Donald Trump walnął z pełną mocą w dwie ściany. Jego polityka podnoszenia ceł napotkała z jednej strony opór w postaci bessy na rynku akcji (i spadek wartości oszczędności Amerykanów), a z drugiej strony – na kłopot w postaci wyższych odsetek, których żądają kupujący amerykańskie obligacje. O ile giełdę akcji toczy choroba braku stabilności polityki Trumpa, o tyle wysoka rentowność obligacji USA może oznaczać, że rynek długu – być może zaczyna trawić choroba spadającego zaufania do Ameryki jako bezpiecznego miejsca do trzymania tam pieniędzy. Gdyby tak było, to oba zjawiska krępowałyby Trumpowi ruchy, a ostatecznie mogłyby go nawet wysadzić z siodła
Amerykanie byli przekonani, że cłami zapędzą w róg niepokornych. Ale mogli się zdziwić, że w tej „grze w cykora” nie odpuszczają ich najwięksi przeciwnicy – Chińczycy. Jazda na „czołówkę” obu rywali zdaje się być przesądzona. Chińskie władze już poprosiły swoje największe firmy, by zaczęły ograniczać eksport do USA. On zresztą i tak umrze. 145% cła ze strony USA nie przestraszyło Państwa Środka, które zapowiedziało 84% cła w odwecie.
- Wysoki sezon na grypę. Jak chorować z głową? Czy pracodawca może nam w tym pomóc, a firma (za dużo) na tym nie stracić? [POWERED BY HALEON]
- Spoofing, czyli jak oszust może zadzwonić do Ciebie z numeru osoby bliskiej? Co zrobić, by nie paść ofiarą oszustwa? [POWERED BY BNP PARIBAS BANK POLSKA]
- Jak zdobyć motywację do inwestowania? Jak osiągnąć ten stan, w którym łatwiej nam jest odłożyć pieniądze, niż je wydać? Kluczowe jest… pierwsze 100 000 zł? [POWERED BY UNIQA TFI]
Jak się skończy ten pojedynek? Chińczycy mają w zanadrzu jeden instrument wpływu – to przecież największy na świecie posiadacz amerykańskich obligacji. Gdyby chińskie władze zaczęły je wyprzedawać na skalę masową, byłby to początek końca świata, jaki znamy, bo chińskie rezerwy mają wartość… 3,5 bln dolarów. Podwyższenie rentowności obligacji mogłoby doprowadzić amerykański budżet państwa do bankructwa. Oczywiście Chińczycy też byliby stratni, ale być może stopniowe podrywanie zaufania do amerykańskich obligacji byłoby im na rękę.
Trump zderzył się ze ścianą
Wydaje się, że Donald Trump napotkał na pierwszy poważny opór w zmienianiu podstaw światowej gospodarki. Musiał się zdecydować na cofnięcie – na razie tylko na 90 dni – ceł nałożonych na wszystkich partnerów handlowych Ameryki. Licytacja na cła trwa tylko z Chinami, które podniosły rzuconą rękawicę i odpowiedziały ogromnymi cłami na towary z USA.
Na pierwszy rzut oka największym wotum nieufności wobec polityki celnej Donalda Trumpa jest spadek cen akcji amerykańskich spółek. Biliony dolarów „wyparowały” z wartości rynkowej giełdowych koncernów po tym, jak prezydent USA ogłosił wzrost ceł dla całego świata. O ile w Polsce spadek cen na giełdzie akcji to wiadomość niszowa, w Ameryce ma to wpływ na oszczędności i emerytury ludzi, po połowa rodzin ma oszczędności w akcjach, a większość – akcje w prywatnych programach emerytalnych.
Spadek wyceny akcji jest naturalny – cła oznaczają wzrost cen, mniejszy popyt i prawdopodobnie mniejsze zyski spółek. W poniedziałek podczas wystąpienia na forum Economic Club of New York Larry Fink, dyrektor generalny Black Rock, giganta w dziedzinie zarządzania aktywami, powiedział, że z jego rozmów z prezesami spółek wynika, iż USA prawdopodobnie są już w recesji. Cofnięcie ceł uspokoiło sytuację na giełdzie akcji tylko na chwilę.
