To był emocjonujący rok, pełen niespodziewanych wydarzeń, których nikt by się nie spodziewał. Część z nich zaskoczyła nas pozytywnie i to jest dobra wiadomość. Oto osiem najważniejszych rzeczy, które wpływały w 2017 r. na nasze portfele.
1. Inflacja kontratakuje. I będzie nadal
Jeszcze rok temu nasze pieniądze przechowywane w bankach realnie zyskiwały na wartości. Niewiele bo niewiele, ale jednak. Ale przez cały 2017 r. rosła inflacja, zjadając coraz większą część realnej wartości odsetek. Już wiosną zjadała je całe, a dziś… abyśmy realnie nie tracili na przechowywaniu pieniędzy w banku odsetki musiałyby być przeciętnie aż dwa razy wyższe. Niestety, wiele wskazuje na to, że w 2018 r. sytuacja jeszcze się pogorszy.
- Wymarzony moment, żeby inwestować w fundusze obligacji? Podcast z Pawłem Mizerskim [POWERED BY UNIQA TFI]
- Nowe funkcje terminali płatniczych. Jak biometria zmieni świat naszych zakupów? [POWERED BY FISERV]
- BaseModel.ai od BNP Paribas: najbardziej zaawansowana odsłona sztucznej inteligencji we współczesnej bankowości!? [POWERED BY BNP PARIBAS]
Czytaj też: Oszczędzanie pieniędzy w 2018 r. Jaką strategie obrać?
2. Repolonizacja banków i powrót fuzjomanii
W 2017 r. Bank Pekao został przejęty przez państwową grupę PZU i państwowy fundusz PFR. Była to największa bankowa transakcja od bardzo dawna. Jej skutki być może zobaczymy niebawem, gdy dojdzie do połączenia konkurujących dziś banków należących do PZU – wspomnianego wyżej Banku Pekao oraz Alior Banku. Do tego wiadomo już, że BZ WBK przejmie detaliczną działalność Deutsche Banku, niejasny jest też los Raiffeisen Banku.
To wszystko w dużym skrócie może oznaczać osłabienie konkurencji na naszym rynku bankowym. Konsekwencje? Potencjalnie niekorzystne (bankowcy będą mogli sobie pozwolić na dyktowanie wyższych cen), choć – jak policzyłem – sytuacja konkurencyjna w polskiej branży bankowej nie jest jeszcze dramatycznie zła.
Czytaj: BZ WBK przejmie detaliczna część Deutsche Banku. Co to oznacza?
Czytaj: Czy Alior i Pekao powinny się połączyć? Są trzy argumenty „za”. I trzy „przeciw”. Które mocniejsze?
Czytaj: Repolonizacja w rozkwicie. Jakie konsekwencje dla konkurencji? Sprawdziłem dane z zagranicy i…
3. Złoty i giełda w mocy. 10-letni cykl koniunktury w górze
Polski złoty zyskał w 2017 r. do najważniejszych walut świata kilka-, kilkanaście procent. Na początku roku za euro płaciliśmy 4,40 zł, a teraz 4,18 zł. W przypadku dolara kurs złotego wzrósł z 4,20 zł. do 3,50 zł. Kto ma pieniądze zainwestowane w akcje spółek notowanych na warszawskiej giełdzie jest do przodu przeciętnie o 15-20% (w zależności od tego czy ma więcej małych spółek czy dużych).
Polska gospodarka znalazła się na drodze do szczytu 10-letniego cyklu koniunktury. Pytanie czy rząd będzie potrafił to szczytowanie przedłużyć i potem spowodować, by lądowanie było relatywnie miękkie. Są co do tego duuuże wątpliwości
Czytaj też: Gospodarka rośnie coraz szybciej. Czy to zasługa rządu czy po prostu mają szczęście?
4. Boom na rynku nieruchomości. Czy bańka?
Dość długo ceny nieruchomości stały w miejscu lub zmieniały się leniwie. Ale gdy w 2017-tym do zakupów rzucili się posiadacze oszczędności (dwie trzecie zakupów mieszkań odbywa się dziś za gotówkę!), którzy zamiast trzymać pieniądze na depozytach wolą zarabiać na wynajmie, zaczęło się robić gorąco. Ceny mieszkań poszły w górę o 10-15% i końca tego szału nie widać.
Dopóki sytuacja w gospodarce będzie dobra i na rynek będą napływali pracownicy ze Wschodu – popyt na wynajem mieszkań będzie duży i mieszkania na wynajem będą dobrą inwestycją. Ale co będzie za kilka lat, gdy spadniemy ze szczytu koniunktury, zapotrzebowanie na pracę spadnie, pensj przestaną rosnąć, a firmy deweloperskie zaczną mieć kłopoty ze sprzedawaniem drogo wybudowanych mieszkań?
Czytaj: Czy na rynku nieruchomości jest bańka? Wynajem już dziczeje
Czytaj: Polacy bogaci… nieruchomośicami. Za 25 lat będziemy się kąpali w złocie
Czytaj też: Kondohotele, mieszkania na wynajem… obiecują 7-8% w skali roku. To realna obietnica czy ściema?
5. Frankowicze na deskach, ale z pomocą od Szwajcarów
Zgodnie z moimi przewidywaniami sprzed roku politycy zagrali na czas i na nerwach dwóm milionom osób „umoczonych” w kredyty frankowe (z czego połowa jest ze swoich kredytów zadowolona). Liczne projekty ustaw, które miały prowadzić do przewalutowania kredytów, zwrotu spreadów i do innych karesów, trafiły do kosza.
Ostatni projekt mówi o przewalutowaniu po preferencyjnym kursie tylko niektórych kredytów i tylko na mocy dobrowolnej umowy frankowicza z bankiem. Byoby krucho, gdyby pomocy frankowiczom nie udzielili… Szwajcarzy. Nie, nie przewalutowali nam kredytów. Po prostu frank spadł o 50 gr., a wraz z nim o 20 mld zł nasze zadłużenie oraz do rekordowo niskiego poziomu – raty kredytów.
Czytaj też: Komu opłaci się przewalutowanie według projektu ustawy?
6-8. Ekonomia się-dzielenia w akcji
Wśród tematów, którymi żyliśmy w 2017-tym były takie, o których istnieniu jeszcze kilka lat temu po prostu nie mogliśmy wiedzieć, bo ich zwyczajnie nie było.
>> Tulipomania kryptowalutowa. Z jednej strony coraz większe namiętności (choć w większości ograniczające się do obserwowania) wzbudzają kryptowaluty i fakt, że można na nich łatwo i szybko zarabiać pieniądze. Moda bitcoinowa zmieni świat i kryptowaluty także w tym roku będą ważnym tematem. Może trafią do oficjalnego obiegu? Na razie mamy tulipomanię w wydaniu XXI-wiecznym.
Czytaj też: Bitcoin kosztuje już ponad 10.000 dolarów. Osiem powodów, które mogą sprowadzić go znów (prawie) do zera
>> Car-sharing pod strzechy. Najpierw pojawił się wynajem aut na minuty. A potem – na lata. Wygląda na to, że trend zapoczątkowany w 2017 r., oparty na filozofii „płacę tylko, gdy używam” oraz „nie muszę posiadać, żeby używać”, ma szansę rozwinąć się pełną gębą w 2018 r. Po raz pierwszy przekonaliśmy się, że wynajem może być równie przyjemny jak posiadanie. Nie jest „gorszą formą używania”. Przeciwnie, może być lepszą. To być może najcenniejsza wiedza, jaką wynieśliśmy z 2017-go.
Czytaj też: Czujesz, że potrzeba ci auta? Oni je wynajmą przez internet. I dostarczą pod dom
>> Wojna z Uberem. Najsłynniejszy start-up świata zmienił bardzo wiele w polskim transporcie. Pokazał jaka moc tkwi w naszych smartfonach i jak wygodnie można zamawiać przejazd, płacić i nie tracić czasu na parkowanie. Wzbudził też ogromne emocje. Wojnę Uberowi wytoczyli taksówkarze, a ostatnio wsparł ich rząd i Unia Europejska.
Uber będzie musiał działać jak zwykła korporacja taksówkowa. Prawdopodobnie to samo będzie dotyczyło firmy Taxify, działającej identycznie i też ogromnej, ale w Polsce cieszącej się ciszą i spokojem. Czy to dobrze? Zasady powinny być takie same dla wszystkich. Ale dlaczego nie zmienić zasad na bardziej przystające do XXI wieku? Myślę, że świat do tego dojrzeje i to szybciej, niż nam się wydaje.
Czytaj: Czy Uber to dumping i finansowe niewolnictwo? Liczę kurs sprawiedliwy
Czytaj też: Uber ma działać jak korporacja taksówkowa. A co Uber na to?
zdjęcie tytułwe: Pixabay.com