Część banków nagradza swoich klientów za zakupy opłacone kartą bądź telefonem (np. za pomocą aplikacji mobilnej banku albo systemu Android Pay). Dziś na rynku jest mniej więcej dziesięć instytucji finansowych, które oferują moneyback. W którym banku można zarobić najwięcej przy robieniu zakupów?
- Wymarzony moment, żeby inwestować w fundusze obligacji? Podcast z Pawłem Mizerskim [POWERED BY UNIQA TFI]
- Nowe funkcje terminali płatniczych. Jak biometria zmieni świat naszych zakupów? [POWERED BY FISERV]
- BaseModel.ai od BNP Paribas: najbardziej zaawansowana odsłona sztucznej inteligencji we współczesnej bankowości!? [POWERED BY BNP PARIBAS]
W cyklu „O wygodnym płaceniu, czyli niezbędnik rozsądnego konsumenta” zachęcam Was do tego, byście wyciskali ze swoich portfeli jak najwięcej korzyści. Używając pieniędzy w rozsądny sposób można osiągnąć różne korzyści. Najczęściej wiążą się one z używaniem pieniądza bezgotówkowego. Z samego faktu, że zamiast banknotu wyjmę z portfela kartę płatniczą (lub smartfona, czy inny przedmiot, w którym jest zapisana karta) wynikają następujące korzyści:
>> mogę korzystać ze zniżek wynikających z programów lojalnościowych przypisanych do danej karty (są programy, których organizatorem jest dany bank-wydawca karty oraz te, które firmuje organizacja płatnicza, np. Visa Oferty)
>> moje zakupy mogą być automatycznie objęte ubezpieczeniem od kradzieży, uszkodzenia w czasie transportu do domu
>> mogę korzystać z chargeback, czyli prawa do żądania od banku, by zorganizował zwrot pieniędzy, gdy okaże się, że z opłaconym kartą zakupem jest coś nie tak.
Czytaj: Chargeback czyli dlaczego wolę płacić duże rachunki kartą, niż przelewem. Jak to działa?
Gdy nasze pieniądze wylądują w smartfonowych aplikacjach (a dokładniej na kartach płatniczych w nich zapisanych), będzie jeszcze ciekawiej. Banki będą mogły się z nami na bieżąco komunikować, przekazując informacje o najlepszych okazjach dokoła nas (np. że w sklepie naprzeciwko jest zniżka na dżinsy) oraz o tym czy nie przekraczamy założonego budżetu na dany typ wydatków.
Część osób twierdzi, że używając kart wydaje się więcej pieniędzy (bo jak mam w kieszeni 50 zł to więcej siłą rzeczy nie wydam, a płacąc kartą nie mam tego ograniczenia) i ziarno prawdy w tym stwierdzeniu pewnie jest, ale XXI wiek przynosi innowacje, które nawet ten argument mocno ogranicza.
Czytaj też: Co może powiedzieć o tobie karta płatnicza, którą masz w portfelu? Wbrew pozorom całkiem sporo!
Czytaj też: Jak z pomocą karty kredytowej zarządzać domowym budżetem i wyplątać się z długów?
Odwiedź też stronę akcji „O wygodnym płaceniu, czyli niezbędnik nowoczesnego konsumenta”. Tam piszę o wszystkich nowościach ze świata płatności oraz poradniki o bezpiecznym używaniu kart i wyciskaniu z nich maksymalnie dużo korzyści. Zapraszam: kliknij ten link
Moneyback: dlaczego bank ci zapłaci?
Do tych czterech korzyści – rabatów, ubezpieczenia, wsparcia w razie kłopotów po zakupie oraz pomocy w zarządzaniu domowym budżetem – dochodzi jeszcze piąta, którą dziś chcę Wam przybliżyć. To moneyback, czyli zwrot części pieniędzy za to, że płacimy kartą, a nie gotówką.
Część banków nagradza swoich klientów za zakupy opłacone kartą bądź telefonem (np. za pomocą aplikacji mobilnej banku albo usługi Android Pay). Dziś na rynku jest mniej więcej dziesięć instytucji finansowych, które oferują taką możliwość.
Dlaczego bank miałby płacić za to, że klient po prostu robi zakupy, które i tak by zrobił, nawet gdyby na świecie nie było kart płatniczych? Żeby to wytłumaczyć wystarczy wiedzieć jak ogromne pieniądze pochłania obrót gotówką. Banknoty trzeba wydrukować (a nie jest to tanie, bo muszą być dobrze zabezpieczone), transportować pod ochroną (żeby wpłacić do banku), przeliczać (co wymaga obsady w placówkach), bezpiecznie przechowywać. To „zjada” kilkanaście miliardów złotych rocznie.
Cały system jest tańszy, gdy nie ma gotówki, bo wszyscy płacą kartami i pieniądze przepływają między rachunkami jako elektroniczne zapisy. Korzystają na tym sklepy, banki, a także gospodarka (bo tam, gdzie pieniądz krąży elektronicznie, trudniej unikać jego opodatkowania).
Niektóre banki, jako współodpowiedzialne za przepływ pieniędzy, po prostu oddają klientom część korzyści, które osiągają dzięki temu, że nie muszą obracać gotówką. „Jeśli klient jest bezgotówkowy, to wszyscy zyskują, więc niech klient też coś z tego ma” – mówią bankowcy.
Czytaj też: Jak dobrać się do gotówki, gdy w okolicy nie ma darmowego bankomatu? Oto bardzo fajny patent
Moneyback w dwóch odsłonach. Która lepsza?
Programy typu moneyback dzielą się na dwie kategorie. Pierwsza to ta, w której zwrot dostaje się za każde zakupy. Nieważne czy kupuję w sklepie spożywczym, w aptece czy w salonie samochodowym – od każdej mojej transakcji niewielki procent wraca na konto. Druga kategoria to moneyback nagradzający tylko zakupy określonego typu. Np. te na sport, turystykę lub rozrywkę (bo każdy bank chce mieć zdrowych klientów). Albo te związane z posiadaniem samochodu (bo np. mówimy o banku samochodowym).
Pierwszy typ money-backu (ten ogólny) charakteryzuje się tym, że zwroty są niewielkie, zwykle można odzyskać 1-2% wartości zakupów. Z kolei programy dotyczące tylko określonej kategorii zakupów dają niekiedy nawet do 5% zwrotu od wartości każdej transakcji.
Chodzi o to, że bank może wykorzystać tego typu program money-back do budowania pozytywnych nawyków swoich klientów. Każdy bank chce mieć klientów zdrowych, wypoczętych i wysportowanych. Dlatego chętnie zwróci więcej pieniędzy za wydatki na podróże i abonamenty na siłownię, niż gdyby zwracał po równo za wszystko (a więc także za zakupy coli i czipsów).
Wypróbuj Visa Checkout: Nowy sposób płacenia w internecie. Prosty i bezpieczny, a przy tym oferuje ciekawe zniżki. Jeśli jesteś wyjadaczem wisienek, to pod tym linkiem można zarejestrować swoją kartę w usłudze Visa Checkout i zacząć oszczędzać na zakupach w sieci. Zaś pod tym linkiem przeczytasz na czym to polega
Gdzie moneyback się kończy?
Moneyback ma niestety ograniczenia. Zwykle „wyłącza się” w momencie, gdy nasze zyski z tych procencików odzyskiwanych z wartości zakupów opłaconych kartą skumulują się do kwoty 20-30 zł miesięcznie. Najbardziej wypasione money-backi dają do 720 zł oszczędności rocznie.
Ale żeby tyle „wykręcić”, trzeba się dobrze namachać kartą, bo jeśli np. moneyback wynosi 1% miesięcznie to żeby dobić do np. 30 zł miesięcznie trzeba wydać kartą 3000 zł. Owszem, są konsumenci, którzy tyle wyciskają, ale przecież nie samymi zakupami człowiek żyje – są jeszcze inne wydatki, np. comiesięczne raty kredytów.
