Boom na rynku mieszkaniowym sprawia, że buduje się szybko i niekoniecznie dobrze. Co zrobić, gdy w odebranym już mieszkaniu coś się rozlatuje, a deweloper udaje, że rękojmia go nie dotyczy?
Jeden z moich czytelników ma problem z firmą Atal, od której nabył niedawno mieszkanie z garażem. Jak się domyślacie, coś musiało pójść nie tak, skoro postanowił do mnie napisać, zamiast oddawać się rozkoszom zamieszkiwania. Mój czytelnik ma wrażenie, że deweloper czuje się bezkarny, zwłaszcza że sprawa jest tyleż kłopotliwa, co relatywnie „niskokwotowa” i koszty procesu mogą przewyższyć wartość roszczenia.
- Wymarzony moment, żeby inwestować w fundusze obligacji? Podcast z Pawłem Mizerskim [POWERED BY UNIQA TFI]
- Nowe funkcje terminali płatniczych. Jak biometria zmieni świat naszych zakupów? [POWERED BY FISERV]
- BaseModel.ai od BNP Paribas: najbardziej zaawansowana odsłona sztucznej inteligencji we współczesnej bankowości!? [POWERED BY BNP PARIBAS]
„W sierpniu 2016 r. wprowadziłem się do mieszkania i zagospodarowałem przysługujące mi miejsce postojowe w parkingu podziemnym. Mniej więcej po roku dach parkingu podziemnego zaczął solidnie przeciekać, co natychmiast zgłosiłem telefonicznie do zarządcy budynku, który obiecał zgłosić sprawę deweloperowi. Deweloper nie raczył nawet odpowiedzieć”
– opowiada czytelnik. W tej sytuacji w grudniu 2017 r. osobiście wysłał do dewelopera pismo z prośbą o usunięcie wycieku oraz sfinansowanie naprawy samochodu. Przez kilka miesięcy, gdy na samochód spadały różne płyny z dachu, powstał zaciek po stronie kierowcy ograniczający widoczność. Na czas naprawy auta mój czytelnik poprosił dewelopera o sfinansowanie również auta zastępczego.
Czytaj też: Trudny rozwód z PGE. Klient chciał rozwiązać umowę, a… zapisał się na promocję
Czytaj też: Ktoś zapomniał wpisać zastaw do papierów. Efekt? Pan Piotr stracił auto, które kupił w dobrj wierze!
O ile firma Atal w lutym 2018 r. usunęła defekt dachu, o tyle finansować zacieków na samochodzie pechowego klienta nie miała już najmniejszej ochoty. Przedstawiciel firmy deweloperskiej e-mailem odpowiedział, że zaleca umycie auta na koszt Atal. Mój czytelnik grzecznie poprosił o wskazanie myjni. Jej pracownicy oświadczyli zaś, że nie podejmują się mycia auta, gdyż „zacieki są wżarte w lakier”. W związku z tym trzeba będzie szybę wypolerować.
Mój czytelnik ponownie zwrócił się do firmy Atal, której przedstawiciel umówił się na oględziny auta. Po oględzinach poinformował, iż „jest budowlańcem, nie zna się na autach, więc przekazuje sprawę do innego działu”. Nie wiadomo czy w firmie znalazł się dział znający się na zaciekach, bo od lutego do czerwca nikt już z moim czytelnikiem się nie skontaktował.
„Czy istnieje jakiś sposób, dzięki któremu mógłbym wyegzekwować na deweloperze naprawienie szkody? W czerwcu wysłałem do dewelopera kolejne pisma, ale nie wiem co jeszcze mógłbym zrobić?”
– pisze czytelnik i prosi o wsparcie. Przekazałem sprawę mec. Jackowi Szymańskiemu, który udziela czytelnikom „Subiektywnie o finansach” porad prawnych. Prawnik niestety nie znalazł innej drogi, jak naprawa auta na własny koszt i skierowanie sprawy do sądu o odzyskanie tych pieniędzy.
„Jeżeli zdecyduje się Pan to robić samodzielnie, bez profesjonalnego pełnomocnika, proszę zwrócić uwagę na trzy okoliczności. Pierwsza to konieczność wykazania szkody (powinien Pan udokumentować koszt naprawy samochodu), druga to wina dewelopera lub zarządcy (należy wykazać niedochowanie należytej staranności w procesie budowlanym lub opieszałość zarządcy w usuwaniu usterki). Należy też pamiętać o wykazaniu związku przyczynowego pomiędzy szkodą, a winą odpowiedzialnego tj. że bez jego zaniechania, czy niewłaściwego wykonania umowy nie byłoby w Pańskim majątku szkody”
– odpisał mec. Szymański. Jego zdaniem sprawa jest na tyle prosta, że ewentualna pomoc prawnika nie będzie kosztowna. Mnie jednak dręczy taka myśl: dlaczego renomowany w sumie deweloper chandryczy się z klientem o drobne pieniądze w sytuacji, gdy mógłby po prostu zapłacić ten rachunek i nie narażać na szwank wizerunku.
Czytaj też: Linia lotnicza zniszczyła jej bagaż. Poprosiła o 250 zł odszkodowania. Sprawa skończyła się w… sądzie
Czytaj też: Zara, Zara, ale gdzie jest kasa? Tajemnica pewnej reklamacji
Czytaj też: Nieuczciwy sprzedawca? Trefny towar? Chargeback na pomoc, czyi dlaczego wolę płacić kartą, niż przelewem
Tym się właśnie różnią firmy renomowane od pozostałych, że satysfakcja klienta – który w dzisiejszych czasach facebookowych jest najlepszą tablicą reklamową lub skuteczną antyreklamą – jest dla nich więcej warta, niż jakieś tam drobne.
Źródło zdjęcia: I-eagle123