Przez koronawirus Covid-19 turyści odwołują wycieczki i rezygnują z rezerwacji miejsc hotelowych. Zdaniem ekspertów, jeśli sytuacja szybko się nie wyjaśni, globalny rynek turystyczny długo nie podniesie się po tej epidemii. Największe w Polsce biuro podróży Rainbow Tours straciło w lutym 43% swojej giełdowej wartości, a klienci biura podróży zarezerwowali w lutym o 5-7% mniej wycieczek, niż w ubiegłym roku. Jak będzie wyglądał w tym roku sezon urlopowy, jeśli epidemii nie uda się powstrzymać? Czy wycieczki będą tańsze, niż zwykle, bo nikt nie będzie chciał latać? Co z cenami hoteli w kraju? A może przed wakacjami koronawirus ustąpi i – z powodu koncentracji popytu – będziemy musieli kupować wycieczki po mocno zawyżonych cenach?
Roznoszący się po całym świecie koranawirus odbije się czkawką całej globalnej gospodarce. Według najnowszych prognoz OECD wzrost światowego PKB będzie z jego powodu aż o jedną piątą wolniejszy, niż zwykle (2,4% zamiast 2,9%), to trzykrotnie więcej, niż analitycy największych banków inwestycyjnych szacowali jeszcze kilka tygodni temu. Nie bez powodu giełdy zanotowały najmocniejsze spadki od czasu kryzysu w 2008 r. i był to bodaj najszybszy zjazd wartości akcji w historii.
- Wymarzony moment, żeby inwestować w fundusze obligacji? Podcast z Pawłem Mizerskim [POWERED BY UNIQA TFI]
- Nowe funkcje terminali płatniczych. Jak biometria zmieni świat naszych zakupów? [POWERED BY FISERV]
- BaseModel.ai od BNP Paribas: najbardziej zaawansowana odsłona sztucznej inteligencji we współczesnej bankowości!? [POWERED BY BNP PARIBAS]
Koronawirus miażdży transport i turystykę. Linie lotnicze tracą miesięcznie 30 mld dolarów. Turystyka – 47 mld dolarów
Najbardziej dotknięte epidemią sektory gospodarki to transport i podróże (nie ma żartów, 12% światowego PKB wytwarza właśnie turystyka). Wypoczynek, biznes, konferencje – według Światowej Organizacji Turystyki na to wszystko osoby prywatne i firmy wydały w zeszłym roku 1,7 biliona dolarów.
Tylko w ostatnim czasie odwołano takie imprezy jak Mobile World Congress w Barcelonie, targi motorshow w Genewie, czy największe targi turystyczne ITB w Berlinie, na których spodziewano się 160.000 gości. To setki odwołanych lotów i rezerwacji w hotelach, tysiące niezjedzonych lunchy i niewypitych napoi i niepodpisanych umów.
Według europejskiego think tanku Tourism Economics, jedno miejsce w branży podróżniczej tworzy aż dziesięć miejsc pracy w innych branżach. I w tym sensie turystyka podobnie nakręca światową gospodarkę, jak branża budowlana.
———————
Nie przegap nowych tekstów z „Subiektywnie o finansach”, zapisz się na mój newsletter i bądźmy w kontakcie!
———————
Akcje największego biura turystycznego TUI straciły od lutego prawie połowę swojej wartości i kosztują tyle, co w 2013 r. Mniej więcej 40-50% straciły na wartości największe w Europie linie lotnicze: Lufthansa, AirFrance-KLM, czy właściciel British Airways IAG. Air France poinformował niedawno, że tylko w okresie luty-kwiecień zarobi mniej o 200 mln euro. A trzeba pamiętać, że w całym 2018 r. ten przewoźnik miał raptem pół miliarda euro zysku netto.
