22 października 2021

COVID-19 w portfelu, czyli jak poszła nam walka z finansowymi skutkami pandemii? Są nowe dane: ile w Polsce jest osób ubogich i tych żyjących w skrajnej nędzy

COVID-19 w portfelu, czyli jak poszła nam walka z finansowymi skutkami pandemii? Są nowe dane: ile w Polsce jest osób ubogich i tych żyjących w skrajnej nędzy

Pandemia wpłynęła na ubóstwo w Polsce, powiększyła nierówności w dochodach i odcisnęła piętno na najbiedniejszych polskich rodzinach. Osoby o najniższych dochodach są najbardziej narażone na negatywne skutki zeszłorocznych wydarzeń. W czasie kryzysu ich dochody spadają, a wydatki rosną. Już prawie 2 mln Polaków żyje miesięcznie za mniej niż 640 zł

Zobacz również:

Pojawił się najnowszy raport opisujący ubóstwo w Polsce: EAPN Polska Poverty Watch 2021. Jest on o tyle ciekawy, że obejmuje m.in. zmiany, które nastąpiły wskutek pandemii. Najważniejszy wniosek z raportu jest taki, że w 2020 r. wzrosła liczba Polaków żyjących w skrajnym ubóstwie – o ok. 378 000 osób. To oznacza, że już jakieś 2 mln Polaków musi sobie radzić w życiu, mając dochody poniżej progu egzystencji.

Autorzy raportu zwracają uwagę na to, że w zeszłym roku wystąpiła wyjątkowa sytuacja: wzrost zasięgu ubóstwa skrajnego przy jednoczesnym spadku ubóstwa relatywnego – co wynikało głównie ze spadku wydatków spowodowanego pandemią koronawirusa.

Co w ogóle oznacza życie w skrajnym ubóstwie? Jest to poziom życia, który nie gwarantuje przeżycia w dobrym zdrowiu w dłuższym czasie. Wg GUS (i częściowo Instytutu Pracy i Spraw Socjalnych), w przypadku osoby samotnie żyjącej to 640 zł miesięcznie. W przypadku gospodarstw domowych 4-osobowych – 1727 zł miesięcznych wydatków (niewiele ponad 400 zł na osobę). Ubóstwo relatywne to odpowiednio 799 zł i 2157 zł.

Oczywiście ubóstwo nie rozkłada się proporcjonalnie na całe polskie społeczeństwo. Dotknięte nim są przede wszystkim osoby mające niski poziom wykształcenia (11,9% wśród osób z wykształceniem głowy rodziny co najwyżej gimnazjalnym i zaledwie 1,9% wśród osób z wykształceniem wyższym) oraz żyjące na wsi (9,5% na wsi w porównaniu do 2,4% w miastach).

Zasięg skrajnego ubóstwa wzrasta też wraz z liczbą dzieci na utrzymaniu (dla rodzin z jednym dzieckiem jest to 1,4%, a dla rodzin z minimum trójką dzieci aż 5,9%). Czyli programy w stylu 500+ nie rekompensują w całości kosztów wynikających z posiadania potomstwa. Szczególnie dotknięte skrajnym ubóstwem są też gospodarstwa domowe rencistów (8,2%) i rolników (13,5%). Wśród osób pracujących na własny rachunek zasięg skrajnego ubóstwa wynosi zaledwie 2,7%.

Czytaj też: Dobrobyt finansowy w Europie: w którym kraju się najlepiej żyje w erze COVID-19? Czy Polska jest rzeczywiście takim prymusem? Oto twarde dane

Skrajne ubóstwo: wstydliwe liczby

Sytuacja każdej osoby żyjącej poniżej granicy skrajnego ubóstwa jest bardzo trudna, ale są osoby, które same nie są w stanie podjąć prawie żadnych działań mających na celu poprawę sytuacji. Chodzi tutaj o dzieci, seniorów i osoby z niepełnosprawnościami, których poziom życia często zależy jedynie od ich opiekunów. Takie osoby powinny być silniej chronione przed ubóstwem.