Dlaczego wysoka rentowność obligacji to ból głowy Trumpa większy, niż taniejące akcje?
Ale Trump ma dużo poważniejszy problem – wysoką rentowność obligacji. Zgodnie z kanonem rynkowym należałoby oczekiwać, że uwolniony z rynku akcji kapitał popłynie do bezpiecznych przystani. A za takie uważa się m.in. amerykańskie obligacje skarbowe. W przypadku wielu kryzysowych sytuacji kapitał uciekał do amerykańskich obligacji, zaś dolar się umacniał. Ale teraz tak się nie dzieje. Popyt na papiery dłużne rządu USA jest spory, ale inwestorzy żądają relatywnie wysokich odsetek. Poniżej wykres rentowności flagowych obligacji 10-letnich o stałym oprocentowaniu – wynosi ponad 4,4%.
To oznacza, że inwestujący w obligacje amerykańskiego rządu wliczają w ceny obligacji jakieś dodatkowe ryzyka. Problem wydaje się poważny, bo inwestorów nie skłoniło do zaakceptowania niższej rentowności obligacji nawet cofnięcie większości ceł przez Donalda Trumpa. Rentowność obligacji na chwilę spadła, ale znów się odbiła. To, że rentowność obligacji nie chce spadać, może być ogromnym problemem dla USA. I to z kilku powodów.
Po pierwsze: wysoka rynkowa rentowność obligacji „przelewa się” na cenę pieniądza w całym kraju – wyższe marże kredytowe w bankach, wyższe oprocentowanie kart kredytowych, wyższe odsetki od leasingu samochodów. Po drugie: banki trzymające w swoich bilansach obligacje, których rentowność rośnie, ale giełdowa tym samym spada, muszą księgować kolejne niezrealizowane straty (mają obligacje, których rynkowe notowania spadają). To może wpędzić je w kryzys.
Po trzecie: wysokie koszty obligacji niszczą sektor nieruchomości, którego los jest ściśle związany z przewidywalnością ceny pieniądza. Rynek nieruchomości z jednej strony potrzebuje taniego kredytu, a z drugiej – przewidywalnej ceny pieniądza, bo duża część przychodów tego „przemysłu” pochodzi z długoterminowych umów najmu. Niestabilność kosztów finansowania powoduje, że trudno właściwie wycenić ile powinny wynieść przychody, by biznes się spiął.
No i wreszcie po czwarte: koszty odsetek od obligacji. Im wyższa rentowność obligacji rządowych notowanych na giełdach, tym wyższych odsetek żądają też inwestorzy na rynku pierwotnym, czyli kupujący obligacje bezpośrednio od emitenta. To podnosi koszty finansowania gigantycznego deficytu amerykańskiego państwa. Trump przyszedł do władzy z hasłem uzdrowienia Ameryki, a nie wpuszczenia jej w jeszcze większe długi.
Tym razem Fed nie pomoże obniżyć „oprocentowania” obligacji?
Z takim niebywałym splotem okoliczności – spadającymi cenami akcji i jednocześnie rosnącą (a nie spadającą, jakby nakazywała logika) poprzednio mieliśmy do czynienia wiosną 2020 r., gdy świat wstrzymał oddech z powodu COVID-19. Wtedy popyt na amerykańskie obligacje zaskakująco spadł i przełożył się na wzrost rentowności.
Wówczas z odsieczą przybyła kawaleria w postaci amerykańskiego banku centralnego, który zaczął skupować na potęgę obligacje na rynku wtórnym i zapobiegł dalszemu wzrostowi rentowności. W niektórych dniach Rezerwa Federalna rzucała na rynek nawet po 100 mld dolarów na skup obligacji. Reanimacja rynku obligacji się udała i wkrótce rentowność amerykańskich papierów dłużnych przestała rosnąć.
