Dlaczego drobni przedsiębiorcy, którzy nie mają na swoich usługach sztabu prawników i doradców, nie mogą korzystać z podobnych bezpieczników jak konsumenci, np. z prawa do rozwiązania umowy w ciągu 14 dni jeśli jest zawarta u obwoźnego sprzedawcy? Na mikroprzedsiębiorców trwa regularne polowanie. Świadczy o tym choćby wielki zasięg afery firmy Teleopieka24, która dopiero teraz wychodzi na jaw
Druk i roznoszenie ulotek, telemarketing, reklamy z megafonów zainstalowanych na samochodach – tym kusili drobnych przedsiębiorców akwizytorzy firmy Teleopieka24. W rzeczywistości usługi były fikcyjne. Tylko faktury wystawiali na prawdziwe pieniądze. Prokuratura szacuje, że oszustom udało się naciągnąć nawet 2000 przedsiębiorców. A przedsiębiorcy-czytelnicy „Subiektywnie o finansach” zastanawiają się czy to już koniec tego koszmaru
- Pięć lat PPK. Ile zarobili ci, którzy na początku zaryzykowali? Gdzie (dzięki PPK i nie tylko) jesteśmy na drodze do dodatkowej emerytury? Słodko-gorzko [WYCISKANIE EMERYTURY BY UNIQA TFI]
- Ile złota w portfelu w obecnych czasach? Jaki udział powinien mieć żółty kruszec w naszych inwestycjach? Są nowe wyliczenia analityków [STAĆ CIĘ NA ZŁOTO BY GOLDSAVER]
- Zdjęcia w smartfonie: coraz częściej pierwszy krok do… zakupów. Czy pożyczki „na fotkę” będą hitem sezonu zakupowego? Bać się czy cieszyć? [BANKOWOŚĆ PRZYSZŁOŚCI BY VELOBANK]
Uważam, że dużym błędem było nie objęcie przedsiębiorców ustawą o ochronie konsumentów. Chodzi mi o te zapisy ustawy, które pozwalają wycofać się z umowy w ciągu 14 dni bez żadnych konsekwencji, jeśli podpisujemy ją „na odległość”, czyli np. kupując coś w sklepie internetowym albo od akwizytorów na tzw. pokazach garnków. Dwa tygodnie konsumenci mają też na wycofanie się z umowy kredytowej (to reguluje inna ustawa).
To czas na to, by na spokojnie przeczytać umowę i sprawdzić czy nie kupiliśmy „kota w worku”. Dlaczego drobni przedsiębiorcy, którzy – podobnie jak konsumenci – nie mają na swoich usługach sztabu prawników i doradców, nie mogą korzystać z podobnych bezpieczników?
Pisząc „przedsiębiorcy” nie mam na myśli wszystkich. Większe firmy stać na prawników, a nawet jeśli nie korzystają z ich usług, wytrawni przedsiębiorcy wiedzą, że przeczytanie umowy, warunków kontraktu to podstawa.
Chodzi mi o drobnych przedsiębiorców, osoby prowadzące jednoosobowe firmy, tzw. samozatrudnionych. Kiedy rodziła się nowelizacja ustawy o ochronie konkurencji i konsumentów, pojawił się nawet pomysł, by tych najmniejszych objąć nowymi przepisami. Ostatecznie pomysł „spadł”.
A szkoda, bo właśnie tę lukę w przepisach sprytnie wykorzystują oszuści. Doskonale wiedzą, że gdy przedsiębiorca coś podpisze, będą mieć go w garści.
Przeczytaj też: Głupia sytuacja? Gdy bank sprzedaje firmie windykacyjnej dług, który… wcześniej umorzył. A ten dług to odsetki od zera. Ruszam na pomoc
Przedsiębiorca mądry przed szkodą
Niedawno w „Subiektywnie o finansach” opisałem historię pani Agnieszki, która podpisała bardzo niekorzystną umowę kredytową. Zrobiła to w pośpiechu. Dopiero, gdy czytała na spokojnie jej warunki, zdała sobie sprawę, w jak duże tarapaty się wpakowała. Występowała w roli przedsiębiorcy. Gdyby miała choćby kilka dni na przestudiowanie umowy, zanim ta się uprawomocni, z pewnością by jej nie podpisała.
Przedsiębiorca musi być czujny nie tylko w kontakcie z bankiem. To samo dotyczy podpisywania np. umów zawieranych z operatorem komórkowym. Właściwie zasada „nie podpisuj, zanim nie przeczytasz” powinna towarzyszyć przedsiębiorcom na każdym kroku. Setki albo i tysiące przedsiębiorców są oszukiwane każdego roku „na podpis” bez możliwości odwrotu.
Metoda na studenta i kuriera
Wiosną ubiegłego roku do drobnych przedsiębiorców – właścicieli małych sklepów, kiosków, butików – zaczęli pukać młodzi ludzie reprezentujący firmę Teleopieka24. Proponowali usługi reklamowe – druk ulotek, reklamy dźwiękowe z zainstalowanych na samochodach megafonach, które następnie miały jeździć po okolicy oraz telemarketing, czyli wydzwanianie do okolicznych mieszkańców i namawianie ich na kupowanie bielizny w sklepie pani Agnieszki czy karmy dla kota w sklepie zoologicznym pana Artura.
Niektórzy akwizytorzy brali przedsiębiorców na litość. Mówili, że są studentami i że usługi reklamowe będą wykonywać w ramach praktyk studenckich. Koszt? Tylko złotówka za pierwszy miesiąc. Ten miesiąc miał być na próbę, potem klienci mieli zdecydować czy dalej korzystać z usług Teleopieki24.
Przedsiębiorcy wierzyli młodym na słowo i podpisywali. Ale były to dwie strony zapisanej drobnym drukiem umowy. Podpis na niej oznaczał zgodę na świadczenie usług reklamowych przez dwa lata. Koszt – blisko 600 zł miesięcznie.
Teleopieka24 miała też drugi patent na wyłudzaniu podpisów. Najpierw ktoś dzwonił z ofertą usług reklamowych, a szczegóły w formie broszury informacyjnej miał przywieźć kurier. Wielu przedsiębiorców było przekonanych o tym, że podpisem potwierdzali jedynie odbiór przesyłki. W rzeczywistości podpisywali umowę.
Przeczytaj też: Nieuważne kliknięcie i bank naliczył klientowi 1500 zł kosztów. A reklamację odrzucił. Wkraczamy do akcji!
Faktury za usługi widmo
Oczywiście nie było mowy o wykonaniu obiecanych usług. Kilku przedsiębiorców mówiło mi, że widziało ulotki ich firm rozrzucone w jakimś sklepie. Nikt nie konsultował z nimi treści. Na ulotkach były błędy, niektóre wyglądały wręcz komiczne. Jeden z oszukanych przedsiębiorców, który prowadzi zakład strzyżenia psów, znalazł ulotkę, z której dowiedział się, że… jest taksówkarzem.
Chodziło raczej o upozorowanie, że firma wywiązuje się z umowy. Teleopieka24 wysyłała też raporty ze szczegółowym opisem wykonanych usług. Ale były to tylko usługi na papierze. Nikt nigdy nie widział samochodów z megafonami.
W raporcie przedsiębiorcy czytali, że w ich imieniu pracownicy Teleopieki24 wykonali w miesiącu dziesiątki godzin połączeń telefonicznych. Ale na prośbę o bilingi, słyszeli, że nie mogą zostać ujawnione, bo firmę obowiązują przepisy o ochronie danych osobowych.
Chcesz zerwać umowę? Płać 9.000 zł
Gdy przedsiębiorcy chcieli wycofać się z niechcianych umów, Teleopieka24 nie robiła problemów. Żądała „jedynie” blisko 9 tys. zł „odstępnego”.
Wtedy – w okolicach poprzednich wakacji – zaczęli zgłaszać się do mnie pierwsi pokrzywdzeni. Bezpośrednio rozmawiałem z kilkudziesięcioma oszukanymi. Z wpisów na forach internetowych oszacowałem dość ostrożnie, że na „usługi reklamowe” mogło dać się naciągnąć 200-300 osób.
Namawiałem jednocześnie poszkodowanych do tego, by zgłaszali sprawy policji lub prokuraturze. Niektóre organy ścigania otwierały śledztwa, inne je z automatu umarzały.
Po serii artykułów w „Gazecie Wyborczej”, pod koniec 2017 r. nastąpił przełom. Prokuratura Krajowa postanowiła włączyć wszystkie sprawy do jednego postępowania, a do jej prowadzenia wyznaczyła Prokuraturę Okręgową w Jeleniej Górze, która sprawę potraktowała poważnie.
Przeczytaj też: mBank na siłę uszczęśliwia klienta dodając do karty concierge. I chce od niego zgody marketingowej. Klient mówi „nie”. Pat?
Na początku tego roku na polecenie prokuratury zatrzymano osiem osób zamieszanych w proceder i przedstawiono im zarzuty popełnienia oszustw z art. 286 par. 1 kodeksu karnego, za co grozi nawet do 8 lat pozbawienia wolności.
Prokuratura ustaliła, że zatrzymani działali na szkodę 60 osób, a każda z poszkodowanych osób została doprowadzona do niekorzystnego rozporządzenia mieniem w kwocie blisko 18,5 tys. zł brutto.
Rok po podpisaniu umowy. Czy to koniec koszmaru?
W tym mniej więcej czasie przedsiębiorcy przestali dostawać z Teleopieki24 faktury i wezwania do zapłaty. Nadal jednak nie wiedzą, czy to oznacza koniec koszmaru. Niedawno napisała do mnie pani Marzena, jedna z oszukanych:
„Pojutrze minie rok od dnia podpisania umowy z Teleopieką. W lutym i marcu nie otrzymałam już faktur. Może wie Pan coś, jak dalej toczy się sprawa?”
Zapytałem jeleniogórską prokuraturę na jakim etapie jest postępowanie. Z informacji prokuratury wynika, że do tej pory do śledztwa połączono 108 postępowań prowadzonych w siedmiu województwach oraz dołączono kilkadziesiąt kolejnych zawiadomień o przestępstwie na szkodę 300 osób.
Nawet 2000 oszukanych w całym kraju
Do tej pory zarzut oszustwa w tej sprawie usłyszało 12 osób, które działały na szkodę 190 osób. Jeleniogórska prokuratura szacuje, że w sumie pokrzywdzonych może być nawet 2000 drobnych przedsiębiorców. W maju tego roku prokuratura zablokowała również rachunek bankowy Teleopieki24.
„W sprawie w dalszym ciągu trwają czynności procesowe, obejmujące między innymi przesłuchanie osób, które dotychczas nie złoży zawiadomienia o przestępstwie ani nie zgłosiły się do Prokuratury, a które jak ustalono również mogły paść ofiarą oszustwa ze strony przedstawicieli Spółki Teleopieka24. Śledztwo ma charakter rozwojowy, nie są wykluczone dalsze zatrzymania i zarzuty dla kolejnych osób”
– informuje jeleniogórska prokuratura. Wydaje mi się, że jedynym pewnym sposobem, by taka afera się za chwilę nie powtórzyła z udziałem innej nieuczciwej firmy, byłoby objęcie drobnych przedsiębiorców choćby częścią tych praw, z których korzystają konsumenci kupujący towar lub usługę poza siedzibą kontrahenta.
Źródło zdjęcia: tswedensky/Pixabay.com