Kurs CD Projekt bije kolejne rekordy i od kilku dni wyceniany jest więcej niż KGHM. Właśnie pojawiła się nowa opcja inwestycji w akcje producenta Wiedźmina – certyfikaty turbo od ING. A jak turbo, to musi być i adrenalina i wysokie ryzyko. Czy to bezpieczne? Sprawdzam
Akcje CD Projekt wyceniane są na ponad 215 zł. To nowy rekord. Jeszcze nie tak dawno, gdy były po ok. 150 zł, zastanawialiśmy się, czy aby nie są przewartościowane.
- Bezpieczna szkoła i bezpieczne dziecko w sieci, czyli czego nie robić, by nie „sprzedawać” swoich dzieci w internecie? [POWERED BY BNP PARIBAS]
- Wybory w USA: branża krypto wstrzymała oddech. W świecie finansów to ona ma najwięcej do ugrania. Po wyborach nowe otwarcie? [POWERED BY QUARK]
- Pieniądze w rodzinie, jak o nich rozmawiać, żeby nie było niemiło? Natalia Tur i Maciej Samcik [POWERED BY BNP PARIBAS / MISJA OSZCZĘDZANIE]
Wtedy wartość producenta Wiedźmina wynosiła ok. 13 mld zł. Dziś to już 20,6 mld zł. Więcej niż KGHM (19 mld zł), czy mBank (17,4 mld zł). W sumie CD Projekt jest ósmą co do wartości spółką na warszawskiej Giełdzie Papierów Wartościowych. Więcej warte są tylko: ING, Pekao, PGNiG, PZU, BZ WBK, PKN Orlen i PKO BP.
W połowie maja wskaźnik cena do zysku (C/Z) wynosił 69. To już wtedy było sporo, co mogłoby sugerować, że akcje są przewartościowane. Ale nic z tego, inwestorzy jeszcze wywindowali kurs, a C/Z skoczył do 113. To dziewiąty, najwyższy wynik spośród wszystkich notowanych na giełdzie spółek. Grzanka trwa, a w sam jej środek skoczył ING.
Czytaj też: Nie rozumiecie kryptowalut? A co powiecie na to? Skin w grze CS:GO osiągnął cenę… kawalerki
CD Projekt i ING Turbo, czyli szybki zysk i szybka strata
Hossa na akcjach CD Projektu nie uszła uwadze globalnych inwestorów. To jedna z najbardziej płynnych spółek na GPW, a obroty, które generują inwestorzy na jej akcjach, często stanowią jedną trzecią wszystkich w indeksie WIG20.
W związku z dużym zainteresowaniem CD Projektem holenderska centrala ING umożliwiła w czwartek nowy sposób inwestowania – certyfikaty ING Turbo. Co to takiego?
Turbo, czyli coś szybkiego, a szybkość jest niebezpieczna. Dlatego od razu na wstępie zastrzegamy, że to opcja dla tych, którzy godzą się na większe niż w przypadku zwykłych akcji ryzyko.
Zabawy z dźwignią mogą być niebezpieczne. Ale jakie kuszące
Certyfikat turbo to instrument finansowy, którego cena jest uzależniona od wartości innego wskaźnika – może być to akcja spółki, kurs waluty, notowania surowców (ropy naftowej, złota, miedzi), czy po prostu indeksów giełdowych. Siedząc przed komputerem w Warszawie możemy inwestować w instrumenty powiązane z wartością akcji Apple, indeksów Dow Jones, czy ropy Brent. Żeby inwestować, potrzebny rachunek maklerski. Cechy charakterystyczne certyfikatów turbo to:
- inwestowanie z dźwignią finansową
- możliwość zarabiania na spadkach i wzrostach
- niska bariera wejścia – cena certyfikatu stanowi ułamek (np. jedną dziesiątą) ceny akcji
- możliwość straty całych zainwestowanych pieniędzy w krótkim czasie, ale też ponadprzeciętne zyski.
