11 września 2019

Składka na ZUS: czy (najmniejsi) przedsiębiorcy powinni płacić procent od dochodów? Co tak naprawdę planuje rząd? I czego nam nie mówi?

Składka na ZUS: czy (najmniejsi) przedsiębiorcy powinni płacić procent od dochodów? Co tak naprawdę planuje rząd? I czego nam nie mówi?

Uzależnienie płaconych przez przedsiębiorców składek na ZUS od osiąganych przez nich dochodów – taka propozycja partii rządzącej zmroziła w ostatnich godzinach właścicieli firm. Pojawiły się wyliczenia, że składki na ZUS wzrosną przedsiębiorcom nawet trzykrotnie. Prezes PiS osobiście w radiu tłumaczył, że zmiana miałaby objąć tylko najmniejsze firmy. Ale to nie zamyka sprawy, bo rodzą się kolejne pytania. Dziś próbuję się zmierzyć z najważniejszymi

  • czy w wariancie „procentowa składka dla małych firm” pomysł ma sens?
  • gdzie tkwi największa pułapka, o której prezes Kaczyński nie mówi?
  • a może… tam, gdzie PiS chce zrobić pół kroku, trzeba zrobić dwa?

Pomysł na składki ZUS uzależnione od dochodów przedsiębiorców padł jako jedno z haseł na konwencji programowej PiS, ale nie został rozwinięty. Niektórzy ekonomiści zrozumieli go tak, że nastąpi zrównanie zasad pobierania składek ZUS dla pracowników etatowych i przedsiębiorców.

Zobacz również:

Dziś jest tak, że jeśli pracujesz na etacie, to mniej więcej 20% twojego wynagrodzenia (a jeśli licząc z kosztami, które ponosi pracodawca – to więcej) leci do ZUS i jego przyległości. A konkretnie: składka emerytalna – 9,76%, rentowa – 1,5%, chorobowa – 2,45% i zdrowotna – 7,77%. Łącznie – 21,48%.

Jeśli zarabiasz 5.000 zł brutto, to 1.073 zł z łącznej kwoty 6.000 zł brutto-brutto (czyli uwzględniając koszty pracy ponoszone przez pracodawcę) idzie na składki. A jeśli zarabiasz 10.000 zł, to płacisz 2.148 zł do ZUS i podobnych subfunduszy.

Przedsiębiorcy mają inaczej. Ich składka na ZUS jest sztywna jak pal Azji – wynosi w tym roku 1.317 zł.  Teoretycznie może być wyższa (dobrowolnie), ale przedsiębiorcy domyślnie korzystają ze stawki minimalnej. Jeśli więc masz małą firmę i osiągasz zysk rzędu 2.000-3.000 zł, to ZUS cię zabija. A jeśli radzisz sobie dobrze i zarabiasz po 50.000 zł miesięcznie – nawet nie zauważasz, że płacisz jakiś ZUS.

Czytaj też: Premier zapowiedział wzrost płacy minimalnej do 4.000 zł w ciągu czterech lat. Czy jest się z czego cieszyć – sprawdza Maciek Samcik.

Składki ZUS po nowemu. Co naprawdę planuje rząd?

Związanie składki na ZUS z dochodem – przy założeniu, że składka ta będzie wyrażona tym samym procentem, co w przypadku pracowników-etatowców – oczywiście byłoby dobre dla tego przedsiębiorcy, który ma bardzo mały dochód. Przy 3.000 zł danina do ZUS wyniosłaby 630 zł, czyli połowę „sztywnej” stawki obowiązującej dziś.

Z słów Jadwigi Emilewicz (we wtorek) oraz Jarosława Kaczyńskiego (w środę) wynika, że będzie wprowadzony jakiś próg dochodów przedsiębiorcy, poniżej którego jego składka na ZUS będzie liczona procentowo do dochodów, a nie kwotowo.

Nie wiemy jaki będzie ten próg, trudno więc ocenić zamiary rządu przez pryzmat czysto-finansowy. Dziś jest tak, że ZUS w wysokości 1.317 zł w porównaniu ze składką „pracowniczą” w wysokości 21,5% równoważą się przy dochodach rzędu 6.150 zł miesięcznie. Czyli przedsiębiorcy „opłaca się” być przedsiębiorcą z punktu widzenia składek na ZUS dopiero jeśli zarabia miesięcznie więcej. W przeciwnym razie lepiej wyszedłby na stawce procentowej, płaconej tak, jak w pracy na etacie.