Organizacja IATA, zrzeszająca światowych przewoźników lotniczych szacuje, że każdy miesiąc koronawirusowej paniki powoduje spadek sprzedaży biletów o 30 mld dolarów (dane za serwisem Bloomberg.com). Oczywiście: spadek sprzedaży nie oznacza analogicznego spadku zysku netto (bo spadają też koszty), ale to ogromne liczby, biorąc pod uwagę, że największe linie lotnicze w Europie wypracowują rocznie jakieś 2 mld euro zysku netto. IATA szacuje, że cały ruch turystyczny z powodu koronawirusa spadnie w tym roku o 4,7%
Global Business Travel Association szacuje, że cała turystyka miesięcznie może tracić z powodu koronawirusa 47 mld dolarów przychodów (a – przypomnijmy – jej roczny wkład do światowego PKB to 1,7 biliona dolarów). Jeśli ludzie mniej podróżują, a firmy odwołują konferencje i spotkania biznesowe, to firmy zarabiają mniej pieniędzy.
Zerknij koniecznie tutaj, bo to też cholernie ciekawe: Koronawirus kusi miłośników inwigilacji. Wymyślili aplikację, która analizuje dane i.. może zarządzić „automatyczną kwarantannę”. Bez niej nie ruszysz się z domu, ani nie wejdziesz do metra
Problemem najważniejszym jest to, że z podróży zrezygnowali Chińczycy, którzy w ostatnich latach stali się kołem zamachowym sektora turystycznego wielu krajów. W 2018 r. turyści z Państwa Środka wybrali się zagranicę 150 mln razy i wydali 277 mld dolarów.
Według szacunków Tourism Economics Chińczycy w tym roku odwołają co najmniej 27 mln wycieczek i nie wydadzą 73 mld dolarów. Te dane mogą się zwiększyć, jeśli epidemii nie uda się zatrzymać. Najbardziej spadek liczby turystów z Chin odczuje trzecia gospodarka świata – Japonia. Europa nie jest głównym kierunkiem podróży Chińczyków – najbardziej popularna jest Francja, ale zajmuje i tak odległe 10 miejsce.
Grupa Trip.com, właściciel aplikacji Skyscanner zdecydowała o opóźnieniu publikacji wyników finansowych za czwarty kwartał, głównie z powodu załamania rezerwacji na rynku chińskim. „Ta epidemia to coś niewyobrażalnego” – powiedziała Jane Sun, prezes firmy telewizji CNN. Marriott, jedna z największych grup hotelowych na świecie, informuje, że w lutym obłożenie hoteli w Makao wyniosło… 1%. I że już wiadomo, że w tym roku sieć zarobi 60 mln dol. mniej tylko w samej Azji. Hilton szacuje, że jego zarobek spadnie o 25-50 mln dol.
Ale co to wszystko dla nas oznacza? Gdzie jechać na urlop i majówkę w 2020 roku? Czy biura podróży obniżą ceny wycieczek? Jak w wyniku epidemii zmieni się oferta sektora turystycznego?
Koranawirus w turystyce. Były lata tłuste. Czy przyjdą chude?
Epidemia wybuchła w szczególnym momencie dla polskiej branży turystycznej. Rynek był rozgrzany do czerwoności, w ostatnich latach liczba rezerwacji, jak i ich wartość, rosły w tempie dwucyfrowym. W ubiegłym roku było to niebagatelne 30%.
Polacy się bogacili, pieniądze z programów socjalnych płynęły i płyną szerokim strumieniem, na świecie nie było większych niepokojów, więc kto tylko mógł – latał i odpoczywał. Bez zarzutu była i jest sytuacja finansowa biur podróży. Można powiedzieć, że bankructwo Neckermanna to był „wypadek przy pracy”. Los Neckeremanna przypieczętowało bankructwo właściciela firmy – koncernu Thomas Cook, ale też sam Neckermann raczej kiepsko sobie radził na polskim rynku.
