W poniedziałek nastąpiło załamanie cen akcji na Wall Street. Nvidia jest już o jedną trzecią tańsza niż na początku roku. Tesla straciła w poniedziałek 15%, a od grudnia już ponad połowę wartości rynkowej! Technologiczny indeks Nasdaq miał najgorszą sesję od trzech lat, a indeks S&P500 po spadku o 2,7% jest już w połowie drogi do sygnału bessy. Czy drastyczny spadek, który zaliczyły w poniedziałek amerykańskie akcje, to początek krachu na Wall Street i ucieczki inwestorów od ryzyka na długie miesiące, jeśli nie lata? Niekoniecznie, choć nie ma co kryć, że inwestorzy coraz bardziej obawiają się globalnej recesji i… stagflacji
Na taką sesję, która przyniesie gremialny odwrót inwestorów od wszystkich akcji, a nie tylko tych najbardziej „napompowanych”, zanosiło się na Wall Street od jakiegoś czasu. Sygnał do dość panicznej wyprzedaży dał sam prezydent Donald Trump, który w weekend nie potrafił zapewnić Amerykanów, że jego polityka nie przyniesie recesji w gospodarce USA. „Nienawidzę stawiać prognoz, ale robimy duże rzeczy” – powiedział Trump w swoim stylu, mrożąc posiadaczom kapitału krew w żyłach.
- Wysoki sezon na grypę. Jak chorować z głową? Czy pracodawca może nam w tym pomóc, a firma (za dużo) na tym nie stracić? [POWERED BY HALEON]
- Spoofing, czyli jak oszust może zadzwonić do Ciebie z numeru osoby bliskiej? Co zrobić, by nie paść ofiarą oszustwa? [POWERED BY BNP PARIBAS BANK POLSKA]
- Jak zdobyć motywację do inwestowania? Jak osiągnąć ten stan, w którym łatwiej nam jest odłożyć pieniądze, niż je wydać? Kluczowe jest… pierwsze 100 000 zł? [POWERED BY UNIQA TFI]
Prawdę pisząc, argumentów przeciwko posiadaniu akcji przez spekulacyjnie nastawionych inwestorów nie brakuje już od pewnego czasu. Ruszyła wojna handlowa (i to w bardzo chaotyczny sposób, który odbiera firmom możliwość przewidywania przyszłości), pojawiły się sygnały słabnięcia popytu amerykańskich konsumentów i słabszego rynku pracy, a w branży technologicznej są coraz większe wątpliwości, czy wielomiliardowe wydatki na sztuczną inteligencję się kiedykolwiek zwrócą (zwłaszcza że Chińczycy zrobili to samo, tylko taniej).
W ostatnich dniach banki inwestycyjne zaczęły pisać o większym ryzyku recesji w amerykańskiej gospodarce. Co gorsza, nie chce spadać (na razie) inflacja, co powoduje, że do słownika amerykańskich ekonomistów wróciło też słowo „stagflacja”. Sytuacja w najpotężniejszej gospodarce świata chyba robi się dość poważna. Po raz pierwszy od wielu lat ekonomiści i inwestorzy tracą wiarę w to, że jest ona niezniszczalna i przetrwa w dobrym zdrowiu w każdych warunkach.
Załamanie cen akcji na Wall Street. Strach przed polityką Trumpa?
Sieć sklepów spożywczych Target ogłosiła, że eskalacja ceł i spadające zaufanie konsumentów mogą odbić się na jego zysku i doprowadzić do braku wzrostu sprzedaży w tym roku. Analitycy ostrzegają, że cła mogą obniżyć zyski przedsiębiorstw, a właśnie prognozami wzrostu zysków korporacji o kolejne kilkanaście procent w 2025 r. była napędzana hossa. Teraz Goldman Sachs przewiduje, że zysk na akcję spółek z indeksu S&P 500 może spaść o około 1-2% na każde 5 punktów procentowych podwyżki stawki celnej w USA. Mówimy więc o możliwości spadku zysków o 5-20%.