Zakładając, że celem partii rządzącej nie jest wyłącznie zmniejszenie obciążeń najmniejszych przedsiębiorców, należy się spodziewać, że próg będzie ustawiony trochę wyżej, niż na poziomie „break-even”. Bo tylko wtedy niższe wpływy od najmniejszych przedsiębiorców zrównoważą się z wyższymi wpływami ze składek do ZUS od tych większych.

Czytaj tutaj: Jarosław Kaczyński tłumaczy co miał na myśli mówiąc o procentowych składkach przedsiębiorców na ZUS

Dlaczego przedsiębiorcy płacą niski ZUS?

Wielu etatowców ma za złe przedsiębiorcom, że mogą płacić niskie składki na ZUS, niezależne od ich dochodów. Dlaczego pracownicy muszą oddawać 21% zarobków, a przedsiębioecy tylko stałą kwotę, niezależną od ich dochodów?

Ja to rozumiem jako następujący układ: „Skoro jesteś przedsiębiorcą, to o swoją przyszłość i emeryturę dbasz sam. Państwo gwarantuje ci tylko minimalną emeryturę na wypadek, gdybyś był nierozsądny i sam nie zadbał o oszczędności. I takie też – minimalne – płacisz składki”.

Pracownik nie jest przedsiębiorczy, więc o jego emeryturę bardziej dba państwo i dlatego składka jest procentowo uzależniona od dochodów.
Takie podejście sprawia, że prowadzenie działalności gospodarczej opłaca się dopiero po przekroczeniu pewnego progu. Kto zarabia bardzo mało – temu składka na ZUS „zjada” dużą część dochodów. Przedsiębiorca jest więc stymulowany podatkowo, żeby się rozwinąć i wejść na wyższy poziom dochodów, przy którym składki na ZUS już tak nie bolą. Rozwinięty przedsiębiorca tworzy kolejne miejsca pracy i tym samym realizuje swoją część „umowy z państwem”.

Wygląda na to, że Prawo i Sprawiedliwość chce tę umowę rozwalić. Pytanie brzmi: w jakim stopniu. Zniszczyć tylko fundamenty, czy całą konstrukcję? I czy to może mieć jakiś sens? Wbrew pozorom sprawa nie jest jednoznaczna.

______________________________

Nie przegap nowych tekstów z „Subiektywnie o finansach”zapisz się na mój newsletter i bądźmy w kontakcie!

______________________________

Czytaj też: Od czego zależy wartość naszych zarobków? Zdecyduje ten czynnik

Czytaj też: Pieniądze szczęścia nie dają? Sprawdzili to na konkretnych liczbach

Czytaj teżTak zmieni się świat, w którym żyjemy. Cztery potężne trendy

Procentowy ZUS dla małych firm: dwa argumenty przeciw

Są dwa powody, które przemawiają przeciwko zmianie sytuacji, w której przedsiębiorca płaci sztywną, określoną kwotowo stawkę na ZUS.
Po pierwsze: i tak mamy problem z tym, że sporo ludzi to „sztuczni przedsiębiorcy”. Prowadzą działalność gospodarczą tylko po to, by pracodawca mógł obniżyć koszty pracy i płacić im więcej w ramach układu „firmowego”. Pracownik też jest na plusie, bo zamiast płacić składki na ZUS określone procentowo, płaci je ryczałtem. Jeśli 1.317 zł składki opłaca się bardziej, niż 21,5% liczone od pensji na etacie, to pracownikowi też się to opłaca.

Wprowadzenie procentowej składki dla najmniejszych dochodów przedsiębiorców sprawi, że „opłacalność” tej patologii wzrośnie. Nawet przy mniejszych dochodach, niż 6.000 zł miesięcznie będzie się opłacało założyć firmę i „udawać” przedsiębiorcę.

Efekt będzie taki, że jeszcze większa liczba „sztucznych przedsiębiorców” będzie funkcjonowała w ramach układu zarezerwowanego dla tych „prawdziwych”, czyli: płacisz niski ZUS, masz gwarantowaną najniższą możliwą emeryturę-jałmużnę i musisz radzić sobie sam, czyli oszczędzać na starość samodzielnie.

