1 marca 2021

Kuriozalna historia. Kia pana Radosława została rozbita. Miało być odszkodowanie, ale pojawił się brazylijski łącznik i… 28 000 zł nieuregulowanego długu

Kuriozalna historia. Kia pana Radosława została rozbita. Miało być odszkodowanie, ale pojawił się brazylijski łącznik i… 28 000 zł nieuregulowanego długu

Bardzo dziwne i niepokojące rzeczy dzieją się na rynku ubezpieczeń OC. Kia pana Radosława została staranowana przez panią w suzuki. Ale ubezpieczyciel stwierdził, że pieniędzy z polisy OC sprawcy (który się przyznał) nie wypłaci. Dziś ściga naszego czytelnika estońska firma reprezentowana przez obywatela Niderlandów, a także polska kancelaria umocowana przez obywatela Brazylii. Film Barei? Nie, to życie

Jeśli kiedyś będzie się zastanawiać, czy po banalnej drogowej stłuczce wzywać policję czy zdać się na oświadczenie sprawcy, aby potem bezstresowo móc likwidować szkodę z polisy OC sprawcy, to przeczytajcie tę historię. Po poprzednim artykule o tym, jak w Golfa pana Marcina wjechał nieubezpieczony traktor, wiecie, w jakim trybie i na którym etapie szkody zgłosić się do Ubezpieczeniowego Funduszu Gwarancyjnego, jeśli sprawca był nieubezpieczony. A co jeśli był ubezpieczony, ale firma kwestionuje okoliczności zdarzenia, a ciebie ścigają zastępy prawników, których mocodawcami są firmy z Estonii z upoważnienia obywatela Brazylii? To właśnie spotkało naszego czytelnika.

Zobacz również:

Czytaj też: Moda na zero waste ogarnia rynek motoryzacyjny. Nowy samochód to niepotrzebny zbytek? Pierwszy koncern będzie sprzedawać auta „fabrycznie odnowione”

Czytaj też: Wizyta w warsztacie, czyli wyrok dla portfela? Sprawdzamy raty, rabaty i serwis za punkty. Komu i kiedy to się opłaci?

Likwidacja szkody z polisy OC sprawcy i mechanik w gorącej wodzie kąpany

Pan Radosław w 2016 r. jechał sobie trasą ekspresową S8 na wysokości podwarszawskich Janek. I gdy tak sobie jechał, nagle poczuł, że coś poszło nie tak.

„Jadę swoją kią lewym pasem. Nagle na mój pas zjechała pani w suzuki. Zaczęliśmy się zrównywać samochodami i gdyby we mnie nie wjechała, to bym ją wyprzedził. Obróciło nas o 90 stopni i całe szczęście, że inne samochody zwolniły ponieważ uderzenie boczne na autostradzie mogłoby się skończyć źle. Zjechaliśmy na pobocze (samochody mogły się same poruszać – niepotrzebna była laweta), pani do mnie podeszła, bardzo przeprosiła, powiedziała, że mnie nie zauważyła. Powiedziała, że może napisać mi oświadczenie, że to jej wina, bo nie ma nic na swoje usprawiedliwienie. I żebym likwidował szkodę z polisy OC sprawcy”

– relacjonuje pan Radosław, który do dziś żałuje, że nie wezwał policji. Uznał, że przy tak ewidentnym zdarzeniu wystarczy oświadczenie. I w pełni go rozumiem. Przy banalnej stłuczce, gdzie nie ma poszkodowanych, z punktu widzenia prawa oświadczenie o przyznaniu się sprawcy zwykle dopełnia formalności. Potem ubezpieczyciel i tak sprawdza przedstawioną przez nas wersję: ja sam trzy razy korzystałem z takiej możliwości: dwa jako poszkodowany i raz jako sprawca. I nigdy nie było żadnych problemów. Zawsze szkoda była likwidowana z polisy OC sprawcy. Takiego szczęścia nie miał pan Radosław.

Z jego relacji wynika, że zadzwonił po assistance, gdzie usłyszał, że jeśli samochód nie potrzebuje lawety, to może dojechać do najbliższego warsztatu ASO, a tam się nim zajmą. Pan Radosław dojechał więc do Nadarzyna, gdzie został obsłużony po królewsku – wszystkim, w ramach rozliczenia bezgotówkowego, zajęli się pracownicy serwisu. Porobili zdjęcia, zgłosili szkodę do Allianza i zapytali, czy nie potrzeba auta zastępczego. „Oczywiście, że potrzeba” – powiedział pan Radosław i dostał skodę. Już na tym etapie sprawa była poza kompetencjami pana Radosława – zdecydował się na to, że warsztat będzie likwidował szkodę z polisy OC sprawcy i to warsztat wziął na siebie rozliczenie z ubezpieczycielem.

Problem w tym, że serwisantom tak się spieszyło, że nie czekali na decyzję ubezpieczyciela, który weźmie na siebie roszczenia pana Radosława. Uznali, że skoro jest oświadczenie sprawcy, to jest i „zielone światło” do naprawy. Albo zaraz będzie i to tylko kwestia niedługiego czasu. Być może zgubiła ich rutyna, być może do tej pory sprawy były ewidentne i oświadczenie sprawcy wystarczało. Tym razem jednak historia miała się potoczyć zupełnie inaczej.

Czytaj też: Koniec innogyGO! Niemcy chcieli zrobić w Polsce „elektryczną Bawarię” i polegli. BMW i3 zjeżdżają z ulic, ale elektryczny car-sharing nie powiedział ostatniego słowa

Czytaj też: Coraz więcej Polaków chce mieć samochód elektryczny. Ale czy to się może opłacić? Prąd, gaz, benzyna, wodór – jaki napęd auta najbardziej spodoba się naszemu portfelowi?

Bezpański rachunek na 28 000 zł. Czytelnik zdaje auto zastępcze i dostaje dziwne papiery do podpisania

Po miesiącu pan Radosław wreszcie odebrał swoje auto z warsztatu, zwrócił też auto zastępcze. Tu pojawia się pierwszy zgrzyt. Oprócz zdania kluczyków, pan Radosław dostał do podpisania kolejne papiery, a mianowicie trójstronną umowę „przelewu wierzytelności do inkasa” między nim, firmą wynajmującą oraz inną spółką, tzw. cesjonariuszem.

W rozumieniu pana Radosława cesjonariusz miał przejąć od zakładu ubezpieczeń jego wierzytelność z tytułu najmu samochodu zastępczego, a następnie rozliczyć się z wynajmującym. Jak mówi nam adwokat Robert Utrata, który reprezentuje naszego czytelnika, dokument został tak skonstruowany, że jedynie od dobrej woli i rzetelności cesjonariusza zależało, czy odzyska pieniądze od ubezpieczyciela.

I pewnie nie byłoby problemu, gdyby nie to, że po dwóch miesiącach od zdarzenia nasz czytelnik dostał list polecony od Allianza. Czyta w nim, że firma przeprowadziła wewnętrzne postępowanie, z którego wynika, że uszkodzenia jego samochodu nie były spowodowane wypadkiem i że firma nie zapłaci. I koniec.

„Było to dla mnie bardzo dużym zaskoczeniem, nawet ciężko mi to teraz opisać, jak dziwnie się czułem i czuję do tej pory. Po jakimś czasie serwis zasugerował mi, abym zgłosił szkodę do likwidacji z tytułu własnej polisy AC i później zgłosić regres do Allianza, co od razu odrzuciłem, ponieważ to nie ja byłem sprawcą!”

– mówi czytelnik. Mleko się jednak rozlało – do uregulowania został rachunek warsztatu w wysokości 20 000 zł plus 8000 zł kosztów wynajmu auta zastępczego. Kto ma za to zapłacić? Jak reagować w takiej sytuacji?

Firmy ubezpieczeniowe to nie są naiwniacy. Prób wyłudzeń odszkodowań przybywa, a przypadek, gdy dwaj umówieni ze sobą kierowcy symulują wypadek, żeby zarobić na odszkodowaniu, wcale nie jest taki rzadki. Ale tutaj pan Radosław nie widział nawet złotówki odszkodowania, bo szkodę likwidował bezgotówkowo. Nie miał interesu wkręcać ubezpieczyciela, poza tym nie sądzę, żeby był takim kamikaze, żeby symulować grubą stłuczkę na trasie ekspresowej S8.

Jeśli spotkałaby nas podobna sytuacja, to powinniśmy powołać się na opinię niezależnego rzeczoznawcy (np. jednego z tych pracujących przy Polskim Związku Motorowym), który w cenie kilkuset złotych dokona oględzin naszego auta i auta sprawcy oraz niezależnie rozstrzygnie, czy wersja przedstawiona przez kierowców jest uprawdopodobniona czy nie. Czasami bywa tak, że kierowca jeździ autem, które ma uszkodzoną karoserię – wtedy firma ubezpieczeniowa może mieć pokusę, żeby pomniejszyć o te szkody wartość odszkodowania. Ale żeby w ogólnie nie uznać roszczenia?

Ten przypadek jest nietypowy, bo auto jest już naprawione. I co teraz? Tutaj drogi się rozdzielają – warsztat chciał pozwać klienta, żeby ten uregulował dług, ale prawnik wybił im takie pomysły z głowy. W związku z tym, warsztat walczy o pieniądze od firmy ubezpieczeniowej – ze względu na tajemnicę nie wiemy, czy udało mu się je odzyskać. Ale o swoje walczy też firma, która wynajmowała auto zastępcze. I właśnie tutaj sądowe boje toczy nasz czytelnik.

Czytaj też: Sprzedaż i wynajem samochodów w czasach zarazy. Salony dealerów świecą pustkami, ale… są i zwycięzcy. CarSmile: „chętnie pomożemy”

Czytaj też: Uber Lex miało oczyścić rynek z kierowców bez licencji. Zamówiłem Ubera i Bolta, by sprawdzić, jak działa nowe prawo. Gdzie dojechałem?

Brazylijski łącznik. Zamiast likwidacji szkody z polisy OC sprawcy, wierzytelność rusza w podróż dookoła świata

Nasz czytelnik w zeszłym roku dostał od firmy Finaay OU z siedzibą w Estonii zagadkowe pismo. Firma z Tallina (w internecie nie ma o niej żadnych konkretnych wzmianek, pojawia się w kontekście cesji wierzytelności) informuje, że wypowiada umowę najmu i że klient musi w związku z tym zwrócić ok. 9000 zł kosztów auta zastępczego. Nie wiadomo jak, nie wiadomo skąd. Nasz czytelnik czuje się bezsilny.

Pan Radosław dostał sądowe wezwanie do zapłaty. Sprawę oddał prawnikowi, z którym rozmawialiśmy. Poprosiliśmy, żeby wyjaśnił, co się tutaj tak właściwie stało. Jak mówi nam adwokat Robert Utrata, wspomniana wyżej trójstronna umowa „przelewu wierzytelności do inkasa” zawarta między nim a firmą wynajmującą oraz cesjonariuszem, zakładała, że gdyby uzyskanie odszkodowania okazało się niemożliwe lub niecelowe, odpowiedzialność za zapłatę ceny najmu miała wrócić do klienta. 

„Było to oczywiście sprzeczne z zamiarem mojego klienta – kierowcy, który zdecydował się na rozliczenie bezgotówkowe. W umowie było kilka niekorzystnych z punktu widzenia kierowcy zapisów, np. o tym, że wierzytelność – gdyby nie udało się jej odzyskać od ubezpieczyciela – przechodzi na inkasa. Wynajmujący sprzedał swoją wierzytelność wobec mojego klienta estońskiej firmie, reprezentowanej przez obywatela Niderlandów”.

