Rekordowo drogi dolar. Kurs „zielonego” krąży przy psychologicznej barierze 4,50 zł. Amerykańska waluta jest najdroższa od 21 lat. Amerykański bank centralny, walcząc z inflacją, zaczął podwyższać stopy procentowe, które mogą dojść nawet do 4%. Co to ma wspólnego z naszymi pieniędzmi? Działania amerykańskiego Fedu przynoszą ważne wskazówki dla posiadaczy oszczędności w Polsce. Jakie?
Od bardzo, bardzo dawna amerykański dolar nie był notowany tak wysoko w relacji do polskiego złotego. Kurs „zielonego” przekroczył właśnie 4,50 zł. To kolejny dowód na trwający od półtora roku trend umacniania się amerykańskiej waluty (w połowie 2021 r. dolar był notowany po 3,80 zł). Jeszcze pięć lat temu dolara można było kupić po 3,30 zł.
- Wymarzony moment, żeby inwestować w fundusze obligacji? Podcast z Pawłem Mizerskim [POWERED BY UNIQA TFI]
- Nowe funkcje terminali płatniczych. Jak biometria zmieni świat naszych zakupów? [POWERED BY FISERV]
- BaseModel.ai od BNP Paribas: najbardziej zaawansowana odsłona sztucznej inteligencji we współczesnej bankowości!? [POWERED BY BNP PARIBAS]
Dolar jest coraz droższy także w stosunku do innych walut. Np. jeszcze pięć lat temu za jedno euro można było kupić aż 1,25 dolara. Osiem lat temu – 1,40 dolara. A 15 lat temu – aż 1,60 dolara. Teraz coraz bardziej zbliżamy się do sytuacji, w której dolar i euro będą miały taką samą wartość nabywczą – na giełdach będą wymieniane po kursie 1:1. W ostatnich dniach za euro można było kupić już tylko 1,04 dolara.
Przyczyny drożejącego dolara bywały na przestrzeni lat różne, ale generalnie sprowadzały się do tego, że amerykańska gospodarka lepiej radziła sobie z kryzysami (nawet tymi, które sama wywoływała, jak np. wielki kryzys finansowy z 2008 r.), przyciągała kapitał (to na tamtejszych rynkach są notowane największe spółki technologiczne świata), a ostatnio zademonstrowała swoją moc niezależności energetycznej (w odróżnieniu od Europy, która „wisi” na surowcach z Rosji).
Drogi dolar, bo Amerykanie pokażą wielką stopę
Teraz drogi dolar ma jednak inne podłoże. Chodzi o podwyżki stóp procentowych w USA, które mogą być większe, niż do tej pory oczekiwano – oczywiście z powodu walki z rozpędzoną inflacją. Według ostatnich danych majowa inflacja konsumencka w największej gospodarce świata osiągnęła 8,6% w skali roku. To poziom największy od 40 lat.
Powód? Wzrost cen paliw, surowców energetycznych oraz strategicznych i żywności w związku z wojną wywołaną przez Rosję w Ukrainie, jak również dodruk pieniądza w czasie walki z pandemią Covid-19 (amerykański bank centralny „wydrukował” 4,5 biliona dolarów).
W środę Fed ogłosił trzecią w ostatnim czasie podwyżkę stóp procentowych, największą od 28 lat – aż 0,75 punktu procentowego. Po tym ruchu stopy procentowe w USA znalazły się na poziomie 1,5-1,75%. Szef Fed Jerome Powell zapowiedział też, że na kolejnym posiedzeniu może podwyższyć stopy o kolejne 0,5-0,75%. I że Fed będzie działał „bardziej agresywnie” (jakże żałośnie na tym tle prezentują się zapowiedzi prezesa NBP Adama Glapińskiego, że „już bliżej końca niż początku cyklu podwyżek stóp”).
Prawdopodobny poziom docelowy stóp procentowych w USA to dziś 4%, tak przynajmniej wynika z dzisiejszych prognoz dotyczących walki z inflacją (jeszcze niedawno mówiono o poziomach docelowych 2,5-3%).
Oczywiście w rozpaczy są rynki akcji na całym świecie. Na nowojorskiej giełdzie spadek najważniejszego indeksu S&P 500 przekroczył w miniony piątek 20% od rekordowego poziomu 4800 pkt. na przełomie 2021-2022, a indeks spółek technologicznych Nasdaq stracił od tego momentu już 30%. Dla porównania: nasz WIG w tym czasie zjechał o 23%.
Analityk Xeliona Piotr Kuczyński przywołał w telewizji Biznes24 statystyki, z których wynika, że neutralny dla amerykańskiej gospodarki poziom stóp procentowych wynosi mniej więcej 2,4-2,5%, co oznacza, że jeśli wzrosną one do 4%, będzie spore ryzyko spowolnienia wzrostu gospodarki amerykańskiej. I dlatego giełdy spadają.
Jak długo jeszcze to potrwa? „The Wall Street Journal” przytoczył ostatnio wyliczenia, z których wynika, że w szczycie hossy wyceny spółek wynosiły średnio 24-krotność ich prognozowanych zysków przypadających na akcję. Dziś, po drastycznych spadkach wynosi ona 16-krotność prognozowanych zysków (średnia 15-letnia jest ciut niższa), ale w ostatnich falach wyprzedaży wyceny spółek spadały do poziomu 13,5-krotności ich rocznych prognozowanych zysków na akcję.
Problem w tym, że owe prognozowane zyski mogą być wciąż przeszacowane przez analityków, którzy dotąd nie brali pod uwagę ryzyka recesji.
Co podwyżki stóp w USA oznaczają dla naszych portfeli?
Co to wszystko oznacza dla nas i naszych portfeli? Jeśli rzeczywiście stopy procentowe wzrosną do takiego poziomu, to będzie to oznaczało duże kłopoty m.in. dla rynków wschodzących i „dojrzewających”, takich jak Polska.
Wyższe oprocentowanie amerykańskich obligacji zacznie przyciągać do USA kapitał, który do tej pory szukał wyższego oprocentowania na bardziej ryzykownych rynkach. Pojawienie się potężnej konkurencji o pieniądze musi wpłynąć na stopy procentowe na całym świecie.
Po pierwsze: kapitał będzie zachęcany, by inwestować w USA, co może osłabić złotego. Dziś rentowność polskich skarbowych obligacji 10-letnich zbliża się do 8% rocznie, ale jeśli Amerykanie będą płacili 4%, to nasze 8% może nie wystarczyć. Odpływ kapitału od polskich obligacji może w jeszcze większym stopniu osłabić złotego, a to zwiększyłoby inflację – więc Rada Polityki Pieniężnej będzie musiała działać. I podwyższać stopy procentowe, nawet jeśli to będzie szkodziło gospodarce.
Ale ze względu na zbliżające się wybory te podwyżki będą zapewne mniejsze, niż powinny być. A wtedy złoty może się osłabiać wobec głównych walut. I drogi dolar może nam się utrwalić. Jak również do złota, które – licząc w złotych – podrożało w tym roku o 10% (licząc w dolarach – potaniało).
————–
ZAPROSZENIE:
Przetestuj aplikację ZEN, czyli fintech do zarządzania pieniędzmi, który posiada w swojej ofercie konto wielowalutowe, polski IBAN (i nie tylko polski – są tam rachunki w aż 30 walutach, co pozwala na błyskawiczne przelewy również międzynarodowe), a także oferuje natychmiastowy cashback, przedłużoną gwarancję i ochronę ubezpieczeniową zakupów). Zacznij robić zakupy i zarządzać swoimi finansami w duchu ZEN i bez niepotrzebnego stresu. Link do aplikacji dla użytkowników urządzeń Apple jest tutaj, a link do Google Play, czyli sklepu dla użytkowników urządzeń z Androidem. Za ok. 4 zł miesięcznie masz jedną z najbardziej wypasionych aplikacji finansowych na rynku. Przeczytaj też recenzję ZEN.
Kupuj waluty z aplikacją CINKCIARZ.PL. „Subiektywnie o Finansach” poleca usługę portfela walutowego. Na Cinkciarz.pl kupisz dolary i euro – i kilkadziesiąt innych walut – po bardzo dobrych kursach, w ofercie są też karty walutowe. Dostępna jest fizyczna karta (15 zł za wydanie, bez opłat za obsługę) lub wirtualna karta (za darmo, służy do płatności w internecie oraz zbliżeniowych płatności telefonem czy zegarkiem). W obu wariantach kartą można płacić w złotych i 160 innych walutach – bez wysokich spreadów prowizji i ukrytych opłat. Zapraszam do wypróbowania karty. Konto na Cinkciarz.pl oraz wielowalutową kartę można zamówić pod tym linkiem. Do wzięcia jest od 5000 zł do 24 000 zł w specjalnym konkursie. Szczegóły są pod tym linkiem. A pod tym linkiem więcej o możliwościach, jakie oferuje Cinkciarz.pl tym wszystkim, którzy pewniej się czują, gdy mają pod ręką trochę „twardej waluty”
—————
Po drugie: jeśli Amerykanie „wymuszą” podwyżki stóp procentowych w Polsce, może się opłacić czekanie na lepsze oprocentowanie depozytów. Jeśli stopy NBP będą „uciekały” za goniącymi je stopami Fed, to powinno się to odbić pozytywnie na oprocentowaniu pieniędzy w bankach. Z jednej strony presję na banki będą wywoływały obligacje oferowane od czerwca przez Ministerstwo Finansów (roczne i dwuletnie z oprocentowaniem uzależnionym od stóp NBP), a z drugiej – spodziewane podwyżki stóp procentowych w Polsce.
Być może więc to jeszcze nie jest ten moment, w którym będzie się opłacało założenie długoterminowej (rocznej, dwuletniej) lokaty o stałym oprocentowaniu. Na razie lepiej „zaparkować” pieniądze na krótkoterminowym depozycie. Gdzie znaleźć najlepszy? Zapraszam do najnowszego rankingu lokat i do korzystania z promocji.
Jednocześnie może się nieco opóźnić spodziewana hossa funduszy obligacji, które ostatnio doznały bezprecedensowych spadków wartości, w dużej mierze wynikających z bieżących notowań obligacji (a nie z tego, że z tymi obligacjami stało się coś złego). Więcej o tym mechanizmie jest w rozmowie z Pawłem Mizerskim.
Po trzecie: rentowność inwestycji opartych na stawce WIBOR może wzrosnąć. Jeśli stopy procentowe w Polsce jeszcze pójdą w górę (w sposób „wymuszony” przez Fed oraz być może także przez Europejski Bank Centralny), to trzeba się spodziewać, że WIBOR będzie te działania wyprzedzał. A to powinno ucieszyć posiadaczy instrumentów finansowych opartych na stawce WIBOR.
Których? Choćby trzyletnich obligacji skarbowych (tych, do których zakupów przyznał się właśnie premier Mateusz Morawiecki), bankowych kont oszczędnościowych z oprocentowaniem opartym na stawce WIBOR oraz obligacji korporacyjnych (emitowanych przez firmy), których rentowność jest ustalana jako WIBOR plus marża (wynosząca zwykle 2-3%). Można też zainwestować w obligacje emitowane przez samorządy (to bezpieczniejsza opcja niż obligacje korporacyjne).
W przypadku tych ostatnich inwestycji warto pamiętać, że wyższe oprocentowanie obligacji to też wyższe koszty obsługi zadłużenia dla firm. A to zwiększa ryzyko niewypłacalności. Jak wojna i inflacja wpłyną na rentowność obligacji korporacyjnych? Rozmowa z Szymonem Gilem z DM Michael Strom.
—————
ZAPROSZENIE:
Zainwestuj w antyinflacyjne obligacje firm z MICHAEL STROM DM. Myślisz o tym, jak ochronić oszczędności przed inflacją? Rozważ ulokowanie niewielkiej części pieniędzy w obligacje największych polskich firm. Pomaga w tym dom maklerski Michael / Ström, największe niebankowe biuro maklerskie na rynku obligacji korporacyjnych. Jeśli masz chrapkę na obligacje emitowane przez firmy, to zapraszam do zainwestowania za jego pośrednictwem. Ja też to robię i wkrótce opiszę swój portfel oraz opowiem o tym, jak go zbudowałem z pomocą mojego opiekuna w domy maklerskim (więcej szczegółów o ofercie Michael / Ström pod tym linkiem). A w tym poradniku dwa słowa o tym, ile można zarobić, jakie jest ryzyko i jak inwestować, żeby nie osiwieć z nerwów.
—————
Te przewidywania to oczywiście nie jest pewnik, bo nie wiemy ani co będzie z inflacją w USA, ani jak wysoko zajdą stopy procentowe w USA, ani jak wysoko zawędrują stopy w Polsce, ani tym bardziej tego, jakie to spowoduje przepływy kapitału oraz zmiany kursów walut.
Jaka jest przyszłość rynków akcji w kontekście decyzji Fed? Jeśli walka z inflacją się Amerykanom uda, to prawdopodobnie będą pierwszą dużą gospodarką na świecie, która wyjdzie z inflacyjnych tarapatów. Pytanie brzmi, jaka będzie cena w postaci bezrobocia i spadku tempa rozwoju tej największej gospodarki świata. Tym niemniej, biorąc pod uwagę siłę Ameryki, być może nie będzie to cena gigantycznie wysoka. A to by oznaczało, że za kilka miesięcy będzie już warto powoli zaczynać przyglądać się zakupom funduszy i ETF-ów opartych na amerykańskich akcjach.
Ciekawe jest też jeszcze inne zagadnienie: jak drogi dolar wpłynie na polski rynek nieruchomości? Na pierwszy rzut oka nie ma to nic do rzeczy, ale wyższe stopy procentowe mogą dodatkowo zmniejszyć atrakcyjność inwestowania w nieruchomości na wynajem (bo więcej będzie można zarobić na płynnych i bezpiecznych inwestycjach w obligacje). Z drugiej jednak strony drogi dolar (czyli słaby złoty) mogą skłonić tych, którzy już posiadają nieruchomości, by nadal je trzymać jako zabezpieczenie przeciwko osłabieniu złotego.
———————————
„Finansowe Sensacje Tygodnia” (odc. 109): Bank w przyszłości, czyli jak technologie zmieniają bankowanie
W tym odcinku podcastu „Finansowe sensacje tygodnia” rozmawiamy o tym ile pieniędzy banki wydają na informatykę i czy to prawda, że banki to dziś tak naprawdę bardziej firmy technologiczne, niż instytucje finansowe. Co się zmieni za kilka lat w polskich bankach dzięki grubym miliardom złotych wydanym na rozwój informatyczny? Czy banki będą lepiej przewidywały potrzeby klienta? Jak zmienią się ich aplikacje mobilne? Czy banki nauczą się wykorzystywać big data do skuteczniejszej i lepszej obsługi klienta? Naszymi gośćmi są Dariusz Flisiak, IT Tribe Leader (IT Domena Systemów Zarządzania Danymi i Funkcji Centralnych) w Banku BNP Paribas oraz Tomasz Ćwik, Dyrektor Departamentu Strategii i Architektury w Banku BNP Paribas. Zapraszam do posłuchania pod tym linkiem!
zdjęcie tytułowe: geralt/Pixabay