Rent Me to nowa propozycja firm Media Markt i BNP Paribas. Od teraz osoby, które nie chcą decydować się na jednorazowy wydatek, mogą po prostu wynająć urządzenie mobilne. Czy to rozsądna propozycja, czy raczej próba nabicia nas w dodatkowe koszty? Jak działa najem np. telefonu? Na co trzeba uważać?
- Wymarzony moment, żeby inwestować w fundusze obligacji? Podcast z Pawłem Mizerskim [POWERED BY UNIQA TFI]
- Nowe funkcje terminali płatniczych. Jak biometria zmieni świat naszych zakupów? [POWERED BY FISERV]
- BaseModel.ai od BNP Paribas: najbardziej zaawansowana odsłona sztucznej inteligencji we współczesnej bankowości!? [POWERED BY BNP PARIBAS]
Usługa Rent Me jest komunikowana jako „wynajmowanie” sprzętu elektronicznego. Takie też skojarzenie rodzi nazwa usługi. Ale należy się Wam małe sprostowanie: Rent Me to tak naprawdę zaciągnięcie kredytu w banku BNP Paribas i spłacanie go w ratach. Czyli to bank (a w zasadzie jego odnoga: BNP Paribas GSC) kupuje wybrane przez nas urządzenie w sklepie (w ofercie są wybrane telefony, tablety i zegarki), a nam świadczy usługę najmu.
To usługa, którą wkrótce zobaczycie w wielu miejscach. Na tej samej zasadzie (oprócz Media Marktu) z BNP Paribas współpracują też sklepy Max Elektro oraz iSpot. Czy to się może opłacać?
Próbuję „wynająć” telefon w usłudze Rent Me
Postanowiłem przetestować usługę Rent Me. Niestety na stronie internetowej tej akcji nie znalazłem żadnych danych. Nie ma tam ani cen, ani regulaminu, ani nawet OWU (urządzenia są obowiązkowo ubezpieczane). Trochę więcej informacji udało mi się znaleźć na stronie banku, który pośredniczy w tej transakcji (BNP Paribas), ale i tak nie obyło się bez wizyty w sklepie stacjonarnym Media Markt.
Choć i tam trudno mi było się czegoś dowiedzieć. Wzoru umowy nie otrzymałem ani w sklepie Media Markt, ani w BNP Paribas (pomimo wyraźnej prośby), a informacje od konsultantów nie zawsze były zbieżne (np. pan w Media Markt powiedział mi, że urządzenie muszę wykupić po zakończeniu umowy, a pani w BNP Paribas, że nie muszę). Udałem się do sklepu i sam przejrzałem formularz informacyjny usługi.
Zdecydowałem się na model Samsung Galaxy S22 o pojemności dysku 122 GB i dwuletni najem. Gdybym chciał po prostu kupić ten telefon, to musiałbym zapłacić 3649 zł (akurat w sklepie trwała jakaś promocja i – to duży plus – łączyła się ona z Rent Me).
A wynajem? Przez 24 miesiące musiałbym płacić czynsz w wysokości 173,15 zł, co daje łączną kwotę 4155,66 zł. Następnie mogę zdecydować się na wykupienie urządzenia za 1113,58 zł lub zakończyć najem bez dodatkowych opłat. Dwuletnie ubezpieczenie sprzętu (od przypadkowego uszkodzenia, awarii po okresie gwarancji, kradzieży z włamaniem lub rabunku) kosztuje 506,66 zł. Sam kredyt jest nieoprocentowany.
Nurtuje mnie zapis w formularzu informacyjnym, że nie ma obowiązku zawarcia umowy dodatkowej, w szczególności ubezpieczenia. W praktyce nie możemy wynająć telefonu bez ubezpieczenia. Czyli chyba jest jednak obowiązkowe.
Wynajem w nieskończoność
Plusem oferty Rent Me jest możliwość ciągłości najmu i zamiany telefonu na nowy w pewnym okienku czasowym. Konkretnie między 18. a 20. miesiącem najmu możemy wymienić telefon na nowy. Oczywiście wiąże się to z podpisaniem nowej umowy najmu (a więc jest obowiązek opłacania czynszu przez kolejne 24 lub 30 miesięcy).
