Aion Bank – debiutujący w Polsce cyfrowy bank na belgijskiej licencji – jest kolejną instytucją finansową, która zaoferowała w Polsce usługę robodoradztwa wmontowaną w pakiet podstawowych usług bankowych. Czym wyróżnia się ta propozycja? Sprawdzam inwestowanie w Aion Banku – kontra Finax, Investo i inni robodoradcy. Czy ze względu na ofertę inwestycyjną warto otworzyć konto w Aion Banku?
Platforma inwestycyjna to chyba najważniejszy atut bankowego debiutanta, którego ofertę analizowaliśmy z Maćkiem Bednarkiem w czwartkowej szybkiej recenzji. Generalnie Aion Bank oferuje fajnie oprocentowane (na razie) konto złotowe i subkonta walutowe, wymianę walut po kursach międzybankowych (bez limitów kwotowych), do tego kartę bezspreadową z możliwością wypłat bankomatowych za granicą za free. To porządny pakiet, ale nie można powiedzieć, że przełomowy. Zwłaszcza, że za wersję bez limitów i ze wszystkimi funkcjami trzeba płacić 30-50 zł miesięcznie.
- Osiągnąłeś sukces? Nie chcesz tego zaprzepaścić? Zaplanuj sukcesję. Może w tym pomóc notariusz. A jak? Oto przegląd opcji [POWERED BY IZBA NOTARIALNA W WARSZAWIE]
- Kiedy przychodzi ten moment, że jesteś już gotowy do lokowania części oszczędności za granicą? Pięć warunków, od których to zależy [POWERED BY RAISIN]
- Tego jeszcze nie było. Złoto drożeje szybciej niż akcje. Jak inwestuje się w „papierowy” kruszec? I po co w ogóle to robić? [POWERED BY XTB]
Pewną jednak przewagą Aiona jest to, że proces wchodzenia na jego pokład jest niezwykle sprawny i łatwy. Weryfikacja tożsamości odbywa się poprzez zrobienie zdjęcia dowodowi osobistemu oraz pokazanie twarzy, pokręcenie głową oraz wypowiedzenie na głos kilku cyfr lub liter. Ciekawe co Aion w przyszłości zrobi z próbką głosu (ale pomysł na jej pozyskanie od razu przy rejestracji klienta jest dobry). Wszystko idzie gładko, co nie jest niestety standardem w polskich bankach, które miewają podobny proces otwierania konta, ale często wszystko im się zacina.
Czy ta platforma inwestycyjna robi różnicę?
O ile jednak ogólnie oferta Aion Banku nie różni się bardzo od tego, co możemy spotkać w najbardziej rozwiniętych technologicznie bankach oraz fintechach, to platforma inwestycyjna to jest już coś. Za pomocą kilku kliknięć można przenieść pieniądze z konta bankowego na inwestycyjne i ulokować je w akcje i obligacje z całego świata w ramach automatycznie dobieranej dla klienta strategii.
To usługa, która może decydować w niedalekiej przyszłości o lojalności klientów. Kiedyś tę funkcję spełniały promocyjne depozyty i konta oszczędnościowe, ale teraz to ułatwienia w inwestowaniu pieniędzy stają się powoli decydujące o atrakcyjności oferty bankowej (bo konta, karty i przelewy we wszystkich bankach wyglądają tak samo).
I banki już w to wchodzą. Jakiś czas temu opisywałem życzliwie usługę „Tematy Inwestycyjne” dostępną dla klientów mBanku (możliwość zakupu ETF-ów z całego świata z poziomu konta bankowego, wystarczy tylko wpisać „temat”, a oni podsuną odpowiadający mu ETF). Robodoradztwo ostro promowane jest ostatnio przez ING Bank, który w tym celu uruchomił usługę Investo (też było o niej dużo na „Subiektywne o Finansach”).
