13 października 2019

„Piątka” Kowalskiego, Nowaka i Iksińskiego. Wybory, czyli pięć rzeczy ważnych dla naszych portfeli, o których dziś wspólnie zdecydujemy

„Piątka” Kowalskiego, Nowaka i Iksińskiego. Wybory, czyli pięć rzeczy ważnych dla naszych portfeli, o których dziś wspólnie zdecydujemy

Dziś święto demokracji. Będziemy wspólnie wybierać delegatów, którym powierzymy stery państwa na kolejne cztery lata. Ostatnio z tego prawa korzystała mniej więcej połowa z nas, a do otrzymania „biletu do rządzenia” wystarczyły głosy 18% uprawnionych do głosowania obywateli. Byłoby dobrze, gdybyśmy tym razem zadecydowali przynajmniej nieco „większą mniejszością”, a najlepiej – po prostu większością.

Myślisz, że twój głos o niczym nie decyduje? Jest co najmniej pięć powodów związanych z naszymi portfelami, dla których warto przyłożyć swoją cegiełkę do wyboru władz naszego kraju. Ta piątka to:

Zobacz również:

1. Podatki od naszych dochodów i zakupów

Przeciętnie zarabiający Polak – jak policzyło Forum Obywatelskiego Rozwoju – oddaje państwu w podatkach 23.200 zł. Jeśli zarabiasz mniej, niż jakieś 3000 zł na rękę, to twój wkład jest trochę mniejszy, a jeśli więcej – to wpłacasz trochę więcej. Wybory to czas decyzji jak ta kasa ma być dzielona.

Czy obniżyć podatki (i np. dać ulgi przedsiębiorcom, młodym rodzinom na zakup mieszkania, czy np. lekarzom, żeby nie wyjeżdżali za granicę), czy też je podwyższyć (i ewentualnie komuś rozdać: rolnikom, emerytom, pielęgniarkom i nauczycielom, rodzinom z dziećmi, najmniej zarabiającym?). A jeśli podwyższyć, to komu? Wszystkim po równo czy tylko najbogatszym? No i jak ściągać podatki: nałożyć daninę na dochody (i ewentualnie z jaką progresją), czy na zakupy?

Czytaj też: Na co idą dochody państwa z podatków?

Czytaj też: Polski Samsung, Acer lub Embraer? Czego nam jeszcze brakuje, żeby stworzyć globalnego czempiona?

Czytaj też: Co zjada dochody gospodarstw domowych? Ile musisz mieć w banku, żeby nie odstawać? I gdzie bogactwo jest najbardziej demokratyczne?

2. Nasze zarobki z pracy i z kapitału

Rządzący mają wpływ na nasze pensje. Po pierwsze za pośrednictwem podatków, które nakładają, a po drugie ze względu na regulacje dotyczące płacy minimalnej (jej podwyższenie ma swoje konsekwencje, pozytywne i negatywne).

Politycy decydują m.in. w jaki sposób opodatkowują pracę, w jakim stopniu posiadany przez obywateli majątek (podatek np. od nieruchomości) oraz luksus (akcyza), a w jakim stopniu kapitał (zyski z lokat bankowych, inwestycji).

W ramach opodatkowania pracy politycy decydują o tym ile podatku płacą ci, którzy prowadzą działalność gospodarczą, jakie jest opodatkowanie osób nie mających stałego źródła utrzymania (umowy o dzieło, zlecenia), a jakie osób, które są na etacie. W Polsce te ostatnie są opodatkowane najwyżej (ale też nabywają prawo do wyższych emerytur).

Czytaj też: Ile w przyszłym roku muszą ci zapłacić za godzinę pracy? I czy to dużo?

Czytaj też: Jaki tkwi w nas potencjał naukowy? Sprawdzam ranking nabardziej bystrych narodów

3. Nasze emerytury

W wyborach decydujemy też o naszych składkach na ZUS i o emeryturach. Kto i w jakim stopniu ma się składać na wypłaty pieniędzy obecnym emerytom (bo na to idą bieżące składki) oraz jakie z tego tytułu ma nabywać prawa do emerytury w przyszłości? Dziś zobowiązania ZUS dotyczące wypłaty przyszłych emerytur wynoszą 3 biliony złotych. Tyle ZUS będzie musiał ściągnąć kiedyś ze składek, żeby wypłacić tym, którzy dziś płacą te składki.

Wybierając polityków do Sejmu i Senatu wpływamy też na to w jaki sposób i na jakich warunkach będziemy stawiali „drugą nogę” emerytalną. Jakie ulgi i do jakich kwot mają przysługiwać za dodatkowe oszczędzanie na emeryturę? Czy ma być ono współzarządzane przez naszych pracodawców albo przez państwo, czy całkiem „oddolne”? Czy ma się opierać na lokowaniu pieniędzy na rynku kapitałowym, czy w bankach?

Czytaj też: 1,5% obywateli świata już niedługo osiągnie status „mam święty spokój”. Chcesz dołączyć do tego klubu? Policzyłem jak to zrobić

4. Oprocentowanie naszych oszczędności i kredytów

Politycy wybierają część członków Rady Polityki Pieniężnej, która z kolei ustala wysokość stóp procentowych w Polsce. Co to nas obchodzi? Od tych stóp procentowych pośrednio zależy oprocentowanie pieniędzy w bankach i realna wartość naszych oszczędności. A także oprocentowanie kredytów (ważne dla każdego, kto chce kupić np. mieszkanie).

Rządzący mogą albo utrzymywać realnie dodatnie (czyli wyższe od inflacji) bądź realnie ujemne (niższe od inflacji) stopy procentowe. W pierwszym przypadku promują oszczędzanie kosztem rozpędzania gospodarki i kredytów, a w drugim – promują wydawanie pieniędzy, napędzanie koniunktury gospodarczej i zadłużanie się kosztem oszczędzających, którym realna wartość pieniędzy się zmniejsza.

