Pytacie mnie niemal codziennie o to, jak zmontować sobie plan systematycznego oszczędzania i mieć szansę na większy dochód, niż 0,001% w banku, nie ponosząc przy tym niepotrzebnego ryzyka. Oto trzy pomysły dla początkujących
Taki „plan na oszczędności” oczywiście można i trzeba mieć, ale bolesna prawda jest taka, że całkiem bez ryzyka zmontować się go nie da. Są tylko dwa miejsca, które gwarantują kapitał (czyli nie można stracić tam pieniędzy): depozyt bankowy oraz obligacje skarbowe (oba są „bez ryzyka” tylko do czasu, gdy państwo nie zbankrutuje, a to się w historii zdarzało). O depozytach nie ma co pisać, bo jaki jest koń, każdy widzi. O tym, ile można wycisnąć z obligacji skarbowych, pisałem z kolei w tym tekście i do niego Was odsyłam.
- Wymarzony moment, żeby inwestować w fundusze obligacji? Podcast z Pawłem Mizerskim [POWERED BY UNIQA TFI]
- Nowe funkcje terminali płatniczych. Jak biometria zmieni świat naszych zakupów? [POWERED BY FISERV]
- BaseModel.ai od BNP Paribas: najbardziej zaawansowana odsłona sztucznej inteligencji we współczesnej bankowości!? [POWERED BY BNP PARIBAS]
Najprostsza strategia oszczędzania bez ryzyka to po prostu wpłacanie kilku stówek miesięcznie na konto oszczędnościowe, a jak uzbiera się większa sumka, to założenie bankowego depozytu oraz zakup obligacji (w proporcji pół na pół, albo innej, dowolnie wybranej). W ten sposób otrzymujemy trzyskładnikowy portfel o przyzwoitej płynności złożony z pieniędzy na koncie a vista, depozytu terminowego (z dostępem do pieniędzy za kilka, kilkanaście miesięcy) oraz z obligacji z dostępem za kilka lat.
Do tej, bardzo prostej strategii są tylko dwie uwagi. Po pierwsze: kapitał jest gwarantowany, ale „tylko” autorytetem polskiego państwa. Nie ma powodu, by nie wierzyć w jego „wypłacalność” w krótkim terminie, ale budując oszczędności w perspektywie 20-30 lat nie opierałbym się wyłącznie na tym jednym „gwarancie”. Podobnie, jak w wielu innych dziedzinach życia – ryzyko warto rozłożyć.
Druga uwaga jest taka, że gwarancja nominalnej wartości kapitału nic nie znaczy w sytuacji, gdy nie wiadomo, jaka będzie realna wartość tego kapitału. 5% rocznego zysku przy inflacji wynoszącej 10% nie oznacza, że stajemy się realnie zamożniejsi.
To nie są czasy, w których pieniądze trzyma się tylko w banku
Dlatego właśnie rozsądni ludzie nie trzymają pieniędzy wyłącznie tam, gdzie kapitał jest gwarantowany, lecz częściowo także tam, gdzie gwarancji nie ma, ale jest szansa na nieco większy dochód. O tym, dlaczego podjęcie ryzyka wahliwości może mieć sens, pisałem w tym felietonie z cyklu „Wyciskanie emerytury”.
Jeśli ktoś jest już mentalnie gotowy, by nie trzymać pieniędzy wyłącznie w banku lub w obligacjach skarbowych, to zaczyna szukać odpowiedzi na pytanie: gdzie w takim razie włożyć część oszczędności, żeby nie strzelić sobie gola samobójczego?
Wśród najbardziej popularnych instrumentów finansowych są fundusze inwestycyjne (zarządzane przez zespoły doradców inwestycyjnych i analityków) oraz ich „automatyczne” odpowiedniki ETF-y (zarządzane przez komputery).
Oba instrumenty mają swoje zalety i wady – możecie o nich przeczytać na „Subiektywnie o finansach” (zapraszam do skorzystania z wyszukiwarki na stronie głównej). I w oparciu o oba można sobie zbudować sensowny plan systematycznego oszczędzania. Można je też ze sobą mieszać (ja tak robię, żeby rozkładać ryzyko).
Dziś przedstawię kilka strategii opartych na funduszach inwestycyjnych, ale oczywiście bardzo podobne można sobie zbudować na ETF-ach.
Jeśli chodzi o fundusze, to już trzeci rok zwracam Waszą uwagę na jedne z najtańszych na polskim rynku – a przy tym solidnie zarządzane – fundusze AXA TFI. Przystępując w tym towarzystwie funduszy do programu „Tanie oszczędzanie” gwarantujecie sobie możliwość inwestowania bez opłat startowych (dystrybucyjnych) oraz bardzo niskie opłaty za zarządzanie pieniędzmi, zaczynające się już od 0,5% w skali roku (to niezwykle ważne w długiej perspektywie, nieprzekonanym lub nieświadomym polecam ten artykuł). A więcej szczegółów o „Tanim oszczędzaniu” znajdziecie tutaj.
Poniżej daję dwie tabelki, w których znajdziecie wysokość opłat za zarządzanie pieniędzmi przez fundusze AXA. Uczestników „Taniego oszczędzania” obowiązują opłaty dla jednostek uczestnictwa kategorii D. W większości funduszy jest to właśnie 0,5% w skali roku – jak na polskie warunki to bardzo mało. Oczywiście, te opłaty i tak są wliczane w wyniki osiągane przez fundusze, więc w pewnym sensie i tak są „niewidoczne”. Ale liczą się – i to bardzo – jeśli zaczniemy porównywać zyski, które poszczególne fundusze przynoszą swoim klientom. Case study, czyli konkretny przykład wpływu niskich opłat na wyniki funduszu, znajdziecie w tym tekście. A poniżej rzeczone tabelki.
„Tanie oszczędzanie” to pomysł na każdy sposób dodatkowego lokowania oszczędności poza bankiem, ale dla osób, które wpłacą pieniądze na konto IKZE – czyli zainwestują w ramach „opakowania emerytalnego” związanego z gwarantowaną przez polski rząd ulgą podatkową (można odliczyć od podatku całą wpłaconą na IKZE kwotę – do wysokości limitu 6272,40 zł) – jest dodatkowa opcja zarobku. Można dostać dodatkowo 200 zł w prezencie. Szczegóły tej promocji znajdziecie pod tym linkiem.
Nota bene podobna promocja dotyczy też wpłat na IKE, więc de facto możecie wycisnąć dwa razy po 200 zł wpłacając pieniądze do któregoś z funduszy – najpierw na IKZE, a po wyczerpaniu limitu – na IKE (jeśli boicie się ryzyka, to do AXA Ostrożnego Inwestowania, w którym sam trzymam kawałek swoich pieniędzy na dodatkową emeryturę). Szczegóły promocji pozwalającej dostać 200 zł za ulokowanie pieniędzy w IKE są pod tym linkiem.
A jeśli nie wiecie, który ze sposobów oszczędzania na dodatkową emeryturę jest dla Was najlepszy – przeczytajcie tekst, w którym porównujemy zalety i wady wszystkich po kolei. Po tej lekturze sporo rzeczy rozjaśni Wam się w głowie.
Poza kliknięciem w linki możecie skorzystać z promocji wpisując przy rejestracji kod promocyjny „msamcik2020” (działa zarówno przy promocji 200 za 2000 przy wpłatach do IKE, jak i do IKZE). Nie mam za to żadnych pieniędzy, ale wspominam, bo niektórzy lubią najpierw osobiście przeklikać się przez stronę internetową i ofertę, a potem dopiero kupić – wtedy wygodniej „wbijać się” do promocji przez kod
Trzy pomysły na prosty portfel inwestycyjny dla początkującego inwestora
Gdybym dostał na maturze zadanie: „zbuduj trzy skuteczne w długiej perspektywie programy systematycznego inwestowania oszczędności opierając się na funduszach inwestycyjnych”, to urzeźbiłbym następujące konfiguracje:
1. „Bezpieczna przystań”. To strategia, w której 90% pieniędzy inwestujemy bezpiecznie, w polskie i zagraniczne obligacje emitowane przez rządy i najbardziej wiarygodne światowe korporacje. Powiedzmy, że 60% pieniędzy będzie w polskich obligacjach, a 30% w zagranicznych. Pozostałe 10% inwestujemy w największe światowe firmy.
Celem tej strategii jest wyciśnięcie 1-1,5% w skali roku z części bezpiecznej (jak się uda 2%, to będzie bosko) oraz dołożenie do tego zarobku pierwiastka zysku z rynków kapitałowych. Jakiego? 1-2% – licząc dla całego portfela – w dobrych czasach, gdy ceny akcji będą szły w górę o kilkanaście procent w skali roku. Za to w bardzo złym roku można się spodziewać, że straty z części ulokowanej na rynku akcji „zjedzą” w całości zysk z części bezpiecznej. Ale nie powinny naruszyć zgromadzonego kapitału.
