Wiosna, lato i wczesna jesień to czas, w którym jesteśmy bardziej mobilni i częściej opuszczamy „bazę”, wypuszczając się w bliższe i dalsze podróże. Przyda się pomyśleć o porządnym ubezpieczeniu domu lub mieszkania, żeby majątek zgromadzony przez całe życie nie był zagrożony przez złych ludzi i zły los. A większość z nas jest bardziej majętnymi ludźmi, niż nam się wydaje. Czy wiesz co masz? I ile jest warte to, co masz? Na to pytanie odpowiemy w pierwszym odcinku cyklu „Chroń swój majątek”, poświęconemu ubezpieczeniom nieruchomości
Półtora roku temu bank Santander (wtedy jeszcze jako BZ WBK) wraz z Polityką Insight ogłosili raport, w którym podliczyli ile mamy majątku. Autorzy raportu podliczyli majątek przeciętnego gospodarstwa domowego na – bagatela – 441.000 zł netto (bez długów). Z tego jakieś 380.000 zł przypada na nieruchomości, a 75.000 zł na aktywa finansowe.
- Bezpieczna szkoła i bezpieczne dziecko w sieci, czyli czego nie robić, by nie „sprzedawać” swoich dzieci w internecie? [POWERED BY BNP PARIBAS]
- Wybory w USA: branża krypto wstrzymała oddech. W świecie finansów to ona ma najwięcej do ugrania. Po wyborach nowe otwarcie? [POWERED BY QUARK]
- Pieniądze w rodzinie, jak o nich rozmawiać, żeby nie było niemiło? Natalia Tur i Maciej Samcik [POWERED BY BNP PARIBAS / MISJA OSZCZĘDZANIE]
To mniej więcej zgadza się z wyliczeniami zagranicznych firm analitycznych, które szacują wyłącznie aktywa finansowe Polaków na 8000 euro na głowę. Biorąc pod uwagę, że przeciętne gospodarstwo domowe w Polsce liczy 2,6 „głowy” – wychodzi mniej więcej na to samo – na jedną dorosłą przypada 35.000 zł, czyli 7500 euro.
Santander i Polityka Insight oszacowały wówczas, że poza nieruchomościami i pieniędzmi w bankach lub papierach wartościowych mamy jeszcze trochę kasy (średnio 80.000 zł na gospodarstwo domowe) stanowiącej majątek firm, które niektórzy z nas prowadzą. A także trochę długów, które ten rachunek pomniejszają.
To wszystko składa się na 441.000 zł. Biorąc pod uwagę, że mamy w Polsce 12 milionów gospodarstw domowych, łatwo policzyć, że nasz prywatny majątek dziś wart jest niemal 6 bilionów złotych. I tylko trochę smutno, że połowę tego majątku gromadzi 10% najbogatszych Polaków. No, ale ktoś musi mieć, żeby nie mieć mógł ktoś…
Dlaczego Was zanudzam tymi liczbami? Ano dlatego, że w niniejszym cyklu artykułów będę Was namawiał do rozsądnego spojrzenia na zabezpieczenie tego majątku przed złym losem. Skoro nieruchomości to najważniejsza część naszego majątku materialnego (pomijam w tym momencie rzeczy bezcenne, jak życie i zdrowie), to warto się zatroszczyć, by majątek ten był właściwie ubezpieczony.
Nie przegap nowych tekstów z „Subiektywnie o finansach”, zapisz się na mój newsletter i bądźmy w kontakcie!
Ubezpieczenia się zmieniają. A nasze polisy i składki?
Większość z nas swoje domy lub mieszkania ma ubezpieczone. Pytanie brzmi: czy są właściwie ubezpieczone, czy polisa jest rzetelna i wiarygodna oraz czy jej cena nie odbiega od obecnych rynkowych standardów. W ostatnich latach ceny ubezpieczeń mocno spadły, więc jeśli ubezpieczasz mieszkanie od lat w tej samej firmie i u tego samego agenta, to jest duże prawdopodobieństwo, że przepłacasz.