Liczba dzieci żyjących w skrajnym ubóstwie zwiększyła się do 410 000 w 2020 r. (czyli o prawie 100 000). Relatywne ubóstwo dzieci zmniejszyło się z 14,3% do 13,4%, ale – podobnie jak u dorosłych – wynika to z obniżenia się wydatków w społeczeństwie. Sytuacja jest jeszcze gorsza, jeżeli weźmiemy pod uwagę, że 2020 r. był pierwszym pełnym rokiem, w którym świadczenie 500+ było wypłacane na wszystkie dzieci.

Jeżeli ta liczba nie jest wystarczająco wstrząsająca, to warto dodać, że w latach 2015-2019 zasięg wykluczenia społecznego dzieci (a więc braku możliwości zaspokajania podstawowych potrzeb) wahał się między 43% a 46%. Jak zauważają autorzy raportu, zaspokajanie takich potrzeb nie powinno świadczyć o dostatnim, ale o zwyczajnym życiu.

Zasięg ubóstwa seniorów podlegał w ostatnich latach mniejszym wahaniom i nie widać wyraźnego trendu. W 2020 r. liczba skrajnie ubogich seniorów wzrosła o ok. 49 000. Wskaźnik ubóstwa skrajnego zwiększył się do 4,4%. Natomiast wskaźnik ubóstwa relatywnego zmalał do 10% i był najniższy od 2014 r. Mam tylko nadzieję, że nie było to spowodowane wyższą śmiertelnością w następstwie koronawirusa.

Nieciekawa sytuacja jest też w rodzinach z co najmniej jedną osobą niepełnosprawną. Zasięg ubóstwa w takich gospodarstwach domowych zmniejszał się do 2017 r., ale wtedy nastąpiło odwrócenie trendu. W 2020 r. zasięg skrajnego ubóstwa rodzin z osobami niepełnosprawnymi wzrósł do 7,5%. Natomiast warto zwrócić uwagę, że zmniejsza się różnica pomiędzy ubóstwem w gospodarstwach domowych z osobami niepełnosprawnymi a gospodarstwami bez takich osób. W 2020 r. taka różnica wyniosła 2,8%.

Czytaj też: Cena benzyny na stacjach benzynowych przekroczyła 6 zł za litr. Czy akcyza na paliwo powinna być obniżona, żeby ulżyć kierowcom? Kaczyński mówi: „nie!”. Ma rację?

Ubóstwo to nie tylko dochody

Błędem byłoby analizowanie ubóstwa jedynie pod względem dochodów. Autorzy raportu ocenili też dane o deprywacji materialnej i społecznej. Jeżeli Wasze gospodarstwo domowe jest w stanie zaspokoić przynajmniej osiem potrzeb z poniższej listy, to macie szczęście – nie zostalibyście uznani za zagrożonych niezaspokojeniem potrzeb.

Na liście są egzystencjalne potrzeby: uniknięcie opóźnień w opłacaniu zobowiązań, posiłek z mięsem lub z wegetariańskim odpowiednikiem co drugi dzień, utrzymanie odpowiedniej temperatury w domu, wymiana starej odzieży na nową, dwie pary dobrze dopasowanych butów.

Są też takie potrzeby, które niektórzy uznaliby (błędnie) za trochę bardziej luksusowe: niespodziewany wydatek, tydzień urlopu poza domem, samochód dla własnego użytku, wymiana zużytych mebli, niewielkie wydatki na własne potrzeby, regularne zajęcia w czasie wolnym, wyjście do restauracji z przyjaciółmi lub rodziną przynajmniej raz w miesiącu. Jaka część rodzin nie jest w stanie zaspokoić tych potrzeb?

W latach 2014-2019 generalnie poprawiała się sytuacja Polaków. Ale ciągle prawie co czwarta z najbiedniejszych rodzin ma problem z zaspokojeniem zaledwie ośmiu podstawowych potrzeb. Podobny problem ma też ponad 5% rodzin o średnich dochodach.

Autorzy raportu zwracają więc uwagę, że w Polsce wiele rodzin (szczególnie tych uboższych) ma problem z dostępem do podstawowych – wydawałoby się – rzeczy takich jak: dobrej jakości wody, urządzeń sanitarnych, energii, transportu, usług finansowych i usług łączności finansowej. Przytaczają oni model wielowymiarowego ubóstwa.