Czy na popyt ze strony Fed można liczyć tym razem? Niekoniecznie. Piątkowe wystąpienie Jerome Powella inwestorzy odebrali jako prztyczek w nos Trumpa. Szef Rezerwy dość jednoznacznie wyraził się, co sądzi na temat polityki prezydenta. Wskazał, że widzi presję inflacyjną z powodu wdrożonych ceł przez administrację republikańską, co oddala, jeśli nie niweczy, marzenia wielu inwestorów na dalsze luzowanie polityki stóp procentowych.
Poza tym ewentualny nadzwyczajny popyt na obligacje skarbowe ze strony banku centralnego nie wpisywałby się dobrze w politykę odchudzania bilansu Fed. Walka z inflacją polega m.in. na stopniowym zmniejszaniu skupu obligacji z rynku, a nie jego zwiększaniu. Powell musiałby się teraz przeistoczyć w pasterza zbłąkanych owieczek, ale chyba niespecjalnie pali mu się do tej roli.
Nie jest jednak wykluczone, że pospieszy na odsiecz, jeśli sytuacja na rynku obligacji się nie poprawi. Jeżeli sprawy nabiorą w dłuższym terminie niepożądanego kierunku, to takiej opcji nie wykluczałbym. Jeśli spojrzy się na agregat podaży pieniądza M2, to można zauważyć, że od początku 2024 r. poszedł on trochę w górę.
Co się dzieje na rynku amerykańskiego długu? Wina Chińczyków?
Z całą pewnością wzrost rentowności obligacji w takim momencie, gdy większość inwestorów ucieka od akcji, jest zastanawiająca. Spadek zaufania do amerykańskich papierów dłużnych może być pewnym wytłumaczeniem, ale pojawiają się inne. Słyszałem o trzech hipotezach tłumaczących to niecodzienne zjawisko. Zacznijmy od tych najbardziej wyjątkowych, a skończmy na prozaicznej hipotezie, która moim zdaniem najlepiej oddaje charakter zjawiska.
Pierwsza hipoteza głosi, że państwa poszkodowane taryfami celnymi Trumpa postanowiły ukarać Amerykę, wyprzedają z zasobów rezerw walutowych dolara i papiery rządowe USA. Jako głównego winowajcę tego wskazuje się Chiny. Są „cienkości” w tym rozumowaniu , które sprawiają, że zaliczyłbym je do kategorii wytworów bujnej wyobraźni.
Owszem, wiele państw jest wierzycielami Stanów Zjednoczonych. Na koniec trzeciego kwartału 2024 r., według danych Departamentu Skarbu, wartość wyemitowanych papierów skarbowych wyniosła 36 bln dolarów, z czego 24% przypadało na inwestorów zagranicznych (instytucje komercyjne i banki centralne). Dawałoby to jakieś 9 bln dolarów amunicji, którą można wystrzelać. Do tego dochodzą rezerwy w postaci depozytów denominowanych w dolarach.
W gronie największych wierzycieli skarbowych są m.in. Japonia (1,1 bln dolarów), Chiny (769 mld dolarów) i Wielka Brytania (766 mld dolarów). Na koniec lutego br. SAFE (chińska instytucja zarządzająca chińskimi rezerwami walutowymi) zakumulowała największe rezerwy walutowe na świecie. Wartość aktywów wyniosła 3,5 bln dolarów, z czego ok. 3,2 bln dotyczyło depozytów walutowych i papierów dłużnych (reszta to zasadniczo złoto).
Wynalazcy prochu mieliby czym zatem strzelać, gdyby się na to zdecydowali. Tylko, że miałoby to niesłychanie niepożądane konsekwencje. Prędzej, czy później decydenci amerykańscy dowiedzieliby się o tym, a wówczas należałoby się spodziewać wojny na całego. Bo masowa wyprzedaż aktywów z USA posiadanych przez Chińczyków prowadziłaby do podważenia hegemonii największej gospodarki świata.