Poza tym świat ubezpieczeń zmieniają nowe technologie. Obok agentów pojawiły się samoobsługowe kanały zakupu ubezpieczeń. Można kupić ubezpieczenie przez telefon, przez internet, w smartfonie, a nawet w urządzeniu przypominającym bankomat. Samoobsługa oznacza przeważnie niższą cenę, ale i konieczność samodzielnego wyjaśnienia wątpliwości i odpowiedzenia sobie na pytania związane z zakupem polisy. Coś za coś.
Jeszcze inna sprawa to zmieniająca się wartość naszego majątku. Może się zdarzyć, że nasza nieruchomość jest warta więcej, niż przed 10 laty, gdy ustalaliśmy warunki ubezpieczenia. Zapewne w mieszkaniu mamy więcej wartościowych rzeczy, niż przed dekadą.
O tym wszystkim będzie nasz cykl, który potrwa co najmniej do jesieni. Będziemy wspólnie uczyli się jak dobrze kupić ubezpieczenie nieruchomości. Gdzie szukać haczyków, jak nie przepłacić, ale i nie kupić bezużytecznej taniochy.
———————————————–
ZAPROSZENIE: Myślisz o ubezpieczeniu mieszkania? Masz polisę mieszkaniową, ale korzystasz od lat z tego samego agenta i tej samej firmy ubezpieczeniowej? Świat się zmienia, warto sprawdzić nowe oferty. Kilka z nich jest w internetowym serwisie Europa Ubezpieczenia. Mają tam m.in. ubezpieczenie podróżne, mieszkaniowe, dla biegaczy (od wypadków), od kilku najpoważniejszych chorób, a nawet polisę od stłuczenia ekranu smartfona. Niektóre z nich recenzowałem już na „Subiektywnie…”.
Europa w przeszłości grzeszyła, ale ich ubezpieczenia internetowe to na razie „czysta” historia. Nie są najtańsze na rynku (choć zwykle mieszczą się w pierwszej piątce jeśli da się je z czymś porównać), są proste konstrukcyjnie, można je kupić od A do Z przez net, czyli z poziomu fotela w ciągu dwóch-trzech minut. Z reguły mają też dobrze napisane, przyjazne graficznie OWU (ich czytanie nie boli, sprawdziłem na sobie). Wiem też, że na tle rynku nie grymaszą przy likwidacji szkód. Kupić, nie kupić… ale myślę, że warto przynajmniej obejrzeć te ich „tematyczne” ubezpieczenia online.
Grupa Europa co najmniej do pierwszych śniegów będzie partnerowała cyklowi „Chroń swój majątek”, w którym Ekipa Samcika poradzi jak wybrać porządne ubezpieczenie mieszkania, na jakie haczyki zwracać uwagę w OWU, jak właściwie wycenić swój majątek, czym różnią się ubezpieczenia z internetu od tych kupowanych „w realu”, czy wynajmujący, najemca albo właściciel domu powinni szukać w polisach jakichś szczególnych funkcji i rozwiązań, jakie są plusy i minusy różnych odmian polis mieszkaniowych.
———————————————–
Nie każda polisa dobrze chroni. Niedoubezpieczony jak Polak?
O tym, że o ubezpieczeniach myślimy mniej, niż wskazywałaby na to nasza rosnąca zamożność, świadczy wartość i struktura płaconych składek. Z mniej więcej 65 mld zł zbieranych przez ubezpieczycieli na ubezpieczenia na życie idzie 25 mld zł, zaś 40 mld zł to ubezpieczenia majątkowe – wśród nich z kolei aż 60% to ubezpieczenia samochodów.
I jeszcze jedno spostrzeżenie. W Polsce zbiera się nieco ponad 1% składek ubezpieczeniowych, które płacą Europejczycy (taką część rynku ubezpieczeniowego na Starym Kontynencie stanowią ubezpieczenia kupowane w Polsce). Dużo? Mało? Polska jest sporym krajem w Europie, szóstym w Unii Europejskiej pod względem wypracowanego PKB (mamy 3% „udziału” w europejskim PKB). Wartość rynku ubezpieczeniowego jest więc u nas relatywnie mniejsza, niż średnia europejska.
O czym to może świadczyć? Że prawdopodobnie przynajmniej część z nas jest – jak to mówią fachowo w branży ubezpieczeniowej – „niedoubezpieczonych”. Mamy polisy chroniące nasz majątek, ale niekiedy o sumach ubezpieczenia nieadekwatnych do realnej wartości tego majątku.
Czytaj też: Ubezpieczenia od kuchni, czyli sprawdzam jak pracują nasze składki. Ile ich płacimy i co dostajemy w zamian?
Czytaj też: Wybierasz się na wakacje? Oto check-lista rzeczy, które musisz zrobić, żeby urlop był udany
Ubezpieczenie mieszkania: czterech na pięciu Polaków je ma
Najbardziej wartościowe elementy naszego majątku to z reguły dom lub mieszkanie oraz samochód, niekiedy również kosztowności i oszczędności finansowe. Zapytałem ostatnio absolutnie niereprezentatywną, kilkudziesięcioosobową grupę członków rodziny, znajomych oraz przypadkowych czytelników „Subiektywnie o finansach” o ubezpieczenie nieruchomości. Pytanie było takie: „jakie elementy masz w domu ubezpieczone?”.
Tylko nieco ponad połowa „respondentów” (w cudzysłowiu, bo nie było to reprezentatywne badanie opinii publicznej) potrafiła rozgraniczyć ubezpieczenie murów i stałych elementów mieszkania od polisy obejmującej to, co znajduje się w tym mieszkaniu. Z reguły nie mieli z tym problemu posiadacze kredytów hipotecznych, których życie zmusza do posiadania ubezpieczenia murów i zwykle przy okazji jego kupowania ubezpieczają również rzeczy znajdujące się w mieszkaniu.
Całkiem spora grupa osób najzwyczajniej w świecie nie wie, że można ubezpieczyć nieruchomość jako taką oraz rzeczy znajdujące się w środku. Część z nich – gdy dopytałem – ma oba ubezpieczenia, ale po prostu nie zdają sobie z tego sprawy. Pozostali – mniej więcej 10-15% – miała albo ubezpieczone tylko mury, albo tylko to co w środku. Ale i oni nie bardzo wiedzieli o tym jak się te sprawy mają.
Z najnowszych badań przeprowadzonych przez ARC Rynek i Opinia dla firmy ubezpieczeniowej Europa wynika, że 81% Polaków ma ubezpieczenie ruchomości znajdujących się w ich mieszkaniach, ale już tylko 73% ma ubezpieczenie murów i stałych elementów. Tylko dwie trzecie ma OC w życiu prywatnym (czyli na wypadek, gdybyśmy komuś zalali mieszkanie), zaś jedna trzecia – domowe assistance.
Cegła, która ma wartość rosnącą
I to jest trochę dziwne, bo to te mury są najwięcej warte. Nasze mieszkania są warte po kilkaset tysięcy złotych, a ich wartość w dodatku stale rośnie. Co prawda trudno sobie wyobrazić sytuację, w które to mieszkanie tracimy, ale z drugiej strony… Raz na kilkanaście lat zdarzają się niszczycielskie huragany, wielkie powodzie, ogromne pożary…
Być może ten paradoks ma proste wytłumaczenie. Duża część mieszkań w Polsce to mieszkania spółdzielcze, których właściciele nie musza ubezpieczać murów, bo robi to sama spółdzielnia (choć cześć z mieszkańców pewnie o tym nie wie i ma podwójnie ubezpieczone mury). Mieszkańcom spółdzielni pozostaje ubezpieczenie ruchomości oraz OC w życiu prywatnym, czy też domowe assistance (czyli fachowcy, którzy za darmo wykonają drobne robótki w razie potrzeby).
Bardziej narażone na zniszczenie są domy wolnostojące, niż mieszkania na osiedlach, ale gdyby – odpukać – wybuch gazu zniszczył pokaźną część budynku, w którym mieszkamy i trzeba by go było rozebrać… Prawdopodobieństwo, że na nasze mieszkanie spadnie meteoryt lub samolot jest statystycznie żadne, ale mimo wszystko, strzeżonego Pan Bóg strzeże. Zwłaszcza, że ubezpieczenie murów nie zwykle kosztuje ułamek jednego procenta wartości nieruchomości.
Ubezpieczenie murów obejmuje też zwykle stałe elementy wyposażenia mieszkania, czyli instalacje (grzewcza, elektryczna, wodna, gazowa) urządzenia techniczne (grzejniki, piece, kominki, alarmy) oraz kuchenki, kominki, piece, zabudowy wnęk, wykładziny, podłogi, schody i sufity, powłoki malarskie, gładzie, podwieszane sufity… A to oznacza, że w przypadku – znów proponuję odpukać w niemalowane – gdyby zdarzył się pożar, czy grubsze zalanie, to właśnie z takiej polisy będą rekompensowane szkody.
Warto zadać sobie pytanie: ile warte jest nasze mieszkanie, za ile moglibyśmy je sprzedać? I ile nas kosztowało wykonanie podłóg, szaf szwedzkich, drzwi i okien itp. Każdy, kto robił w ciągu ostatnich kilku lat remont wie, że nie mówimy o małych kwotach, lecz kilkudziesięciotysięcznych.
I warto sobie zdawać sprawę z tego, że nieruchomość – jako najwartościowszych składnik naszego majątku – musi być porządnie ubezpieczona, niezależnie od tego co w tej nieruchomości się znajduje. Nie dotyczy posiadaczy takich nieruchomości, jak ta ;-):
Ile warte jest to, co masz? Policz, a się zdziwisz
Największym problemem dla mnie było zawsze określenie wartości nie samych murów i stałych elementów mieszkania, lecz mojego majątku ruchomego. Zasadniczo nie przywiązuję się bardzo do rzeczy i nie mam w mieszkaniu złotych klamek, ale – gdy kiedyś wziąłem pod lupę wartość samych mebli oraz zawartości szaf – wyszły mi kwoty, których bym się nie spodziewał.
A jeśli dodać elektronikę i wyposażenie mieszkania (sprzęt RTV i AGD), to wyjdą kwoty większe, niż te 20.000-30.000 zł, na które ubezpiecza dorobek całego życia część z nas. Wiadomo, że płacenie składek ubezpieczeniowych nie jest zbyt konstruktywnym zajęciem i od strony czysto technicznej przypomina nieco spalanie banknotów w kominku, ale patrząc strategicznie można by rzec, że to cena świętego spokoju i gwarancji, że zły los nie zabierze nam tego, na co pracowaliśmy przez całe życie.
Zachęcam Was do zrobienia sobie raz w roku – moment ubezpieczenia mieszkania to dobry pretekst – spisu majątku. Ja taką buchalterię prowadzę od dobrych kilkunastu lat i czasem mi się ona przydaje. Jestem np. w stanie określić jak zmienia się wartość mojego majątku ruchomego w stosunku do zmian zarobków.
Do wyliczeń biorę – bo tak jest łatwiej – orientacyjne ceny w sklepach internetowych rzeczy, które posiadam. A więc oceniam ile musiałbym wydać pieniędzy, żeby odkupić elektronikę, rzeczy w szafach (przydaje się trzymać porządek w koszulach i butach ;-)), porcelanę, wyposażenie kuchni i łazienki.
W erze, w której posiadanie przestaje być sexy, a czasem staje się wręcz obciążeniem, jestem w stanie dość łatwo ustalić jak duża część mojego majątku „pracuje” (czyli ma szansę zyskiwać na wartości), a jaka to rzeczy wyłącznie szybko tracące wartość rynkową. Niestety, są to przeważnie dość frustrujące rachunki, ale i dające do myślenia w erze bezmyślnego konsumpcjonizmu, gdy kupuje się tylko po to, by przez chwilę się pocieszyć.
Polecam Wam robienie sobie takiego ćwiczenia – przydaje się nie tylko do oceny sumy ubezpieczenia, ale i pomaga lepiej zarządzać codziennymi zakupami. W kolejnych odcinkach cyklu więcej napiszemy o tym jak ustalić właściwą – czyli nie za wysoką i nie za niską – cenę ubezpieczenia.
———————-
Partnerem cyklu „Chroń swój majątek” jest Grupa Europa, oferująca ubezpieczenia MyFlat, My House, My Property i MyRent, które można kupić w ciągu kilku minut całkiem przez internet
zdjęcie tytułowe: vydumka/pixabay