Poza tym kilkadziesiąt tysięcy klientów na tego typu usługę pozyskał w Polsce słowacki fintech Finax (ciułacze wybaczyli mu nawet mało profesjonalną stronę z błędami językowymi). Dość mocno rozpycha się też platforma eToro, której znakiem rozpoznawczym są z kolei inwestycje społecznościowe (śledzenie najpopularniejszych portfeli użytkowników platformy – pewną cienkością jest dość wysoki próg wejścia, czyli 5000 funtów brytyjskich).
Na czym polega proste inwestowanie w Aion Banku?
Jak na tym tle prezentuje się Aion Bank? Aby zaoferować automatyczne, proste inwestowanie pieniędzy kupił on renomowanego europejskiego robodoradcę ETFmatic (to aplikacja, którą kiedyś recenzowałem ciepło na „Subiektywnie o Finansach”). Ale posiadacze rachunków w Aion Banku zobaczą wersję ETFmatic pod własną marką Aiona oraz w spolszczonej wersji.
Technicznie sprawa wygląda tak, że pieniądze są inwestowane w ETF-y, czyli fundusze indeksowe. Taki fundusz nie wybiera konkretnych spółek, lecz inwestuje w cały rynek (czyli w indeks). Nie pobije nigdy średniej rynkowej, ale i nie będzie poniżej niej. No i koszty zarządzania ETF-em są niższe od kosztów większości funduszy (raczej 0,2% niż 2-3% jak w funduszach).
W papierach Aion podaje, które indeksy odzwierciedlają ETF-y proponowane klientom. Zresztą polecam przeczytanie całego dokumentu – jest urzeźbiony zrozumiałym językiem, z dbałością o to, żeby nawet klient „zielony ogórek” mógł wszystko zrozumieć.
W jakie ETF-y są inwestowane pieniądze? Są to porządni dostawcy, najbardziej renomowane firmy w tej branży. Z tego punktu widzenia oferta Aiona wygląda „bezpiecznie” (w sensie niskiego ryzyka bankructwa wystawcy ETF-a, a nie gwarancji zysków, bo tej oczywiście tutaj nie ma).
Jak „wejść na pokład”? Testuję
Żeby zacząć inwestowanie w Aion Banku, trzeba przejść przez ankietę, w której odpowiadamy na pytania pozwalające określić nasz profil inwestora. Ankieta nie jest krótka (na oko 20-25 pytań), ale na szczęście dość zróżnicowana. Pojawiają się pytania „życiowe”, działające na wyobraźnię – np. „gdybyś miał wybrać pomiędzy otrzymaniem 1500 euro dziś, a 3000 euro za cztery/sześć/dziesięć lat, to co byś wybrał”. Chodzi o określenie cierpliwości w czekaniu na nagrodę (zyski), skłonność do akceptowania strat i do potencjalnych zysków. Wygląda to o niebo lepiej niż u robodoradcy w PKO BP, na którego wściekałem się na „Subiektywnie o Finansach” jakiś czas temu.
Jest kilka pytań o istotę działania ETF-ów, kilka o tym, jaki mamy horyzont czasowy inwestowania, jakimi kwotami dysponujemy oraz skąd mamy kasę. Po zakończeniu ankiety pojawia się charakterystyka klienta (inwestor ostrożny lub dynamiczny) oraz trzy rodzaje inwestowania pieniędzy: „Tarcza inflacyjna”, „Globalne inwestycje” i „Nowa rzeczywistość”. Do tego krótki opis strategii i przykłady spółek, w które będą inwestowane pieniądze (np. w przypadku portfela „Globalne inwestycje” podają przykłady takie jak: Toyota, Samsung, Nestle, Facebook, Apple). No i przykładowa struktura portfela (procentowy podział między akcje i obligacje).
Po wybraniu jednej z trzech strategii system prosi o podanie preferowanej wahliwości – na wygodnym suwaku możemy „podróżować” między 0% dla ETF-ów akcyjnych i 100% dla obligacyjnych do odwrotności tej sytuacji. Przy tym specjalną kropeczką na osi, po której się posuwamy, jest oznaczony rekomendowany wariant, wynikający z wcześniejszej ankiety.
