Jeśli już sam prezes Jarosław Kaczyński zapowiada hamowanie gospodarki, to chyba czas zapiąć pasy. „Chcemy uniknąć niebezpieczeństw związanych z możliwym – nie chcę używać słowa kryzys – spowolnieniem gospodarczym” – oświadczył prezes na konferencji związanej z ogłoszeniem kandydatów do odnowionego rządu. Jak przygotować domowy budżet na to, czego spodziewa się sam wódz naczelny? Oto cztery rady, które wynikają z tego ostrzeżenia
Wskaźnik optymizmu przedsiębiorców jest najniższy od dobrych kilku lat, zakupy Polaków w sklepach rosną coraz wolniej, produkcja przemysłu rośnie najwolniej od dekady. Co prawda bezrobocie ciągle jest minimalne, firmy nie zwalniają pracowników, a pensje rosną, ale ewidentnie dzieje się coś niedobrego.
- Wymarzony moment, żeby inwestować w fundusze obligacji? Podcast z Pawłem Mizerskim [POWERED BY UNIQA TFI]
- Nowe funkcje terminali płatniczych. Jak biometria zmieni świat naszych zakupów? [POWERED BY FISERV]
- BaseModel.ai od BNP Paribas: najbardziej zaawansowana odsłona sztucznej inteligencji we współczesnej bankowości!? [POWERED BY BNP PARIBAS]
Organizacje międzynarodowe i banki inwestycyjne też tną prognozy wzrostu gospodarczego Polski na przyszły rok. Nasza gospodarka nadal ma rosnąć, ale już nie w tempie 5% rocznie, ale tylko nieco ponad 3%. To i tak lepiej, niż w Niemczech (nasz największy partner gospodarczy), gdzie mają już regularną recesję. Raczej nie oznacza to nic dobrego dla firm, które produkują na rynek niemiecki.
Czytaj również: Jak to się dzieje, że kraje bankrutują? Kto na tym zarabia? Czy nam też to grozi? Mechanizm upadku w czterech krokach
Do tego dochodzi groźba Brexitu (Polska, jako producent żywności importowanej przez Brytyjczyków, może dostać po uszach najbardziej), a także wojny handlowe USA z całym światem. Tak, prezes ma rację. Lepiej już było. Jak się przygotować? Oto pięć pomysłów dla domowego budżetu, by go przygotować na gorszy czas.
1. Przygotuj domowy budżet na mniejsze dochody. Ochłodzenie gospodarcze zwykle dla większości obywateli oznacza ryzyko mniejszych zarobków. Albo przynajmniej zatrzymania ich wzrostu. Wielu z nas przyzwyczaiło się do „zwyczajowych” podwyżek z roku na rok o 5-10%. Teraz to się może skończyć. A jeśli pójdzie źle, to może pojawić się zjazd dochodów. To jest ten moment, w którym warto zrobić przegląd sztywnych wydatków, pozamieniać abonamenty na tańsze, zrezygnować ze zbędnych pozycji wydatkowych. Chodzi o to, że gdyby – odpukać – nagle w budżecie pojawiła się dziura, nie trzeba było „szyć” na bieżąco lub ratować się chwilówkami.
2. Nie przejadaj dodatków, dotacji, świadczeń, zasiłków. O ile w dobrych czasach „ekstraski” finansowe mogłeś przeznaczać na tzw. wyuzdaną konsumpcję, to gdy na horyzoncie widać czarne chmury, wszystkie dodatkowe dochody powinny iść na konto oszczędnościowe, by zbudować fundusz awaryjny. Tak naprawdę już od mniej więcej roku, gdy zaczęło się mówić o nadchodzącym spowolnieniu gospodarki, należało zacząć przestawiać zwrotnicę z konsumpcji na oszczędzanie.
Czytaj też „Rzeczpospolitą”: Połowa Polaków spodziewa się recesji. Przestają wydawać pieniądze
3. Postaw w pogotowie poduszkę finansową. Jeśli masz oszczędności, przynajmniej część z nich „postaw w stan gotowości”, czyli trzymaj w produktach finansowych, które mają atut płynności, czyli można je zamienić na żywą gotówkę w każdej chwili bez ryzyka poniesienia strat. W niepewnych czasach rządzi powiedzenie „cash is king”, czyli wygrywa ten, kto ma pod ręką gotówkę.
W tym kontekście ciekawie wyglądają wyniki badań Związku Przedsiębiorstw Finansowych:
Czytaj też: Prezes Kaczyński mówi o nadciągającym osłabieniu gospodarczym
4. Zrób porządek z długami (na ile się da). W gorszych czasach warto ograniczyć ciężar odsetek płaconych bankom od zaciągniętych kredytów. To ostatni moment na restrukturyzację zadłużenia – zamianę droższych długów na tańsze, spłatę kart kredytowych, pozbycie się chwilówek. Chodzi o to, by w niepewnych czasach nie dusiły cię nadmiernie koszty bankowe. Czasem nie da się ich całkiem zlikwidować (nie można też robić tego za każdą cenę, np. pozbywając się wszystkich oszczędności), ale lepiej zoptymalizować teraz, bo potem banki będą bardziej nerwowe. Bank to instytucja, która daje klientom parasol, gdy świeci słońce i zabiera go, gdy pada deszcz. Jeśli masz jakieś przekroczone limity, nie spłacane w terminie kredyty, nie pozałatwiane sprawy – teraz będzie łatwiej się dogadać, niż za rok.
Czytaj: Kiedy dług staje się toksyczny? Wystarczy, że spełnia te trzy warunki. Oto recepta na bankructwo
No i pewnie warto trzymać kciuki, żeby rząd rzeczywiście był w stanie złagodzić skutki nadchodzącego spowolnienia gospodarki. Do tej pory rządząca partia pokazała, że zna się na wydawaniu pieniędzy w dobrych czasach. Pytanie czy zna się także na zarządzaniu gospodarką, w której pieniędzy nie jest już z roku na rok coraz więcej, lecz mniej.
Czytaj też: Co oznacza wynik wyborów dla naszych domowych portfeli? Siedem trendów, które trudno będzie przegapić
Czytaj też: Dlaczego aż tylu Polaków zagłosowało wbrew swojemu interesowi? – pytają politycy. Chyba znam ten powód