Zwolnienie z pracy i bezrobocie? Dla niektórych to tylko „awaria” i okazja do znalezienia lepszej roboty. Ale nie wszyscy pracownicy wracają do pracy po takim wydarzeniu. Niektórzy cierpią i się alienują. A to przynosi straty gospodarce. Mniej PKB, mniej podatków, wyższa inflacja… A może by uzależnić długość pobierania zasiłku dla bezrobotnych od poziomu bezrobocia?
Znamy pewnie z własnego doświadczenia sytuacje, kiedy ktoś pozostający jakiś czas bez pracy zastanawia się, czy znalezienie nowego zajęcia jest w ogóle możliwe. Co prawda mamy wciąż rekordowo niskie bezrobocie i zasadniczo brak rąk do pracy w wielu branżach, jednak coraz częściej słyszymy też o dużych zwolnieniach w wielu firmach. Perspektywa utraty pracy jest więc całkiem realna, chociaż w sytuacji niskiego bezrobocia łatwo powinno być o nową pracę.
- Wymarzony moment, żeby inwestować w fundusze obligacji? Podcast z Pawłem Mizerskim [POWERED BY UNIQA TFI]
- Nowe funkcje terminali płatniczych. Jak biometria zmieni świat naszych zakupów? [POWERED BY FISERV]
- BaseModel.ai od BNP Paribas: najbardziej zaawansowana odsłona sztucznej inteligencji we współczesnej bankowości!? [POWERED BY BNP PARIBAS]
Nawet jednak przy stosunkowo sprzyjającym rynku pracy nie zawsze każdy ma wystarczającą determinację, żeby szybko podjąć nową aktywność zawodową. Sukces zależy od wielu czynników, m.in. od grupy wiekowej zwalnianych pracowników. Włoscy ekonomiści opublikowali właśnie w ramach programu badawczego holenderskiego banku centralnego obszerną analizę perspektyw ponownego podjęcia aktywności po przymusowym odejściu z pracy.
Trzej ekonomiści – Guido Ascari, Jakob Grazzini, Domenico Massaro – zbadali okres pandemii w 2020 r. i przeanalizowali dane z amerykańskiego rynku pracy. Okazało się, że wymuszone pandemią masowe zwalnianie pracowników mocno zmieniło rzeczywistość. Część osób, które mogłyby jeszcze pracować, nie powróciła już na rynek pracy.
W efekcie zmniejszyła się podaż pracowników, a zwiększyła presja na wzrost wynagrodzeń na znacznie ciaśniejszym rynku pracy. Zdaniem autorów badania było to jedną z głównych przyczyn eksplozji inflacji w USA po okresie pandemii.
Inflację częściowo oczywiście wywołały też inne czynniki – zwiększony popyt konsumpcyjny na towary i zaburzenia w międzynarodowym łańcuchu dostaw, czyli kłopoty z transportem towarów z Azji do USA, a potem – presja na wzrost cen paliw. Na te przyczyny nałożyła się bardzo luźna polityka finansowa rządu i banku centralnego. Ale jednym z głównych czynników był też jednak tzw. czynnik podażowy na rynku pracy. Pracownicy zażądali wyższych wynagrodzeń.
Wracasz do pracy? To zależy od wieku
Gdzie podziała się ta część pracowników, którzy po pandemii nie wrócili do pracy? Badanie ekonomistów pokazuje duży i trwały wpływ tymczasowych zwolnień na początku pandemii na zachowania emerytalne. To zjawisko określone nawet zostało w literaturze ekonomicznej jako „Wielka Emerytura”, Great Retirement.
Wiosną 2020 r. zamknięcie gospodarki spowodowało, że firmy zwolniły z pracy w USA w sumie ok. 22 mln pracowników w ciągu zaledwie dwóch miesięcy. Było to 13% całkowitej amerykańskiej siły roboczej. To spektakularna sytuacja w historii USA. Zresztą w innych krajach często było podobnie. Na wykresie poniżej widać, jak duża była skala zwolnień. Liczba osób bez pracy wręcz poszybowała i w kwietniu 2020 r. osiągnęła ponad 23 mln.
W Polsce instytucje i firmy zasadniczo wolały pracowników chomikować, co nie było pozbawione sensu. Okazało się po otwarciu gospodarki, że firmy mogą szybciej zaspokoić popyt na produkcję i usługi, bo mają pracowników. W krajach, gdzie regułą były zwolnienia z powodu lockdownów, firmy narzekały po otwarciu gospodarki na braki kadrowe, bo trudniej było na nowo skompletować załogi. W USA tradycyjnie postawiono w większości przypadków na wolny rynek.
Okazało się, że z rynku pracy nieodwracalnie odeszło 8 mln osób. Kto powrócił do pracy, a kto już trwale wypadł z rynku? Do pracy dosyć masowo i szybko powróciły osoby z najmłodszego przedziału wiekowego 16–24 lat. Drugi przedział wiekowy, 25–54 lat, nieco dłużej wychodził z zamknięcia, również z powodów zdrowotnych. Natomiast osoby w wieku 55 lat i więcej wykazywały ogólną tendencję spadkową uczestnictwa w rynku pracy.
