W ciągu najbliższej dekady polskie wydatki na obronność sięgną prawie 2 bilionów złotych – wynika z obliczeń bankowców i firm doradczych. Jak sfinansujemy tak wielkie projekty zbrojeniowe, jeżeli jednocześnie trzeba będzie transformować energetykę i finansować wielkie inwestycje infrastrukturalne? Wzrośnie konkurencja o nasze oszczędności? Czy pomogą sfinansować sektor zbrojeniowy i… z tego powodu banki znowu powalczą o nasze oszczędności?
- Ważny dylemat: która waluta będzie w przyszłości odpowiednikiem złota w świecie tradycyjnych pieniędzy, skoro nie „zielony”? Szukamy! [POWERED BY WALUTOMAT]
- Jak ubezpieczyć przedszkolaka i ucznia? Jak sprawdzić, czy oferowana w szkole polisa sprosta coraz bardziej złożonej rzeczywistości? [POWERED BY PZU]
- Jak przygotować swój biznes na burzliwy czas? Oto lista największych wyzwań. Jak nimi zarządzać jeśli prowadzisz małą lub średnią firmę? [POWERED BY E-FAKTOR]
Podobno najlepiej zarabia się na wojnie. Trudno się z tym nie zgodzić, widząc liczby. W tym roku cały świat wyda na zbrojenia ponad 2 bln dolarów. Taka kwota zainwestowana np. w ochronę zdrowia, infrastrukturę czy transformację energetyczną mogłaby zauważalnie poprawić jakość życia. Ale nie poprawi, bo bezpieczeństwo okazało się ważniejsze. I trudno się dziwić, widząc jak wojna „puka” do granic Unii Europejskiej.
Ile wpływów z podatków pójdzie na zbrojenia?
W 2014 r. NATO ustaliło minimalny próg wydatków na obronność na poziomie 2% PKB. Wówczas świat wydawał się w miarę bezpieczny i zaledwie trzy kraje spełniały ten limit: Stany Zjednoczone, Grecja oraz Wielka Brytania. Ale świat się zmienia. Ameryka nie chce już dawać parasola obronnego Europie, a Rosja poszła na wojnę z Ukrainą. W kwietniu opublikowano najnowszy raport roczny NATO, z którego wynika, iż w 2024 r. już 22 kraje przekroczyły próg 2% PKB rocznych wydatków na obronność. Polska jest liderem tego zestawienia.

Pod koniec czerwca odbył się szczyt NATO w Hadze, na którym kraje członkowskie zgodziły się przeznaczać aż 5% PKB na zbrojenia (tutaj więcej pisał o tym Jakub Samcik). Wyłamała się tylko Hiszpania, która już teraz wydatkuje na obronność najmniej w całym pakcie. 5% PKB rocznie to ogromne pieniądze, chociaż pojawiły się pewne bezpieczniki. 3,5% PKB ma być przeznaczane stricte na cele wojskowe. Natomiast 1,5% PKB pójdzie na cele okołowojskowe (a więc np. na rozwój infrastruktury krytycznej).
Unia Europejska też będzie się (w końcu?) zbroić. W maju Rada Unii Europejskiej przyjęła rozporządzenie (nr 2025/1106 – link) „ustanawiające Instrument na rzecz Zwiększenia Bezpieczeństwa Europy (SAFE) poprzez Wzmocnienie Europejskiego Przemysłu Obronnego”. W efekcie państwa członkowskie (łącznie) będą mogły zyskać nawet 150 mld euro pożyczek na dostosowanie przemysłu obronnego do zmian strukturalnych.
Polskie wydatki na obronność przez wiele lat oscylowały nieznacznie poniżej 2% PKB (dane z raportu „Inwestycje obronne Polski. Poszukiwanie efektywności osiągania celów w dobie zbrojeń” przygotowanego przez Deloitte – link tutaj dla chętnych). Najniższy poziom (1,5% PKB) osiągnęły w 2008 r., a potem zaczęły stopniowo rosnąć.