Autorzy potwierdzili (w rozmowach z badanymi w 2020 i 2021 r.), że ubóstwo w Polsce istotnie posiada różne miary. Okazało się, że ubóstwo to nie tylko niski dochód (lub brak dochodu), ale także negatywny stosunek ze strony społeczeństwa, deprywacja społeczna oraz gorsze traktowanie w urzędach. Tworzy się pewnego rodzaju pętla, w której osoba w ubóstwie doświadcza większych trudności z zaspokajaniem potrzeb niż osoba bogatsza. Nie tylko z powodu majątku.

Czytaj też: Prawie każdy może wpaść w pętlę długów. Ten przykład pokazuje, jak niewiele trzeba. Próbujemy pomóc czytelnikowi uratować się przed bankructwem

Nie wszyscy ograniczyli wydatki w pandemii

Pandemia spowolniła proces zmniejszania się liczby Polaków zagrożonych ubóstwem. W 2020 r. realne (a więc po uwzględnieniu inflacji) przeciętne wynagrodzenie w Polsce wzrosło (o 1,8%), ale dynamika wzrostu była niższa niż w poprzednich latach. Jednocześnie znacznie obniżyły się wydatki. Część gospodarstw domowych nie miała gdzie wydawać pieniędzy (lockdown), a inne bały się tego czynić w niepewnej sytuacji.

W zasadzie można by wysnuć wniosek, że pandemia poprawiła życie Polaków i nauczyła ich oszczędzać. Niestety dane wyglądają zupełnie inaczej, gdy spojrzymy na dynamikę realnych dochodów i wydatków wśród najuboższych gospodarstw domowych. Spójrzcie na poniższe wykresy. Nie dosyć, że dochody najuboższych gospodarstw domowych znacznie spadły w czasie pandemii (-9,3%), to jeszcze ich wydatki wzrosły (o 2%).

Z czego wynika taka dysproporcja? Po pierwsze, najuboższe rodziny mają bardzo małe pole do ograniczania swoich wydatków. Oczywiście zawsze można znaleźć jakieś oszczędności w gospodarstwie domowym, ale jeżeli ktoś ogranicza się tylko do zaspokajania podstawowych potrzeb i kupuje najtańsze produkty, to dalej będzie zmuszony je nabywać. Nawet wtedy, gdy ceny wzrosną.

Po drugie, pogorszyła się sytuacja u osób z niskim poziomem wykształcenia, które są najbardziej zagrożone ubóstwem. Pokrywa się to z analizą wpływów poprzednich pandemii, które również w większym stopniu oddziaływały na uboższą część społeczeństwa. To osoby, które są „ostatnie do zatrudnienia i pierwsze do zwolnienia”. Czyli ci z nas, którzy nie musieli ograniczać wydatków, to je ograniczyli. Natomiast wydatki najbardziej potrzebujących wzrosły. Pandemia realnie powiększyła więc nierówności w polskich gospodarstwach domowych.

Pandemia wpłynęła też negatywnie na nasze samopoczucie. W marcu 2019 r. 41% badanych deklarowało spokój i pewność. Na początku pandemii (marzec 2020 r.) było to już 37%, a we wrześniu 2020 r. – zaledwie 33% osób. Jednocześnie wzrósł odsetek badanych, którzy zadeklarowali lęk przed biedą – z 15% do 19 %. Ewidentnie pogorszyły się nastroje społeczne.

Czytaj też: Ranking szczęścia 2021. W których krajach w erze pandemii koronawirusa ludzie są najszczęśliwsi? I gdzie na tej liście są Polacy?

Zobacz też najnowszy wideofelieton „Subiektywnie o Finansach”:

Ubóstwo w Polsce na tle Europy

W październiku 2021 r. dane dotyczące ubóstwa opublikował też Eurostat. Nie możemy ich oczywiście ze sobą zestawiać, bo użyto innej metodyki, ale pewne wnioski się nasuwają. Ubóstwo w Polsce jest wysokie, ale czy mamy się czego wstydzić? Zgodnie z danymi Eurostatu ubóstwem lub wykluczeniem społecznym zagrożonych było aż 96,5 mln mieszkańców Unii Europejskiej. Odpowiada to 21,9% populacji. Czyli więcej niż co piąty Europejczyk nie jest wstanie komfortowo egzystować.

