Najnowsza projekcja inflacji Narodowego Banku Polskiego przypomina bajkę dla dzieci. Najpierw jest strasznie, a potem wszystko dobrze się kończy. Inflacja ma być bardzo wysoka, dwucyfrowa, jeszcze przez ponad dwa lata! Gospodarka wyhamuje i otrzemy się o stagflację, ale recesji ma nie być. A za trzy lata ma być już po kryzysie. I po inflacji. Jak przygotować nasze oszczędności, kredyty oraz wynagrodzenia na tę przyszłość?
Z prawdopodobieństwem 90% inflacja osiągnie szczyt dopiero na przełomie tego i przyszłego roku. Jak wysoka będzie? Między 12% a… 26% w skali roku! Tak wyliczyli ekonomiści z NBP. Od 2023 r. ceny będą rosnąć coraz wolniej, ale dopiero pod koniec 2024 r. inflacja zbliży się do 3-4%, czyli poziomu, którego powinien „pilnować” NBP.
- Wymarzony moment, żeby inwestować w fundusze obligacji? Podcast z Pawłem Mizerskim [POWERED BY UNIQA TFI]
- Nowe funkcje terminali płatniczych. Jak biometria zmieni świat naszych zakupów? [POWERED BY FISERV]
- BaseModel.ai od BNP Paribas: najbardziej zaawansowana odsłona sztucznej inteligencji we współczesnej bankowości!? [POWERED BY BNP PARIBAS]
Oznacza to, że NBP przyznał, iż wysoka inflacja będzie nas męczyła jeszcze przez ponad dwa lata. A potem ma spaść. Tak przynajmniej chcieliby autorzy opracowania. Co akurat nie powinno nikogo dziwić, bo tak to już się utarło, że właściwie każda projekcja inflacji NBP przewiduje – niezależnie od bieżącego poziomu tego wskaźnika – że na koniec prognozy z inflacją ma być już dobrze. To trochę jak z bajką dla dzieci, która zawsze powinna się dobrze kończyć (choć w życiu przecież różnie bywa).
Tak zwana centralna ścieżka projekcji, czyli bazowy scenariusz prognostów z NBP, zakłada średnią inflację na poziomie 14,2% w tym roku, 12,3% w przyszłym i 4,1% w 2024 r. Powtórzmy: projekcja inflacji zakłada bardzo wysoką, dwucyfrową inflację nie tylko w tym, ale i w przyszłym roku.
W świetle prognoz, które przynosi projekcja inflacji, nie dziwi, że Rada Polityki Pieniężnej zwolniła z podwyżkami stóp procentowych (ostatnia podwyżka wyniosła tylko 0,5 pkt. proc.). Na dobrą sprawę, Rada Polityki Pieniężnej mogłaby spojrzeć na te prognozy i uznać, że ich robota jest już wykonana.
Po co dalej podnosić stopy, skoro i tak nie ma możliwości, by osiągnęły poziom wyższy niż inflacja (bo tylko oprocentowanie depozytów wyższe niż inflacja może zwiększyć skłonność do oszczędzania)? Zwłaszcza że potem inflacja sama spadnie, bo nad gospodarką wisi widmo recesji. Wzrost gospodarczy ma zanotować dołek na początku przyszłego roku – na poziomie 0,5-0,9%. To oznacza, że otrzemy się o najbardziej niszczące gospodarkę zjawisko – stagflację.
Nawet urzędowy optymizm nie jest jednak w stanie ukryć, że idą ciężkie czasy. Można się spierać o skalę spowolnienia, o to czy unikniemy recesji, czy wpadniemy w nią głęboko, czy inflacja zatrzyma się na kilkunastu procentach, czy przekroczy dwadzieścia, ale co do kierunku chyba panuje zgoda. Jak się na to przygotować? Co zrobić, jeśli ufa się prognozom NBP?
Co projekcja inflacji oznacza dla naszych oszczędności? Pięć podpowiedzi
Polska gospodarka w najbliższych kwartałach, zdaniem analityków NBP, ma praktycznie się nie rozwijać i przez dwa lata ma ją niszczyć wysoka, dwucyfrowa inflacja. Załóżmy, że uwierzymy w te prognozy (co nie jest „obowiązkowe”, bo przecież niedawno udowadniałem na „Subiektywnie o Finansach”, że projekcja inflacji NBP nie bywa dziełem jasnowidzów).
Jeszcze jesienią 2021 r. analitycy NBP spodziewali się, że inflacja w połowie 2022 r. będzie wynosiła maksymalnie 8%. Tymczasem wynosi 15,6%. Inna sprawa, że nikt – nawet autorzy modeli NBP – nie mogli przewidzieć wybuchu wojny.
Ale obawiam się, że tym razem NBP się nie pomyli, zwłaszcza jeśli chodzi o pierwszą część najnowszej prognozy. W takim razie powinniśmy nasze finanse osobiste ustawić według tych pięciu wytycznych.
Po pierwsze – załóż długą lokatę. Być może zbliżamy się do szczytu atrakcyjności oferty bankowej, jeśli chodzi o depozyty. Dotychczas było tak, że banki nie szalały z pozyskiwaniem pieniędzy z rynku, bo i tak miały go za dużo. Ta nadpłynność trochę stopniała, a do tego politycy zaczęli straszyć bankowców nadmiarowym podatkiem, jeśli nie podniosą oprocentowaniem lokat.
I trzeba przyznać, że banki zaczęły to robić. Ale już teraz widać, że akcja kredytowa raptownie wyhamowała. Banki nie będą potrzebowały więcej depozytów na jej sfinansowanie. Co więcej, nie będą miały też za bardzo z czego płacić wysokich odsetek. Wzrost stóp procentowych pozwolił bankom na poprawienie wyników, ale ten efekt już powoli się kończy – a do tego dochodzą koszty związane m.in. z wakacjami kredytowymi.
W cyklu podwyżek stóp procentowych – i podążającym za nimi oprocentowaniem depozytów – najlepiej było nie zamrażać pieniędzy na zbyt długo, bo z każdym miesiącem oferta była lepsza. W ostatnich dniach Maciek Bednarek pisał o aż trzech rekordach na rynku depozytów. W niektórych bankach pojawiły się oferty depozytów oprocentowanych już na ponad 7% w skali roku!
Ale wielkimi krokami – zakładając scenariusz dla gospodarki „made in NBP” – zbliża się koniec tego trendu. Oferty banków mogą niedługo zacząć znikać. Warto więc trzymać rękę na pulsie i przejrzeć najlepsze propozycje, które pozwolą zostawić oszczędności na wysokim procencie na możliwie długo. Dość powiedzieć, że właśnie zaczął spadać wskaźnik ceny pieniądza na rynku międzybankowym, czyli WIBOR. Tak, spadać!
To oznacza, że banki nie spodziewają się, żeby stopy procentowe jeszcze jakoś mocno poszły w górę. A więc i oprocentowanie depozytów (tych międzybankowych, ale i tych detalicznych) jest już blisko szczytu.
Po drugie – obligacje wybieraj antyinflacyjne. To może być ostatnia szansa na kilkunastoprocentowe stopy zwrotu z inwestycji o niskim ryzyku. Kupione dzisiaj obligacje 10-letnie do połowy przyszłego roku dadzą co prawda „tylko” 6,25%, ale w przyszłym roku – zgodne z projekcją NBP – powinno wskoczyć prawie 15%! To oznacza, że tyle zarobimy na nich w okresie lipiec 2023 r. – lipiec 2024 r., a inflacja za ten okres ma wynieść 4,5%, czyli realnie będziemy mocno do przodu. Po raz pierwszy od lat!
Tego samego nie uzyskamy, inwestując w obligacje dwuletnie oprocentowane zgodnie ze stopą NBP. Dlaczego? Bo Adam Glapiński zapowiada, że koniec cyklu podwyżek stóp procentowych jest już blisko. Ostatnio tempo podwyżek spowolniło (w kwietniu był 1,0 pkt proc., w maju i czerwcu po 0,75 pkt proc., a w lipcu już 0,5 pkt proc.), a prezes NBP wspominał nawet o obniżkach stóp pod koniec 2023 r.