Na wykresie poniżej – to efekt badania ekonomistów włoskich – trzy linie pokazujące trzy różne statusy pracownika. Wykres daje pogląd na temat wartości emerytury dla zwalnianych ze stanowisk pracowników. Widzimy ich decyzje co do dalszej kariery zawodowej lub przejścia na emeryturę.
Zwolnienie powoduje, że pracownik początkowo przechodzi z wartości stanu zatrudnienia – przerywana żółta linia – do stanu bezrobocia – przerywana linia czerwona. Po osiągnięciu pewnego wieku wartość bycia na emeryturze – stała linia niebieska – z założenia staje się większa od wartości bycia bezrobotnym, a wartość bycia na emeryturze narastająco jest dodatnią funkcją wieku. Dlatego też w przypadku pracowników w starszym wieku zwolnienie z pracy powoduje przejście na emeryturę.
Pracownik raz zwolniony może na zawsze wypaść z rynku pracy
Ta sytuacja sprzed kilku lat, która jednak mocno wpływa na obecny rynek pracy, może być ciekawym przykładem ogólniejszych trendów. Przede wszystkim ciekawy jest wpływ zwolnienia z pracy na dalszą sytuację pracowników. Pracownicy, którzy stali się nagle bezrobotni, znacznie częściej przechodzą na emeryturę niż pracownicy zatrudnieni. Im pracownicy starsi, tym ten wpływ zwolnienia z pracy na decyzję o przejściu na emeryturę jest silniejszy.
Im więcej osób przechodzi na emeryturę poza standardowym trendem, tym mocniej wpływa to na zmniejszenie podaży na rynku pracy. W USA tam, gdzie było najwięcej zwolnień w czasie pandemii, wystąpił też największy wzrost przejścia Amerykanów na emeryturę i – równolegle – największy wzrost wynagrodzeń nominalnych tych pracowników, którzy pozostali na stanowiskach.
Dlaczego zwolnienia powodują, że starsze osoby przechodzą na emeryturę? Utrata pracy po 55. roku życia podwaja prawdopodobieństwo przejścia na emeryturę, ponieważ w przypadku osób już nawet w tym wieku, a przecież nie jest to jeszcze w krajach zachodnich ustawowy wiek emerytalny, zmiana pracy jest trudniejsza. Im zwalniany pracownik starszy, tym ten efekt jest mocniejszy. I niekoniecznie pomaga podnoszenie wieku emerytalnego.
W tym mechanizmie nie chodzi tylko o same dobre czy niezbyt dobre chęci pracowników. Trudności mogą dotyczyć możliwości znalezienia nowego zajęcia ze względu na utratę umiejętności charakterystycznych dla danej firmy czy stanowiska pracy, niechęć firm i instytucji do inwestowania w pracowników pod koniec ich kariery, wysokie koszty poszukiwania pracy, a także takie bariery jak dyskryminacja ze względu na wiek.
Ekonomiści budują więc łańcuch wydarzeń: „Wielkie Zwolnienia” spowodowane szokiem pandemicznym spowodowały „Wielką Emeryturę”, która przyczyniła się do inflacji popandemicznej i spowodowała spowolnienie rozwoju gospodarki. Widać to na poniższym wykresie. Pokazuje on skumulowaną różnicę procentową między gospodarką realną a tzw. kontrfaktyczną (czyli taką, jaka byłaby, gdyby nie wpływ „Wielkiej Emerytury”).
Lewy panel to wkład, jaki wniosła „Wielka Emerytura” do dynamiki inflacji. To w sumie w tym okresie ok. 3,7%, podzielone na 1% w 2020 r., 1,3% w 2021 r., 0,9% w 2022 r., a reszta w pierwszych kwartałach 2023 r. Prawy panel to wkład – negatywny – do dynamiki produkcji równy w sumie ok. 0,38%. Wpływ na wzrost PKB w tym okresie podzielony jest mniej więcej na 0,12% w 2020 r., 0,17% w 2021 r., 0,06% w 2022 r., a reszta w pierwszych kwartałach 2023 r.
Czas na krótsze i mniejsze zasiłki dla bezrobotnych?
Czy to znaczy, że popieram ideę krwiożerczego kapitalizmu i pozostawienia zwolnionego pracownika bez opieki państwa? Nie. To, co się pracownikowi należy z racji płaconych pracowniczych składek, powinien on zawsze otrzymać. Nie zawsze jednak jest dobra nadmierna opieka państwa i rozkładanie dywanów usłanych różami przed osobami stojącymi przed wyborem – albo dalsza praca, albo przejście pod opiekę świadczeń emerytalno-rentowych. Pracownik powinien się jednak starać dokonać maksymalnego wysiłku, żeby jednak pracować dalej.