Nic dziwnego, że posiadacze akcji zaczynają panikować. Indeks S&P500 spadł w poniedziałek o 2,7%, przecinając po raz pierwszy od prawie półtora roku swoją 200-sesyjną średnią kroczącą. To przeważnie sygnał zmiany trendu na długie miesiące. W ciągu kilku ostatnich tygodni ten indeks spadł już o 9%, a więc jest w połowie drogi do przeceny o 20%, która oznaczałaby nie tyle korektę, co początek bessy. Indeks technologicznych spółek Nasdaq spadł w poniedziałek o prawie 4% (najbardziej od trzech lat), zaś indeks Magnificent 7 skupiający największe bigtechy globalne – aż o 5,5%.
Akcje niektórych przedstawicieli tej „arystokracji” dosłownie toną. Jeden udział w największym producencie czipów Nvidia jeszcze w styczniu kosztował rekordowe 153 dolary, a teraz już tylko niecałe 107 dolarów. Producent aut elektrycznych Tesla, który zaczyna się mierzyć z regularnym bojkotem swoich samochodów w różnych zakątkach świata, jeszcze w grudniu był wyceniany na 488 dolarów, a teraz jego akcje można kupić po 222 dolary. Akcje Apple, Amazon i Microsoft przeceniły się o 10%. Jako tako trzyma się tylko Meta, czyli właściciel Facebooka.

Drastyczne przeceny oczywiście na rynku kryptowalut. Jak wiadomo, kryptowaluty nie generują zysków, nie wypłacają dywidend, więc w czasach wzrostu awersji do ryzyka nic ich wycen nie „broni”. Bitcoin starabanił się już do 80 000 dolarów za „monetę”, czyli jest 30 000 dolarów tańszy niż pod koniec zeszłego roku. Ale „trumpowa” fala hossy zaczęła się w jego przypadku na poziomie 60 000 dolarów, więc tam zapewne zmierza. Ale np. Solana wróciła już do wyceny z 2022 r., więc w przypadku tej popularnej kryptowaluty jest już grubo.
Bessę w tym przypadku napędza fakt, że w bitcoina inwestują już coraz częściej inwestorzy-amatorzy za pomocą ETF-ów. Dane cytowane ostatnio przez Stooq.pl pokazują, że z tych ETF-ów ostatnio odpływają pieniądze w dość dużym tempie i to może jeszcze potrwać. Pisałem kiedyś w „Subiektywnie o Finansach”, że wprowadzenie na ten rynek inwestorów-amatorów jeszcze bardziej zwiększy zmienność i spowoduje, że spadki będą bardziej bolesne.

Nastroje wśród inwestorów są podłe i jeśli mamy zmianę trendu, to być może na straty trzeba będzie spisać cały ten rok. I to nie tylko w Ameryce, choć akcje notowane tam stanowią połowę kapitalizacji globalnych rynków kapitałowych. Kapitał ostatnio przelewał się do Europy, ale jeśli Ameryka będzie miała katar, to kapitał będzie odpływał od akcji na całym świecie.
Zresztą pisaliśmy w „Subiektywnie o Finansach” o tym, że bardzo rzadko (w zasadzie nigdy) zdarza się, żeby po dwóch świetnych latach na giełdzie przyszedł kolejny świetny rok. „Ceny amerykańskich akcji prawie na szczytach. Czy inwestorów lokujących pieniądze globalnie czeka zimny prysznic?„.
Inwestorzy (jak zwykle) dyskontują najgorszy scenariusz. Niesłusznie?
Ale to nie musi oznaczać krachu. Bardzo podoba mi się to, co napisał w komentarzu do inwestorów Mark Hackett, strateg z firmy ubezpieczeniowej Nationwide. Nie wyklucza on czarnych scenariuszy, ale radzi jeszcze wstrzymać się z panikowaniem.
