Użytkownicy aplikacji i karty Revolut – niestety tylko ci korzystający z płatnych pakietów – dostali do ręki kolejny bonus. To darmowy dostęp do saloników lotniskowych w sytuacji, gdy lot opóźnia się o więcej, niż godzinę. Usługa jest w pełni zautomatyzowana i zdigitalizowana. Gdy opóźnienie lotu przekracza krytyczną długość, klientowi wpada do aplikacji QR kod pozwalający na wejście do saloniku. Czy ta usługa sprawi, że większa grupa użytkowników Revoluta będzie skłonna przejść z pakietu darmowego na płatny?
Choć wielowalutowa karta Revolut z możliwością darmowych wypłat bankomatowych na całym świecie dawno już przestała być usługą na rynku wyjątkową – jest w Polsce dostępna coraz szersza konkurencja, zarówno bankowa, jak i pozabankowa – to od czasu do czasu Revolut dorzuca do podstawowej usługi coś ekstra, by wciąż móc wyróżniać się z tłumu.
- Bezpieczna szkoła i bezpieczne dziecko w sieci, czyli czego nie robić, by nie „sprzedawać” swoich dzieci w internecie? [POWERED BY BNP PARIBAS]
- Wybory w USA: branża krypto wstrzymała oddech. W świecie finansów to ona ma najwięcej do ugrania. Po wyborach nowe otwarcie? [POWERED BY QUARK]
- Pieniądze w rodzinie, jak o nich rozmawiać, żeby nie było niemiło? Natalia Tur i Maciej Samcik [POWERED BY BNP PARIBAS / MISJA OSZCZĘDZANIE]
Najpierw było ubezpieczenie podróżne, które włącza się samo po przekroczeniu granicy (nie udało mi się nigdy sprawdzić jak działa, ale może to i lepiej?), potem weszła usługa concierge (tę akurat testowałem, ale chyba wolę, gdy obsługują mnie ludzie, a nie boty), możliwość oszczędzania na końcówkach transakcji (tzw. sejfy vaults), program money-back (zwrot symbolicznego 0,1% od każdej transakcji kartą w Europie i 1% poza Europą) oraz usługi do inwestowania pieniędzy (kryptowaluty, amerykańskie akcje).
Większość z nich dostępna jest tylko dla klientów płacących niemały – jak na polskie warunki – abonament. Karta Premium kosztuje 29,99 zł miesięcznie, zaś luksusowa karta metal – 49,99 zł (tutaj pełna rozpiska pakietów). To kwoty niespecjalnie konkurencyjne, choć w pakiecie jest coraz więcej ekstra-usług. W Wielkiej Brytanii Revolut uruchomił nawet dość wysoko oprocentowane konto oszczędnościowe.
Kolejna z ekstra-usług – wprowadzana od dziś dla użytkowników kart Premium i Metal – to darmowy wstęp do saloników lotniskowych w sytuacji, gdy nasz samolot ma opóźnienie większe, niż godzinę. W XXI wieku nie ma najmniejszego problemu, żeby śledzić status wybranego lotu (wystarczy znać jego symbol) i to właśnie tę funkcję – we współpracy z firmą Collinson – wykorzysta Revolut. Więcej na temat usługi SmartDelay znajdziecie tutaj.
Dane o statusie lotu są zasysane z aplikacji AirHelp, która specjalizuje się w pomaganiu pasażerom w egzekwowaniu należnych im odszkodowań od linii lotniczych (w Europie każde poważniejsze opóźnienie samolotu łączy się z koniecznością wypłaty pasażerowi kilkuset euro). Zaś sam kupon na skorzystanie z salonika lotniskowego pojawia się automatycznie w aplikacji Revolut po uprzednim zarejestrowaniu lotu (proponuję, żebyście zaktualizowali aplikację i sprawdzili nową opcję w sekcji „Saloniki lotniskowe”).
Usługa nie jest może przełomowa, ale na pewno wyróżnia Revoluta i jest elementem budowy całego ekosystemu przyjaznych usług w podróży. Ubezpieczają moje zdrowie w podróży, mój bagaż oraz troszczą się o mój stracony czas na lotnisku. To wszystko jest miłe, aczkolwiek trzeba pamiętać, że kosztuje co najmniej 30 zł miesięcznie.
Niewiele jest w Polsce kart – nawet tych ze średniej półki – które oferują wstęp do saloników lotniskowych. Revolut już wcześniej oferował posiadaczom wyższych pakietów jeden wstęp gratis oraz niewielką zniżkę w stosunku do standardowej ceny od drugiej wizyty. Teraz dochodzi darmowa wejściówka w przypadku opóźnienia lotu.
Revolut potrafi pojechać po bandzie: Używasz Revoluta? Właśnie przyznał sobie nowe uprawnienia. Radzę sprawdzić ustawienia prywatności
Inna sprawa, że te saloniki lotniskowe już dawno przestały być usługą VIP-owską. Na dużych lotniskach wciąż zdarzają się megaluksusowe saloniki, w których poza skorzystaniem z cateringu, darmowego internetu, alkoholi i międzynarodowej pracy, można np. „zaliczyć” masaż relaksujący – a wstęp jest bardzo mocno limitowany – ale większość saloników to dziś zwykłe poczekalnie.
Wstęp może sobie kupić każdy, zaś pakiet usług nie jest jakoś szczególnie bogaty. Owszem, można się napić soku, zjeść kanapkę albo coś na ciepło, jest wino i piwo, ale coraz częściej jest w takich miejscach tłok, jak w poczekalni właśnie. Ostatnio zdarzyło mi się wejść do salonika, w którym było niczym w ulu i doszło do tego, że wolałem poczekać na samolot razem ze „zwykłymi” pasażerami, zamiast tłoczyć się w atmosferze „vipowskości”.
No, ale darowanemu – przez Revoluta – koniowi w zęby się nie zagląda. Tym bardziej, że jest to usługa dostarczana w bardzo wygodny sposób. Mam porównanie, bo korzystam z saloników lotniskowych w ramach kilku luksusowych kart płatniczych (m.in. Dinars Club) i tylko w ramach Revoluta procedura jest całkowicie mobilna – wybieram salonik, „zamawiam” usługę w smartfonie, dostaję QR kod, pokazuję go obsłudze i wchodzę.
Ciekawe czy tego rodzaju usługi zdołają przekonać duże grupy posiadaczy aplikacji Revolut do przejścia na płatne pakiety. Jak myślicie? Napiszcie w komentarzach co o tym myślicie.
Czytaj też: Klienci Revoluta są liczni, ale tylko część z nich chce używać Revoluta poza krótkimi okresami wakacji, ferii i wyjazdów weekendowych za granicę
zdjęcie: materiały prasowe/lojalnypasazer.pl