Wszystko zmieniło się po rosyjskiej agresji na Ukrainę. Od 2014 r. (zajęcie Krymu) polskie wydatki na obronność osiągnęły poziom 2%, a od 2022 r. (pełnoskalowa inwazja Rosji) wystrzeliły i przekroczyły poziom 4%. Szacuje się, że w 2024 r. wydaliśmy na obronność 135 mld zł (około 4% PKB), a w 2025 r. wydatki wyniosą jakieś 187 mld zł (około 4,7% PKB). To dziś jedna z największych pozycji w budżecie państwa. Dla porównania: wydatki na ochronę zdrowia wynoszą mniej więcej 200 mld zł rocznie, a na wszystkie transfery socjalne (od 800+ poprzez „babciowe” aż po 13. i 14. emeryturę) to mniej więcej 150 mld zł.
Wydatki na obronność w latach 2025–2035 mają wynieść w sumie 1,9 bln zł, czyli prawie 2,5 razy więcej niż w dekadzie 2014–2024. To oznacza, że musimy się przyzwyczaić do tego, że obrona narodowa będzie pochłaniała blisko 200 mld zł rocznie. Dziś to równowartość prawie co trzeciej złotówki pozyskiwanej z podatków, aczkolwiek zadania obronne są finansowane głównie z emisji obligacji (czyli z długu).
Wydatki na obronność: skąd wziąć 2 biliony?
Skąd wziąć takie pieniądze? Wszystkie roczne wydatki polskiego państwa to nieco ponad 900 mld zł rocznie, a z podatków zbieramy 650-750 mld zł rocznie. To ważne liczby, bo najważniejszym źródłem finansowania obronności jest oczywiście budżet państwa. Wydatki na obronność finansuje też Fundusz Wsparcia Sił Zbrojnych, który został utworzony w 2022 r. m.in. w celu znaczącego zwiększenia nakładów na modernizację sił zbrojnych.
Polska może być też beneficjentem funduszy europejskich, które finansują wydatki na obronność w całej Unii Europejskiej m.in. możemy otrzymać część z planowanych przez Komisję Europejską 150 mld euro tanich pożyczek). Ważnym źródłem może być również współpraca sektora prywatnego z sektorem publicznym (czyli współfinansowanie niektórych inwestycji prywatnymi pieniędzmi). W końcu w wielu krajach to właśnie sektor prywatny produkuje sprzęt wojskowy.
Przez wiele lat banki w Polsce (a w zasadzie w całej Europie) raczej unikały finansowania sektora zbrojeniowego. Czasy były względnie spokojne, więc banki nie chciały być kojarzone z produkcją broni. Każde zaangażowanie się w ten sektor mogło pogarszać wizerunek branży bankowej. Europejskie banki trzymały się też kryteriów ESG (Environmental, Social, Governance – ochrona środowiska, odpowiedzialność społeczna, ład korporacyjny), którymi oceniały wpływ przedsiębiorstw na otoczenie. A branża zbrojeniowa była oceniana jako „brudna branża”.
Czasy się zmieniły. Polska jest już krajem przyfrontowym, więc przebudowano również podejście banków do finansowania wydatków na obronność. Skoro w ciągu najbliższych 10 lat Polska ma przeznaczyć niemal 2 bln zł na obronność, to zrozumiałe jest, że wzrośnie rola sektora bankowego. A co z ESG? Mówi się, że bezpieczeństwo zmieści się w części odpowiedzialność społeczna lub nawet o dodaniu kolejne literki „S” (security – bezpieczeństwo).