„Sztuczni przedsiębiorcy” tego układu często nie dostrzegają (bo nie są przedsiębiorczy, tylko optymalizują podatki). Wydaje im się, że mają niskie składki na ZUS, ale roszczenia emerytalne będą mieli takie, jak etatowcy – bo to są z natury etatowcy, tylko „wypchnięci” poza etat z przyczyn podatkowych.

Czytaj też: Utrapienia polskiego pracownika. Mało zarabia, bo inkasuje tylko połowę tego, co wypracuje

Czytaj też: Przedsiębiorca pyta w liście do premiera – „Czy polskie państwo jest agentem banków?”

Po drugie – zakładając, że próg dzielący składkę ZUS procentową od ryczałtowej będzie tak skrojony, by rząd dodatkowo na tym zarobił (czyli zahaczy również przedsiębiorców średniej wielkości, mających dochody np. na poziomie 10.000 zł miesięcznie) – pojawi się kolejny kłopot.

To byłby kolejny krok w kierunku zniszczenia w Polsce klasy średniej. Na całym świecie jest to najbardziej uciskana przez polityków grupa. Wielkie korporacje i bardzo zamożni podatnicy indywidualni zawsze znajdą sposoby, by uciec od opodatkowania. Biedni i tak nic nie mają, więc nic nie płacą. A poza tym ich jest najwięcej i to ich głosy są „kupowane” przez podwyżki podatków, których największym płatnikiem jest klasa średnia.

Efekt jest taki, że bogaci stają się jeszcze bogatsi, zaś klasa średnia biednieje i rośnie rozwarstwienie dochodów, czego skutkiem jest wybieranie do władzy różnych podejrzanych typków, których głównym punktem programu jest „zabrać bogatym i rozdać biednym”.

Czytaj też: Pensja raz w tygodniu i czterodniowy tydzień pracy? Czy tak powinno wyglądać życie pracownika? Oni twierdzą, że to się opłaci

Czytaj też: Twoje zarobki nie rosną? Ominęły cię podwyżki? Oni policzyli gdzie zrobiłeś błąd

Druga strona medalu. Czy procent zawsze jest zły?

Wygląda na to, że rządzący myślą „segmentami”. Chcą pozyskać wyborcze głosy, więc proponują różne rzeczy dla poszczególnych grup, zamiast zmieniać cały system. Gdyby chcieli zmienić system, to być może pomysł Kaczyńskiego i Morawieckiego – w obecnej formule co najmniej ryzykowny – mógłby być punktem wyjścia do czegoś sensownego?

A może celem rządu powinno być oddzielenie „prawdziwych” przedsiębiorców od tych „technicznych” i sprawienie, żeby pierwsi wrócili na etat płacąc niższe składki na ZUS, a drudzy w nieco większym stopniu dokładali się do systemu ubezpieczeń?

W tym kontekście pewne zbliżenie zasad naliczania składek na ZUS dla etatowców i przedsiębiorców miałoby jakiś sens. Nastąpiłoby zbliżenie dwóch „emerytalnych światów”, które drastycznie się rozjechały. Ten rozjazd jest dziś na tyle duży, że wysokość składki na ZUS nierzadko decyduje o tym czy ktoś jest przedsiębiorcą czy etatowcem. A to predyspozycje i zdolności człowieka powinny o tym decydować, a nie wysokość składki na ZUS!

Z tym, że musiałoby być działanie chirurgiczne (bardzo ostrożne, bez gwałtownych ruchów – obecnie rządzący raczej w tym nie gustują) i dwustronne – czyli obejmujące z jednej strony obniżanie procentowych składek na ZUS dla pracowników, a z drugiej jakąś formę płacenia ZUS-u z udziałem procentów dla przedsiębiorców. Jakie opcje przychodzą mi do głowy?

Wariant 1: Procentowy ZUS dla wszystkich przedsiębiorców, ale niższy od tego dla etatowców. A gdyby to było „ryczałtowe” np. 7% dochodu przedsiębiorców? Chyba głupi pomysł. Stawka co prawda niższa (lepsza sytuacja dla najmniejszych i najmniej zarabiających firm), ale powodująca mniej więcej tę samą patologię, co zniesienie zasady, ze ZUS nie nalicza składek od zarobków przekraczających 30-krotność średniej pensji krajowej. A więc: dobrze radzący sobie przedsiębiorcy „nabijaliby” dług państwa w postaci zobowiązania do wypłaty bardzo wysokiej emerytury. To bomba z opóźnionym zapłonem, żaden logicznie myślący polityk nie powinien tego robić.

