Revolut, najpopularniejsza w Polsce niebankowa aplikacja finansowa, wreszcie będzie mogła przekształcić się w bank. Szefowie Revoluta dziś poinformowali, że zdobyli europejską licencję bankową. To otwiera aplikacji drogę do oferowania już nie tylko usług płatności, ale i produktów stricte bankowych – depozytów i pożyczek. Czy – biorąc pod uwagę popularność Revoluta w Polsce – bankowcy mają się czego obawiać? Dobra wiadomość dla nich jest taka, że rewolucja Revoluta zacznie się w Polsce dopiero za jakiś czas
Revolut uważa się za najszybciej rosnący fintech w Europie – ma 3 mln klientów w kilkunastu krajach, w których działa. W tym ćwierć miliona w Polsce. Jego sztandarową usługą są bezprowizyjne i bezspreadowe płatności transgraniczne. Karta płatnicza Revolut sama „wie”, którą walutę ściągnąć klientowi z konta, żeby było najtaniej. Konto Revoluta można zasilić online, a jego klienci przesyłają sobie pieniądze w dowolnej walucie bez żadnych opłat.
- Wymarzony moment, żeby inwestować w fundusze obligacji? Podcast z Pawłem Mizerskim [POWERED BY UNIQA TFI]
- Nowe funkcje terminali płatniczych. Jak biometria zmieni świat naszych zakupów? [POWERED BY FISERV]
- BaseModel.ai od BNP Paribas: najbardziej zaawansowana odsłona sztucznej inteligencji we współczesnej bankowości!? [POWERED BY BNP PARIBAS]
Prosta rzecz, a wywołała sporo zamętu. Po tegorocznych wakacjach oszacowałem, że Revolut mógł przejąć od banków nawet 10% podróżujących konsumentów bezgotówkowych. Banki, jak już wyszły z szoku, zaczęły naśladować Revoluta i też wprowadzają do oferty karty wielowalutowe do bezprowizyjnych transakcji zagranicznych.
Czytaj też: Porównanie kart wielowalutowych oferowanych przez banki
Revolut ma tylko jeden problem – jest aplikacją „sezonową”. Skoro przydaje się głównie do płatności zagranicznych, to jest używany przez większość klientów okazjonalnie, w czasie podróży. Aplikacja wychodzi ze skóry, by przekonać ludzi do codziennego bankowania – wprowadziła program oszczędzania na końcówkach transakcji, asystenta domowego budżetu i możliwość inwestowania w kryptowaluty.
Był Revolut, a teraz będzie Revolut Bank. Z lokatami i kredytami
Ale największa rewolucja zaczyna się w Revolucie dopiero teraz. Spółka ogłosiła, że otrzymała europejską licencję bankową, co oznacza, że będzie mogła oferować nie tylko usługi płatności, ale też klasyczne produkty bankowe, takie jak depozyty i pożyczki.
Dlaczego to przełom? Z dwóch powodów. Pierwszy jest taki, że możliwość trzymania w Revolucie nie tylko „podręcznych” pieniędzy potrzebnych w podróży, ale i większej kasy – na depozycie, koncie oszczędnościowym albo w jakimś planie systematycznego oszczędzania – może przekonać klientów do uczynienia z Revoluta podstawowego narzędzia do zarządzania domowym budżetem.
Drugi powód to ten, że pieniądze przechowywane w Revolucie zyskają atut państwowej gwarancji. Jeśli dziś wpłacam pieniądze do Revoluta to co prawda trafiają one na konto w brytyjskim banku (aplikacja „wynajmuje” rachunki w brytyjskich Lloyds i Barclays), ale gdyby coś się z nimi stało, to nie obejmuje mnie żaden fundusz gwarancyjny. Tymczasem pieniądze trzymane w banku są chronione do 100.000 euro. Jeśli z bankiem coś będzie nie tak – deponentom kasę zwróci fundusz gwarancyjny w kraju, w którym ów bank ma siedzibę.
Dopóki Revolut nie miał licencji bankowej trzeba było dużej dozy zaufania do tej aplikacji, by trzymać w niej więcej pieniędzy, niż jest to niezbędne do płacenia za zakupy zagraniczne. Zresztą nie było nawet żadnego powodu, by trzymać więcej. Teraz po pierwsze pojawią się w aplikacji produkty oszczędnościowe, a po drugie „osad” trzymany w Revolucie będzie znacznie bezpieczniejszy, bo gwarantowany.
