Polacy coraz bardziej kochają zakupy internetowe. Platformy handlowe korzystają z okazji: w marcu Allegro podnosi prowizje od sprzedawców firmowych. A to zapewne odbije się na cenach rzeczy sprzedawanych na Allegro. Największa w kraju platforma e-commerce coraz mniej chętnie chce też dzielić się z nami danymi sprzedawców. Kto jeszcze ma chrapkę na pieniądze i dane sprzedawców?
Czy na fali wzrostu zainteresowania e-commerce platformy sprzedażowe mogą bezkarnie podnosić prowizje? Jak to się może przełożyć na ceny dla konsumentów? Allegro próbuje zwiększyć przychody i jednocześnie uzależnić sprzedawców od siebie. Czy to się uda? A może w końcu czara goryczy się przeleje i sprzedający oraz kupujący przeniosą się gdzie indziej?
- Wymarzony moment, żeby inwestować w fundusze obligacji? Podcast z Pawłem Mizerskim [POWERED BY UNIQA TFI]
- Nowe funkcje terminali płatniczych. Jak biometria zmieni świat naszych zakupów? [POWERED BY FISERV]
- BaseModel.ai od BNP Paribas: najbardziej zaawansowana odsłona sztucznej inteligencji we współczesnej bankowości!? [POWERED BY BNP PARIBAS]
Allegro podnosi prowizje od 1 marca
Allegro zapowiedziało zmiany dla sprzedawców od lutego i marca. Najważniejszą z nich jest niestety podwyżka opłat dla właścicieli kont firmowych. Allegro wprawdzie nazywa to eufemistycznie „zmianami opłat”, ale przejrzałem wszystkie stawki i opłaty raczej wzrosną (lub zmienią się zasady ich pobierania). Co czeka sprzedających? W zależności od kategorii, mniej lub bardziej rosną prowizje, które muszą zostawiać w Allegro.
Podwyżki wprowadzono na trzy sposoby. Po pierwsze, może to być podwyżka procentowa (np. w kategorii elektronika – AGD do zabudowy i AGD wolnostojące – prowizja rośnie z 3,5% na 4%). Po drugie, w niektórych kategoriach zmieniła się minimalna i/lub maksymalna prowizja (np. w kategorii sport i turystyka – kolekcje, sporty wodne, wędkarstwo minimalna – opłata wzrosła z 0,25 zł na 0,30 zł). Po trzecie, miejscami zmieniły się zasady naliczania prowizji (np. w kategorii supermarket w niektórych podkategoriach prowizja będzie wynosić 13,5% zamiast obecnej wynoszącej 12% dla przedmiotów o wartości do 50 zł i 6 zł plus 8% od nadwyżki ponad 50 zł).
Allegro prawdopodobnie też widzi inflację – firma zatrudnia rzeszę informatyków, wśród których presja płacowa jest wyjątkowo wysoka. Pensje pracowników, utrzymanie magazynów i infrastruktury informatycznej rosną. Na koniec za wszystko i tak zapłacą kupujący w cenach towarów wystawianych na Allegro. W grudniu dokonałem 21 zakupów na Allegro. Najróżniejszych – od szafy po materiały biurowe. Wnioski? 10 ofert podrożało, 4 oferty mają taką samą cenę, a 7 ofert zostało wycofanych. W ciągu niecałych dwóch miesięcy połowa zakupów stała się droższa.
E-commerce rośnie, Allegro rośnie, prowizje rosną
Nie da się ukryć, że e-commerce rośnie – pokazują to różne badania. Jedno z nowszych to chociażby raport „E-commerce w Polsce” przygotowany przez Gemius. Badanie przeprowadzono na przełomie maja i czerwca 2021 r., a więc już po pandemicznym szoku, który zaburzał statystyki. Czego się dowiadujemy? Aż 77% Polaków deklaruje, że robi zakupy w internecie (rok temu było ich 74%).
Bardziej skłonne do zakupów internetowych są kobiety, osoby w średnim wieku i w średniej sytuacji materialnej, osoby z wyższym wykształceniem oraz mieszkańcy dużych miast. Przez internet najchętniej kupujemy odzież, obuwie, kosmetyki, książki, płyty, filmy i sprzęt RTV/AGD.
Głównym motywatorem do zakupów internetowych jest po prostu wygoda. 76% osób kupuje przez internet, bo takie zakupy dostępne są całą dobę. 73% kupujących chwali brak konieczności podróży do sklepu, a 67% docenia nieograniczony czas wyboru (w internecie nikt nas nie osaczy z pytaniem „czy mogę w czymś pomóc?” – no chyba że czatbot).
Razem z branżą zakupów internetowych rośnie oczywiście największy sklep tego typu w Polsce – Allegro. Najnowszy dostępny raport finansowy jest za III kwartał 2021 r. i nie da się ukryć, że firma się rozwija. Wartość ogółem sprzedanych towarów na platformie (GMV) wzrosła przez rok o 19,9% do 9,9 mld zł, a liczba aktywnych kupujących – o 5,6% (do 13,3 mln osób). Czyli mniej więcej co trzeci Polak kupuje na Allegro.
Same przychody wzrosły do ponad 1,2 mld zł (o 32,9% w ciągu roku), na co w prawie 90% składają się przychody platformy handlowej. W rezultacie przez trzy kwartały 2021 r. Allegro zarobiło (zysk netto) ponad dwa razy więcej niż przez cały 2020 r. Nie zmienia to faktu, że od lata zeszłego roku notowania giełdowe akcji Allegro spadły o połowę – jedna akcja kosztowała u progu zeszłorocznych wakacji ponad 70 zł, a dziś uderza w historyczne dno na poziomie 35 zł. Okazuje się, że startowa wycena firmy wchodzącej na giełdę była po prostu zbyt wysoka.
Teraz Allegro zdecydowało się podnieść wysokość prowizji, a więc włodarze spółki zmierzają do dalszych wzrostów tych wskaźników. Skoro coraz więcej Polaków kupuje w internecie (a jednocześnie każdy Polak wydaje tam coraz więcej), to dlaczego nie wykorzystać sytuacji? Problem w tym, że takie działanie może spowodować dodatkową inflację. Sprzedawcy będą zmuszeni po raz kolejny podnieść swoje ceny, aby utrzymać marżę na zadowalającym poziomie. Pytanie brzmi, czy Allegro nie przelicytowało?
Przychody Allegro wzrosną, a może… spadną?
Porozmawiałem na ten temat z dwoma sprzedawcami z Allegro i zdania o podwyżkach są podzielone. Jeden z nich jest – krótko mówiąc – przerażony i uważa, że teraz nie będzie się już opłacać sprzedawać na platformie. Drugi zwraca uwagę na to, że prowizja jest dla wszystkich taka sama i że to może tylko pomóc całej branży e-commerce w Polsce. W jaki sposób? Oddajmy mu głos:
„Każdy sprzedający płaci taką samą prowizję do Allegro. Nie można ich negocjować, czyli marża sprzedawcy nie jest zależna od prowizji. Czym wyższa prowizja, tym łatwiej wypromować swoją domenę”.
Jego zdaniem im drożej będzie na Allegro, tym chętniej sprzedawcy będą budować swoje własne sklepy internetowe. Czy faktycznie tak może być? W ekonomii znana jest krzywa Laffera, zgodnie z którą wpływy z podatków rosną wraz ze wzrostem podatków, ale tylko do pewnego momentu. Po przekroczeniu pewnej stawki podatków, wpływy z nich zaczynają spadać, bo – w największym skrócie – część podmiotów przestaje płacić podatki.
Z Allegro faktycznie może być podobnie. Wysokie ceny mogą skłonić kupujących do poszukania alternatywnych sklepów, w których będzie taniej. Jeżeli na pojedynczym zakupie zaoszczędzimy 10 zł, a rocznie zamówimy 40 paczek, to uzbiera się z tego oszczędność w wysokości 400 zł. Sprzedawcy, którzy zostają zmuszeni do dzielenia się coraz większą częścią sprzedaży z Allegro, też mogą poszukać sobie innego miejsca na prowadzenie działalności.
Powiecie, że Allegro jest za duże, żeby sprzedawać poza platformą. W końcu gwarantuje nam bezpieczeństwo (program ochrony kupujących), szybkie dostawy i ogromny zasób produktów (w jednym miejscu kupimy wszystko). Sam Smart (czyli darmowe dostawy w rocznym abonamencie) potrafi uzależnić. Tylko że konkurencja nie śpi i Smart nie jest już jedyną opcją darmowej dostawy w Polsce (i nie chodzi mi tutaj o Amazona).
Smile – konkurencja dla Smarta?
Niedawno natknąłem się na usługę Smile, czyli możliwość oferowania darmowych dostaw klientom przez właścicieli sklepów internetowych zbudowanych na platformie IdoSell. Jak działa Smile? Smile to darmowa dostawa do paczkomatów InPost dla wszystkich sklepów IdoSell. Wystarczy, że klient zamówi w sklepie za 40 zł, aby otrzymał taką dostawę. Przypomina Wam to coś? Bo mi dosyć mocno kojarzy się ze Smartem od Allegro.
InPost porozumiał się z IdoSellem i wprowadzili niemal identyczną usługę w różnych sklepach. Oczywiście to nie jest tak, że sprzedawcy otrzymują taką dostawę za darmo. Faktycznie, końcowi klienci teoretycznie za nią nie zapłacą (albo raczej koszt ukryty jest w cenach towarów), ale sprzedawcy płacą za każdą wysyłkę. Mają jednak zapewne preferowane stawki, których nigdy by sami nie wynegocjowali z InPostem.
Usługa Smile wdrożona razem z InPostem, pokazuje też, że Rafał Brzoska może chcieć rozwijać swoją działalność w kierunku bardziej wszechstronnych usług. Nie wystarczy mu już bycie liderem dostaw (aż 77% badanych w cytowanym raporcie Gemiusa wybierało dostawę do paczkomatu InPost). Nie można wykluczyć, że InPost też szykuje się na stworzenie własnej platformy handlowej. Najważniejszą część zakupów internetowych – dostawę – ma już opanowaną do perfekcji.
Kolejną oznaką może być wprowadzenie usługi InPost Fulfillment, czyli outsourcingu w logistyce dla sklepów internetowych. Dzięki takiej kooperacji właściciele sklepów będą mogli zaoferować chociażby błyskawiczną wysyłkę (zamówienia, które wpłyną do sklepu do godziny 20:00, będą dostarczane już następnego dnia), ale też scedować na InPost magazynowanie towarów, obsługę i kompletację zamówień czy zarządzanie zwrotami.
Sprzedawca ma być – co do zasady – anonimowy
Allegro stara się też bardziej zlojalizować sprzedawców (niektórzy powiedzieliby: uzależnić). Doszły mnie słuchy, że Allegro próbuje utrudnić przedsiębiorcom sprzedającym za pomocą tej platformy promowanie własnych domen. Jeden ze sprzedawców poinformował nas, że Allegro zaczyna likwidować w ofertach dane kontaktowe do sprzedawców (numery telefonów i e-maile).
Nie jestem w stanie tego zweryfikować. Na pewno nie odbywa się to we wszystkich kategoriach, bo ciągle bez problemu umiem znaleźć ogłoszenie z numerem telefonu sprzedającego. Sprzedawcy, z którymi rozmawiałem, też żadnego ostrzeżenia od Allegro nie otrzymali. Dla pewności poprosiłem o komentarz u źródła. Oto czego się dowiedziałem:
„Zachęcamy użytkowników do korzystania z formularza kontaktowego dostępnego na stronie oferty, dającego kupującemu możliwość otrzymania odpowiedzi na nurtujące go przed zakupem pytania, co jedynie zwiększa bezpieczeństwo całej transakcji. Aby uczynić proces komunikacji jeszcze bardziej przejrzystym, stworzyliśmy Centrum wiadomości łączące w sobie cechy komunikatora, czatu i poczty elektronicznej”
– powiedział mi Piotr Czerniak z Biura Prasowego Allegro. I faktycznie rok temu Allegro poinformowało, że dane sprzedawcy (choć nie we wszystkich kategoriach) będą teraz wyświetlane w nowym miejscu – na stronie z podziękowaniem za zakupy. Allegro stopniowo zwiększa grupę kupujących, którzy widzą dane w nowym miejscu. Być może dlatego różne osoby mogą widzieć inne dane na tych samych aukcjach.