Jak banki mogą wspierać sektor zbrojeniowy? Najważniejsze wydają się kredyty (inwestycyjne i obrotowe) przeznaczone m.in. na finansowanie produkcji. To jednak nie koniec możliwości. Banki mogą także emitować obligacje czy udzielać gwarancji oraz poręczeń. Banki mają więc możliwości, aby wspierać polski przemysł zbrojeniowy. Teraz mają też chęci. Ważne może być także świeże spojrzenie bankowców na innowacyjne projekty, które mogłyby nie przebić się przez urzędnicze „sito”.
———————————
DLA „SUBIEKTYWNIE O FINANSACH”: Beata Frankiewicz-Boniecka, Dyrektor Departamentu Klientów Strategicznych w Banku Pekao S.A.
„Bank Pekao S.A. oferuje szeroki wachlarz produktów finansowych, w tym kredyty inwestycyjne, kredyty obrotowe, leasing, faktoring oraz gwarancje bankowe. Nasze produkty są dostosowane do specyficznych potrzeb firm z branży zbrojeniowej, aby wspierać ich rozwój i innowacyjność. Udzielamy również niezbędnego wsparcia naszym klientom przy realizacji projektów prowadzonych przez Europejską Agencję Obrony.
Bank Pekao S.A. też ma specjalne programy kredytowe dla startupów, z którego także mogą korzystać podmioty z szeroko rozumianego sektora obronnego. Oferujemy preferencyjne warunki finansowania, wsparcie doradcze oraz dostęp do sieci inwestorów i partnerów biznesowych. Naszym celem jest wspieranie młodych, innowacyjnych firm w ich rozwoju i komercjalizacji nowych technologii.
Bank Pekao S.A. współpracuje z polską branżą zbrojeniową w zakresie finansowania projektów rozwojowych, modernizacji infrastruktury oraz wdrażania innowacyjnych technologii. Jesteśmy również silnym partnerem biznesowym dla podmiotów zajmujących się produkcją broni i amunicji. Naszym celem jest nieustanne wspieranie firm z sektora obronnego w realizacji ich strategicznych celów oraz zwiększanie ich konkurencyjności na rynku międzynarodowym”
———————————
Wydatki na obronność: banki chcą, ale potrzebują planu
Obecnie banki w Polsce są nadpłynne. Popyt na kredyt jest stosunkowo mały, a klienci chętnie przynoszą do banków swoje oszczędności. Ponadto często przechowują je na nieoprocentowanych kontach osobistych, co dla banków oznacza niemal darmowy pieniądz. Banki często nie mają co zrobić z nadmiarem środków i po prostu lokują je w rządowych obligacjach. Problematyczny jest też tzw. podatek bankowy, którego konstrukcja (jest nałożony na aktywa, a nie na dochody) nie motywuje do finansowania wielkich inwestycji.
Skoro w niedalekiej przyszłości będą potrzebne środki na wielkie inwestycje: zbrojeniowe (wspomniane 5% PKB wydatków na obronność), infrastrukturalne (np. Centralny Port Komunikacyjny) czy energetyczne (np. budowa elektrowni atomowej), to część z nich sfinansują zapewne banki. Ich obecna nadpłynność może nie wystarczyć. Związek Banków Polskich przeprowadził ankietę wśród instytucji finansowych, które wyraziły chęć finansowania obronności Polski. Odpowiedzi udzieliło 15 banków. Co się okazało?
64% ankietowanych banków zadeklarowało, że już teraz finansują wydatki na obronność. Spośród tej grupy 78% deklaruje finansowanie produkcji uzbrojenia, 67% finansowanie handlu i usług w sektorze obronnym, a 67% finansowanie przedsiębiorstw dualnych w sektorze obronnym.
Wyzwaniem jest to, że finansowanie sektora obronnego wiąże się z całkiem innym profilem ryzyka niż np. finansowanie kredytów hipotecznych. Przedstawiciele banków podkreślają, że największe ryzyka, z którymi wiążą się projekty zbrojeniowe, to ryzyko kredytowe (78% respondentów ocenia je jako wysokie, co zapewne wynika z faktu, że przedmiotem inwestycji nie są „aktywa pracujące”, np. maszyny, tylko np. czołgi lub transportery), a na drugim miejscu jest ryzyko płynności (71% bankowców obawia się, że finansowanie wojska wpłynie negatywnie na ich płynność finansową), a także prawne i reputacyjne (też 71% zgłoszeń).