Po zakończeniu ferii weszliśmy w kilka tygodni martwego sezonu. Nieliczni jeszcze narciarze wracają z górskich wypraw, ostatnie samoloty przywożą turystów z krajów tropikalnych. Skala naszych podróży w marcu i kwietniu jest prawie nieistotna z punktu widzenia kondycji i prognoz na cały rok. Ruch będzie dopiero z okazji majówki. Według danych portalu Travelplanet rezerwacje w lutym i w marcu stanowiły w ubiegłym roku po ok. 7% wszystkich rezerwacji (na grafice pokazuje procentowy rozkład podróży, nie rezerwacji). Gdyby informacje o wybuchu epidemii pojawiły się w czerwcu albo w lipcu to… aż strach pomyśleć.
Rocznie z biurami podróży lata jakieś 4 mln polskich klientów. Na razie najbardziej popularne destynacje nie są objęte szczególnie dużą liczbą zachorowań. Naszymi ulubionymi kierunkami są Grecja, Turcja, Bułgaria i Egipt. Włochy, czyli europejskie ognisko wirusa, są dopiero na 8 miejscu, ale wielu Polaków jeździ tam samodzielnie z tanimi liniami np. na Sycylię, do Kalabrii, czy samochodem do Toskanii.
O ile spadła liczba rezerwacji w lutym? Na razie turyści nie panikują
Biznes turystyczny jest podatny na nieprzewidziane wydarzenia, takie jak epidemie, zamachy terrorystyczne, czy przewroty polityczne. Biura podróży wiele usług opłacają z góry, często z wielomiesięcznym wyprzedzeniem. Kontraktacja miejsc w samolotach czarterowych i miejsc w hotelach na sezon 2020 zaczyna się już we wrześniu 2019 r. Jeśli touroperator przelicytuje i zarezerwuje za dużo miejsc, będzie liczył straty. Jeśli za mało – jego biznes nie rozwinie skrzydeł.
Jak wspomnieliśmy, w polskich biurach podróży jest raczej pusto, ale to typowe obrazki dla pierwszego kwartału roku. Pytane przez nas o liczbę rezerwacji dwa z trzech największych biur podróży (Itaka i TUI) nabierają wody w usta. Nieco bardziej rozmowne jest biuro Rainbow Tours, które jest notowane na GPW – kurs akcji spadł od początku roku o 43% (wróciły do poziomu w połowy ubiegłego roku).
W rozmowie z nami Rainbow Tours tłumaczy, że reakcje klientów zależą od natężenia informacji o koronawirusie w mediach:
„Zainteresowanie zakupem wycieczek przez klientów w lutym jest o 3-5% mniejsze w porównaniu do poprzedniego roku. Jeśli chodzi o cały sezon 2020, na który rezerwacje trwają już od września ubiegłego roku, pod względem liczby i wartości sprzedanych wycieczek jesteśmy powyżej ubiegłego roku o jakieś 25-30%. Dotychczasowe reakcje klientów nie wykraczają poza wartości normalne przy zarządzaniu ofertą takiego dużego biura podróży, jak nasze”
Prezes spółki mówił w wywiadzie dla PAP, że nie można wykluczyć, iż w marcu – jeśli koronawirus ciągle będzie na czołówkach gazet – tąpnięcie w sprzedaży i rezerwacji wycieczek będzie już dwucyfrowe. Z drugiej strony, biura podróży i tak są „nad kreską” jeśli chodzi o rezerwacje na cały sezon letni 2020, bo coraz więcej wycieczek rezerwujemy w trybie „first minute”. Pytanie brzmi: jak wielu klientów zdecyduje się zapłacić całość ceny wycieczki. Na razie są to głównie zaliczki.
„Nie ma paniki. Turyści rezerwują wyjazdy na podstawie niewielkich zaliczek, mają jeszcze dużo czasu do podjęcia decyzji o ewentualnej rezygnacji”
– usłyszałem w TravelPlanet.pl, portalu, który agreguje oferty wszystkich dużych biur turystycznych. Konkurencyjny serwis Wakacje.pl mówi, że jest jeszcze za wcześnie, żeby oceniać kondycję branży. W Polsce nie badano dokładnie preferencji turystów, ale w USA – jak wynika z badań Kaiser Family Foundation – jeden na ośmiu Amerykanów zmienił swoje plany wyjazdowe w wyniku koronawirusa.