Czyli: jak dobrze pójdzie, to może będzie 3-4% w skali roku, a jak pójdzie źle, to nie powinno być gorzej, niż zero. Ale oczywiście bez gwarancji, że jednak nieco poniżej zera nie spadniemy.
Gdybym miał użyć do takiej strategii funduszy AXA TFI (ale można użyć też innych funduszy lub ETF-ów, wolna wola), to użyłbym funduszu AXA Ostrożnego Inwestowania (przez ostatnie trzy lata dawał 2% w skali roku), AXA Globalnych Strategii Dłużnych (zagraniczne obligacje, też 2% w skali roku) i AXA Globalny Akcji. Wszystkie z opłatami za zarządzanie 0,5% rocznie. Tutaj możecie sobie przeglądać ich wykresy i wyniki w różnych horyzontach czasowych.
2. „Gra na trzech fortepianach”. To strategia, w której połowa pieniędzy jest lokowana w bezpieczny sposób (np. w globalne obligacje), zaś druga połowa jest rozlokowana pomiędzy „trzy światy”: spółki europejskie (z Niemiec, Francji, Hiszpanii, Wielkiej Brytanii, Szwajcarii), największe spółki amerykańskie (McDonald’s, Coca-Cola, Amazon…) oraz największe spółki z tzw. rynków wschodzących (czyli np. Chin, czy Korei Południowej, a więc Tencent, Samsung i takie tam…).
To pomysł na lokowanie kapitału obliczony na co najmniej 10 lat, bo tak zbudowany portfel może się trochę wahać. Trzy części, które dzielimy między akcje z różnych części świata, w jakiejś mierze wzajemnie się klinczują. Zwykle bowiem jest tak, że jeśli w górę idą akcje amerykańskie, to słabują te na rynkach wschodzących. I odwrotnie. Z kolei Europa Zachodnia chodzi własnymi ścieżkami, ale ostatnio została trochę w tyle, więc pewnie będzie nadrabiała (więcej o tym pisałem w tym felietonie). No, może dodałbym jeszcze 10% akcji z Polski (małe i średnie spółki prywatne).
Taki portfel w dobrych czasach powinien wypracować 4-5% zarobku rocznie, a w złych może zejść pod kreskę. To wydaje się być dobry pomysł na oszczędzanie na emeryturę – połowa pieniędzy zawsze będzie bezpieczna, lecz nie gwarantuje realnego wzrostu kapitału, zaś druga połowa jest ulokowana tak, że korzystamy zarówno ze wzrostu znaczenia Azji w światowej gospodarce, jak i ze (schyłkowej być może) potęgi spółek amerykańskich.
Gdybym miał użyć do zbudowania takiego portfela funduszy AXA TFI, to pewnie wybrałbym AXA Ostrożnego Inwestowania lub AXA Globalnych Strategii Dłużnych dla bezpiecznej połówki pieniędzy oraz AXA Akcji Amerykańskich, AXA Akcji Europejskich Małych Spółek oraz AXA Akcji Rynków Wschodzących i ewentualnie AXA Akcji Małych i Średnich Spółek – to dla części akcyjnej. Albo: jeśli nie zabraknie Wam cierpliwości – podzieliłbym pieniądze między fundusze dwóch różnych TFI, żeby całego portfela nie „wieszać” na jednej firmie. Albo dorzuciłbym do funduszy jakiś ETF dla urozmaicenia.
3. „America First”. To pomysł, który wychodzi z założenia, że skoro USA są najpotężniejszą gospodarką świata i to tam rodzą się największe giganty takie jak Apple, Facebook, Google, Netflix, Amazon, McDonald’s, Walmart, czy Coca-Cola, to właśnie tam powinna pracować największa część naszych oszczędności np. emerytalnych.
Mówi się, że gry Ameryka ma katar, cały świat przechodzi ciężką grypę. I coś w tym jest. Dziesięć lat temu Amerykanie „wyprodukowali” największy kryzys finansowy w historii, po którym Europa do dziś ma czkawkę, a Ameryka już dawno o nim zapomniała. To kraj mający wciąż najpotężniejszą walutę rezerwową świata, do którego w czasie niepewności kapitał zawsze wraca, niczym wystraszone dziecko pod spódnicę mamy.
Oczywiście: oszczędności „America First” nie mogą składać się wyłącznie z amerykańskich akcji i obligacji. Powinny być w nim także akcje polskich i europejskich najlepszych spółek (powiedzmy, że w sumie 20%) oraz część bezpieczna, zbudowana z polskich lub globalnych obligacji (powiedzmy, że w sumie kolejne 20%). A 60% portfela – w zależności od tego jak znosimy wahania wartości inwestycji – powinny stanowić obligacje emitowane przez najpotężniejsze amerykańskie firmy oraz akcje amerykańskich korporacji.