To może być ciekawe rozwiązanie dla ludzi, którzy lubią mieć nowy sprzęt (maksymalnie półtoraroczny) i nie chcą wydawać dużej sumy, a wolą płacić regularny czynsz. Telefony najczęściej i tak zmieniamy co kilka lat, a więc stała opłata w okolicach 180 zł miesięcznie nie wydaje się wygórowana.
To będzie też ułatwienie dla osób, które często zmieniają telefony, a później mają kłopot z używanymi modelami, które szybko tracą na wartości. Można je oczywiście próbować sprzedać lub sprezentować komuś w rodzinie, ale to czasochłonne i nierzadko kosztowne.
Niestety nie mamy żadnej gwarancji, że taka usługa będzie dostępna przez dłuższy czas. Oczywiście Media Markt i BNP Paribas podają, że nie mam się czym martwić, ale nikt im nie zabroni zrezygnować z oferowania najmu w przyszłości (np. jak będzie mało chętnych), a wtedy zostaniemy na lodzie.
Poza tym będziemy musieli podpisać nową umowę, a więc ponownie zostanie zbadana nasza zdolność kredytowa. To stosunkowo niskie kwoty do badania zdolności kredytowej, ale warto to mieć na uwadze. No i najważniejsze – w ciągu trzech dni musimy oddać poprzedni telefon. I tu zaczynają się schody.
Haczyki? Oddaj w stanie idealnym albo dopłać
A jednym z groźniejszych „haczyków” w tej ofercie jest właśnie stan zwracanego telefonu. Jeżeli nie zdecydujemy się go wykupić po okresie najmu lub jeżeli zdecydujemy się wymienić telefon na nowy po 18 miesiącach, to dotychczasowe urządzenie musimy zwrócić w stanie dobrym.
Problem w tym, że telefony komórkowe są przedmiotami codziennego użytku. Osobiście mam dwuletni smartfon i – pomimo używania pokrowca – ma widoczne ślady użytkowania (porysowania, uszkodzone rogi itp.). To normalnie – rzadko czyj dwuletni telefon znajduje się w idealnym stanie. Tak też można zrozumieć z odpowiedzi na stronie Media Markt (sekcja „najczęściej zadawane pytania”):
Problem w tym, że to nie do końca prawda. Zgodnie z umową najmu, oddawane urządzenie będzie poddane sprawdzeniu, a za… ponadnormatywne zużycie będzie pobrana opłata (w zależności od modelu urządzenia i jego stanu). Poniżej tabela opisująca potencjalne szkody.
W przypadku modelu Samsung Galaxy S22, o który pytałem, takie kary wyniosłyby odpowiednio 0 zł (za stan B, czyli dobry), 220,97 zł (za stan C – zadawalający), 393,23 zł (za stan D – dopuszczalny) oraz 1040,60 zł (za stan E – niezgodny). Czyli jeżeli zepsujemy telefon, a ubezpieczenie tego nie obejmie, to będziemy musieli ponieść cały koszt sami! Warto to wziąć pod uwagę, decydując się na taką ofertę.
Oczywiście w Media Markt dowiedziałem się, że nie mam się czym martwić i – jeżeli telefon będzie działał – to nikt nie będzie zwracał uwagi na jakieś tam zarysowania. Nie do końca chce mi się w to jednak wierzyć, bo stan urządzenia będzie badany przez zewnętrzną firmę w tym wyspecjalizowaną. Mogę się mylić, ale moim zdaniem podejdą do tego bardzo formalnie.
Jak zawsze w tego typu sytuacjach musimy też uważać na innego rodzaju kary. Za opóźnienie w zapłacie czynszu zostaniemy obciążeni odsetkami za opóźnienie, a za opóźnienie w zwrocie sprzętu karą za brak zwrotu sprzętu.
Warto też zwrócić uwagę na zakres ubezpieczenia, bo w przypadku utraty lub całkowitego zniszczenia sprzętu w wyniku zdarzenia, które nie jest objęte ubezpieczeniem, będziemy zobowiązani do uiszczenia odpowiedniej opłaty. A ubezpieczeniem nie są objęte m.in. szkody…
„…stanowiące powierzchowne uszkodzenia o charakterze estetycznym: porysowania, zarysowania, wgniecenia, zadrapania, odbarwienia, wytarcie lakieru i inne uszkodzenia, które nie mają wpływu na prawidłowe funkcjonowanie urządzenia”.