Ponieważ inwestycje są denominowane w walucie euro, to Aion wymaga, żeby utworzyć subkonto walutowe (jest za darmo) i wpłacić na nie euro, które będzie można pobrać (najwygodniej po prostu przewalutować część osadu na rachunku złotowym – kursy są dobre, Revolut by się nie powstydził).
Minimalna wpłata początkowa to 20 euro. Po podaniu, ile pieniędzy gotów jestem zainwestować, pokazują się trzy wykresy (podejrzanie optymistyczne) pokazujące scenariusze wzrostu zainwestowanej kwoty. Można sobie na suwaku sprawdzać jak sytuacja może wyglądać za rok, a jak za dziesięć lat. Z takimi wykresami, które idą tylko w górę, to bym na miejscu Aion Banku uważał (nawet jeśli zastrzegają, że to tylko prognoza).
Potem już tylko zatwierdzenie przelewu i zapoznanie się z krótką informacją, jak będą lokowane pieniądze oraz przypominajka, że inwestowanie w Aion Bank jest samoobsługowe: nikt za nas nie rozliczy podatku Belki od ewentualnych zysków. Po zakończeniu roku podatkowego Aion wyśle tylko zestawienie transakcji i bilans inwestycji, który można przenieść do zeznania podatkowego. Fizyczne zainwestowanie pieniędzy trwa od trzech do pięciu dni (do tego czasu zlecenia ma status oczekującego).
A po bliższym zapoznaniu się z platformą można dopłacać pieniądze lub wygodnie podglądać stan inwestycji, klikając w sekcję „Inwestycje”. Dziwne, że w Aion Banku nie dołożyli opcji systematycznych wpłat (w Finax ją mają i ciągle mnie molestują, że się nie wywiązuję z deklarowanych inwestycji).
Aion Bank kontra Finax, Investo i inni. Ile to kosztuje?
Generalnie, jest to jeden z najprzyjemniejszych i najłatwiejszych sposobów inwestowania dostępnych w Polsce. Od momentu, w którym nabrałem ochoty na inwestowanie, do momentu, w którym finalizuję proces, upływa góra 10 minut i w tym czasie wystarczy mi tylko smartfon. System jest estetyczny (znacznie ładniej „opakowany”, niż np. drewniana strona Finax), miałem jedynie problemy z doładowaniem konta z karty płatniczej – płatność zadziałała dopiero za trzecim razem. Ale może to choroby wieku dziecięcego.
W porównaniu z niektórymi bankowymi robodoradcami platforma Aion Banku ma tę przewagę, że oferuje dywersyfikację – tu nie ma, jak u robodoradców PKO BP czy w ING funduszy czy ETF-ów należących do jednej grupy finansowej. Mamy dostęp do mnóstwa różnych ETF-ów od wielu „dostawców” z całego świata (podobnie jak w Finax). Jest też rebalancing, czyli automatyczne pilnowanie zdefiniowanego na początku podziału pieniędzy pomiędzy poszczególne inwestycje. Monitoring dla mniejszych portfeli odbywa się dwa razy w tygodniu, a dla większych częściej. Strategie są tylko trzy, ale to w zupełności wystarczy.
No dobrze, ale ile to kosztuje? Za konto z dostępem do platformy inwestycyjnej w gratisie Aion Bank życzy sobie co najmniej 29,99 zł miesięcznie (co najmniej, bo można też wziąć pakiet za 49,99 zł z „nieinwestycyjnymi” dodatkami). W zamian za to nie ma już żadnych opłat za zarządzaniem inwestycją (swoje opłaty pobierają tylko ETF-y, które są w środku). Można też dokupić sam dostęp do platformy inwestycyjnej do darmowego pakietu „Light” za 19,99 zł.