Sektor obronny to trudny rynek do finansowania przez banki. Są to wieloletnie, złożone (często mające klauzulę tajności) projekty, które na długi czas mogą ograniczyć płynność finansową banku, angażując potężny kapitał. Ponadto w przypadku finansowania tego sektora gospodarki występuje wysoka zależność od budżetu państwa – firmy mają często jednego kluczowego odbiorcę (państwo). Realizacja projektów wykraczających poza horyzont jednej kadencji wymaga porozumienia ponad podziałami politycznymi.
Do tego dochodzi kapitałochłonność. Mówimy o ogromnych kwotach. Banki nie mogą mieć nadmiernego udziału w portfelu kredytowym jednego klienta lub nawet jednego sektora gospodarki. Dlatego wydatki na obronność finansowane przez banki mogą wymagać budowania konsorcjów bankowych oraz dodatkowych gwarancji państwowych zmniejszających ryzyko umieszczania w bankowych bilansach projektów z tej branży.
Bankowcy podkreślają, że duże wyzwanie stanowi złożoność tych projektów (czyli stopień skomplikowania), wysokie koszty (to są przeważnie kredyty należące do największych, jakie bank może wziąć na siebie) oraz długi okres zwrotu z inwestycji (kapitał jest angażowany na długo). Największe polskie banki deklarują, że współpracują z instytucjami międzynarodowymi, aby zapewnić dodatkowe źródła finansowania w ramach budowania transgranicznych konsorcjów.
Czytaj więcej o tym: Skąd wziąć pieniądze na inwestycje w obronność i energetykę? Polskie inwestycje obronne częściowo sfinansuje unijny bank. Jak to działa?
Z moich rozmów z bankowcami wynika, że polskie banki są chętne, aby wesprzeć finansowanie sektora zbrojeniowego w Polsce. Wydaje się jednak, że najważniejsze może okazać się wypracowanie przez polityków stabilnej, wieloletniej strategii, która pozwoli bankowcom poczuć się bezpieczniej. Wówczas instytucje finansowe będą mogły zaangażować się w nasze bezpieczeństwo.
Zobacz też o tym jak się zarabia na wojnie:
Czy banki mogą potrzebować więcej naszych pieniędzy?
Nie wiemy, jaką część sięgających 2 bln zł wydatków na obronność będą chciały i będą mogły sfinansować banki. Ale im większa to będzie część, tym większa jest szansa, że będą też bardziej niż do tej pory potrzebowały naszych pieniędzy. Bo do kredytów potrzebny jest kapitał. A ten bierze się z zysków, które są tym wyższe, im większa jest skala działalności banków (czyli portfele kredytowe i depozytowe).
Kapitał własny banków wynosi dziś 260 mld zł (15 lat temu wynosił 150 mld zł), zaś portfele kredytowe banków – 1,2 biliona zł. Banki mają więc 22% kapitału własnego w odniesieniu do bieżącej skali kredytowania gospodarki. Przy wzroście kredytowania do 1,7 biliona zł i tych samych kapitałach własnych „pęknie” bufor 15%. Przy poziomie 2,1 biliona „pęknie” bufor kapitałowy na poziomie 12%. A więc banki mają jeszcze co najmniej 500 mld zł „zdolności kredytowej”.
Niby dużo, ale sama transformacja energetyczna będzie kosztowała więcej. Przebudowa sieci energetycznych 200 mld zł, rozbudowa mocy OZE pewnie drugie tyle, budowa dwóch elektrowni atomowych jakieś 300-400 mld zł. Mamy więc dodatkowy bilion złotych inwestycji, które trzeba będzie sfinansować. A gdzie drogi, koleje, megalotnisko? Reformy potrzebuje ochrona zdrowia i szkolnictwo. I do tego dochodzi 2 bln zł na zbrojenia.