Trzecią niedogodnością, którą zauważyłem, jest brak możliwości wyplątania się z najmu przed datą końca umowy. Jeżeli nasza sytuacja finansowa się pogorszy, to naturalnym wydaje się oddanie telefonu, rezygnacja z czynszu i zapewnienie sobie tańszego modelu. Rent Me nie umożliwia takiej opcji. Musimy czekać do końca umowy i wykupić (lub nie) urządzenie.
Rent Me kontra „samodzielny” kredyt – liczę
Postanowiłem sprawdzić, czy gdybym samodzielnie zaciągnął kredyt w banku, to nie wyszedłbym na tym lepiej. W końcu oferta Media Markt i BNP Paribas to tak naprawdę jest właśnie kredyt. Zawnioskowałem w tym samym banku o kwotę 4648 zł (koszt telefonu + podobnego ubezpieczenia w Media Markt) i rozłożenie jej na 24 miesięczne raty. W tym wariancie spłacałbym telefon przez taki sam okres, ale na koniec byłby on moją własnością.
BNP Paribas zaproponował mi oprocentowanie w wysokości 10,99%. Rata miesięczna wyniosłaby 217,27 zł, a łącznie przez 2 lata musiałbym zapłacić 5214,36 zł. Przypomnę – na koniec telefon zostałby moją własnością i mógłbym go dalej używać lub sprzedać (dwuletni flagowiec, w zależności od stanu technicznego, powinien być wart kilkaset złotych).
Jak widzicie samodzielne zaciągnięcie kredytu i kupno telefonu jest bardziej opłacalne. Pojawi się oczywiście bariera psychologiczna (jak to tak kupować telefon na kredyt) i to bardzo słuszna obawa, ale musimy pamiętać, że w programie Rent Me też kupujemy telefon na kredyt. Z tą różnicą, że przy samodzielnym kredycie nie jesteśmy uwiązani umową i sami możemy zdecydować np. o zakupie ubezpieczenia (tutaj je recenzowałem) lub o wcześniejszej sprzedaży urządzenia.
W przypadku samodzielnego zakupu urządzenia na kredyt warto zwrócić uwagę na jeszcze dwie sprawy. Po pierwsze możemy kupić telefon taniej. Jeżeli skorzystamy z programu lojalnościowego (np. ZEN), to zaoszczędzimy dodatkowe 73 zł. Po drugie nic nie stoi na przeszkodzie, aby poszukać lepszej oferty w innym sklepie. Ja na szybko znalazłem go na Allegro za 3497 zł (i też możemy skorzystać np. z ZEN i zapłacić jeszcze o 35 zł mniej).
Sytuacja wielu ludzi w Polsce jest trudna (wysoka inflacja, rosnące stopy procentowe, drogie waluty), a więc decyzja o wynajęciu jakiegoś sprzętu zamiast nabycia go na stałe może wydawać się rozsądna. Niski czynsz mniej obciąży domowy budżet niż większy jednorazowy wydatek, a możliwość rezygnacji z najmu w trudnej chwili może zapewnić nam spokój finansowy.
Niestety w usłudze Rent Me nie otrzymujemy takiego spokoju, bo to tak naprawdę inaczej nazwany kredyt gotówkowy na urządzenie mobilne, które musimy ubezpieczyć. Mocne słowa o ochronie środowiska na stronach internetowych Media Markt i BNP Paribas wyglądają mi po prostu na zachętę do konsumpcji.
W takiej usłudze powinniśmy mieć możliwość rezygnacji z najmu w dowolnym momencie (bez dodatkowych kosztów, po prostu oddając telefon). Przydatna byłaby też opcja wynajmu używanych modeli (właśnie tych, które ktoś przedwcześnie oddał, ale i takich po pełnej umowie najmu). To byłoby dużo bardziej ekologiczne i uczciwe.
Zdjęcie główne: strona internetowa Media Markt oraz mohamed Hassan/Pixabay