Odsetki od obligacji rocznych i dwuletnich (opartych o stopę NBP) czy trzyletnich (opartych o WIBOR 6M) sięgnie w tym scenariuszu 7-7,5%. A jeszcze jeśli weszłaby w życie zapowiadana przez premiera likwidacja WIBOR-u, to oprocentowanie instrumentów od tej stawki uzależnionych jeszcze by się mogło obniżyć.
Po trzecie – pomyśl o inwestycji w waluty obce. Polska szybko przechodzi od cudu gospodarczego do stagflacji. Tłuste lata przed pandemią nie zostały spożytkowane na zrównoważenie budżetu (jak to zrobili Niemcy) ani na wzmocnienie inwestycyjnej nogi naszego PKB (jak zakładał Mateusz Morawiecki w swoim słynnym planie na początku swojej kariery w rządzie).
W kryzys wchodzimy z deficytem finansów publicznych (rozsianym do tego po dziesiątkach agencji i funduszy) i z deficytem w bilansie płatniczym. Oba te czynniki są bardzo dla polskiej waluty niekorzystne. A do tego bank centralny pokazuje, że kończy mu się przestrzeń do walki z inflacją. Bo dwucyfrowe dynamiki utrzymają się jeszcze do III kwartału przyszłego roku, a wzrost gospodarczy już teraz ociera się o recesję.
A trzeba pamiętać, że projekcja została przygotowana przy stopach na poziomie 6% i zakłada, że takie pozostaną przez dwa lata. Takie jest metodologiczne założenie, przyjmowane od lat, więc nie ma tu niespodzianki. Ale oznacza to też, że te prognozy są właściwie nieaktualne już w momencie publikacji…
W każdym razie – inwestor zagraniczny nie bardzo ma powód, by kupować złotego. Deficyt handlowy będzie sprawiał, że musimy wymieniać złotego na euro i dolary, żeby mieć za co importować. Deficyt budżetowy oznacza, że rząd będzie musiał wypuszczać więcej i więcej obligacji. Wysoka inflacja odstrasza od inwestycji w polski pieniądz, tym bardziej, że nie będą jej rekompensowały odpowiednio wysokie stopy procentowe.
Strefa euro może zmagać się z podobnymi dylematami, więc nie jest pewne, że wspólna waluta się w kryzysie będzie umacniała. Ale „bezpieczne przystanie” – jak frank szwajcarski i amerykański dolar – pewnie będą cieszyły się powodzeniem na rynkach. A to powinno dać do myślenia każdemu, kto zastanawia się, jaką część oszczędności ulokować w walutach obcych. Dolar kosztuje już 4,80 zł!
Po czwarte – weź kredyt na zmienną stopę. Planujesz kupno mieszkania albo jakiś większy wydatek konsumpcyjny? Jeśli chcesz się zadłużać na dłuższy okres, to pewnie korzystniej będzie wziąć zmienną stopę procentową – oczywiście, jeśli wierzysz w prognozy NBP. Dlaczego? Z tego samego powodu, dla którego lepiej brać stałe oprocentowanie na lokatach. Przy spadającej inflacji i hamującym wzroście gospodarczym w dół zaraz pójdą stopy procentowe, a wraz z nimi WIBOR.
Skoro jesteśmy blisko szczytu cyklu podwyżek stóp procentowych, to zamrażanie sobie na 5, 7 czy 10 lat stałego oprocentowania nie ma sensu. Można przeboleć rok z wyższymi ratami, a potem cieszyć się, gdy zaczną się obniżać. A jak do tego jeszcze dodać, że wynagrodzenia mają rosnąć nominalnie o kilka procent, to odczuwalność kredytu będzie malała podwójnie szybko.