Wariant 2: Stawka procentowa degresywna. Można sobie wyobrazić wariant, w którym przedsiębiorcy, podobnie jak etatowcy, płacą składkę na ZUS określoną procentowo do ich dochodów, ale ten procent spada wraz ze wzrostem ich dochodów. Tyle, że to nie trzyma się sensu, bo niby dlaczego taka zasada miałaby obowiązywać w przypadku przedsiębiorców, a u pracowników nie? Chyba, żeby wprowadzić taką opcję także dla etatowców…

Wariant 3: ZUS procentowy taki sam dla wszystkich i wspieranie przedsiębiorczości innymi drogami. A wprowadzenie identycznych zasad płacenia na ZUS dla wszystkich obywateli – przedsiębiorców i pracowników? Oczywiście na dużo niższym poziomie, niż dziś płacą pracownicy. To złamałoby zasadę, że przedsiębiorca płaci niski ZUS w zamian za jałmużnę zamiast emerytury. No i wymagałoby wzmocnienia korzyści podatkowych dla przedsiębiorców – jeśli ktoś podejmuje w życiu ryzyko, zatrudnia ludzi i pomaga rozwijać kraj, to musi mieć do tego motywację. Być może sztywny i niski ZUS to zła motywacja, więc trzeba ją zlikwidować, ale musi być coś w zamian jeśli nie chcemy rozwalić gospodarki. Na przykład jeszcze niższy, liniowy podatek.

Wariant 4: Przedsiębiorca sam wybiera. A może dać przedsiębiorcom możliwość wyboru? Kto chce, płaci składkę ZUS uzależnioną od dochodów, może nawet podobną wielkościowo do tej, którą płacą etatowcy (i zapewnia sobie „normalną” emeryturę, czyli większą od jałmużny), a kto nie chce – płaci 1300 zł comiesięcznej składki na emeryturę minimalną. Ryzykowne, bo tylko rasowi przedsiębiorcy potrafią spojrzeć na sprawy przez pryzmat swojej długoterminowej przyszłości, a nie tylko bieżących obciążeń.

A może powinno zostać tak jak jest?

Co siedzi w głowach polityków Prawa i Sprawiedliwości? O ile można podejrzewać, że chcą zgarnąć dodatkowe pieniądze do ZUS-u (żeby dzięki temu zmniejszyć lub zlikwidować dotację z budżetu państwa i mieć więcej pieniędzy do rozdania na różne „plusy”), o tyle nie wydaje mi się, żeby byli gotowi w tym celu zarżnąć kurę znoszącą złote jaja. Chociaż… przedsiębiorcy to raczej elektorat partii opozycyjnych.

Być może to one powinny przedstawić jakiś pomysł zmiany stanu gry w składkach na ZUS – bądź braku tej zmiany? Pomysł Koalicji Polskiej (PSL i Kukiz), by ZUS był dobrowolny, jest wzięty z kosmosu. Pomysł Koalicji Obywatelskiej z obniżaniem kosztów pracy – jest połowiczny (co z przedsiębiorcami).

Czytaj też: Koalicja Obywatelska chce rozdawać najbardziej pracowitym… „premie emerytalne” w postaci akcji spółek Skarbu Państwa. Czy to ma chociaż okruchy sensu?

A może – skoro nie mamy dobrego pomysł – powinno zostać tak jak jest? Czyli przedsiębiorca powinien płacić niską, kwotowo określoną składkę na ZUS, niczego od tego ZUS-u nie oczekiwać (a w każdym razie nie emerytury wyższej, niż 500 zł) i być de facto poza systemem? A pracownicy powinni płacić swoje 20% i mieć pewność, że w zamian przynajmniej ten 1000-1500 zł emerytury z ZUS dostaną?

———————-

Obawiasz się inflacji? Sprawdź „Okazjomat Samcikowy” – aktualizowane na bieżąco rankingi lokat, kont oszczędnościowych, a także zestawienie dostępnych dziś okazji bankowych (czyli 200 zł za konto, 300 zł za kartę…). I zacznij zarabiać:

>>>  Ranking najwyżej oprocentowanych depozytów

>>> Ranking kont oszczędnościowych. Gdzie zanieść pieniądze?