Gdybym miał zbudować taki portfel z funduszy AXA TFI, to wybrałbym „nieamerykańskie” fundusze selektywne (AXA Selektywny Polskich Akcji oraz AXA Selective Equity – temu ostatniemu bardzo czule się ostatnio przyglądałem), któreś z funduszy obligacji oraz – dla części „amerykańskiej” – fundusze AXA Akcji Amerykańskich i AXA Amerykańskich Obligacji Korporacyjnych.
Ale oczywiście równie dobrze można taki portfel zbudować kupując ETF-y odzwierciedlające zmiany indeksów akcji polskich, europejskich, amerykańskich oraz rynku obligacji.
W tym przypadku też – podobnie, jak w wariancie drugim – oczekiwałbym średniorocznie 5% zysku w długim okresie, ale po drodze zapewne muszą się zdarzyć lata ze spadkiem wartości oszczędności.
————————————-
POSŁUCHAJ PODCASTU „FINANSOWE SENSACJE TYGODNIA”
W odcinku 10. podcastu moim gościem był Łukasz Hajduk z AXA TFI, a rozmawialiśmy o budowaniu funduszu spełniania marzeń. Jak mieć na to pieniądze, a potem jaki mieć na to pomysł. Kliknij baner lub wejdź w ten link, aby posłuchać
————————————-
Jeśli macie swoje autorskie – najlepiej sprawdzone i przetestowane na własnej skórze – pomysły na lokowanie oszczędności poza bankiem dla początkujących – zapraszam do komentowania. Żaden merytoryczny głos nie zostanie bez mojej reakcji (pochwalnej lub krytycznej, ale też merytorycznej).
Truskawka na torcie, czyli jak umaić swój plan długoterminowego oszczędzania?
Do każdego z wariantów można oczywiście dodać część „alternatywną”, czyli np. złoto, czy nieruchomości (w formie fizycznej lub ETF-a), żeby dodatkowo stabilizować portfel w kiepskich czasach. Więcej o tym, jak kupuje się złoto i jakie najlepiej kupić – było w tym tekście.
Fundusze inwestycyjne mają to do siebie, że pozwalają wpłacać systematycznie niewielkie kwoty, więc nie ma najmniejszego problemu, by co miesiąc wpłacać po 200-300 zł i dzielić je pomiędzy poszczególne fundusze.
Każdy z powyższych pomysłów można też zastosować tylko dla tej części pieniędzy, której nie trzymamy w banku. Może być tak, że 30-50% pieniędzy chcemy mieć na rachunku bankowym „na wszelki wypadek”, a jedynie nadwyżkę przeznaczać na inwestowanie.
Moje prywatne inwestycje – również obliczone na bardzo długi okres 20-30 lat – składają się z czterech ćwiartek. Pierwszą stanowią pieniądze w banku, drugą – obligacje ze wszystkich stron świata (polskie obligacje skarbowe, obligacje korporacyjne, fundusze obligacji globalnych), trzecią – akcje w postaci funduszy i ETF-ów (dwie trzecie udziału w części akcyjnej mają zagraniczne fundusze, a jedną trzecią – polskie), zaś czwartą – inwestycje alternatywne.
Te ćwiartki nie są zawsze dokładnie 25-procentowymi częściami. Dziś np. mam więcej obligacji, a mniej depozytów bankowych oraz mniej inwestycji alternatywnych, niż wynikałoby to ze schematu czterech ćwiartek. Dokupuję też akcji ze wszystkich stron świata.
Niezależnie od tego jaki sposób lokowania oszczędności wybierzecie, najważniejsze jest postawienie pierwszego kroku oraz systematyczność. Jeśli macie pytania – piszcie, czekam pod adresem: maciej.samcik@subiektywnieofinansach.pl.
ZOBACZ TEŻ: Zapis webinarium „Trzy sposoby lokowania oszczędności w niepewnych czasach” z udziałem Pawła Mizerskiego, zarządzającego pieniędzmi klientów w AXA TFI
Czytaj więcej: Jak spośród wielu podobnych funduszy wybrać ten najlepszy? Nie zawsze warto iść tylko za najwyższym zyskiem. Sprawdź ten wskaźnik!
————————————
Artykuł jest częścią cyklu „Wyciskanie emerytury”, którego Partnerem są fundusze inwestycyjne AXA