„Musimy mieć oko na pesymistyczny scenariusz, w którym pogorszenie koniunktury na rynku pracy i cofnięcie popytu konsumentów mogą doprowadzić do stagflacji, ale dowodem na to będą dane, które dopiero pojawią się w ciągu najbliższych kilku tygodni. Jeśli kluczowe ryzyka, takie jak wzrost zadłużenia USA i konsekwencje ceł, rozwiążą się w lepszym niż najgorszy scenariuszu, a dane gospodarcze pozostaną przynajmniej stabilne, za jakiś czas zapomnimy o tej wyprzedaży.„
W takim samym tonie wypowiadał się niedawno w rozmowie z „Subiektywnie o Finansach” Łukasz Kałwak, strateg z Franklin Templeton Institute. Zapraszam do przeczytania w tekście: „Jak długo potrwa hossa na amerykańskiej giełdzie? Strateg Franklin Templeton Institute mówi o tym, kiedy będzie dobra okazja do zakupów akcji w USA”.
Część analityków radzi wierzyć w wyniki polityki Donalda Trumpa. Jej cel to wzmocnienie amerykańskiego przemysłu, sprowadzenie produkcji z powrotem do USA i stworzenie nowych miejsc pracy. A jednocześnie zmniejszenie nierównowagi handlowej w kraju, czyli spowodowanie sytuacji, w której Amerykanie będą więcej kupowali w USA i więcej wysyłali w świat, a mniej rzeczy sprowadzali z zagranicy.
Jeśli obie rzeczy się udadzą – a ma w tym pomóc także słabszy dolar, dlatego Donalda Trumpa wcale nie martwi chwilowy odpływ kapitału – to Ameryka będzie miała znacznie większe PKB i wyższe dochody konsumentów. Mówił o tym w rozmowie z „Subiektywnie o Finansach” Ernest Pytlarczyk, główny ekonomista Banku Pekao. Ciąg dalszy analizy pod rozmową wideo.
Oczywiście to oznacza przejściowe kłopoty i właśnie je widać. Ale nie oznacza jeszcze, że plan się nie uda. Choć na razie nie wygląda to dobrze, bo spadek zysków firm w powiązaniu z wyższą inflacją może się też skończyć dużymi kłopotami gospodarki amerykańskiej. „Pragnienie wiary w amerykańską wyjątkowość jest bardzo silne” – powiedział z przekąsem Matt Rowe, szef działu zarządzania w Nomura Capital Management. „Ale brutalna rzeczywistość jest taka, że jeśli robimy wszystko sami, to wszystko będzie o wiele droższe„.
Jest też ryzyko, że skutkiem ubocznym będzie utrata przez dolara statusu „bezpiecznej przystani„, co mogłoby w dalszej perspektywie spowodować, że dolar przestanie być też dominującym aktywem rezerwowym świata, o tym pisaliśmy niedawno w „Subiektywnie o Finansach”, bardzo warto przeczytać.
Zarządzający Nomury opowiedział w prostych słowach to, co jest największym ryzykiem tej wielkiej zmiany proponowanej przez Trumpa. Owszem, gospodarka amerykańska wytrzymała Covid i jako jedyna wyszła bez szwanku z procesu „odsysania” inflacji za pomocą wysokich stóp procentowych. Ale czy będzie umiała przystosować się do sytuacji, w której najpierw szybko rosną ceny, potem ewentualnie rośnie zatrudnienie i na koniec być może dochody ludzi?
O tym, z jakimi ścianami zderzy się zaraz Donald Trump, opowiedział w rozmowie z „Subiektywnie o Finansach” Paweł Mizerski, szef zarządzających w UNIQA TFI, warto obejrzeć. Ciąg dalszy analizy pod rozmową wideo.
Załamanie cen akcji? Spokojnie, (na razie) to (tylko) korekta
Korekta może więc się pogłębić. Zwłaszcza że część ze spekulacyjnie nastawionych inwestorów jeszcze ma co ratować. Pamiętajmy, że dwa lata temu indeks S&P500 startował do nowej fali hossy z poziomu ok. 4000 pkt. Doszedł w ciągu 28 miesięcy do poziomu 6150 pkt. Teraz jest na poziomie 5600 pkt, a więc zlikwidował zaledwie jedną czwartą zysków z ostatnich dwóch lat.
Ale to wciąż może być tylko korekta. Inwestorzy wliczają dziś w ceny akcji to, że nie będzie dalszego wzrostu zysków firm (pytanie, czy nie zdarzy się ich głęboki spadek). Ale trzeba też pamiętać, że jeśli jeszcze przez kilka tygodni akcje będą spadały, to ich wycena zacznie być może jeszcze nie rozsądna, ale już akceptowalna. Inwestorzy od miesięcy obawiają się, że wysokie wyceny akcji mogą odbić się na długoterminowych zyskach.
Indeks S&P500 był ostatnio notowany na poziomie 21-krotności oczekiwanych zysków spółek w ciągu najbliższych 12 miesięcy, powyżej 10-letniej średniej wynoszącej 19-krotność. Z długoterminowych analiz wynikało, że przy takich wycenach zwykle rynek potrzebuje odpoczynku i to nawet kilkuletniego. Ale być może spadek nieco „oczyści” atmosferę i doprowadzi wyceny do rozsądnych poziomów.
I to już się dzieje. Napisał o tym ostatnio Tomasz Hońdo, analityk Quercus TFI. Hońdo zauważa, że jeśli porównać bezpośrednio odpowiednie indeksy MSCI, to wygląda na to, że te zaległości w wycenach między Europą i USA zostały już właściwie nadrobione, szczególnie że amerykański benchmark dostał zadyszki, a europejski wystrzelił w górę.
Hońdo ustawił na dwóch osiach wskaźniki cena/zysk dotyczące wycen akcji po obu stronach Atlantyku. Na dwóch osiach, by uwzględnić fakt, że europejskie akcje są z reguły wyceniane niżej (z dyskontem), bo przynoszą mniejszy wzrost efektywności niż amerykańskie.
„W ubiegłym roku wyceny wyraźnie się od siebie oddaliły, co oznaczało, że dyskonto stało się nadzwyczaj szerokie – to już jednak przeszłość, bo na początku marca linie ponownie się ze sobą spotkały, co oznacza powrót do normalności”
– napisał Hońdo w komentarzu. A więc niewykluczone, że rynek na razie po prostu wyrównuje wyceny, biorąc pod uwagę, że amerykańskie akcje są za drogie w kontekście wojen celnych i ich przyszłej rentowności, zaś europejskie były zbyt tanie, biorąc pod uwagę szykujące się zbrojenia.
Natomiast w dalszym ciągu nie można wykluczyć, że na tym się nie skończy i że w USA jednak przyjdzie stagflacja. Wtedy rzeczywiście możemy mieć globalną bessę. Czekają nas bardzo ciekawe tygodnie, warto będzie patrzeć na napływające dane z gospodarki amerykańskiej, na to, co mówi szef tamtejszego banku centralnego i mieć dobrze zdywersyfikowany portfel. I czytać „Subiektywnie o Finansach”, bo na pewno powiemy Wam, jeśli coś ważnego dla Waszych portfeli zacznie się dziać.
Zarówno w warstwie walutowej (złoty, dolar, euro, i jakaś waluta z gatunku „bezpieczna przystań”), jak i geograficznej. Polecam samcikową strategię czterech ćwiartek. Tutaj przeczytasz, co się w niej znajduje, a poniżej zobaczysz strukturę portfela i wyniki w 2024 r.