Tomasz Sokołowski, analityk giełdowy branży detalicznej, m.in. sektora turystyki w biurze maklerskim Santander, pytany przeze mnie o możliwe scenariusze mówi, że kluczowe będą najbliższe tygodnie, a na korzyść biur podróży działa to, że epidemia nie wybuchła w szczycie sezonu:
„Jest szansa, że jeśli epidemia minie w ciągu miesiąca, to rynek odbije i branża nawet nie zauważy, że w pierwszym kwartale był jakiś wirus. Ale jeśli liczba zachorowań będzie rosnąć, to mniejsze biura i takie, które źle zaplanowały kontraktacje sezonu, mogą mieć problem z utrzymaniem płynności finansowej”
Jednym słowem – trzeba się liczyć z tym, że epidemia w czarnym scenariuszu może doprowadzić do upadłości niektórych biur.
Jak się zmienią ceny? Promocje i wyprzedaże za bezcen? Na razie w tej sprawie cisza
Zegar jednak tyka i zaraz zaczniemy planować wyloty na majówkę i rozmyślać o wakacyjnym urlopie. Czy warto rezerwować wycieczkę? Czy z powodu koronawirusa ceny spadną?
Z moich rozmów z przedstawicielami branży turystycznej kreślą się dwa scenariusze. Pierwszy zakłada, że jeśli epidemia będzie na czołówkach serwisów informacyjnych jeszcze tylko przez kilka tygodni, a potem sprawa ucichnie, to zaobserwujemy zjawisko „odłożonego popytu” i liczba nowych rezerwacji skumuluje się na miesiące wakacyjne. W tej sytuacji trudno oczekiwać, że biura podróży będą obniżać ceny wycieczek. Raczej będą nabijać rentowność i nadrabiać kiepskie wyniki pierwszego i kawałka drugiego kwartału.
—————————–
POSŁUCHAJ NAJNOWSZEGO ODCINKA PODCASTU „FINANSOWE SENSACJE TYGODNIA”
—————————–
Jest też drugi scenariusz, mniej optymistyczny, w którym liczba zachorowań na koronawirusa Covid-19 ciągle rośnie. Wtedy liczba chętnych do podróży radykalnie spadnie. Wtedy biura podróży będą pod ścianą, bo ubiegły rok miały rekordowy i zapewne liczba kontraktacji na sezon 2020 też jest bardzo wysoka. Brak popytu będzie sprzyjał sprzedaży wycieczek za bezcen.
Na razie jednak wszystko zostaje po staremu i -oprócz wstrzymania wycieczek do Chin czy do północnych Włoch – biznes kręci się jak zwykle. Zmianie nie ulegają także ceny. Jak wynika ze statystyk firmy Travel Data ceny wycieczek all inclusive na sierpień na razie nie tanieją. W tygodniu zakończonym 24 lutego były średnio o 44 zł wyższe, niż przed rokiem.
Scenariusz bazowy kreślony przez TravelData zakłada, że niski popyt na wycieczki utrzyma się do majówki, a potem, o ile epidemia nie wybuchnie ze zdwojoną siłą, wszystko wróci do normy. Z tego powodu na ten moment żadne biuro podróży nie planuje specjalnych ofert z dodatkową opcją rezygnacji, wyprzedaży wycieczek czy zmian cen – biznes turystyczny będzie starał się robić dobrą minę do złej gry tak długo, jak tylko będzie można.
—————————-
Sprawdź „Okazjomat Samcikowy” – aktualizowane na bieżąco rankingi lokat, kont oszczędnościowych, a także zestawienie dostępnych dziś okazji bankowych (czyli 200 zł za konto, 300 zł za kartę…). I zacznij zarabiać:
>>> Ranking najwyżej oprocentowanych depozytów
>>> Ranking kont oszczędnościowych. Gdzie zanieść pieniądze?
>>> Przegląd aktualnych promocji w bankach. Kto zapłaci ci kilka stówek?