5. Usługi publiczne gwarantowane przez rząd

Rządzący, których wybierzemy, zdecydują o tym które usługi publiczne i w jakim stopniu będą nam zapewniane przez państwo, a które będą poza „pakietem socjalnym”. Te usługi to np. transport publiczny (pociągi i autobusy), ochrona zdrowia (przychodnie i szpitale oraz refundacja leków), szkolnictwo (szkoły podstawowe, średnie i wyższe), infrastruktura (drogi i autostrady), bezpieczeństwo (policja i wojsko) oraz urzędy (rejestracja ślubów, rozwodów, majątku w postaci np. nieruchomości) i sądy.

Jedni politycy proponują niskie podatki i stosunkowo mały pakiet usług publicznych (resztę każdy powinien sobie kupić sam), inni wyższe podatki i bardziej rozbudowany pakiet, zaś jeszcze inni – miks tych rozwiązań: wyższe podatki, ale nie idące na usługi publiczne, tylko na redystrybucję (czyli przesuwanie pieniędzy w formie różnych dodatków i zasiłków do określonych grup).

Każda z tych pięciu rzeczy bardzo mocno wpływa na nasze portfele. W zależności od tego za którymi partiami się opowiemy, w podatkach, składkach, emeryturach, oszczednościach i usługach publicznych będzie tak lub owak. Kto nie zagłosuje, nie będzie miał prawa narzekać, że w jego portfelu jest gorzej, niż było.

Subscribe
Powiadom o
15 komentarzy
Oldest
Newest Most Voted
Inline Feedbacks
Zobacz wszystkie komentarze
Jacek
4 lat temu

W Polsce jest tzw. demokracja reprezentacyjna, czyli tak naprawdę… OLIGARCHOWIE!!!

anonymous
4 lat temu

Bardzo naiwny artykuł. Wyniki wyborów zostały ustalone dawno temu. Ostatnie zdanie powinno brzmieć kto nie zagłosuje nie będzie miał wyrzutów sumienia.

Anna
4 lat temu
Reply to  anonymous

W rzeczywistości najwięcej pretensji do wyników wyborów – jak dotąd – miewali ci, którzy na wybory nie poszli.Zatem to brak udziału w głosowaniu powinien skutkować żalem i wyrzutami sumienia z tego właśnie powodu..Oczywiście przy założeniu, że każdy głosuje w zgodzie ze swoim sumieniem, bo wtedy nawet jeśliby wybrańcem został ufoludek a ja go w zgodzie ze sobą poparłam, to sumienie mam czyste i spokojna 🙂

Jacek
4 lat temu
Reply to  Anna

Mam się czuć winny, że np. Duda zrobił ustawy odwalutjacej? Nie! Dopóki program wyborczy nie stanie się FORMALNĄ umową społeczną (wiarołomstwo w tej sprawie powinne być ścigane jak zamach stanu) dopóty nie widzę sensu w głosowaniu.

Anna
4 lat temu
Reply to  Jacek

Jeżeli nie poszedłeś na wybory prezydenckie, to tak, masz się czuć winny, bo pan kandydat nie napawał zaufaniem więc – prawdopodobnie – byś nań nie zagłosował, tylko na kogoś innego, bo kandydatów było w bród. I miałbyś sumienie czyste.Twoje niepójście przyczyniło się zatem do jego zwycięstwa.Gdybyś poszedł i nań zagłosował, byłbyś zapewne szczęśliwy ze „swojego” wybrańca.Stąd prosty wniosek:tylko ci, co na wybory poszli mają prawo „mantyczyć” .Najlepszym zaś argumentem na znaczenie każdego głosu są te miejsca ,gdzie i w tych wczorajszych wyborach różnice wisiały na włosku małych kilkuset głosów. A co do działań wybrańców na urzędach, to – jak myślisz… Czytaj więcej »

Jacek
4 lat temu
Reply to  Anna

A jeśli żadnego z kandydatów nie darzylem zaufaniem? Toto-lotek?

Jacek
4 lat temu
Reply to  Maciej Samcik

Ale jak go na tej pachnie szukać?

Jacek
4 lat temu
Reply to  Anna

A dzisiaj H’Dont przekształcił 43% głosów na 50% obsady Sejmu + 5.

anonymous
4 lat temu
Reply to  Anna

Ci którzy wzięli udział w głosowaniu być może nie mają sumienia ale ponoszą pełną odpowiedzialność za decyzje polityczne będące konsekwencją głosowania.

lwi
4 lat temu

Szkoda, że w Polsce ciągle nie da się głosować przez internet. Frekwencja i wyniki byłyby zapewne zdecydowanie inne.

Anna
4 lat temu
Reply to  lwi

Ale na to rządzący nie mieliby wpływu…choć osobiście doświadczył am odcinania dostępu do internetu i sygnału dla telefonów komórkowych w okresie kampanii wyborczej w Gambii, konkretnie w grudniu 2017r.

Anna
4 lat temu
Reply to  Anna

Przepraszam, Palcówkawcześniej nie zauważyłam błędu w dacie:chodzi o grudzień 2016! Przepraszam za lapsus manus 🙁

Subiektywny newsletter

Bądźmy w kontakcie! Zapisz się na newsletter, a raz na jakiś czas wyślę ci powiadomienie o najważniejszych tematach dla twojego portfela. Otrzymasz też zestaw pożytecznych e-booków. Dla subskrybentów newslettera przygotowuję też specjalne wydarzenia (np. webinaria) oraz rankingi. Nie pożałujesz!

Kontrast

Rozmiar tekstu