Po trzech latach wynajmujący oraz cesjonariusz wypowiedzieli umowę przelewu wierzytelności do inkasa. Wynajmujący wskazał na istotną zmianę okoliczności, cesjonariusz na utratę zaufania, pomimo że nikt nie kontaktował się z kierowcą. A polska kancelaria prawnicza, umocowana przez obywatela Brazylii będącego pełnomocnikiem estońskiej firmy, wezwała czytelnika do zapłaty całego czynszu za najem pojazdu, proponując spłaty w ratach. Prawnik tłumaczy:

„Estońska firma rozwiązała umowę, w związku z czym formalnie chce odwrócić wszystkie jej skutki, odzyskać pieniądze, a za wynajem auta ma płacić teraz kierowca. Taka konstrukcja sprawia, że firmy-pośrednicy (cesjonariusze) nie mają aż tak dużej motywacji, żeby sądzić się z firmami ubezpieczeniowymi, bo wiedzą, że koniec końców zapłaci i tak wynajmujący, czyli kierowca”.

Dodatkowo sprawę komplikuje fakt, że pan Radosław prowadzi działalność gospodarczą, nie chroniły go przepisy prawa konsumenckiego, a sam proces jest postępowaniem gospodarczym, którego rygory są inne – generalnie mniej korzystne dla kierowcy.

Jaki finał może mieć ta historia? Czy nasz czytelnik zostanie zmuszony, żeby zapłacić 8000-9000 zł mimo tego, że był poszkodowanym w stłuczce, sprawca się przyznał, a on w dobrej wierze korzystał z auta zastępczego? Sprawa jest w toku, prawnik czytelnika składa kolejne wnioski: przesłuchania świadków i żądania wydania dokumentów, ale przede wszystkim wzywa do udziału firmę ubezpieczeniową jako stronę – chce się dowiedzieć, co się stało, że odmówiła wypłaty odszkodowania.

Co do powiedzenia w sprawie ma firma Allianz? Dostaliśmy jej odpowiedź, już po publikacji artykułu.

Wypłata odszkodowania została odmówiona na etapie likwidacji z uwagi na rozbieżność uszkodzeń pojazdów uczestniczących w zdarzeniu względem przebiegu zdarzenia.

ASO poleciło klientowi wynajem pojazdu zastępczego z firmy SZ24H362 z siedzibą w Warszawie (faktura wystawiona na łączną kwotę 7749,00 zł). W dniu 09.11.2016 r. pan Radosław podpisał umowę przelewu wierzytelności związanej z wynajmem pojazdu zastępczego z firmą PM Services przy udziale SZ24H362. Z uwagi na wydaną odmowę wypłaty odszkodowania, sprawa z powództwa PM Services trafiła do sądu w kwietniu 2017 roku.

Zaznaczamy, że ani pan Radosław, ani ASO naprawiające pojazd, nie skierowali sprawy do sądu w związku z odmową odszkodowania za uszkodzony pojazd. Postępowanie dotyczyło jedynie pojazdu zastępczego. Powołany biegły wydał opinię, w oparciu o którą sąd zasądził na rzecz powoda całość roszczenia w zakresie kosztów wynajmu (wyrok z dnia 13.11.2020 r.). Prawomocny wyrok został zrealizowany przez Towarzystwo Ubezpieczeń i Reasekuracji Allianz Polska S.A. na rzecz PM Services w dniu 23.02.2021 r.

W związku z powyższym, możemy jedynie stwierdzić, że sprawa po stronie TUiR Allianz Polska S.A. została zakończona zgodnie z wyrokiem Sądu. Trudno jest nam ocenić, dlaczego prowadzona jest w tym temacie windykacja, mimo że sprawa toczyła się w sądzie od kwietnia 2017 r. Kwestia ta powinna zostać skierowane bezpośrednio do firm PM Service lub SZ24H362. Jednocześnie informujemy, że wspomniana windykacja nie jest działaniem w jakikolwiek sposób związanym z TUiR Allianz Polska S.A.

Warto jednak dodać, że klient nie miał interesu iść do sądu, bo i po co – warsztat naprawił mu samochód. Dlaczego ASO nie poszło do sądu? Tego nie wiemy.