Czyli dane kontaktowe do sprzedawcy otrzymamy, ale… po dokonanym zakupie. Wszystkie wcześniejsze wątpliwości i pytania powinniśmy rozwiązywać za pośrednictwem formularza Allegro. Allegro tłumaczy to bezpieczeństwem, przejrzystością transakcji i szybkością odpowiedzi (dzięki chatbotowi). Nie da się jednak ukryć, że jest to pewna próba kontroli nad komunikacją pomiędzy kupującymi i sprzedającymi.
Są też inne oznaki uzależniania sprzedawców od siebie przez Allegro. Od lutego program AlleProgres przyznaje sprzedawcom rabaty za szybką wysyłkę. Benchmarkiem nie jest jakaś konkretna liczba, a czas wysyłki danego sprzedawcy w październiku 2021 r. Musimy się poprawić o co najmniej 3 punkty procentowe, żeby dostać rabat. Czyli jeżeli w październiku sprzedawca wysłał – na przykład – 20% zamówień w dniu ich opłacenia, to musi teraz wysłać minimum 23% zamówień tego samego dnia, aby otrzymać rabat. Zniżki wyniosą od 0,99 zł do 13,98 zł za jedną przesyłkę.
To nie koniec zmian. Od 8 lutego każdy sprzedawca może wystawić maksymalnie dwie oferty tego samego przedmiotu. To walka z powielonymi ofertami i muszę przyznać, że bardzo mi się podoba akurat ta zmiana. Nie raz denerwowało szukanie czegoś na Allegro i ciągłe trafianie na identyczne oferty, które już oceniłem jako niefajne.
Od 24 stycznia usługa One Fulfillment jest już dostępna dla wszystkich sprzedających (wcześniej trwał pilotaż). To „kompleksowa usługa dla sprzedających, obejmująca przechowywanie, pakowanie i dostawę produktów, a także obsługę klienta w zakresie związanym z realizacją zamówień”. W rezultacie dostawy mogą być jeszcze szybsze, a sprzedający mają mieć mniej pracy z obsługą zamówień. Oczywiście za opłatą.
Ile to kosztuje? Opłata podstawowa zależy od produktu i wynosi od 2,49 zł do 17,70 zł netto za sprzedany produkt. Do tego dochodzą opłaty dodatkowe za magazynowanie, obsługę zwrotów, dostawę czy rozbieżności. Tanio nie jest, ale trzeba to porównać z kosztami, które obecnie ponosi sprzedawca za magazynowanie i logistykę. Odchodzi też cały stres użerania się z „trudnymi” kupującymi. Może się okazać, że związek z Allegro wcale nie będzie taki drogi. Tylko oczywiście wtedy nie ma jak sprzedawać z wykorzystaniem swojej domeny.
Nie po raz pierwszy Allegro podnosi prowizje. Są do tego podstawy: ciągle są liderem handlu internetowego w Polsce, wprowadza nowe usługi, a coraz więcej Polaków kupuje w internecie. Ponadto, obecnie ceny rosną dosłownie wszędzie. Jestem ciekawy, czy Allegro kiedyś na tyle przesadzi ze wzrostem opłat, że sprzedawcy zaczną się zastanawiać, czy na pewno muszą mieć swój sklep w tym serwisie. Szczególnie że konkurencja nie śpi i niewykluczone, że nowe (duże i znane) platformy handlowe w polskim internecie są tylko kwestią czasu.
Zdjęcie główne: Myriam Jessier / Unsplash