Niewykluczone, że stoimy przed największym boomem kredytowym w nowożytnej historii Polski. Energetyka, zbrojenia (albo – patrząc z drugiej strony – bezpieczeństwo), infrastruktura – to najważniejsze zadania. Będą kosztowały 3-4 biliony złotych w ciągu najbliższych 15-20 lat. To drugie tyle, ile dziś warta jest cała Polska (w sensie: wartość produkowanych w Polsce dóbr i usług w skali roku). I dwa razy tyle, ile dziś wart jest dług Polski.
Te proporcje pokazują, że trudno będzie „zmontować” potrzebny kapitał. Trzeba będzie zmobilizować oszczędności Polaków (ok, 1,5 bln zł), wykorzystać do maksimum „zdolność kredytową” banków (a więc ich kapitał), zapewne jeszcze trochę się zadłużyć emitując obligacje (a jednocześnie przyspieszyć wzrost gospodarki, by to zadłużenie nie było większe w proporcji do PKB Polski), czerpać z funduszy udostępnianych przez Unię Europejską oraz budować mechanizmy zachęcające wykorzystanie pieniędzy firm prywatnych do inwestowania m.in. w sektor zbrojeniowy.
Wszystko to wskazuje na jedną rzecz: nasze oszczędności będą coraz bardziej potrzebne – bankom, państwu, prywatnym firmom (które też będą chciały ich użyć jako kapitału do finansowania inwestycji). A więc konkurencja o te pieniądze w perspektywie najbliższych kilku lat powinna wzrosnąć.
Więcej o tym, jak budować konkurencyjność Polski i jej bezpieczeństwo – czytaj w publikacjach Banku Pekao, Partnera Strategicznego multiblogu „Subiektywnie o Finansach”.
Przeczytaj też to: Uporządkowanie zadłużenia to pierwszy krok do życia bez kredytów. W jakich sytuacjach jeden kredyt może być lepszy niż kilka, a w jakich niekoniecznie?
Przeczytaj koniecznie też to: Jak płacić za zakupy w zagranicznych sklepach internetowych? Jak na tym nie popłynąć? Pięć zasad płacenia za granicą!
Historia karty kredytowej w pigułce: Karta kredytowa ma już w Polsce 30 lat. Jak rozsądnie z niej korzystać? Historia tego środka płatności pokazuje, że… zasady wcale się nie zmieniły
Mała firma i duże ryzyko kursowe. Jak żyć? Jak małe i średnie firmy mogą ograniczyć ryzyko kursowe? Polecamy zestaw narzędzi, które pozwalają zapewnić stabilną rentowność biznesu
Przeczytaj też o banku, który być może po raz pierwszy pokonał Revoluta na wakacjach:
Zobacz też rozmowę „Subiektywnie o Finansach” z jednym z najbardziej szanowanych polskich ekonomistów bankowych o przyszłości polskiej gospodarki i jej perspektywach na najbliższe lata (a także o nadchodzącym boomie inwestycyjnym, którego nie warto przegapić):
Zobacz też zapis webinaru z ekspertem Banku Pekao S.A. o tym jak inwestować pieniądze w erze deglobalizacji i rozpoczynającej się rywalizacji mocarstw. Gdzie pieniądze będą w najbliższym czasie najbezpieczniejsze, a gdzie warto je położyć, żeby uzyskać szansę na wyższy zysk (choć kosztem większej wahliwości i ryzyka)? Zapraszam do obejrzenia, mnóstwo wiedzy:
——————-
Niniejszy artykuł jest częścią akcji edukacyjnej, którą „Subiektywnie o Finansach” prowadzi
wspólnie z Bankiem Pekao S.A.
Zdjęcie główne: Polska Grupa Zbrojeniowa/Canva