5 stycznia 2019

Czy Uber zaczął używać swojej „magii” przeciwko klientom? Masz mało czasu, więc zapłacisz wyższy rachunek?

Czy Uber zaczął używać swojej „magii” przeciwko klientom? Masz mało czasu, więc zapłacisz wyższy rachunek?

Uber niegdyś podbił moje serce wygodną i trafiającą w samo serce moich potrzeb usługą. Ale im dłużej mam aplikację Ubera w swoim smartfonie – obok aplikacji innych „przewozów osób” oraz tych taksówkowych – tym bardziej się jej obawiam. Czy mam powody?

Od kilkunastu miesięcy politycy rzeźbią ustawę, która ma zlikwidować w Polsce możliwość oferowania usług przewozowych w modelu „uberopodobnym”. Nie chciałbym dziś roztrząsać czy to dobry czy też zły pomysł. Ograniczę się tylko do konstatacji, że brak Ubera najpewniej nie sprawi, że drogimi taksówkami będzie jeździło więcej ludzi, zaś świat taksówkarzy wróci do idylli – nie wróci już nigdy, bo w XXI wieku to już po prostu nie jest usługa „ekskluzywna”.

Zobacz również:

Czytaj też: Taksówkarze modlą się o Uber lex? Oto trzy powody, dla których Uber i tak może być spokojny 

Czytaj też: Taksówkarze protestują, chcą żeby było tak, jak dawniej. Ale z XXI wiekiem nie wygrają. Co czeka branżę taksówkową?

Dlaczego Uber zdobywa klientów? Tylko trzy rzeczy

Wszędzie, gdzie Uber działa, jest entuzjastycznie odbierany przez użytkowników. Mnie wciąż się zdarza z niego korzystać, choć mam też w smartfonie trzy aplikacje taksówkowe. Dlaczego? Powody są trzy.

Po pierwsze ergonomia. Ta apka po prostu działa najlepiej, najszybciej, najwygodniej. I nigdy się nie zawiesza. Nie bez powodu w niektórych miastach na Zachodzie – np. w Niemczech – aplikacja Ubera zaczyna działać jako broker usług taxi – można w niej zamówić zarówno kierowcę „własnego”, jak i z zewnętrznych korporacji taksówkowych.

Drugi powód to niezawodność. W aplikacjach taksówkowych (zwłaszcza w MyTaxi, której używam najczęściej) coraz częściej dowiaduję się, że na kierowcę mam czekać 20 minut, albo po kwadransie okazuje się, że jednak nie dotrze. Owszem, w Uberze robią wiele, żeby mnie wkurzyć i chyba udało im się to na dobre, ale „odpalając” tę apkę co do jednego mam pewność – nie będę długo czekał na kierowcę.

Po trzecie: cena. Teraz pewnie rośnie ciśnienie taksówkarzom, którzy uważają – chyba słusznie – że Uber uprawia w Polsce nieuczciwą konkurencję. Ale ja korzystam z Ubera tylko w sytuacjach, w których do taksówki i tak bym nie wsiadł. To dla mnie raczej alternatywa dla car-sharingu lub bardziej złożonych podróży komunikacją miejską.

Czytaj też: Czy Uber to dumping i finansowe niewolnictwo? Czy taksówkarze przesadzają z cenami? Liczę „kurs sprawiedliwy”!

Tak Uber „dociska” klientów. Zapłacisz za wszystko

Uber na wszystkich rynkach szybko zyskuje „wyznawców”, których nie obchodzi czy ta firma płaci podatki, czy nie uprawia dumpingu, czy nie łamie prawa. Ale z czasem we współpracy z apką pojawiają się zgrzyty. Pisałem, że Uber zaczyna blokować „z góry” pieniądze na kartach klientów, że zdarza mu się nawigować kierowców do celu dłuższą trasą (czyli drożej, niż by mógł).

Klienci muszą też szybko wsiadać do samochodów, bo po dwóch minutach zaczyna się naliczać „taryfa postojowa”, której wcześniej nie było. Odwołanie kursu przez klienta również stało się płatne. Aha, wprowadzili też wyższe ceny dla dłuższych kursów.

