Dziś Krajowa Izba Odwoławcza (to taki sąd w sporach związanych z zamówieniami publicznymi) ma zdecydować, czy Zarząd Dróg Miejskich będzie musiał odrzucić ofertę SkyCash na obsługę mobilnego systemu płatnego parkowania w Warszawie. Jego konkurenci zarzucili bowiem, że firma zaoferowała rażąco niską cenę. Bój o mobilne płacenie za parkowanie w Warszawie będzie miał wpływ na rynek mobilnych usług w całym kraju. Jaki? Wyjaśniam
Nie wiedzieć czemu, do tej pory Warszawa preferowała monopol. Od ośmiu lat system mobilnych płatności za parkowanie w stolicy obsługuje firma SkyCash. W innych dużych miastach już od dawna operuje nawet kilku dostawców parkingowych aplikacji.
- Wymarzony moment, żeby inwestować w fundusze obligacji? Podcast z Pawłem Mizerskim [POWERED BY UNIQA TFI]
- Nowe funkcje terminali płatniczych. Jak biometria zmieni świat naszych zakupów? [POWERED BY FISERV]
- BaseModel.ai od BNP Paribas: najbardziej zaawansowana odsłona sztucznej inteligencji we współczesnej bankowości!? [POWERED BY BNP PARIBAS]
Nie trzeba chyba specjalnie przekonywać, jakim ułatwieniem są one dla kierowców. Wystarczy zasilić wirtualną portmonetkę albo podpiąć kartę bankową do aplikacji i nie trzeba się martwić o szukanie parkomatu i drobnych przy płaceniu za parking. Jedynym problemem pozostaje znalezienie miejsca parkingowego, choć może wkrótce i to się zmieni za sprawą takich aplikacji jak ta. No i zapewne za sprawą rosnących opłat za parkowanie.
Co prawda w parkomatach można zapłacić kartami, ale aplikacje dają większą elastyczność, np. można włączyć i wyłączyć płacenie w dowolnym momencie, czyli płacimy tylko za faktyczny czas parkowania (tylko nie można zapomnieć wyłączyć licznika, co niestety często nam się zdarza).
A o tym, jak ważna jest konkurencja na rynku tych usług, mogli przekonać się kierowcy, którym aplikacja, której używają, odmówiła posłuszeństwa, np. system się zawiesił (tu znajdziecie opis moich doświadczeń). Gdybyśmy mieli wybór, moglibyśmy przesiąść się na mniej awaryjną „apkę”. Takiego wybory warszawiacy jeszcze nie mają.
Przeczytaj też: mPay nie składa broni po prestiżowej porażce ze SkyCash’em. W aplikacji pojawią się nowe usługi i nowe sposoby płacenia – mVouchery
Przeczytaj też: Nie zgodziłeś się na podanie wrażliwych danych aplikacji SkyCash? Przy „rozwodzie” z nią czeka cię niemiła niespodzianka. Musisz zapłacić…
Dziwnie skonstruowany przetarg
Blisko do przełamania monopolu SkyCash w Warszawie było w 2018 r., kiedy Zarząd Dróg Miejskich (zarządza strefą płatnego parkowania) ogłosił przetarg na obsługę systemu. W lutym 2019 r. poinformował, że przetarg wygrał mPay, ale SkyCash zakwestionował wynik przetargu. Przy drugim podejściu oferta mPay również okazała się być najlepsza, ale i tym razem SkyCash odwołał się do KIO, a ta nakazała odrzucenie oferty mPay. Na placu boju pozostał SkyCash. Ale nawet gdyby z tego boju zwycięsko wyszedł mPay, to nadal mieliśmy w Warszawie monopol.
Umowa miasta ze SkyCash obowiązywała do końca listopada 2019 r. Miesiąc wcześniej ZDM ogłosił nowy przetarg, tym razem na obsługę systemu w latach 2020-2021. Choć formuła przetargu miała na celu przełamanie monopolu, to jego konstrukcja jest co najmniej dziwna.
Włodarze innych dużych miast mówią operatorom aplikacji z grubsza tak: płacimy nie więcej niż 1% od kwoty transakcji, kto się zmieści, może świadczyć swoje usługi (oczywiście trzeba spełnić szereg innych „technicznych ” wymagań).
Jak to zrobiono w Warszawie? Miasto podzielono na trzy wirtualne pule, po 1,65 mln transakcji rocznie każda, co razem daje 4,95 mln transakcji, czyli opłat wniesionych za pośrednictwem aplikacji. Wynika to zapewne z szacunków miasta, że tyle razy zapłacimy telefonem za miejsce postojowe w ciągu najbliższego roku.
Przełamanie monopolu miało polegać na tym, że jedna firma startująca w przetargu mogła zgłosić się do obsługi maksymalnie dwóch pul. Czyli w najgorszym wypadku kierowcy mogli mieć „aż” dwie aplikacje do wyboru.
O pierwszą pulę „biły się” firmy Hilltech, która zaoferowała stawkę 0,98% (to oznacza, że jeśli zapłaciliśmy za parkowanie 10 zł, to do kieszeni operatora trafiłoby niecałe 10 groszy), i Mobilet z ceną 1,4%. Hilltech dał więc najlepszą ofertę na obsługę 1,65 mln transakcji (do tej sprawy za chwilę wrócę).