Jeszcze jedna słaba wiadomość: w większości banków moneyback nie jest już – jak kiedyś – standardowym bonusem dostępnym dla wszystkich klientów bezterminowo. Najczęściej można z niego korzystać tylko przez pierwszy rok posiadania konta w danym banku, jest to rodzaj wabika dla klienta, który podjął trud przeniesienia swoich domowych finansów od konkurencji.
No dobra, dość marudzenia, czas na lepsze wieści. Moneyback ma tę piękną cechę, że łączy się z innymi promocjami. A zatem możemy jednocześnie „zaliczyć” kilka zniżek. Od sklepu, bo akurat jest wyprzedaż. Od organizacji płatniczej, bo zarejestrowaliśmy naszą kartę w programie Visa Oferty. I wreszcie od banku, bo nasza karta bierze udział w programie rabatowym lub w moneybacku (może się zdarzyć, że w obu tych przedsięwzięciach naraz i wtedy mamy do czynienia z „wielką kumulacją” promocji).
W większości przypadków pieniądze z moneybacku wracają na konto w następnym miesiącu po tym, w którym zrobiliśmy zakupy. Bank dla porządku sumuje przysługujące klientowi zwroty po zamknięciu miesiąca i do połowy następnego miesiąca wysyła mu przelew.
Jak płacić kartą i oszczędzać? Zobacz szczegóły programu Visa Oferty. Rejestrujesz kartę, wybierasz promocje, z których chcesz skorzystać i… gotowe
W którym banku najwięcej wyciśniesz z płacenia?
W których bankach płacąc kartą można „zarabiać” pieniądze? Poniżej krótki ich przegląd pod kątem trwającego właśnie sezonu wyprzedaży.
Pamiętajcie, że kumulując kilka korzyści oferowanych przez handlowców i finansistów można robić zakupy dużo taniej. Połączenie zniżki wyprzedażowej, programu zniżek oferowanych przez organizację płatniczą i moneybacku może być niezwykle zdrowym dla portfela koktajlem.
> Eurobank. To bodaj najbardziej hojny moneyback w Polsce. Można odzyskać nawet 720 zł rocznie, czyli 60 zł miesięcznie. Ale jest haczyk polegający na tym, że bank zwraca tylko za wydatki na sport, rozrywkę i rekreację (a więc restauracje, bary i lokale, pociągi, autobusy i samoloty, kina, teatry i opery, parki wodne, salony masażu, abonamenty sportowe, siłownie, baseny). Od każdego takiego wydatku można odzyskać 5%. W sumie więc aby wycisnąć z banku wszystkie soki trzeba rozrywać się i usportawiać za 1200 zł miesięcznie. I jeszcze muszą zostać pieniądze na jedzenie, ubranie, rachunki oraz raty kredytów.
Czytaj też: Najbardziej wypasiony moneyback w Polsce? Prześwietlam zwrot wydatków na wyuzdaną konsumpcję
> BGŻ BNP Paribas. Bardzo ciekawy moneyback, z którego można odzyskać po 1 zł od każdej transakcji (nieważne jaką ma wartość). Bank zapłaci jednak tylko za pierwszych 25 transakcji w każdym miesiącu, co oznacza, że maksymalnie w ciągu roku można odzyskać 300 zł. Zwrot jest naliczany od każdej transakcji pod warunkiem, że… zapłacimy kartą zamkniętą w telefonie – czyli aplikacją mobilną banku bądż z użyciem Android Pay (nienależąca do żadnego banku aplikacja mobilna, do której można przypiąć karty wybranych banków).
> enveloBank. To mało znany bank, założony przez Pocztę Polską. Istnieje tylko w internecie, ale ma tę przyjemną cechę, że zwraca część pieniędzy, które wydajemy na… zakupy internetowe. Jeśli kupimy coś w e-sklepie, a następnie zamówimy dostawę kurierem Poczty Polskiej, Poczteksem bądź inną pocztową usługą państwowego operatora, to za każdy zakup powyżej 30 zł (trzeba zapłacić przelewem internetowym lub kartą) dostaniemy 2 zł zwrotu. Do wzięcia jest 20 zł miesięcznie (o ile ktoś jest e-maniakiem zakupowym i zamawia po dziesięć paczek miesięcznie o łącznej wartości co najmniej 300 zł) oraz 200 zł w skali roku.