Spośród nich ok. 5,9 mln (1,3% całej populacji) miało najtrudniejszą sytuację, bo doświadczało jednocześnie wszystkich trzech zagrożeń ubóstwem i wykluczeniem społecznym (dochody niższe niż 60% mediany, brak możliwości zaspokojenia co najmniej czterech z dziewięciu podstawowych potrzeb, praca w niewielkim wymiarze czasu). Natomiast aż 28,1 mln mieszkańców Unii Europejskiej było zagrożonych minimum dwoma kategoriami zagrożeń.

Najwięcej osób zagrożonych ubóstwem lub wykluczeniem społecznych mieszka w Rumunii (35,8%), Bułgarii (33,6%) oraz Grecji (27,5%). Co ciekawe ponad średnią są też mieszkańcy Niemiec – tam zagrożonych jest 22,5% osób. Gorzej niż w Polsce (u nas mamy 17%) jest też m.in. we Francji (18,9%), w Belgii (20,4%) oraz w Luksemburgu (20%). Najniższy wskaźnik zagrożenia ubóstwem lub wykluczeniem społecznym jest w Czechach (11,5%), na Słowacji (13,8%) oraz w Słowenii (14,3%).

Musimy jednak pamiętać, co oznaczają takie dane i odpowiednio je interpretować. Jeden na pięciu mieszkańców Unii Europejskiej jest zagrożony ubóstwem lub wykluczeniem społecznym, ale to nie jest związane tylko z poziomem dochodów. Wpływa na to także poziom zatrudnienia, intensywność pracy, status zawodowy i inne cechy społeczno-ekonomiczne. Wraz z rozwojem kraju, rosną też potrzeby jego mieszkańców. Gorsza pozycja Niemiec na powyższym rysunku nie musi oznaczać, że mniej Niemców ma dostęp do bieżącej wody.

W Polsce częściej zagrożone ubóstwem były kobiety (17,9% w porównaniu do 16% u mężczyzn) i osoby starsze (19,2% w przypadku osób w wieku 65 lat i starszych). Ciekawostką jest, że osoby bezdzietne są bardziej narażone na ubóstwo (18,2%) niż osoby posiadające potomstwo. Można to tłumaczyć wyższymi zasiłkami socjalnymi oraz większa motywacją takich osób do zapewnienia dobrobytu rodzinie. Oczywiście zagrożenie ubóstwem dotyka też raczej osób niezatrudnionych (49,1%), które bez możliwości uzyskania stałego dochodu bardzo szybko stają się zagrożone.

Czytaj też: Weekend dla dwojga na bogato lub po kosztach. W którym ze znanych miast najmniej wydamy na randkę? Ile może kosztować taki wypad?

Jak możemy poprawić naszą sytuację?

Autorzy raportu nie ograniczyli się jednak do analizy sytuacji, ale zaproponowali także własne kierunki zmian, które – ich zdaniem – przyczynią się do ograniczenia zagrożenia ubóstwem w przyszłości. Świadczenia wypłacane przez rząd powinny być w odpowiedniej wysokości, regularnie waloryzowane i skoordynowane, a obecnie takie niestety nie są.

Postuluje się m.in. powiązanie zasiłku dla bezrobotnych z płacą minimalną, coroczną waloryzację świadczeń rodzinnych, usunięcie ograniczenia zasiłku okresowego do konkretnej kwoty i niewliczanie do dochodu kwalifikującego do pomocy zasiłku pielęgnacyjnego oraz dodatku mieszkaniowego.

Autorzy raportu uważają, że w polityce przeciwdziałania ubóstwu powinniśmy uwzględniać wykluczenie transportowe, finansowe, cyfrowe i energetyczne. Potrzebne jest wsparcie w zwalczaniu bezrobocia, od którego silnie zależy ubóstwo w Polsce. Dotyczy to zarówno aktywizacji zawodowej osób wykluczonych zawodowo (długotrwale bezrobotnych, niepełnosprawnych, bezdomnych, kobiet), ale także poprawy jakości edukacji. Czyli musimy zapobiegać, a nie tylko próbować „leczyć” z ubóstwa.