Do walki o dwie pozostałe pule wystartowały m.in. firmy Pango z ceną 0,8%, mPay (0,87%) oraz SkyCash ze stawką… 0,33%. ZDM ponownie wybrał SkyCash, ale – czego można się było spodziewać – konkurenci odwołali się do Krajowej Izby Odwoławczej, twierdząc, że tym razem to oferta SkyCash jest rażąco niska.
Coś jest na rzeczy, bo przetarg na 2019 r. SkyCash wygrał z ceną 1,75%. I właśnie dziś KIO zdecyduje, czy ZDM będzie musiał odrzucić ofertę SkyCash. Dziwi jednak zachowanie ZDM w sprawie przetargu na pierwszą pulę. Choć Hilltech zaoferował najniższą cenę, ZDM do tej pory tego nie ogłosił i nie podpisał umowy z tą firmą.
Przeczytaj też: Sprzedawali drogie abonamenty medyczne, ale nagle zapadają się pod ziemię. Sytuacja klientów robi się niezdrowa. Będzie skandal?
SkyCash działa, choć nie powinien?
Jak powiedziała mi osoba zaznajomiona z kulisami tego przetargu, sytuacja powinna wyglądać w następujący sposób: przetarg na pierwszą pulę wygrywa Hilltech i to on od 1 grudnia 2019 r. powinien obsługiwać mobilne płatności za parkowanie w Warszawie. Dysponuje rocznym limitem 1,65 mln transakcji, więc przynajmniej na kilka miesięcy potrzeby Warszawy powinny być zaspokojone.
W przypadku dwóch pozostałych przetargowych puli mamy chwilowy impas. Wygrał co prawda SkyCash, ale jego oferta została zablokowana postępowaniem przed KIO. Nawet jeśli KIO „skreśli” dziś SkyCash, to o ten kąsek mogą na drodze prawnej bić się mPay i Pango, bo zaproponowały zbliżone warunki cenowe. A to może potrwać kilka miesięcy.
Kto wygra bój o Warszawę? W każdym scenariuszu… SkyCash. Jeśli KIO każe odrzucić ofertę SkyCash, a mPay i Pango będą się „procesować”, wówczas SkyCash nadal będzie operatorem systemu na podstawie „tymczasowej” umowy obowiązującej do momentu wyłonienia nowego zwycięzcy. Jeśli KIO uzna, że oferta SkyCash nie nosi znamion dumpingu, wówczas bierze on drugą i trzecią pulę oraz obsługuje pierwszą, bo ZDM nie wyłonił zwycięzcy.
Przeczytaj też: Masz kredyt, a termin płatności raty przypada na „przednówku”? Sprawdziłem, które banki idą na rękę ze zmianą terminów i nie biorą za to kasy
Przeczytaj też: Święta, święta i po świętach… A długi zostały. Jak pokonać poświątecznego finansowego kaca?
Warszawa, czyli drzwi do całej Polski
Opłata za parkowanie w Warszawie wynosi średnio 6 zł. Jeżeli weźmiemy pod uwagę blisko 5 mln transakcji rocznie (tyle założono w nowym przetargu) i przychód operatora aplikacji na poziomie 1%, okazuje się, że przetarg wart jest ok. 300.000 zł. Przyznacie, że nie jest to jakaś oszałamiająca kwota. Dlaczego zatem bój o Warszawę jest tak ważny?
Warszawa jest największym rynkiem płatnego parkowania w Polsce. Tu też jest największy odsetek kierowców płacących za parkowanie aplikacją. Sięga on ok. 10%, w innych dużych miastach jest to zaledwie kilka procent.
Ale prawdziwa odpowiedź to „flota” i „carsharing”. Szacuje się, że ok. 60% parkujących w Warszawie to pracownicy firm z całej Polski, którzy – chcąc, nie chcąc – nie mogą ominąć stolicy. Z reguły nie płacą oni aplikacją zarejestrowaną na „Kowalskiego”, a na firmę. A te oczekują od operatora aplikacji dodatkowych usług, np. zbiorczych zestawień po to, by móc rozliczyć koszty związane z parkowaniem. W ich interesie nie jest więc współpraca z dostawcą aplikacji, który nie ma w swoim „menu” Warszawy.
Z tego samego założenia wychodzą firmy carsharingowe. Jeśli jakaś firma operuje np. w Poznaniu, Krakowie i Warszawie, to system do mobilnych płatności chciałaby mieć od jednego dostawcy. Dlatego bój toczy się nie tylko o Warszawę. Stolica otwiera drzwi do możliwości działania dostawcom mobilnych aplikacji w całym kraju.
AKTUALIZACJA: Zgodnie z moimi przewidywaniami, przetarg ostatecznie na obsługę mobilnego systemu do płacenia z parkowanie w Warszawie wygrał SkyCash. Krajowa Izba Odwoławcza odrzuciła zastrzeżenia firm Pango i mPay.