisa kalafiorem to po prostu pozwala sobie na bredzenie kocopołów

obywatelski
2 lat temu

Glapiński jest 'niewolnikiem’ partii, banku światowego, WEF – globalistów.
Prezent pod choinką, to dla Pana, Panie Macieju i to najlepiej zdrowia, żeby w kolejnym roku te rynki prześwietlać, tłumaczyć, ostrzegać etc.

Mordechaj
2 lat temu

Największa rózga należy się Donaldowi Tuskowi za powrót do polskiej polityki.Znienawidzony przez wielu za niedotrzymywanie obietnic,i słusznie znienawidzony,
działa na korzyść obecnej władzy,praktycznie zapewniając jej wygraną w najbliższych wyborach.

Artur
2 lat temu
Reply to  Maciej Samcik

A po czym Pan wnosi że wygra opozycja i która. Może Konfederacja? Nie lubię PO i nie trawię PiS

Łukasz
2 lat temu

Dla naszego „jaszczembia” to sam nie wiem co.. Chyba zamiast rózgi cały las?

Agnieszka
2 lat temu

A mnie się przypomina Terry P. I jedna z jego książek -glownemu bohaterowi kazali iść załatwić sobie zaświadczenie z rzadu.Zapytał gdzie jest rząd bo jako żywo nie widział zadnego budynku -tubylcy wytrzeszczyli oczy :Jak to gdzie?W więzieniu -w razie czego nie bedzie trzeba ich szukać.

Subiektywny newsletter

Bądźmy w kontakcie! Zapisz się na newsletter, a raz na jakiś czas wyślę ci powiadomienie o najważniejszych tematach dla twojego portfela. Otrzymasz też zestaw pożytecznych e-booków. Dla subskrybentów newslettera przygotowuję też specjalne wydarzenia (np. webinaria) oraz rankingi. Nie pożałujesz!

Kontrast

Rozmiar tekstu