Patrząc na zjawisko od strony makroekonomicznej, nie opłaca się skracać horyzontu potencjalnej aktywności zawodowej pracowników. Ryzykowne jest już nawet dłuższe pozostawanie potencjalnych pracowników bez zajęcia zawodowego. Obniżają się wtedy kompetencje, np. komputerowo-cyfrowe, a pojawiają pokusy do szybszego uregulowania swojej sytuacji w inny sposób, za pomocą świadczeń społecznych czy wcześniejszej emerytury.
Wielokrotnie pisałem w „Subiektywnie o Finansach” o francuskim rynku pracy i o reformie emerytalnej przeprowadzonej niedawno nad Sekwaną. Reforma prezydenta Francji Emmanuela Macrona z 2023 r. podniosła wiek emerytalny dla wszystkich pracowników z 62 do 64 lat i wydłużyła minimalny okres pracy. Duża część społeczeństwa gwałtownie sprzeciwiła się zmianom, o czym pisałem tu i również tu, a ostatecznie nowe zasady zostały wprowadzone dekretem prezydenta, z pominięciem konsultacji społecznych i głosowania w parlamencie.
Francuskie władze wpadły na kolejny pomysł: zniechęcenie potencjalnych pracowników do pozostawania przez dłuższy okres na tzw. bezrobociu. Francuzi wymyślili taki patent, żeby prawo do zasiłku miałaby mieć osoba, która pracowała przynajmniej przez 8 miesięcy w ciągu ostatnich 20 miesięcy (w przypadku osób powyżej 57 lat – w ciągu ostatnich 30 miesięcy). Poza tym, jeśli stopa bezrobocia byłaby niższa niż 9%, zasiłek byłby przyznawany na czas o 25% krótszy. Gdyby była niższa od 6,5% – o 40% krótszy (czyli maksymalnie rok). Im niższe bezrobocie, tym krótszy zasiłek.
Padł też pomysł, żeby była premia dla osób w wieku bliskim emeryturze – seniorów. Czyli możliwość kumulacji wynagrodzenia i zasiłku dla bezrobotnych: Jeśli więc ktoś poszukuje pracy, a jest w wieku powyżej 57 lat, i wróci do pracy, która jest gorzej płatna niż poprzednia, będzie mógł przez rok łączyć nowe wynagrodzenie z zasiłkiem dla bezrobotnych. I to w ramach dosyć wysokiego limitu 3000 euro miesięcznie.
Najgorsze jest długie bezrobocie. Jak do niego nie dopuścić?
Według raportu francuskiego CESE średni czas pozostawania bez pracy znacząco wzrósł we Francji i wyniósł 478 dni na koniec 2015 r., podczas gdy w 2008 r. było to tylko 237 dni. Dłuższy jest w przypadku kobiet (492 dni), ale najbardziej dotknięte syndromem długiego okresu bezrobocia były osoby poszukujące pracy w wieku 50 lat i więcej. W tym przypadku ten okres wyniósł… aż 860 dni.
„Wielka Emerytura” to nie tylko francuski problem. Najnowszy dokument Polskiej Agencji Rozwoju Przedsiębiorczości „Bardzo długie bezrobocie” przekazuje, że w Polsce liczba osób długotrwale poszukujących pracy (12 miesięcy w ciągu dwóch lat) wyniosła w pierwszym kwartale 2023 r. mniej więcej 300 000, co stanowiło 38% ogólnej liczby zarejestrowanych bezrobotnych. Grupą szczególnie zagrożoną długotrwałym brakiem pracy są kobiety. PARP pisze:
„Statystyki pokazują, że im dłużej (pracownicy) pozostają poza rynkiem pracy, tym trudniej będzie im na niego wrócić. Tymczasem osoby, które są kompetentnie rozwijane i umiejętnie wprowadzone na ten rynek pracy mogą być istotnym uzupełnieniem kadr, wartościowym i potrzebnym pracownikiem. (…) Warto o takie osoby zawalczyć, poświęcić im uwagę i fundusze na odpowiednio zaplanowany i przeprowadzony program rozwoju kompetencji”
PARP przypomina, że w ramach nowej perspektywy unijnej ma do rozdysponowania pieniądze na rozwój kompetencji i kwalifikacji dla pracowników i pracodawców. To głównie środki na szkolenia, nawet do 100% poniesionych kosztów, które ułatwiają następnie odnalezienie się na rynku pracy. Warto zajrzeć na stronę PARP.
Podstawowe pytanie brzmi: jak bardzo trzeba być w Polsce zdeterminowanym, żeby – mając niewiele czasu do emerytury – walczyć o nową pracę niż liczyć na świadczenia społeczne, przedemerytalne, emerytalne. Nie ma bata: trzeba z jednej strony skracać zasiłki dla bezrobotnych i uzależniać je od podejmowania pracy, a z drugiej – nagradzać starsze osoby wracające do pracy.
Źródło zdjęcia: Jeff Sheldon/Unsplash