Czytaj też: Kierowca odwołał kurs i klient Ubera nigdzie nie pojechał. Ale jego karta – i owszem

Czytaj też: W co gra Uber, gdy wystawia cenę przejazdu? Odpowiedź, którą dostał klient w odpowiedzi na reklamację, zwala z nóg

Widać więc, że Uber zaczął „dociskać” klientów i wydaje się, że może przez takie postępowanie część z nich stracić. Ale mój największy zarzut dotyczy polityki cenowej Ubera. Ona z definicji jest dynamiczna, bo w momentach dużego popytu Uber zawsze uruchamiał tzw. mnożnik – czyli klient był informowany o wyższych, niż zwykle cenach wynikających z dużego zainteresowania usługą. Nie ma natomiast w Uberze taryfy nocnej, ani weekendowej.

Wszystkie obostrzenia, którymi obdarzył klientów Uber, byłyby – z mojego punktu widzenia – do zniesienia, choć obniżają atrakcyjność aplikacji. Ale nie jestem pewny, czy Uber nie zaczął przypadkiem stosować dla polskich klientów zbyt wysublimowanych sposobów ustalania ceny przejazdu. Takich, które sprawiłyby, że zacząłbym się tej aplikacji bać.

Identyczna trasa, znacznie wyższa cena. Bo wiedzą dokąd jadę?

Dostałem ostatnio kilka sygnałów od czytelników, że Uber kombinuje z cenami, więc postanowiłem kilka razy wsiąć do jego samochodu w „prowokacyjnych” warunkach. Chodziło o trzy przejazdy „lotniskowe” w jednym z polskich miast. Niedługie, kilka kilometrów. Za kurs z lotniska Uber pobrał standardową stawkę 15 zł. Następnego dnia zamawiam kurs w drugą stronę – na lotnisko. Klikam jak zwykle, ale na karcie jest blokowana kwota znacznie wyższa. Ostateczna cena przejazdu – 22,5 zł.

Trasa identyczna, pora dnia identyczna. Klasa pojazdu identyczna (UberX, mógłbym też zamówić lepszy samochód UberSelect). Cena zupełnie inna. Nie ma informacji o żadnym mnożniku. Z ciekawości zaraz po przybyciu na lotnisko zamówiłem przejazd z drugą stronę. Jeśli miałby występować jakiś mnożnik, to powinien nadal być aktywny. Cena kursu – 14,50 zł.

Czytaj też: Jak poczuć się w Uberze niczym w taxi? Płacąc 53 zł za kurs, który miał kosztować 15 zł

Możliwości są trzy. Pierwsza jest taka, iż sztuczna inteligencja Ubera z definicji wyżej wycenia kursy „lotniskowe” – bo jak kogoś stać na podróżowanie samolotem, to stać go też na wyższą cenę. Słyszałem, że już w zeszłym roku testowali wyższe stawki dla podróży z i do najlepszych dzielnic. Byłoby do naciągactwo, bo w XXI wieku liczy się prostota i przewidywalność taryf – nie tylko w przewozach, wszędzie.

Czytaj też: Takie czasy? Uber testuje wyższe rachunki jeśli jedziesz do dobrej dzielnicy

Wyższa cena, bo Uber „wie”, że się spieszę?

Drugi scenariusz jest taki, że aplikacja tak naprawdę „wie” o mnie więcej, niż mi się wydaje. Kartę pokładową na samolot miałem w smartfonie. Gdyby aplikacja Ubera „wiedziała” o której mam wylot, mogłaby „wydedukować”, że mam już na tyle mało czasu, iż nie zaryzykuję już zamówienia kursu u konkurencji.