>>> Przegląd aktualnych promocji w bankach. Kto zapłaci ci kilka stówek?

———————-

 

Subscribe
Powiadom o
26 komentarzy
Oldest
Newest Most Voted
Inline Feedbacks
Zobacz wszystkie komentarze
Don Q.
5 lat temu

Przedsiębiorcy mają inaczej. Ich składka na ZUS jest sztywna jak pal Azji – wynosi w tym roku 1.317 złWariant 4: Przedsiębiorca sam wybiera. A może dać przedsiębiorcom możliwość wyboru? Kto chce, płaci składkę ZUS uzależnioną od dochodów, może nawet podobną wielkościowo do tej, którą płacą etatowcy (i zapewnia sobie „normalną” emeryturę, czyli większą od jałmużny), a kto nie chce – płaci 1300 zł comiesięcznej składki na emeryturę minimalną — to ja tylko przypomnę, że teoretycznie już obecnie przedsiębiorcy mogą płacić składki wyższe, niż te 1,3 kzł (np. chcąc otrzymywać wyższą emeryturę lub zasiłek chorobowy). Oczywiście w praktyce chyba nikt tak… Czytaj więcej »

Dawid
5 lat temu
Reply to  Don Q.

Niektórzy tak robią, niektórzy nawet płacą maksymalne możliwe stawki, np. kobiety w ciąży.

Jacek
5 lat temu

Wg mnie jest błąd:
cyt.: Jeśli zarabiasz 5.000 zł brutto, to 1.073 zł (wliczając w to część pracodawcy, która nie wchodzi w pensję brutto) idzie na składki. A jeśli zarabiasz 10.000 zł, to płacisz 2.148 zł do ZUS i podobnych subfunduszy.

NIE wliczając tego co jeszcze pracodawca zapłacić musi

Don Q.
5 lat temu
Reply to  Maciej Samcik

Nie, pierwszy z brzegu netowy kalkulator wynagrodzeń podaje dla 5 kzł brutto 685,50 zł na ZUS + 388,31 zł na NFZ po stronie pracownika, a po stronie pracodawcy 903 zł na ZUS + 122,50 zł + 5 zł na FGPŚ — co daje łączny koszt pracodawcy (czyli prawdziwe brutto, brutto brutto) 6030,50 zł.

Jakub
5 lat temu
Reply to  Maciej Samcik

Bardzo niejasno, bo z 5k brutto 2k idą na ZUS,a nie 1k. 40% a nie 20%.

Paweł
5 lat temu
Reply to  Maciej Samcik

Źle. W artykule jest błąd. 2097 zł to jest sumaryczna składka „moja i pracodawcy” z 5000 zł brutto, więc jest to aż 41% kwoty!!! Proszę o poprawę artykułu.
I o to jest cała wrzawa, bo jeśli ktoś zarabia na „samozatrudnieniu” 10 000 zł to zapłaciłby ZUS 4100 zł (zamiast 1300 zł) i podatek około 1120 zł, zostanie mu 4 780 zł, zamiast obecnych 7050 zł. Ogromny, nagły spadek kwoty do ręki. Kwestia dyskusyjna dla wielu czy to sprawiedliwie, ale obiektywnie patrząc jest to zbyt nagłe pozbawienie ludzi środków.

Callipso
5 lat temu

Zmiana musiała by być na kilku frontach jednocześnie: – emerytura społeczna dla wszystkich po równo – typu 2000 zł. Nawet dla tych co całe życie nie pracowali. Więc będą mieć tylko gołą emeryturę – obciążenia składkowe pracowników niższe niż obecnie (10-12%) ( by zostało więcej na inwestycję) – dużo programów typu IKE, IKZE z ulgami podatkowymi ( by inwestowali długoteminowo) – wyższa kwota wolna od podatku na poziomie rocznej minimalnej krajowej. – Mniejszy podatek od zysków kapitałowych do powiedzmy 1 mln rocznie – dwa lub więcej poziomów zus dla przedsiębiorców ale poniżej progu drażliwości ( nie będzie szukał optymalizacji). Czyli… Czytaj więcej »

Loki
5 lat temu
Reply to  Callipso

To nie latawiec a balon, wiec jeden sznurek wystarczy. Gorzej jak pęknie.

Wiktor
5 lat temu
Reply to  Callipso

Callipso – to ma sens. Chyba jednak zbyt wiele oczekujemy od władzy….bo oczekujemy zdroworozsądkowego podejścia a tu jednak chodzi o głosy wyborców. Tak czy siak jestem etatowcem i faktycznie czasami krew mnie zalewa gdy z zasady płacę ze 2 razy więcej niż przedsiębiorcą „techniczny” lub inaczej mówiąc krętacz. Argument o tym, że on dostanie niższą emeryturę do mnie nie przemawia, bo zapewne wszyscy – niezależnie od dochodów – będziemy mieli prawie równe emerytury – myślę o ludziach, którzy obecnie maja ok, 40 lat. Doskonale wiemy, że system emerytalny nie wytrzyma obecnych obciążeń, jakby tak nie było zapewne nie powstał by… Czytaj więcej »

Don Q.
5 lat temu
Reply to  Callipso

Fajne, ale to się nie spina: „dla wszystkich po równo – typu 2000 zł”. Szczególnie, że następne punkty oznaczają zmniejszenie dochodów budżetowych. A przecież za jakiś czas liczba emerytów może przewyższyć liczbę pracujących; teraz na każdego emeryta przypada chyba ok. 1,7 pracujących, przy 1,5 każdy finansujący emerytury pracujący musiałby miesiąc w miesiąc wpłacać do budżetu średnio 1,5 × 2000 = 3000 zł…
A do tego jeszcze dochodzą prawa nabyte osób, które już zdążyły uzyskać jakieś prawa emerytalne, więc w trwającym wiele lat okresie przejściowym potrzeby byłyby jeszcze większe…

Callipso
5 lat temu
Reply to  Don Q.

Sprawdź proszę medianę wynagrodzeń. Potem dane dotyczące dochodu przedsiębiorców, były niedawno publikowane. Balans da się znaleźć i by się spięło. Emerytura społeczna „gwarantowana” czy jak jej nie nazwać to raczej już tylko kwestia czasu. Poza tym takich zmian nie wprowadza się od ręki. Emerytury za wiele lat, składki od przedsiębiorców szybciej tak samo jak obniżenie obciążeń podatkowych pracowników. ( dało by pobudzenie np w perspektywie spowolnienia). Do tego programy do inwestycji długoterminowych. Tylko to znowu pociąga kwestie typu: – społeczeństwo musiało by mieć zaufanie do władzy, że za 5 lat nic nie zmieni. – przekonanie, że giełda to nie kasyno.… Czytaj więcej »

Don Q.
5 lat temu
Reply to  Callipso

Przecież napisałem, że to jest „fajne”, tylko że w tej wersji się nie spina.

Zgadzam się z Tobą, że kwestią czasu jest emerytura gwarantowana… ale minimalna, przy obecnej wartości pieniądza bardziej rzędu 1 kzł, a nie 2 kzł.

Pomijając już nawet medianę, to osoba zarabiająca 5 kzł brutto płaci (wraz z pracodawcą) niecałe 2,5 kzł wszystkich podatków i składek. Czyli przy stosunku osób utrzymywanych i utrzymujących 1 : 1,5, czyli 0,667 z takiej średniej płacy 5 kzł brutto (ponad 6 kzł brutto brutto) na jednego emeryta zostaje 1,654 kzł — i to w przypadku, gdy na emerytury idą wszystkie środki z tego PIT i wszystkich składek!

5 lat temu

„„Sztuczni przedsiębiorcy” tego układu często nie dostrzegają (bo nie są przedsiębiorczy, tylko optymalizują podatki). Wydaje im się, że mają niskie składki na ZUS, ale roszczenia emerytalne będą mieli takie, jak etatowcy – bo to są z natury etatowcy, tylko „wypchnięci” poza etat z przyczyn podatkowych.”

Nie zgodzę się, większość samozatrudnionych w tym ja sam, zdaje sobie z tego sprawę i sami odkładamy 🙂

Bogdan
5 lat temu

Oj, ale Pan poleciał z tą wiarą w państwowy system zabezpieczeń pracowników na etacie. Zdaje się że tylko wyjątkowo dzisiaj broniąc mniejszego zusu dla dobrze zarabiających osób na działalności gospodarczej – bo poza tym większość artykułów jest w zdecydowanie przeciwnym tonie. W pozostałych artykułach widoczne jest przeświadczenie że na nic państwowe zabezpieczenia, trzeba oszczędzać samodzielnie bo ZUS to tylko podatki na aktualnie pobierających świadczenia a nie żadne zabezpieczenie. Będąc konsekwentnym w tym rozumowaniu trzeba przyznać że zmiana ma sens – podatki trzeba płacić i trzeba walczyć z tymi którzy ich unikają – pasuje więc w końcu coś zrobić z uciekaniem… Czytaj więcej »

Kusio
5 lat temu

To jest kwestia opłacalności inwestowanych w ZUS pieniędzy. Skoro wszystkie znaki na niebie i ziemi mówią, że za emeryturę nie uda się przeżyć to nie ma nic dziwnego w tym, że ludzie przechodzą na umowy B2B. Jeśli zdrowie nam nie szwankuje, czyli nie chodzimy na L4 albo chodzimy rzadko, to bardziej opłaci się płacić niższą składkę, a zaoszczędzone pieniądze przeznaczyć na polisę na życie i inwestycje długoterminowe. Druga sprawa, że emerytury można nie dożyć, a pieniądze z polisy/inwestycji trafiają do rodziny.

Łukasz
5 lat temu

A może zlikwidować ZUS?
Wiadomo, dla tych którzy już tam są to trzeba by to ciągnąć do ich emerytury, ale po co okłamywać nowe pokolenia. Zamiast tego można zmuszać ludzi do jakiś IKE/IKZE/PPE/PPK/FI.

Don Q.
5 lat temu
Reply to  Łukasz

„A może zlikwidować ZUS?” — to się właściwie teraz dzieje… ZUS musi jeszcze działać „dla tych którzy już tam są” i pobierają często niemałe emerytury, często jeszcze ze starego systemu, a pozostali z mieszanego, bo pokolenia z nowego systemu jeszcze wieku emerytalnego nie osiągnęły — kiedy na emeryturę w końcu przejdą, to okaże się, że dostają świadczenia śmiesznie niskie (szczególnie w przypadku osób pracujących tylko krótką część życia, na czarno, na szaro na minimalną, na umowy śmieciowe, na samozatrudnienie z minimalną składką). Wtedy — jak to tu pisał @Callipso — będzie trzeba wprowadzić przysługującą wszystkim emeryturę społeczną (moim zdaniem w… Czytaj więcej »

Srogi bankster
5 lat temu

Problem jest taki, że nie ma znaczenia, czy drobny przedsiebiorca zarobi, czy nie zarobi, i tak musi zapłacić ZUS w terminie. Więc procentowa składka na ZUS i inne jest uzasadniona pod warunkiem, że nie będzie płacona z góry.

Kacper
5 lat temu

Nie utożsamiajmy składki ZUS z emeryturą. Składka emerytalna stanowi tylko jej część i to w dodatku mniejszą. Pozostałe tj. zdrowotna, rentowa i chorobowa są w sumie wyższe. Dlatego wyższy ZUS oznacza przede wszystkim więcej kasy na służbę zdrowia, emerytura jest na drugim miejscu. Problem leży w sposobie wydatkowania środków na służbę zdrowia. Płacę 2 razy tyle jak za prywatną opiekę medyczną a nigdy z niej nie skorzystałem, więc uważam tą składkę za „ukryty podatek”. Chociaż i tak dobrze że można odliczyć go od podatku. Najlepszą opcją byłaby możliwość zrezygnowania z poszczególnych składowych składki na ZUS. Nie chcesz emerytury od Państwa… Czytaj więcej »

[…] się też propozycja zmian w składkach na ZUS płaconych przez przedsiębiorców (mali mieliby płacić procent od zarob… i podwyżki składek ZUS dla najlepiej zarabiających pracowników etatowych. Koalicja Obywatelska […]

Subiektywny newsletter

Bądźmy w kontakcie! Zapisz się na newsletter, a raz na jakiś czas wyślę ci powiadomienie o najważniejszych tematach dla twojego portfela. Otrzymasz też zestaw pożytecznych e-booków. Dla subskrybentów newslettera przygotowuję też specjalne wydarzenia (np. webinaria) oraz rankingi. Nie pożałujesz!

Kontrast

Rozmiar tekstu