Biura maklerskie pobierają normalne koszty transakcyjne, a oprócz tego emitent certyfikatu inkasuje opłatę za finansowanie, która jest zaszyta w wycenie. Więcej o zasadach działania certyfikatów można poczytać na stronie GPW i ING.
Czytaj też: Vivid Games obiecuje prawie 8% rocznie za pomoc w produkcji gier. Może być mordobicie. Pomożecie?
W certyfikaty inwestuje się z dźwignią finansową, co oznacza, że nawet niewielka zmiana procentowa akcji, czy waluty, powoduje duże wahania ceny naszego certyfikatu. GPW podaje przykład, w którym na akcjach KGHM można zarobić 75%, podczas gdy cena akcji wzrosła o skromne 2,3%. Wszystko zależy od tego jak skonstruowany jest dany certyfikat, ale taki potencjał może rozpalać wyobraźnię.
Ale jest też druga strona medalu. To i tak lepiej niż w przypadku grania na kontraktach na różnice kursowe, gdzie często musimy dopłacić do naszej inwestycji. Jeśli np. akcje wspomnianego KGHM spadłyby z 97 zł do 70 zł, to certyfikat wygasa, a inwestor traci wszystkie pieniądze. Ta dolna granica spadków, zwana po prostu barierą, jest zaszyta w każdy certyfikat.
Na razie bez opcji gry na straty
Skoro już mniej więcej wiemy czym są owe certyfikaty, czas się przyjrzeć ofercie skrojonej pod akcje CD Projekt.
W sprzedaży są dwa certyfikaty long, czyli dające możliwość zarabiania tylko na wzrostach, w cenie 6,25 zł i 4,95 zł. Tak niska cena wynika z konstrukcji certyfikatu – jeden certyfikat odpowiada inwestycji w 1/10 akcji CD Projekt. Może w przyszłości będzie też opcja short, czyli tak zwana krótka pozycja, dzięki której zarabiamy, gdy akcje tracą na wartości.
Dźwignia finansowa sprawi, że wzrost lub spadek kursu akcji CD Projekt o 1 proc. przekładać się będzie na 2- lub 4-procentową zmianę kursu certyfikatu.
Czytaj też: Nie znasz się na inwestowaniu? Też możesz zarabiać na sukcesach PZU, Orlenu, Żywca i innych asów. A jak?
Skąd się wzięły dwie różne ceny certyfikatów? Wynika to z różnic w wysokości bariery, która wynosi odpowiednio 165 zł, zaś drugiego 180 zł – czyli jeśli akcje CD Projekt spadną do tego poziomu, a my nie zdecydujemy się sprzedać certyfikatu wcześniej ze stratą, to w ogóle nie dostaniemy żadnych pieniędzy.
A może lepsze będą kontrakty terminowe?
Od 7 lat w można też inwestować w kontrakty terminowe na akcje CD Projekt. To rodzaj instrumentu finansowego, który niektórzy porównują do ruletki. Jedna strona twierdzi, że dany indeks, czy akcja będzie rosła, a druga, że będzie spadać. Zarabia ten, którego przewidywania w danym terminie były słuszne. Dla jednych to czysty hazard, a dla innych sposób zabezpieczenia się przed spadkami. I tak jak w przypadku certyfikatów, można grać z dźwignią. Na przykład obecnie kontrakt CD Projekt, który wygasa w marcu 2019 r. wyceniany jest na 215 zł.
Oprócz certyfikatów na CD Projekt, w czwartek na GPW zadebiutowały także dwa certyfikaty Turbo na WIG20 oraz po jednym na Orange Polska i niemiecki indeks DAX.
Czy warto zainteresować się certyfikatami turbo? Tak, ale pod pewnymi warunkami. Ze względu na duże ryzyko sugerowałbym na próbę przeznaczenie nie więcej niż 10% oszczędności, a nawet mniej. Warto też spróbować najpierw na sucho wirtualnej inwestycji, żeby zorientować się jak obchodzić się z certyfikatami.