Na lotnisko jechałem zaledwie na niecałą godzinę przed godziną odlotu. Tylko bagaż podręczny, małe lotnisko, fast-track w odwodzie (bo i dobra karta płatnicza w portfelu) – więcej czasu po prostu nie potrzebowałem. Ale tego akurat apka

Ubera mogła nie wiedzieć. Mogła wiedzieć, że jestem pod ścianą, bo prawie spóźniam się na samolot. Mogła to wiedzieć jeśli… mnie szpieguje, monitorując aktywność innych aplikacji w moim smartfonie, powiadomienia push wysyłane przez te aplikacje itp.

Jest i scenariusz trzeci, najmniej „spiskowy”, iż po prostu wystąpiła jakaś specyficzna okoliczność, zbieg zdarzeń podbijających cenę w tym konkretnym przypadku. Zła wiadomość jest taka, że o żadnej niestandardowej okoliczności lub warunkach Uber mnie nie poinformował.

Po stronie klienta? Te czasy się skończyły

Czas więc bardzo uważnie przyglądać się aplikacji Ubera przed jej użyciem. To są technologiczni giganci, którzy swojej mocy użyli już, by klientów uszczęśliwić, ale przecież mogą też używać sztucznej inteligecnji, algorytmów, machine learning, big data tównież po to, by wycisnąć z nas jak najwięcej pieniędzy.

Czytaj też: Uber zdalnie sprawdzi, czy nie przesadziłeś z alkoholem przed zamówieniem samochodu. To już nie jest zabawne

Uber dokłada do interesu po kilkaset milionów dolarów miesięcznie, ale kto wie czy nie jest to inwestycja w nasze przewozowe „ubezwłasnowolnienie”. Połączenie takiego „bezbronnego” klienta, o którym przewoźnik wie wszystko, samochodów autonomicznych (odpadnie główny koszt, czyli kierowca) i… dodatkowych usług, np. finansowych to może być marzenie dla Ubera. Ale czy dla nas, jego klientów? W to już mocno wątpię.

Czytaj też: Uber pokazał taksówkarzom do czego może służyć smartfon. Teraz pokaże bankom? 

 

Subscribe
Powiadom o
14 komentarzy
Oldest
Newest Most Voted
Inline Feedbacks
Zobacz wszystkie komentarze
Jakub
5 lat temu

Mnożniki są naliczane na podstawie miejsca z którego się zamawia auto, a nie trasy którą się przejeżdża, więc prawdziwym testem byłoby kilka osób zamawiających ubiera z tego samego miejsca, w różne miejsca docelowe, ale podobnie odległe i z podobnym czasem przyjazdu. Wtedy byłoby widać czy lotnisko faktycznie ma zawyżoną cenę.

Dgjv
5 lat temu
Reply to  Jakub

Działanie ubera jest tym samym czym nieuczciwego taksówkarza, jeden zawiedzie za 15zl inny skosi 30zl. Tylko tu sztuczna inteligencja nas leszcz w biały dzień i mamy to akceptować?? Takiego ?

pm.
5 lat temu

Teoretycznie aplikacje nie są w stanie czytać powiadomień innych aplikacji w Androidach (chyba, że się im na to pozwoli). Może kursy na lotniska są droższe, bo jest mniej chętnych na kursy w drugą stronę? Ale obawiam się, że to nie to i rzeczywiście chodzi tylko o to, że ludzie mający wylot o konkretnej godzinie są gotowi zapłacić więcej.

TakieNibyNic
5 lat temu
Reply to  pm.

Większość aplikacji w Androidzie, wymusza na użytkownikach zdobycie większych uprawnień. Zwróć uwagę, że podczas instalacji aplikacji, otrzymujemy komunikat z żądaniem uzyskania uprawnień. Tak: to jest żądanie, nie prośba, nie opcja, bo nie możesz podczas instalacji zdecydować, które chcesz, a które nie chcesz przydzielić uprawnienia. Jak się nie zgodzisz to nie zainstalujesz. Zatem mówienie: „…chyba, że się im na to pozwoli…” nie jest trafne. Jestem przekonany, że wiele aplikacji zbiera o nas informacje: świadomie i nieświadomie (można by mnożyć wiele przykładów od lat gdzie co jakiś czas dowiadujemy się, że firma X śledziła nasze poczynania, pomimo, że nie wyrażaliśmy zgodę na… Czytaj więcej »