Czytaj też: Nowy moneyback w Banku Pocztowym. O co chodzi?
> T-Mobile Usługi Bankowe. Bank założony przez niemieckiego operatora telekomunikacyjnego wspólnie z Alior Bankiem ma dwie opcje moneybacku. Jeśli ktoś ma bardziej wypasione konto Premium to może dostawać przez pół roku po 25 zł miesięcznego zwrotu. Wystarczy, że w każdym miesiącu będzie robił zakupy kartą za co najmniej 500 zł (nieważne na co). Kto ma tańsze konto Freemium musi wydać miesięcznie 300 zł i wtedy będzie dostawał przez pół roku po 15 zł (czyli w sumie 90 zł). T-Mobile zaszył w swojej promocji sprytny warunek – można wydłużyć sobie korzystanie z money-backu powyżej sześciu miesięcy, ale trzeba… mieć w T-Mobile jakiś produkt kredytowy, a nie tylko konto z kartą.
> mBank. Ten bank jest dość hojny, można w ciągu zaledwie pięciu miesięcy od otwarcia w nim konta odzyskać aż 650 zł z wydatków na zakupy. Tak „intensywnego” moneybacku nie ma żaden inny bank. Miesięcznie można „zarobić” aż do 130 zł! Oczywiście ten medal ma dwie strony. Mimo, że moneyback jest dość szczodry, bo bank oddaje 4% każdego zakupu opłaconego kartą, BLIK-iem lub za pomocą karty w telefonie, to jednak trzeba wydać kartą ponad 3000 zł miesięcznie, by osiągnąć maksymalny zwrot w każdym miesiącu.
Czytaj też: Koniec ery moneybacków? mBank pokazał konto, w którym każdy wydatek „zarabia” punkty Payback. Prześwietlam!
> Toyota Bank. Ta instytucja finansowa, należąca do japońskiego producenta samochodów, ma najbardziej bijący po oczach zwrot – można odzyskać nawet 10% wydatków na paliwo! Limit miesięczny wynosi 50 zł, więc teoretycznie wystarczy dwa razy zatankować (łącznie za 500 zł) i mieć oszczędność kilkudziesięciu groszy na każdym litrze. Ale są warunki: na każdą transakcję paliwową muszą przypadać dwie „niepaliwowe” (trzeba więc naprawdę zaprzyjaźnić się ze swoją kartą debetową), a także trzeba mieć wysoki osad na koncie osobistym. Kto ma puste konto dostanie tylko 5% zwrotu i będzie musiał tankować nie tylko swój samochód, ale i auto sąsiada, by odzyskać 50 zł miesięcznie.
> Alior Bank. Ta oferta jest prosta jak drut. W ramach „Konta Jakże Osobistego” bank oddaje 1% każdej transakcji kartowej, ale nie więcej niż 20 zł miesięcznie. Ale uwaga: liczą się tylko transakcje telefonem – za pomocą aplikacji mobilnej Aliora, aplikacji Android Pay lub systemu BLIK.
Czy warto zmienić bank dla moneybacku?
Jak widzicie jest kilka ciekawych opcji. Pytanie brzmi: czy jesteście gotowi, by zmienić bank po to, by za płacenie kartą bank Wam płacił? Nie zawsze taka decyzja jest łatwa (są – jak mawia klasyk – „plusy dodatnie i plusy ujemne” każdej zmiany), ale przynajmniej kilka z wyżej wymienionych opcji wydaje się dość atrakcyjnych. KiIkadziesiąt złotych miesięcznie piechotą nie chodzi, o ile oczywiście i tak kupujemy to co byśmy kupowali gdyby moneybacku nie było.
źródło ilustracji tytułowej: T-Tide/Pixabay.com
Artykuł powstał w ramach cyklu „O wygodnym płaceniu. Niezbędnik nowoczesnego konsumenta”, którego patronem jest organizacja płatnicza Visa, oferująca m.in. program rabatowy Visa Oferty oraz wygodne i bezpieczne płatności w internecie za pomocą usługi Visa Checkout.