Lampy LED zużywają 80% mniej prądu, w przeciwieństwie do świetlówek kompaktowych nie zawierają rtęci i w końcu zaczęły świecić niemal tak jak tradycyjne żarówki. No i najważniejsze – wreszcie mocno potaniały. Sprawdziliśmy, ile można zaoszczędzić na wymianie żarówek
LED-y spowszedniały. O ile jeszcze 3-5 lat temu za żarówkę LED trzeba było zapłacić kilkadziesiąt złotych – a nawet stówkę za lepszy model – to dziś na Allegro najprostsze żarówki LED z tradycyjnym gwintem E27 są za 6 zł. Spadek cen w połączeniu z niskim zużyciem energii elektrycznej sprawia, że LED-y stają się bezkonkurencyjnym źródeł światła. O ile komuś odpowiada jego barwa.
- Wymarzony moment, żeby inwestować w fundusze obligacji? Podcast z Pawłem Mizerskim [POWERED BY UNIQA TFI]
- Nowe funkcje terminali płatniczych. Jak biometria zmieni świat naszych zakupów? [POWERED BY FISERV]
- BaseModel.ai od BNP Paribas: najbardziej zaawansowana odsłona sztucznej inteligencji we współczesnej bankowości!? [POWERED BY BNP PARIBAS]
Sprawdzimy, ile można zaoszczędzić w skali roku, wymieniając tradycyjne oświetlenie na LED.
Tradycyjne żarówki kontra LED. Czyli zakazany owoc nie tylko dla żółwi
Na naszych oczach dokonuje się świetlna rewolucja. Unia Europejska od 2009 r., krok po kroku wycofuje z obrotu tradycyjne żarówki. Na pierwszy ogień poszły energetyczne smoki o mocy 100 W. Potem z roku na rok z półek sklepowych znikały kolejne modele 75 W, 60 W aż w 2012 r. klienci pozbawieni zostali ostatnich tradycyjnych żarówek o mocy 20 W.
To nie znaczy, że nie można ich kupić, bo na rynek takie żarówki i tak trafiają, tyle że od producentów ze Wschodu i nie jako źródło światła, ale ciepła. Na przykład jako ogrzewacz dla mieszkających w terrariach żółwi. Albo jako żarówka do zastosowań przemysłowych.
Rynek jest ogromny, bo w Polsce jest ok. 240 mln żarówek, czyli w przeliczeniu na ok. 15 mln gospodarstw domowych wychodzi 16 żarówek na dom.
Dlaczego LED-y zdobywają popularność
Przygotowując ten artykuł zdałem sobie sprawę, że dorastające właśnie pokolenie może nawet nie wiedzieć, jak świeci tradycyjna żarówka. Ale dla większości z nas (mam na myśli roczniki sprzed 1998 r.) niedościgniony wzór barwy światła pochodzi z lampy żarowej, w której światło bierze się z przepływu prądu przez wykonany z wolframu drucik.
Zwolennicy tego źródła światła mają mocne argumenty. Barwa światła jest zbliżona do naturalnego, zapewnia ona perfekcyjne odwzorowanie kolorów, idealne rozproszenie światła, niemal w promieniu 360 stopni. No i jest jeszcze kwestia ceny. Dziś takie żarówki można kupić na Allegro za złotówkę.
Czytaj też: Prąd z pomocą lekarza, psychologa, a nawet pranie, gotowanie i sprzątanie. Awangardowa oferta Energi
Wady? Ta fundamentalna to ogromne marnotrastwo prądu – jedynie 5% dostarczanej energii elektrycznej jest zamieniane na światło. Reszta to ciepło, dlatego tak łatwo jest się poparzyć taką żarówką. Poza tym słaba trwałość – mniej więcej 1000 godzin, no i wrażliwość na wstrząsy – wytrzęsiona żarówka szybciej się przepala.
A LED-y? Są trwałe, odporne na wstrząsy, potaniały, nagrzewają się, ale nie tak bardzo jak tradycyjne żarówki. Świecą od razu z pełną mocą, a nie rozgrzewają się jak świetlówki przez 2-5 minut. A wady? Też jest ich sporo, analizuję je w kolejnych akapitach tekstu.
LED-owe ABC, czyli czym są lumeny?
Jakie oświetlenie wybrać do domu? Kiedyś sprawa była prosta. Dwie żarówki o mocy 100 W mogły oświetlić duży pokój, do sypialni wystarczyły np. 2 żarówki po 65 W, a o kuchni trzy po 75 W – wszystko według uznania.
Z LED-ami sprawa jest bardziej skomplikowana. Żeby dobrze wybrać LED powinniśmy się nauczyć rozszyfrowywać oznaczenia na etykiecie – producentów do informowania o parametrach obligują europejskie dyrektywy. Ale to nie znaczy, że jest to proste i łatwe.
Przede wszystkim zapomnijmy o watach jako mierniku intensywności światła. Teoretycznie 50-watowa żarówka powinna odpowiadać lampie LED o mocy 10W. Ale tak być nie musi, bo różni producenci mogli zastosować różne komponenty elektroniczne i różne modele diod, co powoduje, że LED 10 W od różnych producentów może świecić na zupełnie różne sposoby.
Dlatego zamiast watów lepiej posługiwać się jednostką lumen (lm), która jest miarą strumienia świetlnego. Eksperci radzą, aby na każdy metr kwadratowy powierzchni przypadło 200 lumenów. Czyli jeśli mamy pokój o pow. 20 mkw., to możemy go oświetlić dwiema tradycyjnymi żarówkami o mocy 75 W albo zestawem lamp LED, które w sumie też dałyby 2000 lumenów. Poniżej informacja o tym, jak się rozkładają moce tradycyjnych żarówek w porównaniu do siły światła LED-ów.
- żarówka 25 W – LED 220–250 lm
- żarówka 40 W – LED 400–480 lm
- żarówka 50 W – LED 500–650 lm
- żarówka 60 W – LED 700–810 lm
- żarówka 75 W – LED 900–1050 lm
- żarówka 100 W – LED 1300–1500 lm
A czym są Kelwiny?
Przez lata dla konsumentów jedną z największych przeszkód w zakupie LED-ów był fakt, że emitowały trupioblade, chłodne światło. To już raczej przeszłość. Ale żeby się nie naciąć i nie kupić kota w worku, na opakowaniu LED przeczytajmy, jaka jest temperatura barwowa emitowanego światła. Punktem odniesienia niech będzie światło tradycyjnej żarówki – w jej przypadku temperatura wynosi 2700 Kelwinów.
Czytaj też: Feralny kredyt studencki. Poręczyła go kiedyś synowi i… sama straciła prawo do pożyczki. Biegnę na pomoc!
Wysokie temperatury powyżej 4-5 tys. Kelwinów to światło chłodne, niebieskie, czyli to najgorsze. Na przeciwległym biegunie jest światło żółte – poniżej 2000 Kelwinów. Na przykład lampy uliczne, w których zastosowane żarówki sodowe, mają temperaturę ok. 1900-2000 K. Podobnie światło świecy. Efekt? Spróbujmy w nocy wyjrzeć przez okno i rozpoznać kolory stojących pod zwykłą latarnią samochodów.
Współczesne dobrej jakości LED-y trzymają temperaturę na poziomie 2700K, choć tańsze modele mogą mieć wskaźnik powyżej 3000K.
Białe jest białe, a czarne jest czarne
I jeszcze krótko o wskaźniku oddawania barw w skrócie – Ra lub CRI (ang. Color Rendering Index), który również powinien być na opakowaniu.
Jak zwał tak zwał, wracamy do naszego benchmarku, czyli zwykłej żarówki – w jej przypadku Ra jest najwyższe i wynosi 100, czyli oddanie barw jest idealne – w takim świetle pomidor będzie idealnie czerwony, a nie pomarańczowy, a pietruszka zielona, a nie niebieska.
Pod względem odwzorowania kolorów LED-y niestety, trochę ustępują tradycyjnym żarówkom. Wskaźnik Ra wynosi w ich przypadku 80 na 100. Czy różnice są zauważalne? Zrobiłbym zdjęcie, ale nie mam już tradycyjnych żarówek, polecam sprawdzić porównania zdjęć w Google. Faktycznie różnice da się wychwycić ludzkim okiem, ale czy jest aż tak diametralna? Nie powiedziałbym.