Ta teoria nie trzyma się kupy też z tego powodu, że nieuchronnie prowadziłaby do umocnienia się juana. A jest przeciwnie – juan się osłabia w stosunku do dolara. A może to nie Chińczycy wyprzedają aktywa „Made in USA”? Jeżeli tak miałoby być, to zainteresowanie nowymi amerykańskimi papierami skarbowymi byłoby marne. A tak chyba nie jest, bo w środę odbyła się aukcja na rynku pierwotnym. Dziesięciolatki o wartości nominalnej 39 mld dolarów sprzedały się na pniu. Relacja popytu do wartości oferty wyniosła 2,87 – to olbrzymi nadpopyt.
Wysoka rentowność obligacji: wytłumaczenie jest prostsze niż nam się wydaje?
Druga, już trochę bardziej prawdopodobna według mnie, hipoteza głosi, że wkraczamy w okres końca amerykańskiego ekscepcjonalizmu. Inwestorzy przerzucają się na aktywa mniej nieprzewidywalne. Nie da się tego wykluczyć, bo zmienność, jaka panuje za Oceanem może przyprawić najbardziej zaprawionych zawodników o koszmarny ból głowy. Ale, czy tak rzeczywiście jest przekonamy się wtedy, gdy pojawią się choćby statystyki banków centralnych czy sprawozdania finansowe korporacji.
Wadą tej hipotezy jest to, że przesiadkę powinniśmy zobaczyć z długu USA do równoważnego długu innych państw. Nie da się tego potwierdzić. Jak świat długi i szeroki rentowności 10-letnich papierów skarbowych zwyżkowały. Nie wskazywałoby to na jakąkolwiek dyslokację aktywów.
Źródło: opracowanie własne na podstawie White House, stooq.pl
Trzecia hipoteza, ku której się skłaniam, jest dość prozaiczna. Gwałtowne spadki na rynku akcji dla inwestorów używających lewara oznaczały konieczność uzupełniania depozytów zabezpieczających. A zatem potrzebowali oni gotówki, żeby dostarczyć ją brokerowi i uchronić się przed przymusowym zamknięciem posiadanej pozycji. To powodować mogło rzucenie na rynek dużych ilości obligacji i przełożyło się na zaskakujący wzrost rentowności. Jeśli przyczyna jest właśnie taka – wkrótce zobaczyć powinniśmy spadek rentowności amerykańskich obligacji.
Gdyby jednak ona nie nastąpiła, będzie trzeba dalej poszukiwać przyczyny lub przyczyn takiego paradoksu. Z całą pewnością jego utrzymywanie się spowoduje, że prezydent Trump będzie miał coraz bardziej ograniczone pole działania. Nie może sobie pozwolić na to, by rentowność obligacji była zbyt wysoka, więc będzie musiał cofać się krok po kroku, by uspokajać inwestorów na rynku długu i motywować ich do zmniejszania apetytu na odsetki.
Zmienność na rynku amerykańskich obligacji zapewne się zmniejszy. Rynki finansowe zmusiły Donalda Trumpa, żeby spuścił z tonu. Dlatego prezydent Ameryki poszedł do Canossy i pokornie zawiesił obowiązywanie ceł na 90 dni. Nie dla wszystkich. Wyjątkiem są Chiny.
Wygląda więc na to, że wchodzimy w fazę negocjacji z partnerami handlowymi Stanów Zjednoczonych. A, że warto to czynić przekonuje misja lokatorów Heard i McDonald Islands. Starszyzna pingwinów królewskich, zamieszkujących te wyspy wysłała do Ameryki delegację negocjatorów, ubranych szykownie we fraki, żeby podczas konferencji z udziałem prezydenta przypadkowo nie padł zarzut o niechlujny ubiór.