—————————-
Podobna jest sytuacja w polskich hotelach. Zwykle w przypadku niepokojów na świecie spadek liczby wylotów za granicę sprzyjał większemu obłożeniu hoteli w naszych górach i nad morzem. Ceny pokoi w hotelach rosną o kilka procent rocznie, znacznie szybciej, niż inflacja. Czy koronawirus wywoła podobny efekt? Trudno powiedzieć. Na razie hotele dostają po kieszeni z powodu odwoływania różnych wydarzeń, koncertów i konferencji, ale nieoficjalnie polscy hotelarze mówią, że liczba rezerwacji pokoi przez turystów jest wyższa, niż przed rokiem. A koronawirus w Polsce na razie się nie rozpowszechnił, więc nie ma powodu, by obniżać ceny.
Czytaj tutaj: Pięć giełdowych branż, które najbardziej cierpią z powodu koronawirusa
Rezerwujesz wycieczkę? Możesz nie dostać zwrotu
Czy jeśli kupię wycieczkę np. na Sycylię, z terminem wylotu w lipcu, a na wyspie pojawią się przypadki wirusa, to czy będę mógł bezkosztowo zrezygnować? Nie wiadomo. Teoretycznie obowiązująca od trzech lat ustawa mówi, że: klient w przypadku wystąpienia nieuniknionych i nadzwyczajnych okoliczności w miejscu docelowym lub jego najbliższym sąsiedztwie, które mają znaczący wpływ na realizację imprezy, może odstąpić od umowy bez ponoszenia dodatkowych kosztów.
To zdanie można różnie interpretować. Czy jeśli ognisko wirusa jest na północy Włoch, to Sardynia jest bezpieczna? Przecież wirus może się tam pojawić w każdej chwili. Niektórzy turyści powołują się przy rezygnacjach na ostrzeżenia polskiego Ministerstwa Spraw Zagranicznych. Ale ostrzeżenie to tylko dobra rada, nie twarda wytyczna.
Jeśli ostrzeżenie MSZ dotyczy tylko jednego regionu jakiejś wyspy lub regionu, to biura podróży mogą różnie reagować na roszczenia klientów dotyczące najbliższych okolic tego regionu. Wydaje się, że jeśli sytuacja z koronawirusem się szybko nie wyjaśni, to będziemy na dużą skalę testować art. 47 ustawy turystycznej w praktyce. Na razie biura podróży – już dostajemy od Was takie informacje – stosują raczej wykładnię zawężającą niż rozszerzającą. Zapewne wiele spraw skończy się w sądzie.
Warto pamiętać, że również hotele nie mają obowiązku oddawać pieniędzy, nawet jeśli działają na terenie „zawirusowanym”. Dlatego w tym sezonie, wybierając się gdzieś samodzielnie na Wielkanoc, Majówkę, czy wakacje letnie – wyjątkowo warto zainwestować w opcję elastycznej rezerwacji. Na czym ona polega – pisał niedawno na „Subiektywnie o finansach” Maciek Bednarek.
Podobnie jest z ochroną ubezpieczeniową – polisy typu „ubezpieczenie od kosztów rezygnacji z podrózy” działają tylko w razie zaistnienia opisanych w OWU okoliczności, które dają zielone światło do wypłaty pieniędzy. Epidemia, ani rozruchy społeczne, terroryzm nie są w większości tego typu polis podstawą do zwrotu pieniędzy. Zanim „zainwestujecie” w tego typu ubezpieczenie, dokładnie przeczytajcie, czy obejmuje epidemie (oraz jak są one zdefiniowane) – to w tym roku może być najbardziej przydatna opcja w przypadku korzystania z takiej polisy.
Oczywiście, zawsze można rezygnować z wycieczki na zasadach ogólnych. Im dłużej do wyjazdu, tym większy procentowo zwrot kosztów dostaniemy. Szczegóły w artykule, w którym przeanalizowaliśmy warunki uczestnictwa w imprezach turystycznych.
źródło zdjęcia: PixaBay