Czytaj też: Revolut rusza do boju o wymagających klientów. Czarna karta
Czytaj też: Zagubiona pani Basia i bot Revoluta, który nie potrafił odnaleźć się w sytuacji
Przez smartfona uciekniesz z oszczędnościami za granicę. Bezpiecznie?
Jakie to ma znaczenie? Dla wielu Polaków – ogromne. Kilka tygodni temu do Polski wszedł niemiecki mobilny bank N26. Oferuje mniej więcej te same usługi, co Revolut (a może nawet Revolut ma ciut lepsze?), ale – mimo dość stresujących zasad przyjmowania klientów na pokład – zyskał w Polsce mnóstwo fanów ze względu na… depozyty.
Czytaj też: Legendarny N26 już w Polsce! Założyłem konto w niemieckim mobilnym banku. Czy jest się czym podniecać?
Okazuje się, że sporo Polaków nie postrzega banków pod kontrolą i nadzorem obecnej władzy za coś najbezpieczniejszego na świecie. Niemal codziennie dostaję od Was informacje, że zakładacie konto w N26, bo to możliwość zabrania części oszczędności spod oka krajowych urzędników przy zachowaniu bezpieczeństwa. Ten atut teraz dotyczyć będzie także Revoluta.
Choć oczywiście trzeba pamiętać, że europejska licencja bankowa dla Revoluta została wydana na Litwie, a więc ewentualne gwarancje dla depozytów będą sygnowane przez litweski odpowiednik Bankowego Funduszu Gwarancyjnego. Poziom gwarancji jest na terenie całej Unii Europejskiej taki sam – równowartość 100.000 euro – ale warunki wypłaty pieniędzy mogą być inne. Np. brytyjski nadzór zagranicznym obywatelom wypisuje wyłącznie czeki. A tych w Polsce dziś zrealizować się… nie da.
Równie rewolucyjne dla Revoluta – i jego klientów – może być wejście na rynek pożyczek. Z jednej strony możliwość zaoferowania klientom debetu w rachunku to szansa na dodatkowy zarobek na prowizjach i odsetkach, a z drugiej strony – kolejny powód, by skłonić klientów do aktywnego korzystania z apki na co dzień, a nie tylko w podróży. W komunikacie Revolut pisze:
“Naszym celem jest to, by firmy i konsumenci mogli złożyć wniosek o pożyczkę z poziomu aplikacji w przeciągu dwóch minut i niezwłocznie uzyskać decyzję oraz środki na konto. Wytniemy z procesu zbędne formalności i wejdziemy na rynek z ofertą tańszą niż tradycyjni pożyczkodawcy”
Kolejną nowinką ma być platforma do bezprowizyjnego inwestowania w akcje. Prawdopodobnie będzie można na niej kupować akcje największych światowych koncernów nie ruszając się z fotela.
Na lokaty i pożyczki od Revoluta jeszcze chwilę poczekamy
Oczywiście: nic nie stanie się z dnia na dzień. Po pierwsze z faktu, że Revolut ma europejską licencję bankową nie oznacza jeszcze, że od dziś jest w Polsce bankiem. Najpierw tę licencję będzie musiał paszportyzować w Polsce, czyli uzyskać notyfikację (stempelek) Komisji Nadzoru Finansowego. To potrwa kilka miesięcy. Dopiero po udanej notyfikacji Revolut będzie mógł zaoferować polskim klientom depozyty lub pożyczki, a proces jej pozyskiwania zacznie się najwcześniej za kwartał.
Ale i tak wątpliwe, że tak od razu to zrobi. Z komunikatu Revoluta wynika, że testy nowych produktów zaczną się w przyszłym roku, ale początkowo w małych krajach. Dopiero później depozyty i pożyczki trafią do klientów na „dużych” rynkach, takich jak Wielka Brytania, Francja, Niemcy i Polska.
„Jesteśmy coraz bliżej tego, by stać się Amazonem w bankowości. Wizja jest prosta: jedna aplikacja, dziesiątki milionów użytkowników, zarządzanie dowolnym aspektem finansowego życia z poziomu smartfona i najlepsza jakość usług dzięki technologii”
– zapowiada Nik Storoński, założyciel i prezes Revoluta, cytowany w komunikacie dla dziennikarzy. Będzie ciekawie jak przyjdzie tu prawdziwy Amazon i zrobi sobie bank. Na razie mamy „małego Amazona”, czyli Revoluta, który spróbuje pokazać polskim bankom – bardzo nowoczesnym przecież – jak skłonić klienta do założenia depozytu przez smartfona.