Wybierając inwestowanie w Aion Banku musimy więc zapłacić co najmniej 240 zł w skali roku. U konkurencji opłaty są procentowe, co oznacza, że dla małych kwot Aion Bank jest dość drogi. Np. gdybym chciał mu powierzyć 20 000 zł, to opłata za dostęp do usług (przy założeniu, że interesuje mnie głównie platforma i że kupuję płatny pakiet za 29,99 zł miesięcznie) odpowiadałaby prowizji na poziomie 1,8% w skali roku. Ale przy kwocie 100 000 zł jest to już tylko niecałe 0,4% w skali roku. Jeśli wybiorę darmowy pakiet „Light” i dokupię dostęp do platformy inwestycyjnej za 240 zł rocznie, to przy 20 000 zł inwestycji roczny koszt wynosi 1,2%.
Co najmniej 240 zł rocznie za dostęp do wygodnego inwestowania. Dużo? Mało?
Konkurencyjny Finax pobiera 1,2% opłaty za zarządzanie rocznie (i drugie tyle od małych wpłat, bodaj poniżej 5000 euro). Przy założeniu, że włożyłbym robodoradcy do portfela 20 000 zł, Aion Bank ma porównywalne koszty, ale nie pobiera żadnych opłat za niskie wpłaty.
Inny robodoradca Investo (od ING) nie pobiera opłat za doradztwo. Ale poszczególne portfele zestawione przez robota mają opłatę za zarządzanie od 0,75% w skali roku do nieco ponad 1% (pośrednio klient ponosi też koszty zarządzania czterema funduszami, które są w środku, ale one są już uwzględnione w wynikach inwestowania – to od 0,3% do 2% w skali roku, w zależności od funduszu).
Z kolei „Tematy Inwestycyjne”, czyli usługa prostego inwestowania w ETF-y z automatycznym doradztwem, dostępna dla klientów mBanku, kosztuje 0,29% od każdej transakcji, ale minimum 19 zł. Jeśli więc chciałbym zrobić sobie portfel z trzech ETF-ów i w każdy włożyć 10 000 zł, to w mBanku zapłacę za to 87 zł (trzy transakcje po 29 zł każda).
To zdecydowanie taniej, niż 240-360 zł w Aion Banku, choć trzeba pamiętać, że platforma Aion nie rozkłada pieniędzy między trzy ETF-y, tylko na większą ich liczbę (i są to ETF-y górnej półki, a nie pierwsze-lepsze). No i w ramach „Tematów inwestycyjnych” pomysł na inwestowanie trzeba sobie wymyślić samodzielnie (mBank podpowie tylko konkretne rozwiązania pod „nasz” pomysł) oraz nie ma rebalansowania. No i można się naciąć na jakieś przewalutowanie, bo niektóre ETF-y są notowane w Londynie (czyli transakcje są w funtach brytyjskich).
Cenowo inwestowanie w Aion Bank jest więc bardziej atrakcyjne dla „grubych misiów”, posiadacze małych oszczędności dość drogo płacą za dostęp do możliwości platformy. Zwłaszcza, że idąc bezpośrednio do ETFmatic (czyli nie korzystając z aplikacji Aion Banku) płaci się 0,48% opłaty za zarządzanie inwestycją. Natomiast pod względem wygody, prostoty, dostępu przez aplikację, niskiego progu wejścia (20 euro) – inwestowanie w Aion Banku jest mimo wszystko ofertą do rozważenia.
———
WYJEŻDŻASZ NA WAKACJE? NIE ZAPOMNIJ O KARCIE WIELOWALUTOWEJ
Wyjeżdżasz na wakacje za granicę? Potrzebujesz karty wielowalutowej. To najtańsza metoda płatności za zakupy w walutach obcych. Od niedawna taką kartę oferuje m.in. platforma fintechowa Cinkciarz.pl (Partner bloga „Subiektywnie o Finansach”). Dostępna jest fizyczna karta (15 zł za wydanie, bez opłat za obsługę) lub wirtualna karta (za darmo, służy do płatności w internecie oraz zbliżeniowych płatności telefonem czy zegarkiem). W obu wariantach kartą można płacić w złotych i 160 innych walutach – bez wysokich spreadów prowizji i ukrytych opłat. Zapraszam do wypróbowania karty. Konto na Cinkciarz.pl oraz wielowalutową kartę na wakacje MOŻNA ZAMÓWIĆ TUTAJ. Warto to zrobić z wyprzedzeniem, żeby karta zdążyła dotrzeć do portfela przed wyjazdem. Pod tym linkiem jest recenzja tej karty, którą zamieściliśmy na „Subiektywnie o Finansach” zaraz po jej debiucie.
———
ZAINWESTUJ CZĘŚĆ SWOICH OSZCZĘDNOŚCI Z ROBOTEM INVESTO
Na świecie ludzie, którzy nie mają ogromnych oszczędności i nie znają się na inwestowaniu, coraz częściej korzystają z robodoradców. Jak działa taki automat pomagający w inwestowaniu pieniędzy? Zapraszam do przeczytania tutaj. Jak dzięki niemu ludzie na Zachodzie inwestują pieniądze? Przeczytaj tutaj. W Polsce usługi robodoradztwa oferuje od niedawna swoim klientom ING Bank. Można z nich skorzystać, zakładając Investo za pomocą serwisu internetowego albo aplikacji mobilnej (ZAPRASZAM DO KLIKNIĘCIA W TEN LINK I POZNANIA SZCZEGÓŁÓW).
Wkrótce opiszę swoje prywatne doświadczenia z Investo po zainwestowaniu tam własnych oszczędności. Już teraz zapraszam natomiast do obejrzenia klipu wideo, w którym opowiadam, z czym to sie je (dosłownie!). A także do posłuchania podcastu, w którym rozmawiam z ekspertem od robodoradców. Więcej na temat działania Investo oraz pobieranych od klientów opłat napisałem tutaj.
———
PROWADZISZ MAŁY BIZNES? SPRÓBUJ GO ROZWINĄĆ Z FINTECHEM ZEN
Zamiast konta firmowego w banku (albo obok niego) możesz mieć inne – w fintechu. Rozważ aplikację ZEN oferującą wielowalutowe konto z kartą do bezspreadowych zakupów na całym świecie, bardzo wygodną i prostą w obsłudze aplikację mobilną, program cashback (dzięki któremu można odzyskać część pieniędzy z zakupów firmowych) oraz przedłużoną o rok gwarancję na opłacone kartą ZEN towary.
Poza tym ZEN to „wjazd” do systemu, dzięki któremu przyjmiesz płatność od swoich klientów w dowolnej formie – kartą płatniczą, BLIKiem, a także za pomocą PaySafeCard, Trustly, WebMoney, Skrill, Neosurf… Możesz więc bez obaw oferować swoje produkty lub usługi na całym świecie (a platformę do płatności łatwo zintegrujesz z CMS-em swojej strony internetowej). Do tego błyskawiczne rozliczanie transakcji, które trafiają od razu na zbiorcze konto w ZEN – pieniądze możesz wydać natychmiast. Nie za tydzień, ani za dwa, tylko od razu.
ZEN pobiera comiesięczny abonament (tutaj szczegóły wszystkich wariantów), ale przez miesiąc można wypróbować aplikację za darmo. Z kodem SOZEN – przez dwa miesiące. Żeby spróbować, trzeba SKORZYSTAĆ Z TEGO LINKU. Więcej o funkcjach aplikacji było w recenzji na „Subiektywnie o Finansach”, gdy wchodziła na rynek. Polecam też artykuł o ZEN Buddies, jednej z najciekawszych funkcji tej aplikacji, A także felieton o tym, gdzie jest ten moment, w którym przestajesz w ogóle potrzebować tradycyjnego banku.