Czytaj też: Ilu Polaków jest już finansowo gotowych do inwestowania pieniędzy? A ilu rzeczywiście to robi? To badanie pozbawia złudzeń

Zdjęcie główne: pixabay / Chronomarchie

Subscribe
Powiadom o
10 komentarzy
Oldest
Newest Most Voted
Inline Feedbacks
Zobacz wszystkie komentarze
chennault
3 lat temu

Ciekawostką jest, że osoby bezdzietne są bardziej narażone na ubóstwo (18,2%) niż osoby posiadające potomstwo. Można to tłumaczyć wyższymi zasiłkami socjalnymi oraz większa motywacją takich osób do zapewnienia dobrobytu rodzinie.

Oraz tym, że bezdzietnymi często pozostają osoby w gorszym stanie zdrowia fizycznego i psychicznego.

Radek
3 lat temu
Reply to  chennault

Tak, ale stan zdrowia dzietnych – szczególnie w pierwszych latach i w latach późniejszych w trakcie buntu nastolatków – negatywnie rzutuje na stan zdrowia psychicznego i fizycznego, gdy bezdzietni tego stresu są pozbawieni.

Stef
3 lat temu

Dziś był ciekawy artykuł na Onecie o tym jak młodzi radzą sobie ze wzrostem cen:
piją gorsze wino, nie jedzą na mieście i nie chodzą do klubów.

Admin
3 lat temu
Reply to  Stef

Nie wierzę 😉

Admin
3 lat temu

Dzięki za ciekawe uzupełnienie!

Zdziwiony
3 lat temu

W Polsce społeczeństwo cierpi na chorobę rozpasanej konsumpcji. Samochód? Musi być! Komórka przy uchu (w abonamencie) musi być. Większy telewizor, większa lodówka i w końcu większe mieszkanie. Brak kontroli wydatków, kredyty, pożyczki, konsumpcja, wydawanie wszystkiego co się zarobi. W konsekwencji otyłość, cukrzyca, miażdżyca i problemy emocjonalne. Róbcie tak dalej, każdy hoduje swojego raka.

Stef
3 lat temu
Reply to  Zdziwiony

Zgadza się rozpasana konsumpcja/wydawanie na pierdoły: komórka na kredyt, jedzenie z dowozem/na mieście, auto na kredyt, Kawka na mieście.

Koleżanka z pracy zapytala jak mnie stać na wakacje za granicą, a ona kupuje codziennie przed pracą kawę na mieście 200 dni x 15 zł =3000.

Admin
3 lat temu
Reply to  Stef

Kocham Pana za tę kawę na mieście :-). Bo wszyscy się ze mnie śmieją jak im mówię, żeby nie pili kawy na mieście 🙂

Radek
3 lat temu
Reply to  Zdziwiony

Tak jest! Mieszkanie powinno być za małe, lodówka ciasna, pralka cieknącą a smartfon z wyświetlaczem bez kolorów, do pracy daleko, najlepiej pieszo, buty małe i dziurawe Seby czasem nie było zbyt konsumpcyjnie i komfortowo. Tylko pętla powinna być szeroka bo ile człowiek może pożyć w ten sposób 😉

Jaca
3 lat temu
Reply to  Radek

Znam gościa co mniej więcej stosował takie zasady i w wieku 50 lat poszedł na własną „emeryturę”, czyli zwolnił się i żyje z tego co uzbierał… a nie zarabiał kokosów.

Subiektywny newsletter

Bądźmy w kontakcie! Zapisz się na newsletter, a raz na jakiś czas wyślę ci powiadomienie o najważniejszych tematach dla twojego portfela. Otrzymasz też zestaw pożytecznych e-booków. Dla subskrybentów newslettera przygotowuję też specjalne wydarzenia (np. webinaria) oraz rankingi. Nie pożałujesz!

Kontrast

Rozmiar tekstu