Pytanie pozostaje otwarte, jak szybko stopy wrócą do poziomu, który sprawi, że raty zmienne będą niższe niż stałe. BNP oferuje kredyt hipoteczny z oprocentowaniem 8,2% w skali roku przez 10 lat (z pakietem ubezpieczeń RRSO wynosi 9,8%). Po 10 latach wskakuje stawka WIBOR 3M plus marża 1,85%. A zatem, żeby pobić te 8,2%, WIBOR musiałby spaść do około 6%, czyli o 1–1,5% z obecnego poziomu – a jeszcze jakieś podwyżki mogą się trafić.
Ile czasu zajmie Radzie Polityki Pieniężnej cięcie stóp? „Tylko Pan Bóg wie, jakie będą stopy procentowe za dwa lata na świecie” – jak powiedział prezes Adam Glapiński. Jeśli rozważasz kredyt o stałym oprocentowaniu – najpierw rozważ trzy kwestie.
Po piąte – idź do szefa po podwyżkę, póki jeszcze jest w stanie ci ją dać. To chyba najbardziej przerażająca część tej wizji. NBP przewiduje, że w tym roku płace wzrosną średnio o 10,8%, ale już w przyszłym o 9,4%, a w 2024 r. – tylko o 6,1%. Jednocześnie zwiększy się bezrobocie (do 4,5% na koniec 2024 r.) – a wraz ze wzrostem bezrobocia spada siła negocjacyjna pracowników.
Niektórzy mogą sądzić, że są branże, gdzie unikatowe kompetencje pozwalają dyktować warunki własnego zatrudnienia, ale spowolnienie dotknie całej gospodarki. Jednak nawet najlepszy informatyk będzie musiał obejść się smakiem, jeśli firmy obetną budżety na inwestycje, a zakręcenie kurka z tanim pieniądzem sprawi, że o znalezienie funduszy na startup będzie dużo trudniej.
Najbliższe kwartały mogą być ostatnim okresem, w którym wniosek o podwyżkę może być potraktowany poważnie. Jeszcze przez chwilę pracownicy mają czym argumentować swoje oczekiwania. Za rok szef powie: sprzedaż spada, marże spadają, a na rynku pracy pojawia się coraz więcej osób szukających zatrudnienia.
—————————————-
Posłuchaj najnowszych odcinków naszych podcastów
W najnowszym, 112. odcinku podcastu „Finansowe Sensacje Tygodnia” rozmawiamy o tym, czy starsi klienci banków potrzebują specjalnego traktowania i usług dostosowanych do ich wieku. A może potrzeba specjalnego traktowania tej grupy klientów to tylko mit? Jak powinny być zaprojektowane oddziały, strony internetowe banków, bankomaty, by przeciwdziałać wykluczeniu finansowemu seniorów? Gośćmi podcastu są Renata Rybarczyk, dyrektor biura wsparcia sprzedaży w Banku BNP Paribas oraz Maciej Chlebowski, dyrektor departamentu rozwoju i transformacji sieci oddziałów w Banku BNP Paribas. Zapraszam do posłuchania tutaj albo na Spotify, Google Podcast, Apple Podcast i na czterech innych platformach podcastowych.
W trzecim odcinku podcastu „Nowocześni Mobilni” mówimy o leasingu. „Polski Ład” spowodował nieco zmian w leasingu samochodów. Czy leasingowanie samochodów nadal się opłaca? Na co zwrócić uwagę, planując leasing samochodu? Wpłata wstępna powinna być wyższa czy niższa? Opłata za wykup minimalna czy maksymalna? I dlaczego najbardziej w najbliższym czasie może opłacać się leasing… samochodów elektrycznych? O tym wszystkim rozmawiamy z Marcinem Żochowskim z Volkswagen Financial Services Polska. Warto posłuchać, zwłaszcza jeśli masz firmę i chcesz minimalizować koszty używania samochodów w ramach prowadzonej działalności. Zapraszam do posłuchania kolejnego podcastu z cyklu „Nowocześni Mobilni”, poprzednich posłuchasz tutaj oraz tutaj.