———————–
ZAPISZ SIĘ NA NASZE NEWSLETTERY
>>> W każdy weekend sam Samcik podsumowuje tydzień wokół Twojego portfela. Co wydarzenia ostatnich dni oznaczają dla Twoich pieniędzy? Jakie powinieneś wyciągnąć wnioski dla oszczędności? Kliknij i się zapisz.
>>> Newsletter „Subiektywnie o Świ(e)cie i Technologiach” będziesz dostawać na swoją skrzynkę e-mail w każdy czwartek bladym świtem. Będzie to podsumowanie najważniejszych rzeczy, o których musisz wiedzieć ze świata wielkich finansów, banków centralnych, najpotężniejszych korporacji oraz nowych technologii. Kliknij i się zapisz.
——————-
ZNAJDŹ SUBIEKTYWNOŚĆ W SOCIAL MEDIACH
Jesteśmy nie tylko w „Subiektywnie o Finansach”, gdzie czyta nas ok. pół miliona realnych odbiorców miesięcznie, ale też w mediach socjalnych, zwanych też społecznościowymi. Tam krótkie spostrzeżenia o newsach dotyczących Twoich pieniędzy. Śledź, followuj, bądź fanem, klikaj, podawaj dalej. Twórzmy razem społeczność ludzi troszczących się o swoje pieniądze i ich przyszłość.
>>> Nasz profil na Facebooku śledzi ok. 100 000 ludzi, dołącz do nich tutaj
>>> Samcikowy profil w portalu X śledzi 26 000 osób, dołącz do nich tutaj
>>> Nasz profil w Instagramie ma prawie 11 000 followersów, dołącz do nich tutaj
>>> Połącz się z Samcikiem w Linkedin jak 23 000 ludzi. Dołącz tutaj
>>> Nasz profil w YouTube subskrybuje 10 000 widzów. Dołącz do nich tutaj
>>> „Subiektywnie o Finansach” jest już w BlueSky. Dołącz i obserwuj!
————————————
POSŁUCHAJ NOWEGO PODCASTU:
Piekło zamarzło: Niemcy zaczynają wydawać pieniądze na inwestycje i na… zbrojenia. Co to może oznaczać dla gospodarki niemieckiej, tkwiącej od dwóch lat w recesji? Czy może mieć znaczenie dla innych europejskich krajów, także dla Polski? Jak Europa zmieni się pod ciężarem niemieckiej „dobrej zmiany”? Maciej Danielewicz rozmawia o tym z ekspertem, którym w tym odcinku podcastu jest ekonomista mBanku Arkadiusz Balcerowski. Zapraszamy do posłuchania!
————————————
CZYTAJ O SYTUACJI W TWOICH INWESTYCJACH:
PRZECZYTAJ CO WYNIKA DLA TWOICH PIENIĘDZY Z ZAŁAMANIA CEN AKCJI. Co nam mówi panika, która zapanowała po ogłoszeniu przez Trumpa ceł „odwetowych” na cały świat? Cztery wnioski dla nas (i naszych pieniędzy).
CO ROBIĆ Z PORTFELEM INWESTYCJI PO KRACHU? Dla części inwestorów obecne załamanie cen akcji może być pierwszym w ich inwestorskim życiu. Jak się zachować? Co robić, a czego nie robić w takiej sytuacji?
POSIADACZE AKCJI I ETF-ÓW PŁACZĄ, ALE NA RYNKU OBLIGACJI – ELDORADO. W Rzeź na rynku akcji się rozpędza, a posiadacze udziałów w funduszach obligacji… liczą sowite zyski. Czy wreszcie nadeszło obligacyjne eldorado?
CŁA TRUMPA NIE DOTYCZĄ TYLKO INWESTYCJI. PRZYGOTUJ SWÓJ PORTFEL. To największy eksperyment gospodarczy od dekad. Jak przygotować na to nasze domowe budżety i portfele?
————————————
Zdjęcie tytułowe: