Inwestycje alternatywne są teraz w cenie. Obrazy, alkohole, brylanty… A gdyby tak zainwestować w używane samochody? I nie mam na myśli aston martina, którym poruszał się James Bond, ale golfa, leciwą hondę czy wysłużone cinquecento. Średnie ceny używanych samochodów rosną w Polsce o 15%. Trzy razy ponad inflację! Jeden z banków samochodowych chce nawet kredytować „młode klasyki”. Jak bardzo wzrosły ceny youngtimerów i czy można na nich zarobić?
„Inflacja jest wszędzie, drożeją nawet używane samochody” – powiedział analityk Przemysław Kwiecień, gdy rozmawialiśmy o globalnym wzroście cen. Z ciekawości zajrzałem na portale ogłoszeniowe i opadła mi szczęka. Honda Civic z 1991 r., czyli auto, które oddałem za „bezcen” (2000 zł) jakieś 9 lat temu, dziś kosztuje 10 000 zł. To jakaś anomalia czy nowy trend?
- Wymarzony moment, żeby inwestować w fundusze obligacji? Podcast z Pawłem Mizerskim [POWERED BY UNIQA TFI]
- Nowe funkcje terminali płatniczych. Jak biometria zmieni świat naszych zakupów? [POWERED BY FISERV]
- BaseModel.ai od BNP Paribas: najbardziej zaawansowana odsłona sztucznej inteligencji we współczesnej bankowości!? [POWERED BY BNP PARIBAS]
Czy właśnie obudziliśmy się w nowej rzeczywistości, w której pogardzane do niedawna samochody zyskują drugą młodość i wysokie ceny odsprzedaży? Które modele są w cenie? Na co uważać przy zakupie? Czy używane auta z lat 90. mogą przechowywać wartość czy to tylko chwilowa moda? Sprawdzam!
Rynek aut używanych: pandemia wywołała hossę
Do tego, że niektóre samochody mogłyby być dobrą inwestycją, nie trzeba chyba nikogo przekonywać. Własną kolekcję motoryzacyjnych rarytasów ma np. była gwiazda telewizyjna Jay Leno, a także słynny Jaś Fasola, czyli Rowan Atkinson. Miał ją również zmarły niedawno perkusista „Stonesów” Charlie Watts.
Jednak to, co ci panowie mieli w garażu, było poza zasięgiem zwykłych śmiertelników – porsche z 1962 r., bentley z 1938 r. czy niezliczone modele ferrari i lamborghini. Ale dziś można zarobić nie tylko na takich cackach, ale na tym, czym jeździliśmy jeszcze… w latach 90.
Polacy uwielbiają używane samochody i, jak sprawdziliśmy, trudno to wyjaśnić niską siłą nabywczą kierowców. Stać nas na lepsze i droższe auta niż w latach 90., ale wolimy kupować używane. Od przystąpienia polski do Unii Europejskiej sprowadziliśmy do naszego kraju 15,8 mln używanych aut. W tym czasie nowych kupiliśmy ponad 5,8 mln.
Nie ma się z czego cieszyć. Stare samochody to większe zatłoczenie miast i smog. Ale z drugiej strony w Polsce bez samochodu żyć się nie da. Miasta rozlewają się na źle skomunikowane przedmieścia, w pobliżu osiedli nie ma szkół ani przedszkoli, a komunikacja miejska jest niewydolna. Przekonują się o tym nawet najbardziej radykalni przeciwnicy motoryzacji: „PKP Intercity skutecznie przekonało mnie – rowerową fanatyczkę – do kupienia samochodu” – przyznaje z pokorą nawet zaprzysięgły ekolog.
Pandemia przyspieszyła ten trend. Po lockdownie wracamy do normalności, która polega na tym, że wiele osób nie chce korzystać z komunikacji miejskiej. W Warszawie po zakończeniu wakacji ruch samochodowy wzrósł o 10% – to rekord – podały władze Warszawy. Prawdopodobnie za wzrost odpowiadają osoby, które w drodze do biura wybierają cztery kółka.
Wiele osób musiało sobie kupić pierwszy samochód w życiu, inni kupili drugie auto w rodzinie. Efekt? Wzrósł popyt na używane samochody, wzrosły ceny. Tym bardziej, że nowych samochodów w salonach brakuje – na niektóre modele trzeba czekać wiele miesięcy, co do tej pory też oczywiście się zdarzało, ale nie na taka skalę. Wszystko przez przerwane łańcuchy dostaw i problemy z zaspokojeniem popytu na mikroprocesory (w nowoczesnych autach jest ich sporo).
Splot tych okoliczności spowodował rynkową anomalię – auta używane, które miały tylko tanieć, zaczęły… drożeć. Jak to możliwe? Czy to okazja żeby odwiedzić autokomis? A jak już tam będziemy, to co wybrać? Sprawdzam!
Wzrost cen aut z drugiej ręki o 15%
Według Aures Holdings, operatora międzynarodowej sieci autokomisów AAA Auto, w ciągu ostatniego roku ceny samochodów używanych wzrosły w przypadku niektórych modeli o 15%. Średnia cena używanego samochodu na polskim rynku wtórnym wystawianego w ofertach internetowych, autokomisach oraz u dealerów aut używanych wzrosła w pierwszym kwartale 2021 r. do 20 000 zł z 18 500 zł.
Podwyżek nie da się wytłumaczyć na przykład tym, że oferty dotyczą samochodów nowszych lub lepiej wyposażonych, bo sprowadzane auta są coraz starsze, a wzrosty cen to nie jest tylko polska specyfika. Auta z drugiej ręki drożeją też w Niemczech, w USA, w zasadzie na całym świecie. I zdaniem ekspertów AAA Auto, w najbliższym roku to się raczej nie zmieni.
Wzmożone zainteresowanie używanymi samochodami zauważył samochodowy Volkswagen Bank, który wprowadził do oferty nowy „Kredyt na Klasyka”. Różni się to tym od klasycznego kredytu na samochód, że to nie jest kredyt samochodowy, a gotówkowy – możemy go przeznaczyć na dowolny cel. Bank sugeruje, że może być to „kupno klasycznego samochodu, ale także np. potrzebne do jego remontu części, transport oraz bieżącą renowację lub rozbudowę warsztatu”.
Prowizja jest obniżona ze standardowych 3% do okrągłego zera, a możliwa kwota do uzyskania zaczyna się od niewielkich 3 000 zł do 50 000 zł. Oprocentowanie jest za to jak przy kredycie samochodowym, czyli poniżej gotówkowego – RRSO wynosi w zależności od przyjętych parametrów 6,7-6,9%. „Odnawianie klasycznych aut może być też dobrą długoterminową inwestycją” – zachęcają w VW Banku.
Do tej pory większość kierowców traktowała samochód jak skarbonkę, a nie inwestycję. W dodatku taką, do której można tylko dokładać pieniądze (na naprawy, tuning, ubezpieczenia), a nigdy wyjąć. Czy to się jednak zmienia? Porozmawiałem na ten temat z ekspertami.
Peugeot, Fiat, BMW? Które używane samochody dają zarobić?
Przesunęła się granica tego, które auta jest „klasykiem”, a które youngtimerem. O tym trendzie rozmawiam z Michałem Prządą, wieloletnim managerem jednego z domów aukcyjnych, obecnie „brokerem samochodów zabytkowych” – pomaga inwestorom w ich doborze i zakupie. Jego zdaniem postrzeganie auta jako czegoś, co ma wartość artystyczną, a nie tylko utylitarną, zaczęło się w latach 60. i 70. i dotyczyło modeli z lat 30. I to trwa do dziś, ale ostatnie miesiące i lata nasiliły ten trend.
„Trwa moda na lata 90. i samochody z tego okresu. Dzisiejsi 30-40 latkowie, którzy mieli jako dzieci plakaty z konkretnymi samochodami z tamtego okresu, teraz mogą sobie takie kupić i realizują marzenia”
– mówi Michał Prząda.
„Pokolenie, które w czasach transformacji ustrojowej patrzyło na zachodnie auta za często astronomiczne sumy, jest już w sile zakupowej i może sobie pozwolić po latach na posiadanie takiej pamiątki”
– potwierdza Adam Stanek, organizator spotkań YountimerWarsaw. Takiego samego zdania jest też mój trzeci rozmówca, Robert Brykała, pasjonat i kolekcjoner dawnych pojazdów, autor wystawy starych samochodów w dawnej fabryce FSO.
Zapytałem ekspertów, co jest dziś w cenie, które modele aut zyskują na wartości i które mogą zyskać w nadchodzących latach. Być może któryś z czytelników jest w posiadaniu nowego „białego kruka” i nawet o tym nie wie.
Opcja minimum dla auta, które trzyma wartość i drożeje, to wysoki poziom usportowienia (zarówno jeśli chodzi o silnik, ale też dodatki), mała liczba sztuk na rynku, dobry stan techniczny i relatywnie mały przebieg (po 25 latach trudno znaleźć auto, które nie przejechało odległości z Ziemi na Księżyc). Plus ciekawa historia – najlepiej, gdyby należał do kogoś znanego, ale o to naprawdę trudno.
A tak konkretnie? Które auta były jeszcze „wczoraj” pospolite, a dziś uchodzą za młode-klasyki? Michał Prząda wymienia:
Fiat coupe – w latach 90. model niczym się specjalnie nie wyróżniał, dziś jest cenionym egzemplarzem.
Peugot 106. Wersja usportowiona rallye we Francji kosztuje 8000 euro. W Polsce podobne egzemplarze można dostać za 1000 zł (ma znaleźliśmy na OLX egzemplarz za 1500 zł z 1998 r.).
Poza tym Volkswagen Golf GTI. Ceny zaczynają się od kilkunastu tysięcy złotych. Ceny dopieszczonych modeli to już 51 000 zł.
Mazda mx-5. Wiele tych samochodów zostało po prostu zezłomowanych, bo właściciele sądzili, że już na nic im się nie przydadzą, a teraz są w cenie.
Robert Brykała dodaje do tego zestawu:
„Sportowy Peugot 206 Roland Garros 8 lat temu kosztował 15 000 zł. Dziś jest to 30 000 zł. Warto zwrócić uwagę na Citroena Saxo VTS. Ale na przykład Peugeot 205 1.1 diesel 8 lat temu można było kupić za 5000 zł. Dziś już tylko za 2000 zł. Za to Fiat cinquecento przeżywa prawdziwy renesans. Można go było kupić za 300-500 zł, dziś ceny usportowionych wersji sięgają 10 000 zł. Maluchy z końca cyklu produkcji były sprzedawane po 1000-2000 zł. Dziś po 5000 zł”.
Ryzyko? Części, naprawy i… moda
Inwestycja – jeśli można w ogóle tak mówić o zakupie używanego auta – nie jest taka prosta, bo trzeba jednak na samochodach się trochę znać. Tak jak na rynku sztuki marszandzi czy pracownicy domów aukcyjnych wiedzą, jakie dzieła stworzył dany twórca, tak tutaj trzeba wiedzieć, które auta „procentują”, a które naszpikowane są finansowymi minami. Co nam grozi?
„Wypadkowa historia auta, brak części zamiennych z powodu wieku samochodu czy naprawy, które wielokrotnie przewyższają cenę zakupu. Na przykład bardzo popularny model Mercedesa 190E 2.3 16 crossworth. Model sportowy, niedoceniany, który zaczął drożeć dopiero w 2015 r. Ale silnik ma wadę, której naprawa kosztuje minimum 10 000 zł. Trzeba na to uważać”.
– mówi Michał Prząda.
„Finansową klapą okazały się Warszawy. Przełom lat 90. i 2000 był ich szczytem popularności i wtedy osiągały najwyższe ceny. Wiele osób kupowało, traktowało zakup takiej Warszawy jak kaprys. Dziś w większości to auta zaniedbane, oddawane za bezcen. Podobnie jest ze starymi modelami porsche. Jeszcze kiedyś wszystkie modele drożały, ale trend się odwrócił – największe wzrosty mają teraz modele trochę nowsze, nieco mniej obsługowe, wyposażone w ABS, klimatyzacje. Ceny starszych modeli zatrzymały się”
– mówi Robert Brykała.
Zobacz najnowsze wideo ekipy „Subiektywnie o finansach”:
Używane samochody jak złoto. „Już nigdy nie będzie takiego lata”
Moim rozmówcom zadaję pytanie, czy szybki wzrost cen aut z lat 90. to moda, czy długotrwały trend? Czy używane samochody to pewna inwestycja? „Oczywiście, że moda i tak jak każda moda, przeminie” – mówi Rafał Brykała. Prawdopodobnie ten czas już się nie powtórzy, nie będzie już takiej mowy na auta z jakiś lat, nie będzie nowej fali klientów, bo pokolenie, które właśnie dorasta, nie interesuje się tak motoryzacją.
A i sama motoryzacja się zmienia, współczesne samochody nie są przygotowane na tak długie okresy eksploatacji. Mogą po prostu nie dotrwać tych 20-25 lat. Poza tym, te auta teraz są gdzieś obok, nie trzeba o nich marzyć przez następne 20 lat. Dlatego jeśli ktoś liczy na to, że tanim kosztem zapewni sobie kilkunasto-, czy nawet kilkudziesięcioprocentowe zyski z posiadania auta-wraka, przeliczy się.
„Wzrost cen nie dotyczy wszystkich samochodów. Naprawdę proszę uwierzyć, że jak ktoś ma auto od 8-10 lat, to ono straciło, a nie zyskało na wartości. Samochody mają swoje etapy życia, a wiek 10 lat jest dla auta punktem kulminacyjnym. Mówiąc kolokwialnie, jest to okres zażynania samochodu – auto było relatywnie tanie w zakupie, znajduje kolejnego właściciela, który w nie nie inwestuje. Natomiast, jeśli pojazd „dożyje” 20-25 lat i nie został w między czasie zjedzony przez korozję, nie został zajeżdżony na śmierć i jest to fajny, nieoczywisty model, jest duża szansa, że będzie drożał. To nie jest tak, że gdybym 10 lat temu nie sprzedał malucha czy hondy, dziś byłbym bogaty, a przynajmniej wyszedł na plus. Musimy uwzględnić koszty ubezpieczenia OC, przeglądów, napraw, garażu – o ile nie mamy własnego”
– mówi Rafał Brykała. Na naszych oczach dokonała się rewolucja – liczby nie kłamią i wzrost cen aut używanych jest faktem. Jeśli ktoś „wybrał” odpowiedni model, użytkował go (czyli i tak ponosił koszty eksploatacji), a teraz chce go sprzedać, to trafił w swój czas. Prawdopodobnie ten trend jeszcze się utrzyma – ale trzeba uważać, żeby nie przestrzelić – wkrótce pokolenie wyżu demograficznego zacznie się starzeć i zamiast sportowych małych samochodzików, zacznie szukać „chodzików” i zainteresowanie używanymi autami z lat 90. spadnie.
Używane samochody pozostaną niszą, która jednak otworzy się na zupełnie nowych „inwestorów”, którzy nie muszą wydawać kilkudziesięciu czy kilkuset tysięcy złotych na klasyki z lat 60. czy 70.
—————
Posłuchajcie najnowszego podcastu „Finansowe sensacje tygodnia”!
——————–
źródło zdjęcia: