Fundusze inwestujące na rynku obligacji są najbardziej popularną grupą funduszy inwestycyjnych w Polsce. W przeszłości nieczęsto się zdarzało, by zdecydowanie wygrywały konkurencję z depozytami bankowymi, ostatnio taką właśnie sytuację mieliśmy. Ale czy ona może potrwać dłużej? Czy warto jeszcze próbować wsiąść do tego pociągu?
O tym, że przy wysokich stopach procentowych fundusze obligacji gwarantują niezłe zyski, nie trzeba nikogo nauczać. Pisałem o tym zjawisku w „Subiektywnie o Finansach” półtora roku temu. I – razem z Pawłem Mizerskim z UNIQA TFI – przekonywaliśmy, że nadchodzi dobry czas dla funduszy inwestujących w obligacje. Dla wielu posiadaczy oszczędności nie było to do końca przekonujące, bo pamiętali, że w erze rosnących stóp procentowych te fundusze okazały się pułapką. Między latem 2021 r. i jesienią 2022 r. średnio straciły na wartości 11%.
- Wymarzony moment, żeby inwestować w fundusze obligacji? Podcast z Pawłem Mizerskim [POWERED BY UNIQA TFI]
- Nowe funkcje terminali płatniczych. Jak biometria zmieni świat naszych zakupów? [POWERED BY FISERV]
- BaseModel.ai od BNP Paribas: najbardziej zaawansowana odsłona sztucznej inteligencji we współczesnej bankowości!? [POWERED BY BNP PARIBAS]
To była szokująca strata, gdy mówimy o funduszach, które wyobrażamy sobie jako „bezpieczne”, bo lokujące w obligacje. Owszem, obligacje wypłacały przez ten czas odsetki, ale utrata wartości rynkowej tych obligacji (bo w ich miejsce wchodziły nowe, wyżej oprocentowane) była znacznie większa niż dochody z kuponów. To naturalne, że gdy stopy procentowe rosną, „stare” obligacje zawsze stają się mniej cenne. A fundusze muszą uwzględniać to w ich wycenach.
Czytaj więcej o tym: Gdy bezpieczny fundusz inwestycyjny traci 6–7% w skali roku. Jak to możliwe? I jaki największy błąd możesz zrobić? O meandrach notowań funduszy obligacji
Fundusze obligacji znów błyszczą zyskami
Ale od tego czasu – czyli przez ostatnie niecałe dwa lata – sytuacja wygląda już zupełnie inaczej. Fundusze obligacji długoterminowych urosły w tym okresie średnio o 23%, czyli wypracowywały mniej więcej po 12% zysku w skali roku. To znacznie więcej niż w tym czasie można było wycisnąć z lokat w bankach. „Zwykłe” fundusze obligacji, nie specjalizujące się wyłącznie w długoterminowych obligacjach (czyli takie nieco bezpieczniejsze), miały w tym czasie mniej więcej 20% zysku, a więc po 10% rocznie.
Nie mają co narzekać także ci, którzy postawili na fundusze obligacji korporacyjnych, czyli emitowanych przez firmy. Ich oprocentowanie jest zwykle oparte na stawce WIBOR powiększonej o marżę (3-4% w przypadku spółek o dobrej wiarygodności). W ich przypadku również przez ostatnie niespełna dwa lata mieliśmy mniej więcej 19% zysku, czyli jakieś 10% w skali roku. WIBOR od lata 2022 r. krążył w okolicach 7%, a ostatnio jest na poziomie 5,8%, co dało przyjemne zyski przy braku większych niewypłacalności.
Te średnie wskaźniki – zarówno w przypadku funduszy obligacji długoterminowych, „zwykłych”, jak i korporacyjnych – oczywiście są zawyżane przez najbardziej wahliwe, spekulacyjnie nastawione do inwestowania w obligacje fundusze (w tym okresie najwięcej zyskujące). Gdyby wyciągnąć na stół wyniki przeciętnego funduszu inwestującego w obligacje, to pewnie jego wynik byłby bliżej 7-8% rocznie przez ostatnie dwa lata. Niekoniecznie dwucyfrowo, ale i tak godnie.
Większość z tych zysków pochodzi z wypłacanych przez obligacje odsetek, ale ostatnio część wynikała też z pojawienia się oczekiwań, że w Polsce będą musiały zacząć spadać stopy procentowe.
Choć prezes NBP Adam Glapiński zapowiadał do niedawna, że do 2026 r. o obniżkach stóp procentowych nie ma mowy (bo inflacja nie jest jeszcze okiełznana), to część analityków i inwestorów mu nie wierzy. W ostatnich kilku miesiącach – od wiosny tego roku – rentowność polskich obligacji 10-letnich o stałym oprocentowaniu spadła z poziomu 5,5-5,8% do jakichś 5,1-5,3%, czyli o pół punktu procentowego.
Ten spadek rentowności oznacza, że inwestorzy – kupując obligacje, których „ważność” potrwa jeszcze sporo lat – są gotowi akceptować niższe odsetki. Może być tylko jedna przyczyna tego stanu: spodziewają się niższej inflacji i niższych stóp procentowych (w perspektywie dobrych kilku lat). To też prognoza, że emitowane w przyszłości obligacje będą miały już niższe oprocentowanie.
To zawsze woda na młyn funduszy inwestycyjnych, których „towar” (czyli wcześniej wyemitowane obligacje, przeważnie o stałym oprocentowaniu) staje się cenniejszy. I właśnie z tego faktu wynikają bardzo dobre wyniki funduszy inwestycyjnych lokujących na rynku obligacji. Nie dość, że inkasują odsetki od posiadanych obligacji, to jeszcze same obligacje zyskują na wartości na rynku. Efekt to 8-10% rocznego zysku dla klientów funduszy (a przecież po drodze fundusze pobrały jeszcze opłaty za zarządzanie).
Czy da się jeszcze wsiąść do tego pociągu?
Pytanie brzmi: czy da się jeszcze wsiąść do tego pociągu i kasować podobne zyski w przyszłości? Żeby odpowiedzieć na to pytanie, trzeba rozbić jego istotę na dwie części. Żeby obligacyjne eldorado trwało, potrzebne są dalsze wypłaty wysokich odsetek oraz spadek rentowności obligacji (powodujący wzrost wycen rynkowych obligacji będących w portfelach funduszy).
Pierwszy warunek jeszcze przez jakiś czas będzie spełniony – fundusze mają sporo obligacji, którym do końca „życia” zostało jeszcze kilka lat, a to gwarantuje przyzwoite odsetki (5-6% w skali roku). Oczywiście, jeśli stopy procentowe spadną, to z czasem w portfelach funduszy „umierające” obligacje z czasów wysokich stóp procentowych będą zamieniane na nowe, niżej oprocentowane. Ale to się nie stanie z dnia na dzień, ani z roku na rok. I będzie procesem stopniowym.
A jaka jest szansa na dalszy wzrost cen rynkowych obligacji? To zależy od tego, na jakim jesteśmy etapie spadku rentowności obligacji. A więc na ile inwestorzy już wpisali w rentowność obligacji przyszły spadek stóp procentowych. Wydaje się, że w dużej części już go wpisali, ale raczej jeszcze nie w całości.
Jak działa mechanizm, który przynosi wysokie zyski klientom funduszy obligacji? Zapraszam do obejrzenia wideoporadnika. A pod nim dalsza część artykułu:
Patrząc na obniżkę rentowności polskich obligacji 10-letnich zobaczymy, że ten spadek sięga pół punktu procentowego. A więc odzwierciedla przyszłą obniżkę stóp procentowych NBP o „dwie ćwiartki”. To sporo, biorąc pod uwagę, że prezes NBP Adam Glapiński uważa, że jeszcze przez półtora roku nie będzie żadnych „ćwiartek”. Z drugiej strony… część analityków bierze pod uwagę, że stopy procentowe w Polsce w 2025 r. spadną z obecnego poziomu 5,75% o więcej niż dwie ćwiartki.
Ale z trzeciej strony… wszystko może się zmienić już za kilka tygodni, gdy we wrześniu w dół zaczną lecieć stopy procentowe w USA. Stopy spadają też w innych krajach, a gdyby amerykański Fed „przygrzmocił” większą niż się oczekuje obniżką, to zacznie być naprawdę ciekawie, bo zacznie się swego rodzaju wyścig banków centralnych na obniżki stóp.
Ile jeszcze zysków do wzięcia, zanim spadną stopy?
Co to dla nas oznacza? Sporo. Jeśli wszędzie na świecie stopy zaczną spadać, a tylko u nas nie, to złoty może się zacząć „niezdrowo” umacniać, a gospodarka polska – tracić konkurencyjność. I to może spowodować, że prezes Adam Glapiński będzie musiał skapitulować (a ściślej – nie będzie w stanie utrzymać koalicji przychylnych mu, „twardogłowych” członków Rady Polityki Pieniężnej). Zresztą sam Adam Glapiński chyba zaczyna mięknąć.
„Nie można wykluczyć, że sytuacja gospodarcza rozwinie się w takim kierunku, że dyskusja o dostosowaniu polityki pieniężnej będzie zasadna wcześniej niż w 2026 r., gdy będziemy mieli pewność, że inflacja osiągnie szczyt, a prognozy pokażą, że obniża się trwale w kierunku celu”
– napisał Glapiński w najnowszej wypowiedzi dla PAP Biznes. I od razu dodał, że przyszłe decyzje Rady Polityki Pieniężnej będą zależne od szeregu czynników wpływających na ceny, w tym od poziomu wynagrodzeń, konsumpcji, ale też sytuacji gospodarczej za granicą i regulacji dotyczących cen energii (które w Polsce są wciąż zamrożone). A te wszystkie czynniki działają na oczekiwania inflacyjne, które pchają ludzi do kupowania (i pompowania inflacji) albo wręcz przeciwnie.
Biorąc pod uwagę dane, które są już na stole – spadek rentowności obligacji 10-letnich uwzględnia już te nadzieje, które mogliby mieć ostrożni optymiści wierzący w spadek stóp procentowych do połowy 2025 r. Ale nie uwzględnia jeszcze nadziei, które mogliby mieć bardzo duzi optymiści wierzący w spadek stóp procentowych o więcej niż dwie ćwiartki w 2025 r. Zaś na pewno nie uwzględnia jeszcze ewentualnego zamieszania, które może powstać we wrześniu, gdy do roboty zabierze się amerykański bank centralny.
Kto więc wierzy w spadek stóp procentowych w USA i w to, że wywoła to reakcję łańcuchową na całym świecie (nie omijając Polski) jeszcze zdąży wsiąść do tego pociągu. Kto nie wierzy w spadek inflacji i obniżanie stóp procentowych w Polsce, raczej wsiadać do pociągu nie powinien. Ostrożne, korekcyjne obniżki oprocentowania pieniądza są już uwzględnione w cenach obligacji, a więc i w notowaniach funduszy inwestycyjnych. A więc: kto miał zarobić, to już zarobił.
Jak przekłada się spadek rentowności obligacji na wzrost zysków posiadaczy funduszy inwestycyjnych? Pokazuję to na tym wykresie: w ciągu ostatnich pięciu miesięcy rentowność spadła o jakieś 4% (czyli z 5,5% do 5,3%), a w tym czasie indeks obligacji skarbowych TBSP zyskał na wartości… 4%.
Relacja jest więc bardzo prosta: każdy spodziewany przez nas spadek rentowności polskich obligacji 10-letnich o 0,1 punktu procentowego przekładać się powinien na dodatkowy zysk posiadaczy funduszy obligacji o kolejne 2%.
Gdyby więc okazało się, że za jakiś czas – może za rok, a może za dwa lata – stopy procentowe w Polsce nie będą wynosiły 5,75%, tylko np. 3,75%, zaś rentowność obligacji 10-letnich nie będzie już wynosiła 5,3% tylko 4,3%, to fundusze inwestycyjne lokujące w obligacje dadzą swoim klientom jakieś 20% ekstra-zysku. Gdyby to się zdarzyło w perspektywie dwóch lat, a nawet trzech lat – to wyniki rzędu 7-8%, a w najlepszych funduszach 10-11% rocznie powinny się jeszcze utrzymać.
A jak zrobić najbardziej kozacki zakład o przyszłą inflację na świecie? Dobrej podpowiedzi udzielają 20-letnie amerykańskie obligacje oraz… wartość rynkowa funduszu ETF, który głównie w te właśnie obligacje lokuje pieniądze. Jeśli jesteśmy w przededniu spadku stóp procentowych większego, niż spodziewają się inwestorzy, to ten ETF jest stworzony do takiej, ryzykownej „zabawy”. W ciągu niespełna dwóch miesięcy ten ETF – oparty na indeksie obligacji! – zyskał na wartości 9%. Uwzględniłem go też w moim portfelu „na wojnę”.
Warto też słuchać zarządzających z UNIQA TFI, z którymi wspólnie prowadzimy Was już od wielu lat przez meandry inwestowania. W artykułach i podcastach wskazujemy na to, co się może stać w przyszłości i jakie to daje możliwości dla naszych pieniędzy.
>>> Niespełna dwa lata (i kilkanaście procent) temu pisaliśmy i pokazywaliśmy podczas webinaru: Boisz się ryzyka w inwestowaniu? Oto patent, by ten strach wyeliminować. Rozwiązanie podsuwa… wysokie oprocentowanie obligacji. I ta prosta strategia
>>> Rok temu (i niespełna 20% temu) pisaliśmy i mówiliśmy w podkaście: Wielki czas średnich spółek: czy po wzroście wartości indeksu mWIG40 o 50% w niecały rok to wciąż jest okazja inwestycyjna?
>>> Niespełna rok temu (i jakieś 27% temu…) pisaliśmy i mówiliśmy w podkaście „Finansowe Sensacje Tygodnia”: American dream się skończył czy… na nowo się zaczyna? Czy wciąż warto inwestować oszczędności w amerykańskie akcje i obligacje?
Zapraszam do wspólnego zaplanowania funduszu spełniania marzeń. Jak to zrobić z głową i jak policzyć ile pieniędzy na to potrzeba – o tym przeczytasz w tym poradniku: Planujemy fundusz spełniania marzeń. Co zrobić, żeby się nie „rozpłynął” we mgle? Ile trzeba, a ile można zebrać w emerytalnych „spiżarniach”? Podliczam!
————–
MACIEJ SAMCIK POLECA:
>>> Prosto i tanio inwestuj w funduszach TFI UNIQA. W ramach programu „Tanie oszczędzanie” można kupić fundusze inwestujące m.in. w obligacje na całym świecie bez opłat dystrybucyjnych. Opłata za zarządzanie wynosi – dla niektórych funduszy w ramach „Taniego oszczędzania” – 0,5% w skali roku. Żeby założyć konto „Tanie oszczędzanie” i zacząć inwestować pieniądze przez internet, kliknij ten link. Albo obejrzyj webinar, w którym – razem z Pawłem Mizerskim z UNIQA TFI – układamy strategie emerytalne.
>>> Portfel globalnych inwestycji – złożony z akcji, walut i surowców – buduj razem z XTB, by mieć wszystko w jednym miejscu. Podobnie jak wielu innych inwestorów – używam i polecam aplikację do inwestowania XTB, gdzie nie płacisz prowizji za inwestowanie w ETF-y z całego świata (aż do wartości 100 000 euro obrotu miesięcznie), a masz możliwość budowania portfela z różnych aktywów. XTB wprowadził na rynek nowy sposób inwestowania – Plany Inwestycyjne. Pozwalają bezpiecznie i bezpłatnie inwestować w portfele ETF-ów od największych światowych dostawców. Więcej na ich temat przeczytasz tutaj.
>>> Część oszczędności lokuj za granicą za pomocą platformy RAISIN, która łączy polskich oszczędzających z instytucjami finansowymi z innych krajów. Platforma pozwala klientom na deponowanie pieniędzy bez konieczności ponownego potwierdzania tożsamości czy też uzyskiwania dostępu do każdego z zagranicznych banków. HoistSpar – instytucja, która jako pierwsza dołączyła do polskiej platformy Raisin – oferuje bezpieczne konta depozytowe w Szwecji, Niemczech, Polsce i Wielkiej Brytanii. Załóż bezpłatne konto w Raisin tutaj, a potem złóż zlecenie utworzenia lokaty, przelej pieniądze i przetestuj nową platformę do europejskiego oszczędzania dostępną w Polsce.
>>> Kryptowaluty bezpiecznie kupuj w sieci kantorów QUARK. Jeśli myślisz o lokowaniu części pieniędzy na rynku kryptowalut, ale nie wiesz, jak się za to zabrać i gdzie kupić swoją pierwszą kryptowalutę, to możesz skorzystać z usług sieci kantorów Quark. To najstarsza sieć tego typu w kraju – w bezpieczny, wiarygodny sposób kupisz tam kryptowalutę i uzyskasz pomoc dotyczącą jej przechowywania. Zapraszam, sam korzystałem z usług sieci Quark i kupiłem odrobinę bitcoina z natychmiastową „dostawą” do aplikacji kryptowalutowej, z której korzystam. Więcej szczegółów na stronie Quark.
>>> Sztabki złota kupuj wygodnie „po kawałku” na GOLDSAVER.PL. W tym sklepie internetowym (należącym do renomowanego sprzedawcy złota, firmy Goldenmark) każdy może kupić sztabkę złota we własnym tempie i bez zobowiązań. Kliknij ten link, załóż konto, a otrzymasz bonus w wysokości 100 zł. Możesz także wpisać kod „SoF” w formularzu rejestracji. Subiektywna recenzja tego rozwiązania jest tutaj.
———————–
MACIEJ SAMCIK POLECA NA WAKACJE:
Partnerem „Subiektywnie o Finansach” jest BNP Paribas Bank Polska, który ma w ofercie cały pakiet świetnych rozwiązań dla urlopowiczów. Jego podstawą jest specjalna karta debetowa – Karta Otwarta na Świat, za którą zapłacimy 12 zł miesięcznie, ale w zamian dostajemy pakiet usług finansowych przydatnych w podróżowaniu po świecie.
