Mój czytelnik kupił w Link4 polisę w promocji „Kasa wraca”. Okazało się, że choć był kierowcą prawie idealnym, to… kasa prawie do niego nie wraca. Dlaczego?
Stali czytelnicy „Subiektywnie o finansach” zapewne pamiętają, że Link4 jest jedyną dziś w Polsce firmą ubezpieczeniową aktywnie promującą ubezpieczenie uzależnione od stylu jazdy. Pisałem o tej polisie już dwukrotnie. Po raz pierwszy wtedy, gdy była wprowadzana na rynek, a po raz drugi – gdy ruszyła jej kampania reklamowa. Wtedy też opisałem dość dokładnie zasady działania tego ubezpieczenia.
- Wymarzony moment, żeby inwestować w fundusze obligacji? Podcast z Pawłem Mizerskim [POWERED BY UNIQA TFI]
- Nowe funkcje terminali płatniczych. Jak biometria zmieni świat naszych zakupów? [POWERED BY FISERV]
- BaseModel.ai od BNP Paribas: najbardziej zaawansowana odsłona sztucznej inteligencji we współczesnej bankowości!? [POWERED BY BNP PARIBAS]
W skrócie sprowadzają się one do sensu tekstu piosenki reklamowej: „Kto w Link4 jest, dobrze wie o tym, można zgarnąć 560 złotych, gdy bezpiecznie jeździsz cały rok, kasa wraca, ale szok”. Styl jazdy kierowcy jest monitorowany za pomocą specjalnej aplikacji, do której link jest przesyłany przy zakupie ubezpieczenia.
Co prawda klient, godząc się na tego typu ofertę, niczego nie ryzykuje (najgorsze co go może spotkać – w porównaniu z „normalną” polisą – to brak zniżki). Ale czy zysk będzie adekwatny do „poświęcenia” w postaci oddawania firmie ubezpieczeniowej informacji o tym gdzie i kiedy się poruszamy samochodem? Maksymalny „odzysk” to 30% ceny polisy OC i 25% składki za AC. I nie więcej, niż tytułowe 560 zł.
Pan Artur, Link4 i przygoda z telemetrią
Niektórzy z moich czytelników postanowili sprawdzić co w trawie piszczy i kupili to ubezpieczenie. Pan Artur ostatnio się ze mną podzielił swoim rozczarowaniem z tego powodu. Jego zdaniem warunki nagradzania kierowcy są tak uznaniowe i nieczytelne, że kredyt frankowy to przy tym pestka. A firma ubezpieczeniowa może dość łatwo ograniczyć wartość nagród wypłacanych klientom.
Pan Artur używa aplikacji i ubezpieczenia wykorzystującego telemetrię mniej więcej od pół roku (czyli zaczął jeszcze zanim ruszyła kampania promocyjna w telewizji. W tym czasie – choć jego styl jazdy był oceniony bardzo wysoko – zasłużył raptem na 71 zł premii (przyznawano mu od 5 zł do 20 zł miesięcznie). Nawet jeśli na koniec umowy uda się odzyskać 100 zł, będzie to nikła część ceny polisy. I bardzo niewielka kwota biorąc pod uwagę 560 zł pokazywane w reklamie.
Pan Artur nie jest narwany, więc zanim zaczął korzystać z aplikacji dokładnie zapoznał się z warunkami. Że w danym miesiącu trzeba przejechać, korzystając z nawigacji, minimum 200 km. Że nie może to być jeden długi „kurs”, lecz co najmniej pięć. Że w każdym dniu trzeba przejechać co najmniej 10 km.
A przede wszystkim: że algorytm, który decyduje o poziomie premii, weźmie pod uwagę trzy rzeczy: dane na temat przestrzegania przez pana Artura ograniczeń prędkości (czyli jak często przekracza prędkość dozwoloną i o ile kilometrów na godzinę), płynność jazdy (liczba gwałtownych przyspieszeń i hamowań, ich siła, częstotliwość oraz prędkość początkowa hamowania) oraz profil kierowcy (jak często wyrusza w długie trasy, czy jeździ w dzień czy w nocy, czy w centrum, czy poza nim).
Czytaj też: To przegięcie czy genialny pomysł? Ubezpieczyciel sprawdzi czy nie gadasz jak rozmawiasz
Czytaj też: Ujawniam trzy triki Link4 na obniżenie odszkodowania. Nie dajcie się nabrać!
Czytaj też: Link4 obiecuje, że wybaczy pierwszy dzwon. A naprawdę?
Kierowca (prawie) idealny, czyli wspaniały styl, ale…
Uzbrojony w tę wiedzę mój czytelnik wziął się ostro do roboty. A więc: do jeżdżenia z maksymalną ostrożnością i płynnością, na którą go było stać. Wyniki? Uzyskałem wgląd do statystyk z czterech miesięcy, ale prawdopodobnie brakujące dwa nie różniły się od nich znacząco (bo też i premie w poszczególnych miesiącach nie były zbytnio rozstrzelone).
Za przepisową jazdę pan Artur dostawał średniomiesięcznie od 94 do 98 pkt. na 100 pkt. możliwych do zdobycia. A trzeba powiedzieć, że aplikacja wyhacza nawet przekroczenie prędkości dozwolonej o 5 km/h. Gdy jeżdżąc bez aplikacji mój czytelnik może pozwoliłby sobie na ciut więcej – korzystając z polisy telemetrycznej Link4 pan Artur był maksymalnie grzeczny. Z kolei za płynność jazdy, czyli liczbę i siłę hamowań oraz ich „amplitudę”, czytelnik inkasował od 85 do 94 pkt.
Te wyniki oznaczają, że styl jazdy pana Artura był bliski ideałowi – z tego punktu widzenia powinien inkasować grubo ponad 90% premii maksymalnej, czyli być do przodu o kilka stówek. Jak to się stało, że dostał obietnicę zwrotu tylko 71 zł przez pół roku?
Pogrążył go… profil kierowcy. Czyli ten trzeci parametr, do którego Link4 wrzuca wszystkie „nietechniczne” elementy. A więc: czy klient jeździ po mieście czy poza nim, we dnie czy w nocy, po niebezpiecznych drogach czy tych bezpiecznych…
W statystyce profilu kierowcy mój czytelnik otrzymywał od 35 do 85 pkt. – średnio gdzieś w okolicach 50% łącznej sumy możliwych do zdobycia punktów. Pan Artur się zdenerwował – twierdzi, że nie jeździł ani w nocy, ani po jakichś szczególnie niebezpiecznych rejonach, a jedyne co można byłoby mu „zarzucić” to fakt, że często umieszcza samochód w miejskich korkach. To samo może powiedzieć o sobie i swoim „profilu” pewnie 90% klientów Link4.
Czy Link4 nie lubi (zbyt) dobrych kierowców?
W Link4 – chwała im za to – nie wysłali klienta na najbliższe pochyłe drzewo (w każdym razie nie od razu), tylko zaczęli mu tłumaczyć skąd niskie oceny jego „profilu”. W pierwszym liście argumentowali, że chodzi o stosunkowo dużą liczbę kilometrów przejechanych nocą i o duże różnice w liczbie przejechanych kilometrów między poszczególnymi miesiącami (w jednym 300 km, a w drugim – 700 km).
W drugim piśmie wycofali się z tego ostatniego stwierdzenia (czyli: liczba przejechanych kilometrów jednak nie ma wpływu na wynik). I dodali, że algorytm przyjęty dla danego uczestnika nie zmienia się w czasie, co ma zabezpieczyć interesy klienta (gdyby było inaczej, firma mogłaby ingerować w jego styl jazdy np. „podkręcając” wymogi z każdym miesiącem). Link4 odmówił też ujawnienia szczegółów, tłumacząc to – całkiem sensownie – tak:
„Algorytm aplikacji, przeliczający określone parametry stylu jazdy na punkty stanowi tajemnicę przedsiębiorstwa i z tego powodu nie może być ujawniony. (…) Charakter promocji nie powinien prowadzić do sytuacji, w której kierowcy, znając dokładne zasady działania algorytmu, korzystają z aplikacji jedynie wtedy, gdy będzie to dla nich korzystne”
Pan Artur twierdzi, że regulamin oferty jest mimo wszystko zbyt mało precyzyjny, bo pod przykrywką „liczby kilometrów przejechanych nocą” albo „liczby hamowań” można zmieścić bardzo wiele (jeśli się jedzie w korku przez miasto to ile powinno być hamowań, żeby nie uderzało to w „profil kierowcy”?). I to tłumaczenie też ma sens. Klienci powinni mieć na tyle dokładną informację o sposobie działania usługi, by móc zweryfikować zasady gry. A nie grać w szachy nie wiedząc gdzie są pionki.
„Muszą państwo trzymać się regulaminu, a punktowanie stylu jazdy musi być w tym regulaminie dokładnie wyjaśnione jeśli chcą się państwo na ten dokument powoływać. Podtrzymuję przekonanie, iż pod płaszczykiem „profilu klienta” (i tajemnicy przedsiębiorstwa) Link4 celowo obniża wysokość premii. Link4 nie mówi za co dokładnie obniża mi profil. Nie uczestniczę przecież w grze losowej!”
– uważa z kolei pan Artur. Jego argumenty? Ma miesiące z przejechanymi 200 km, ale i takie, gdy „przebieg” sięga 1000 km. Jeździ głównie dniami, jazda jest niemal perfekcyjnie przepisowa, a profil… czasem tylko 35%? Cóż, ponad 90-procentowa „skuteczność” jazdy powinna skutkować wypłatą premii nieco wyższej, niż jedna piąta maksymalnej kwoty. A „profil kierowcy” to rzeczywiście niesprawdzalny – z punktu widzenia konsumenta – parametr.
Od stylu jazdy zależy tylko… połowa zniżki
Od strony ubezpieczyciela rzecz wygląda nieco inaczej. On ma dostęp do statystyk szkodowaości, więc może np. dojść do wniosku, że rejon, po którym porusza się pan Artur, jest „szkodowy”, choć pan Artur może tego nie zauważać. Wiadomo, że każdy konsument widzi się lepszym niż jest. I wiadomo, że nie tylko styl jazdy, ale i „profil” ma wpływ na ryzyko (bo nie wszystko na drodze zależy od tego czy ja jestem ostrożny).
Nie sposób czynić ubezpieczycielowi zarzut, że zaniża punktację panu Arturowi (nawet jeśli rzeczywiście jest zaniżona może to wynikać z niedoskonałości algortymu), ale też trudno odmówić mu powodów do zgłaszania wątpliwości. Link4 powinien popracować nad przejrzystością swojej oferty.
Być może premia, ale w skali ustalanej indywidualnie z każdym klientem (albo ogólnie mniejsza, lecz wynikająca z oceny wyłącznie sprawdzalnych elementów) byłaby uczciwszym rozwiązaniem? Zwłaszcza, że firma komunikuje polisę jako „płacącą” premie za dobry styl jazdy, który – jak widać na załączonym przykładzie – ma „mniejszościowy” udział w ostatecznych wyliczeniach premii.
Link4 obiecuje: „Kasa będzie wracała prościej i przejrzyściej”
Po publikacji tego artykułu o możliwość uzupełnienia jego treści poprosił mnie ubezpieczyciel. Link4 pochwalił się, że z telematycznego programu „Kasa wraca” korzysta już 11.000 klientów.
Dotychczasowy algorytm może wydawać się skomplikowany, bo został zbudowany z zachowaniem metodologii aktuarialnej, która stanowi podstawę wyceny ryzyka w zakładach ubezpieczeń. Dochodzące do nas sygnały, że nie wszystkie kryteria są dla uczestników programu zrozumiałe, sprawiły, że pod koniec 2017 r. rozpoczęliśmy prace nad uproszczeniem zasad. Rozpoczęliśmy już testy nowego rozwiązania, a na przełomie marca i kwietnia br. wprowadzimy nowy algorytm, który obejmie wszystkich nowych uczestników promocji”
Jak pisze Link4, wprowadzone zmiany sprawią, że warunki promocji będą bardziej przejrzyste i zrozumiałe dla klientów. Zostanie precyzyjnie wskazany podział udziału wartości nagrody wynikający z kategorii „Płynna jazda” i „Przepisowa jazda” (50%) oraz kategorii „Profil Klienta” (50%). Dodatkowo w regulaminie firma umieści tabelę, która pozwoli na samodzielne sprawdzenie przez klienta, jak osiągnięte wyniki w kategorii „Płynna jazda” i „Przepisowa jazda” przekładają się na wartość nagrody.
W kategorii „Profil Klienta” Link4 zmieni sposób obliczania wyniku na znacznie bardziej zrozumiały dla klienta. Nowy algorytm będzie wyróżniał większą liczbę profili niż obecny, a przejście pomiędzy nimi będzie się odbywało w sposób płynny np. im rzadziej klient będzie gwałtownie hamował, tym lepszy będzie miał profil.
„Wspomniał Pan w materiale o oddawaniu firmie ubezpieczeniowej informacji o tym, gdzie i kiedy się poruszamy samochodem. Otóż Link4 nie otrzymuje takich informacji. My nie śledzimy naszych klientów, tylko analizujemy ich styl jazdy na podstawie zagregowanych danych otrzymanych od naszego partnera przy tym projekcie – NaviExpert. My jako towarzystwo ubezpieczeń nie mamy danych o tym, gdzie klient był wczoraj i o której godzinie”
A więc: słowo ciałem się stanie. Nowa odsłona telematycznego ubezpieczenia Link4 będzie prostsza, łatwiejsza do zrozumienia i bardziej klarowna.