Gdy dzwoni do ciebie ktoś, kto – jak twierdzi – przybywa tylko po to, by poprawić jakość ubezpieczenia, doradzić, pomóc przenieść polisę do tańszej, a lepszej firmy, zwykle nie spodziewasz się oszustwa. Ten ktoś dzwoni zwykle z firmy, której nazwa nic ci nie mówi (a zwykle przedstawia się w wyjątkowo niewyraźny sposób, więc nawet nie wiesz skąd dzwoni), a jednocześnie zadaje mnóstwo pytań.
Jakich? Pragnie na przykład wiedzieć jaką masz polisę, w której firmie się ubezpieczyłeś, jaką składkę płacisz. Używa trudnych wyrazów, powołuje się na ogólnie znane regulacje Unii Europejskiej (np. Solvency II) i robi ogólnie wrażenie, jakby znał się na rzeczy. Z troską oświadcza, że po wrzuceniu danych do komputera widać, że twoja polisa jest radykalnie nieodpowiednia, nie zapewnia odpowiedniej ochrony i jest bardzo droga. I że trzeba coś z tym zrobić.
- Wymarzony moment, żeby inwestować w fundusze obligacji? Podcast z Pawłem Mizerskim [POWERED BY UNIQA TFI]
- Nowe funkcje terminali płatniczych. Jak biometria zmieni świat naszych zakupów? [POWERED BY FISERV]
- BaseModel.ai od BNP Paribas: najbardziej zaawansowana odsłona sztucznej inteligencji we współczesnej bankowości!? [POWERED BY BNP PARIBAS]
Ostatnio taki gość zadzwonił do mnie. Jestem z gruntu życzliwie nastawionym do telefonistów człowiekiem, więc gdy ów dżentelmen już bełkotliwie się przedstawił, to grzecznie mu opowiedziałem o moich polisach. Owszem, większość rzeczy wymyśliłem, ale chciałem dać temu człowiekowi trochę radości. Gdy się dowiedział, że mam kilka polis, że płacę za nie grube tysiące i że generalnie nie wiem jakie przysługują mi świadczenia, telefonista był wniebowzięty. Obiecał, że teraz już na pewno będzie dobrze.
Czytaj też: Niższa kultura naganiania, czyli samickowe pogawędki z telesprzedawcą
Obejrzyj też: Za ile warto ubezpieczyć się od ciężkich chorób?
Więcej porad o ubezpieczeniach od ciężkich chorób znajdziesz na stronie „Bez znieczulenia o ubezpieczeniach”
Kilka dni później spotkałem się z nim. To miało być szybkie spotkanie. Facet przyszedł z plikiem dokumentów do podpisania. Miałem rozwiązać moje domniemane polisy i zawrzeć nowe, z niższymi składkami. Żadnej analizy moich potrzeb, żadnej rozmowy o mojej życiowej sytuacji: rodzinie, oszczędnościach, planach, ryzykach przed którymi chciałbym się zabezpieczyć. Po prostu „lepsza oferta” i już. Chciałem podyskutować, dowiedzieć się więcej, ale nie. Facet jest rozchwytywany i nie ma czasu na takich frajerów jak ja. Take it or leave it.
Nie tylko u mnie taki gnom był:
To był klasyczny przykład ubezpieczeniowego naciągacza. Takiego, którego celem jest wyłącznie przeniesienie ofiary do wskazanego towarzystwa, który płaci mu od tego prowizję. Nie zależy mu na tym, by polepszyć sytuację klienta, nie ma znaczenia czy zerwanie starej polisy będzie dla klienta korzystne. Ważne jest to, żeby człowiek podpisał umowę.
Takie firmy zdobywają lub wykradają skądś bazy telefonów do ubezpieczonych osób, a ich „serwisanci” dzwonią do potencjalnych ofiar i starają się wyciągnąć jak najwięcej informacji. Czasem kłamią, że przychodzą z jakiejś konkretnej firmy ubezpieczeniowej (bzdura, to pośrednicy z firm-krzaków), czasem podają się za przedstawicieli KNF, UOKiK albo Rzecznika Finansowego. Wszystko aby tylko zdobyć zaufanie klienta.
Jak rozpoznać ubezpieczeniowego naciągacza?