Przede wszystkim przewalutowanie transakcji w około 180 walutach po kursie organizacji płatniczej z zerową prowizją banku. Otrzymujemy więc debetową kartę bezspreadową. Do tego dochodzą darmowe wypłaty w euro z bankomatów na terenie Europejskiego Obszaru Gospodarczego (czyli UE plus Norwegia, Islandia i Liechtenstein), darmowe wypłaty w dowolnych walutach w bankomatach należących do Global Alliance lub grupy BNP Paribas, opłata 7 zł za wypłaty w innych bankomatach poza Polską.
Dodatkowo posiadacze karty mogą się darmowo ubezpieczyć od kosztów rezygnacji z podróży. Ubezpieczyć możemy do 5 osób na jedno konto w wysokości do 40 000 zł od osoby. Warunek jest jeden – płatności, które ubezpieczamy, muszą być wykonane albo kartą Otwartą na Świat, albo przelewem z powiązanego z nią konta. Zakres ubezpieczenia obejmuje zwrot kosztów odwołanych rezerwacji noclegów, rezygnacji z imprezy turystycznej oraz biletu lotniczego z powodu okoliczności objętych ubezpieczeniem.
BNP Parobas Bank Polska poza kartą bezspreadową (Kartą Otwartą na Świat) oferuje też na wakacje usługę wielowalutową sensu stricto powiązaną z Kartą Mastercard Multiwalutowa (mając tę kartę, możemy np. wiosną kupić euro i płacić tą walutą „zbunkrowaną” na koncie walutowym podczas wakacji w lipcu-sierpniu).
Polecam też jedną z luksusowych kart kredytowych BNP Paribas Bank Polska, z którą spędzisz wakacje, korzystając z dodatkowych udogodnień: Darmowy kredyt i ubezpieczenie podróżne, wstęp do saloników lotniskowych, concierge, fast track i slow life. Oto beztroskie wakacje z luksusową kartą kredytową. Więcej na temat kart kredytowych oferowanych przez BNP Paribas Bank Polska – Gold i Platinum – tutaj.
——————————
MACIEJ SAMCIK POLECA WAKACYJNE UBEZPIECZENIE:
Jeśli wybieracie się na wakacje, zapraszam do poświęcenia trzech minut i sprawdzenia ubezpieczenia turystycznego PZU Wojażer. Chroni ono ubezpieczonego od momentu wyjścia z domu aż do powrotu z wyjazdu. W podstawowym pakiecie zapewnia wsparcie w razie nieszczęśliwego wypadku i nagłego zachorowania. Można też liczyć na zorganizowanie i opłacenie transportu medycznego do domu i akcji ratunkowej.
W ramach ubezpieczenia OC osób fizycznych w życiu prywatnym PZU wypłaci odszkodowanie innej osobie, jeśli ubezpieczony, jego podopieczny lub zwierzę podczas podróży m.in. nieumyślnie doprowadzi do utraty zdrowia lub życia innej osoby albo zniszczy jej własność. Warto również rozpatrzyć rozszerzenie o mienie najmowane na wypadek szkody w hotelowym pokoju. W ramach dodatkowych klauzul podróżni mogą również rozszerzyć ochronę o ubezpieczenie NNW, ubezpieczenie bagażu czy kontynuację leczenia rozpoczętego za granicą.
PZU jest Partnerem multiblogu „Subiektywnie o Finansach”, wspólnie prowadzimy akcję edukacyjną poświęconą roli ubezpieczenia jako dostawcy „świętego spokoju”.
————————
CHCESZ ZAPLANOWAĆ ZAMOŻNOŚĆ? PRZECZYTAJ KONIECZNIE! Myślisz, że nie masz szans na żywot rentiera? Że masz za mało oszczędności? Że za mało zarabiasz? Że nie umiał(a)byś dobrze ulokować pieniędzy, gdybyś je miał(a)? W tym e-booku pokazuję, że przy odrobinie konsekwencji, pomyślunku i, posiadając dobry plan, niemal każdy może zostać rentierem. Jak bezboleśnie oszczędzać, prosto inwestować i jak już teraz zaplanować swoje rentierstwo – o tym jest ten e-book. Praktyczne rady i wskazówki. Zapraszam do przeczytania – to prosty plan dla Twojej niezależności finansowej.
———————–
zdjęcie tytułowe: Pixabay