Podsumowując, porządny LED powinien mieć następujące parametry: 2700 K i minimum 80 Ra. To czy będzie on zaklęty w oprawie o kształcie tradycyjnej żarówki, w oprawie halogenowej czy w taśmie LED, to już wtórna sprawa.
Ile to kosztuje i dlaczego tak… tanio?
Ceny LED-ów spadły do tego poziomu, że byłoby totalną ignorancją pominąć wymianę źródeł światła jako sposobu na oszczędzenie na miesięcznych rachunkach za prąd. Diabeł jednak tkwi w szczegółach, a wynikami symulacji można łatwo manipulować, zwiększając lub zmniejszając takie zmienne jak żywotność LED-ów, ich jednostkową cenę czy potrzebną w domu liczbę żarówek. Dlatego żeby wyniki byłby miarodajne, każdy powinien sam oszacować to, ile żarówek potrzebuje do domu i o jakiej sile światła.
Na potrzeby naszego wyliczenia musimy przyjąć pewne założenia. Zakładamy, zgodnie ze średnią użycia żarówek w Polsce, że każda z nich świeci trzy godziny dziennie.
Czytaj też: PGNiG pozazdrościł sprzedawcom prądu i kusi darmowym gazem. No, prawie. Gazek pod lupą
Czytaj też: Czy opłaca się wziąć nocną taryfę na prąd? Case study
Jedna żarówka tradycyjna ma noc 60 W i 720 lumenów. Jej odpowiednik to LED o mocy ok. 10 W i powiedzmy 800 lumenów. Cena za jedną kilowatogodzinę ustalamy na uśrednione 65 groszy.
W ciągu 12 miesięcy tradycyjna żarówka „przepali” 66 kWh o wartości ok. 43 zł. Dla porównania LED 8,76 kWh o wartości ok. 5,8 zł. Różnica jest diametralna i wynosi 37,2 zł na jednym źródle światła. Czyli w przypadku całego kompletu (na przykład 10 żarówek) mnożymy wynik jednej żarówki razy 10. Wychodzi wtedy 430 zł – 58 zł = oszczędność to 372 zł rocznie.
Czyli na pierwszy rzut oka jest taniej. Ale czy faktycznie?
Kiedy się zwraca inwestycja w LED-y?
Oprócz kosztów zużycia policzmy koszty zakupu. Zwykłą żarówkę mogę kupić po śmiesznie niskiej cenie – od 1,5 zł na Allegro po ok. 3-4 zł w sklepie. Oznacza, to że za komplet 10 tradycyjnych żarówek do domu zapłacę od 15 zł do 40 zł.
A LED-y? Tu pojawiają się schody, bo widełki cenowe są bardzo duże. O ile jeszcze 3-5 lat temu za LED-y, które osiągały temperaturę barwową zbliżoną do żarówek tradycyjnych (2700K) trzeba było zapłacić 70-100 zł, to dziś takie modele można znaleźć w cenie od 6 zł wzwyż, choć można znaleźć okazy za 4-5 zł. Ceny lamp renomowanych producentów zaczynają się od 8 zł.
Ta cenowa rewolucja zmieniła zasady gry na rynku oświetlenia. Bo w 2018 r. można wyposażyć cały dom (10 lamp) w światła LED w cenie od 50 zł do 170 zł, podczas gdy jeszcze kilka lat temu musielibyśmy wydać na to nawet kilkaset złotych.
Czytaj też: Który bank prowadzi najpopularniejsze konto osobiste w Polsce? Zaskakujące wyniki!
Dziś najtańsze LED-y mogą być już tylko niewiele ponad dwa razy droższe niż zwykła żarówka. I niewiele droższe od żarówek halogenowych. Oczywiście, skala oszczędności będzie mniejsza jeśli wybierzemy droższą lampę LED. Ale nie zmienia to faktu, że przy cenie kilkunastu złotych za wyśmienitej jakości żarówkę LED, inwestycja zwraca nam się po kilku miesiącach użytkowania.
Ile żyje lampa LED?
Oprócz oszczędności na bieżącym zużyciu oszczędzamy też na wymienia lamp. Lampy LED charakteryzują się bardzo dużą żywotnością, nawet 15000-25000 godzin – zwykłe żarówki „żyją” 1000 godzin. Czyli jeśli lampa świeci 3 godziny dziennie to powinna nam wystarczyć nawet na ponad 22 lata (w międzyczasie jej wydajność spada). Dla porównania zwykłą żarówkę możemy wymieniać nawet co roku.
To sprawia, że obecnie nie ma ekonomicznych powodów, żeby trzymać się tradycyjnych źródeł światła. Została jedynie siła przyzwyczajenia i obawy przed nową technologią.
Co ciekawe, mimo że żywotność określona jest na kilkanaście tysięcy godzin, to producenci nie udzielają gwarancji na okres dłuższy niż 2-3 lata. Dlaczego tak się dzieje? Czy możemy po tym czasie wnosić reklamację? Jak wydłużyć czas pracy naszego LED-u? O tym napiszemy już niebawem.
LED-y migają aż oczy pieką. Prawda czy mit?
Niektórzy internauci alarmują, że LED-y mogą być szkodliwe dla zdrowia. Szczególnie dlatego, że emitują znacznie większe ilości światła niebieskiego. Cóż, nie potrafię ocenić prawdziwości tych tez. Nie znalazłem wiarygodnych raportów na temat szkodliwości lub nie LED-ów. Media cytują opracowanie doktor Celii Sánchez-Ramos z prestiżowego Uniwersytetu Complutense w Madrycie (zastanawiałem się, czy to nie jakiś fake-news, ale chyba nie).
Badanie ma już 5 lat więc nie jest najświeższe. Dr Sánchez-Ramos zwraca uwagę, że światło emitowane przez diody LED to głównie fale krótkie, o wysokiej energii, należące do niebieskiego i fioletowego zakresu spektrum światła widzialnego. I że długie przebywanie w takim świetle jest szkodliwe dla oczu.
Doktor nie mówi nic innego niż to, co 20 lat temu mówili moi rodzice – żeby nie siedzieć za długo przed monitorem i telewizorem, bo to szkodliwe dla wzroku. Dziś do tego należy dodać jeszcze smartfon i tablet.
Niektórzy twierdzą, że przeszkadza im migotanie i że długotrwałe przebywanie w pomieszczeniach z oświetleniem LED może prowadzić do „przewlekłego zmęczenia i osłabienia, bólów mięśni, zawrotów głowy, problemów z pamięcią i koncentracją, zaburzeń snu, a nawet depresji”.
Czytaj też: Oni odetną prąd car-sharingowi? Warszawę i kraj zaleją… skutery na minuty. Ja już jeździłem
Nie bagatelizuję tych objawów, faktycznie kiepskiej jakości LED-y mogą migotać, co będzie zauważalne dla ludzkiego oka, ale w dłuższym czasie, np. po kilku dniach pracy w takim oświetleniu oczy mogą zacząć piec, możemy stać się nadpobudliwi i zdekoncentrowani.
Jak tego uniknąć? Można wybierać droższe lampy o wyższej jakości. Ale i to nie da nam gwarancji jeśli przyczyna problemów będzie leżeć w wadliwej instalacji elektrycznej, które nie „trzyma” parametrów.
LED-y to zwykłe elektrośmieci. I do tego bez rtęci
Co z utylizacją LED-ów? LED-y w przeciwieństwie do świetlówek nie zawierają rtęci. Świetlówka o mocy 15 W (900 lumenów) zawiera maksymalnie ok. 2 mg rtęci. Nawet gdyby świetlówka się rozbiła, to ta ilość jest nieszkodliwa dla człowieka. Być może już zapomnieliśmy, że całe pokolenia wsadzały sobie pod pachy termometry wypełnione nie 2 mg rtęci, ale 500-3000 mg. No i termometry jednak w końcu zostały zakazane.
W przypadku świetlówek wyzwaniem jest ich właściwy recykling i to, żeby setki tysięcy wypełnionych rtęcią świetlówek nie trafiało na wysypiska śmieci, tylko do zakładów recyklingowych.
LED-y zaś to urządzenie elektroniczne, które w sumie nie różnią się bardzo do tego, co znajdziemy w trzewiach telewizora, komputera czy mikrofalówki. Są w związku z tym traktowane jak inne elektrośmieci – nie możemy wrzucać ich do śmietnika, tylko powinniśmy oddać do specjalnego punktu, np. w supermarketach.