Jak zidentyfikować takiego naciągacza, by następnie, bez zbędnej zwłoki, go odstrzelić? Poniżej krótka check-lista. Za każdym razem gdy taki gość zadzwoni, proponuję ją wyjąć zza pazuchy i sprawdzić czy zgadzają się poszczególne punkty:
1) człowiek nie przedstawi się wyraźnie, nie wiadomo kogo reprezentuje. Albo twierdzi, że reprezentuje firmę ubezpieczeniową A, zaś po zapytaniu pod jakim numerem telefonu można potwierdzić ten „związek” okazuje się, że reprezentuje biuro lub agencję współpracującą z wieloma ubezpieczycielami.
2) człowiek twierdzi, że reprezentuje jedną z instytucji państwowych (KNF, UOKiK, ZUS), papieża lub Komisję Europejską. Te instytucje nie dzwonią do klientów w sprawie ich polis ubezpieczeniowych, choć może powinny ;-).
3) człowiek nie opowiada o tym co ma do zaproponowania, lecz dąży do wyciągnięcia od ciebie informacji – w jakiej firmie masz polisę, jaką, ile płacisz składki. Porządny pracownik firmy ubezpieczeniowej nie zaczyna rozmowy od tego w jakiej firmie masz już kupione ubezpieczenie i jakie. Nie potrzebuje też poznać jej parametrów. Potrzebuje tego tylko naciągacz.
4) człowiek zaprasza na spotkanie, które zaczyna od krytyki polisy posiadanej przez klienta (nie jest to trudne, bo wcześniej o nią wypytał – wie co skrytykować), po czym przedstawia „jedynie słuszną” propozycję rozwiązania dotychczasowej umowy i zawarcia nowej, bez kompleksowej analizy potrzeb klienta, bez dopasowania zakresu ochrony uubezpieczeniowej, bez przedstawienia struktury opłat, bez analizy czy rozwiązanie dotychczasowej umowy będzie opłacalne i nie będzie obarczone wysokimi kosztami.
Czytaj też: Nie wierzę! Ubezpieczyli rencistę od niezdolności do pracy. A kiedy zmarł…
Kilka towarzystw ubezpieczeniowych oficjalnie ostrzega swoich klientów przed tymi pośrednikami. Są jednak w niewygodnej sytuacji, bowiem nieetyczni pośrednicy są jak wirus – nigdy nie wiadomo gdzie uderzą. Z kolei wydawanie milionów na marketingowe akcje ostrzegające przed nimi byłyby strzałem w kolano, bo klienci mogliby zacząć zrzucać ze schodów wszystkich pośredników ubezpieczeniowych, także tych, którzy chcieliby działać etycznie.
- Ostrzeżenie dla klientów Avivy
- Ostrzeżenie dla klientów towarzystwa Pramerica
- Ostrzeżenie Nationale-Nederlanden
- Z tymi cwaniakami walczy też UOKiK, zaś przed niektórymi z takich firm ostrzega KNF.
Jeśli masz słabą polisę, to ją zmień, ale nie u naciągacza
Warto zerknąć, choć oczywiście czujność jest wskazana także wtedy, gdy przyjdzie do nas przedstawiciel innej firmy, którego działania będą spelniać kryteria ubezpieczeniowego naciągactwa. Żeby było jasne: nie widzę nic złego w proponowaniu lepszych rozwiązań. Wielu z nas rzeczywiście płaci składki za fatalne polisy, które przed niczym nie chronią, sporo kosztują i nie gwarantują, że uda się uzyskać jakiekolwiek pieniądze w przyszłości.
Czytaj też: Siedem pytań, które musisz zadać agentowi ubezpieczeniowemu. Jeśli przebrnie, to jest gość
Tyle, że żaden przedstawiciel firmy ubezpieczeniowej, który nie ma złych zamiarów, nie będzie postępował według modelu, który nakreśliłem w powyższych czterech punktach. Jeśli ktoś działa w sposób niezgodny z prawem i zasadami prowadzenia sprzedaży usług finansowych, to trzeba go „odstrzelić” niezależnie od tego co ma do zaproponowania, bo jest zwyczajnie niebezpieczny dla portfela.
Zapraszam do ankiety: czy ubezpieczenia od ciężkich zachorowań mają sens?