Poza tym z treści oświadczenia wynika, że jednak firma wynajmująca auto zastępcze dostała pieniądze od ubezpieczyciela na mocy wyroku sądowego. Ale dlaczego ktoś ściga jeszcze pana Radosława? Nie wiadomo.

Jakie z tego płyną wnioski? Po pierwsze: nigdy nie można mieć pewności, że ubezpieczyciel nie potraktuje poszkodowanego w wypadku kierowcy jak oszusta, który chce wyłudzić odszkodowanie. Ryzyko rośnie, gdy na miejscu nie było policji. Po drugie: zanim zaczniemy likwidować szkodę i wynajmiemy auto zastępcze (w warsztacie bardzo chętnie nam je „wcisną”) trzeba poczekać, aż szkoda zostanie uznana przez ubezpieczyciela, a kosztorys zatwierdzony.

Po trzecie: uważnie czytajmy umowy dotyczące wypożyczenia samochodu. Mogą tam być niekorzystne zapisy. Firm wynajmujących auta jest mnóstwo, zawsze można pójść do konkurencji (o ile ubezpieczyciel sprawcy się zgodzi).

Czytaj też: „Szanujący się obywatel nie powinien tankować na stacjach Orlen” – mówi profesor. „Na Orlenie robię tylko siku” – krążą deklaracje. Ale czy bojkot takiej firmy ma sens?

————

Posłuchaj nowego podcastu „Finansowe sensacje tygodnia”

W najnowszym odcinku podcastu „Finansowe sensacje tygodnia” opowiadamy o tym, że idzie wiosna i jak w związku z tym pomóc restauracjom (o ile rząd się zlituje), zastanawiamy się jak to jest, że niemieckie restauracje nie mają problemu z otrzymywaniem pomocy rządowej, a polskie –  a i owszem, opowiadamy o wracającym problemie zatorów płatniczych, zastanawiamy się nad tym, czy frankowicze zniszczą bankom bilanse (a może niektórym bankom… pomogą?) oraz prześwietlamy covidowe zapisy w polisach turystycznych. Przyda się przy planowaniu i budżetowaniu wyjazdów wakacyjnych. Zapraszamy do posłuchania pod tym linkiem, jak również na platformach Spotify, Google Podcasts, Apple Podcasts i sześciu innych.

źródło zdjęcia: PixaBay

Subscribe
Powiadom o
31 komentarzy
Oldest
Newest Most Voted
Inline Feedbacks
Zobacz wszystkie komentarze
BdB
3 lat temu

O nie nie, w jednym jest błąd w rozumowaniu. Fakt, że poszkodowany nie ujrzy ani grosza wcale nie wyklucza przekrętu. Pieniądze otrzymuje wtedy warsztat, który… może stać za przekrętem.

AAA
3 lat temu
Reply to  BdB

Warsztat nieco zawyżył szkody (młotek i 10 minut „pracy”, wystarczy ułamać kilka mocowań np. chłodnicy czy reflektora, żeby dodać kilka/naście tysięcy do rachunku) ale przesadził z pazernością. Rzeczoznawca nie zaakceptował tak jawnego oszustwa i odrzucił kosztorys. Teraz problem ma poszkodowany – który pewnie nie ma zdjęć pojazdu oddanego do serwisu (oberwanych mocowań i tak nie da się w ten sposób zweryfikować).

Darek M. W.
3 lat temu

Mam nadzieję, że jak będzie finał tej historii to pojawi się kolejny wpis.

Admin
3 lat temu
Reply to  Darek M. W.

Pewnie się pojawi, ale sprawa idzie do sądu, więc to może nie być prędko

krzysztof
3 lat temu

masakra…niestety dla wlasnego bezpieczenstwa trzeba zawsze wzywac policje.Niestety takie mamy prawo,ze potem nikt nic nie wie a placic trzeba

BdB
3 lat temu
Reply to  krzysztof

Wezwanie policji niczego nie zmieni w kwestii oceny czy taka a taka szkoda w pojeździe była skutkiem tego, a nie innego zdarzenia. Policja robi co prawda oględziny pojazdu, ale ich nie dokumentuje, zresztą oględziny robi tylko z zewnątrz, a niewidoczne uszkodzenia mogą być też i pod spodem.

krzysztof
3 lat temu
Reply to  BdB

zgadza sie, ale notatka policyjna ma zupelnie inna wartosc dowodowa niz relacja zwyklego czlowieka. Przeciez teraz po czasie ubezpieczyciel moze nawet zakwestionowac sam fakt tej kolizji, jak to udowodnisz to po kilku miesiacach? tak samo ciezko bedzie udowodnic,ze akurat podczas tego wypadku zbil sie klosz lampy z drugiej strony auta.Policyjna notatka to wszystko wyjasnia i ostro hamuje wszelkich kombinatorow i cwaniaczkow.
poza tym( nie mowi o tym przypadku, bo tu winna sie nie wypiera) policja karze mandatem wiec od razu wiadomo kto zawinila a czesto ktos sie zgadza a potem twierdzi,ze to nie on i my mamy problem.

~marcin
3 lat temu
Reply to  BdB

Policja robi zdjęcia na miejscu zdarzenia. Zwyczajnie policjant wyciąga aparat cyfrowy i cyka fotki.

I o ile ubezpieczyciel może twierdzić, że Kowalski np. zedytował zdjęcia w Photoshopie, to – bez narażania się na śmieszność – nie bardzo może twierdzić, że zrobił tak policjant.

Pat
3 lat temu

Mam taką samą sytuację z Allianz . Tylko że ja naprawiałem gotowkowo , szkoda była na niecałe 7000. Od listopada szukam firmy bądź prawnika co mi pomoże odzyskać pieniądze. Wszyscy olewają temat bo Mercedes jest z 1987 roku

Stef
3 lat temu

Czy wezwanie policji by pomogło? Problemem jest że warsztat znaczą likwidować szkodę bez wiedzy i zgody ubezpieczyciela. Przez 30 lat nigdy się z czymś takim nie spotkałem.
Nawet warsztaty w tzw. sieci partnerskiej czekają do 3 dni na przyjazd rzeczoznawcy i kolejne na wstępną wycenę.
Wygląda mi to na szemrany warsztat który jest na czarnej liście Allianz. Nie bronię ubezpieczyciela bo on też na siłę szuka jak nie wypłacić odszkodowania.

Maciej
3 lat temu

Autor tego artykułu ma blade pojęcie o procesie likwidacji szkody z OC sprawcy. Nieprawdą jest m.in. To, że TU musi sìe zgodzić na auto zastępcze z innej wypożyczalni niż z nią współpracująca. Ponadto przytoczona umowa cesji wierzytelności z takimi zapisami o inkaso jest absurdalna. Poszkodowany nigdy nie powinien jej podpisywać.

Admin
3 lat temu
Reply to  Maciej

Nikt nie twierdzi, że firma ubezpieczeniowa musi się zgodzić na każde auto zastępcze. Choć często godzi się na inne auto, niż defaultowe, o ile to się mieści w założonym budżecie

Przemo
3 lat temu
Reply to  Maciej Samcik

Maciejowi chyba chodziło o to, że zastępcze auto się należy. Nieważne s jakiej wypożyczalni, byle z ceną nie przesadzać…

Admin
3 lat temu
Reply to  Przemo

Tak, o to właśnie mnie się rozchodziło 😉

Przemo
3 lat temu
Reply to  Maciej Samcik

Mnie chodziło o to, że nie ma „często się godzić” tylko prawo do auta zastępczego traktować jak aksjomat, matematycznie rzecz biorąc…

Admin
3 lat temu
Reply to  Przemo

tak jest!

Johny
3 lat temu

Nie każdy ma wolne 3 h żeby czekać na Policję, poza tym ta coraz częściej odmawia przyjazdu

BdB
3 lat temu
Reply to  Johny

Jak może odmówić przyjazdu do zgłoszonego wykroczenia?

anonymous
3 lat temu
Reply to  BdB

Jak chce. policę interesuje wyłącznie wystawienie mandatu, punktów karnych i dmuchanie w balonik.

Mar
2 lat temu
Reply to  anonymous

Policja nie może odmówić zgłoszenia, musisz urzędu się tym zająć

dzik
3 lat temu

Naprawa blacharska auta miesiąc? Nie wiem ale wydaje mi się, że ubezpieczyciel mógłby to podważyć.

20 Maras04
3 lat temu

Fajnie, ale o tym dlaczego Allianz się wypiął, ani słowa 😡

mechanik
3 lat temu

8000 za wynajem zastępczego pojazdu ?
Przekręt na 100 %
Od lat prowadzimy warsztat i w życiu nie miałem takiego przypadku.

krzysztof
3 lat temu
Reply to  mechanik

no chyba,ze koles wzial sobie najnowszego suva mercedesa z bajerami i kwota wypozyczenia to kilkaset zlotych dziennie…wiadomo,ze jak daja auto zastepcze to nikt nie wezmie renault clio czy innego malego autka tylko limuzyne chociazby dotychczas jezdzil fiatem 500…

Stef
3 lat temu
Reply to  krzysztof

jak prowadzisz warsztat to wiesz, że auto musi być tej samej klasy co uszkodzone, więc jakiś miniwan w tym przypadku.

BdB
3 lat temu

U mnie z Allianz kilka lat temu było podobnie, tylko skala mniejsza. Samochód kupiony nowy z salonu, żadnych uszkodzeń, nawet otarć. Po 2 latach kolizja nie z mojej winy. Likwidacja przez BLS, czyli za pośrednictwem mojego ubezpieczyciela (Allianz właśnie) i co? Część szkody uznali powstała „wskutek innego zdarzenia drogowego”. I weź człowieku chodź po sądach czy rzeczoznawcach dla 200-300 zł. Ale dla 2-3 tys. już byłoby warto.

Kamil
3 lat temu

Ta sama firma mi wysłała pismo o jakieś nie doplacone pieniądze za wynajem auta. Kupili gdzieś dane zapewne z firm ubezpieczeniowych bo wiedzą mniej więcej o mojej kolizji mają moje dane i adres ale reszta to farmazony. Podejrzewam że szukają łosia który im nasypie chajsu. Ciekawi mnie fakt że firma z Estonii podaje bank śląski na wpłatę rat 🙂

Marek B
3 lat temu

Też kia – nowa z salonu, jeszcze nie miała roku i niby drobna kolizja, z zewnątrz połamany zderzak z boku i lekko wygięty błotnik, w środku kilka drobnych elementów połamanych, ale auto nadawało się do dalszej jazdy. szkoda załatwiana z oc sprawcy przez aso kia. ubezpieczyciel też allianz. co ciekawe kia współpracowała wtedy właśnie z allianz więc wszystko wydawało się formalnością. przed naprawą zrobiony kosztorys przez rzeczoznawcę z aso. przez kilka miesięcy allianz nie chciał zaakceptować wymiany zderzaka na nowy (połamanego plastikowego zderzaka raczej się nie wyklepie). były wysyłane ponaglenia i zapytania. poza tym straszny syf w dokumentach. kilka razy… Czytaj więcej »

Last edited 3 lat temu by Marek B
Jacek
3 lat temu

A ja się pytam jakiej narodowości jest ten kapitał? I czy przy jego waloryzacji użyto zapisów abuzywnych?

Grzegorz
7 miesięcy temu

Jak skończyła się ta historia?

Admin
7 miesięcy temu
Reply to  Grzegorz

Chyba nie mamy informacji od klienta na ten temat

Subiektywny newsletter

Bądźmy w kontakcie! Zapisz się na newsletter, a raz na jakiś czas wyślę ci powiadomienie o najważniejszych tematach dla twojego portfela. Otrzymasz też zestaw pożytecznych e-booków. Dla subskrybentów newslettera przygotowuję też specjalne wydarzenia (np. webinaria) oraz rankingi. Nie pożałujesz!

Kontrast

Rozmiar tekstu