pm.
5 lat temu
Reply to  TakieNibyNic

Istnieją sposoby na obejście tego 🙂 Np. XPrivacy, albo „tarcza prywatności” (lub coś podobnego) w niektórych systemach. W takim przypadku aplikacja myśli, że ma dostęp do danych, a w rzeczywistości widzi tylko to, na co jej się pozwoli. Ale nawet bez takich narzędzi kliknięcie zezwolenia aplikacji podczas instalacji (czy też raczej po uruchomieniu na nowych Androidach) jest decyzją użytkownika. To użytkownik pozwala (lub nie) aplikacji uzyskać dodatkowe uprawnienia. A że aplikacja nie chce działać bez tych uprawnień? To wciąż decyzja użytkownika czy zezwoli, czy skasuje aplikacje. Co do śledzenia przez firmy bez naszej zgody: z zasady mają długie regulaminy, które… Czytaj więcej »

azor
5 lat temu
Reply to  TakieNibyNic

jak starej wersji androida używasz? tak było, ale bardzo dawno temu. bodajże od 7. uprawnienia nadaje się na bieżąco podczas działania aplikacji. poza tym uprawnienia zawsze można potem odebrać z poziomu ustawień / aplikacje / aplikacja / uprawnienia

Michał
5 lat temu
Reply to  azor

Nie gadaj głupot. Wiesz dobrze, że nie wszystko co widać jest prawdą, a nawet jak widać, to nie zawsze da się odebrać uprawnienia. Aplikacje jiż chcą mieć dostęp do wszystkiego mimo, że do tego nie służy.

Radosław
5 lat temu
Reply to  pm.

Prym w analizie danych ze smartfonów w dzisiejszym świecie bezapelacyjnie mają Chin, które w ostatnich dwóch latach stały się prawdziwą Arabią Saudyjską w ilości gromadzonych danych. Na całym świecie aplikacje na smartfonach czytają wszystko co tylko mogą bez pytania użytkownika, zaczynając od danych technicznych telefonu, np. stan naładowania baterii, aż do danych z innych aplikacji, jeśli się im na to zezwoli. ale tylko w Chinach wszystkie te dane są przechowywane i przetwarzane, służąc jako źródło do uczenia maszynowego. Dla setek milionów transakcji algorytmy deep learning znajdują niebanalne powiązania, daleko wykraczające poza typowe przyczyna – skutek, którymi próbujemy wyjaśnić koszt kursu… Czytaj więcej »

anonymous
5 lat temu

Panie Macieju, jadąc na lotnisko trzeba dodatkowo zapłacić za „podniesienie szlabanu”. W kursie przeciwnym od razu wypuszczają gdy zapłaciło się wcześniej.

anonymous
5 lat temu
Reply to  Maciej Samcik

I na prawdę pan sądzi że lokalna mafia taksówkarska wpuści konkurencję za darmo? Niektórzy właściciele prywatnych przylotniskowych parkingów dowożący busami ludzi za KAŻDY wjazd, nawet ten kilkudziesięciosekundowy, muszą płacić.

5 lat temu

Ostatnio co raz rzadziej korzystam z ubera, kilka razy zdarzyło mi się jechać z Ukraińcem, który nawet nie umiał dobrze komunikatywnie się porozumieć po polsku. Ciekawy wpis muszę przyznać , czekam na kolejne:)

[…] Czytaj też: Czy Uber zaczął używać swojej „magii” przeciwko klientom? Masz mało czasu, więc zapłacisz… […]

Subiektywny newsletter

Bądźmy w kontakcie! Zapisz się na newsletter, a raz na jakiś czas wyślę ci powiadomienie o najważniejszych tematach dla twojego portfela. Otrzymasz też zestaw pożytecznych e-booków. Dla subskrybentów newslettera przygotowuję też specjalne wydarzenia (np. webinaria) oraz rankingi. Nie pożałujesz!

Kontrast

Rozmiar tekstu