——————————-
ZAPROSZENIA DO OSZCZĘDZANIA:
Jak zdobyć motywację do inwestowania? Jak osiągnąć ten stan, w którym łatwiej nam jest odłożyć pieniądze niż je wydać? Dziś odpowiemy na pytanie o najtrudniejszy etap oszczędzania, czyli jego… początek. Jedni mówią, że ten najtrudniejszy etap kończy się wraz z zebraniem pierwszych 10 000 zł, inni – że dopiero po zebraniu 100 000 zł. Dlaczego tak trudno jest osiągnąć ten poziom? I jak przeskoczyć przez ten płot?
>>> Konto na platformie Raisin pozwala zarobić do 6,7% w skali roku. Dywersyfikacja oszczędności jest dla każdego. Załóż bezpłatne konto w Raisin tutaj, a potem złóż zlecenie utworzenia lokaty, przelej pieniądze i przetestuj nową platformę do europejskiego oszczędzania dostępną w Polsce.
>>> Konto oszczędnościowe w BNP Paribas płaci 9% w skali roku. Ruszyła ciekawa promocja. Aktywni klienci dla każdego banku są wartością dodaną, więc bank BNP Paribas podkręca nagrody w swojej promocji, w której zachęca nas do… osobistej wizyty w oddziałach banku. Jak zasłużyć na oprocentowanie w wysokości 9%? Komu opłaci się ta akcja?
>>> Konto oszczędnościowe w Banku Pekao, czyli 7% przez pięć miesięcy do 100 000 zł. Co najbardziej denerwuje tych, którzy chcieliby skorzystać z bankowych promocji wysoko oprocentowanych depozytów lub kont oszczędnościowych? Dwie rzeczy: krótki okres trwania wysokiego oprocentowania i niska kwota, którą można w promocji ulokować. W Banku Pekao ruszyła ciekawa promocja bez tych wad.
>>> Zobacz, jakie są prognozy cen aktywów na najbliższe miesiące, ściągnij raport prognostyczny na 2025 r. przygotowany przez analityków XTB. A jeśli chcesz lokować oszczędności w globalne ETF-y, oszczędzać na emeryturę w IKE, kupować waluty, akcje i surowce, to przetestuj konto inwestycyjne w XTB.
>>> Korzystaj z okazji i kupuj przecenione akcje z pomocą Saxo Banku. Polskich klientów do przechowywania części oszczędności lub inwestowania w bezpiecznej jurysdykcji zaprasza duński Saxo Bank, który zgromadził ponad 100 mld dolarów aktywów klientów. Bank oferuje wsparcie techniczne i obsługę w języku polskim, raport podatkowy oraz lokalny numer IBAN dla wpłat w złotych. Ostatnio stał się częścią szwajcarskiej grupy bankowej Safra Sarasin.
——————————-
ZAPISZ SIĘ NA NEWSLETTERY
>>> W każdy weekend sam Samcik podsumowuje tydzień wokół Twojego portfela. Co wydarzenia ostatnich dni oznaczają dla Twoich pieniędzy? Jakie powinieneś wyciągnąć wnioski dla oszczędności? Kliknij i się zapisz.
>>> Newsletter „Subiektywnie o Świ(e)cie i Technologiach” będziesz dostawać na swoją skrzynkę e-mail w każdy czwartek bladym świtem. Będzie to podsumowanie najważniejszych rzeczy, o których musisz wiedzieć ze świata wielkich finansów, banków centralnych, najpotężniejszych korporacji oraz nowych technologii. Kliknij i się zapisz.
——————————-
ZOBACZ JAK PRZYGOTOWAĆ SWOJE PIENIĄDZE DO WOJNY:
WAŻNY DISCLAIMER: Pamiętaj, to nie są porady inwestycyjne ani tym bardziej rekomendacje. Jesteśmy tylko blogerami i dziennikarzami, nie mamy licencji doradcy inwestycyjnego i nie możemy wydawać rekomendacji. Dzielimy się po prostu swoim doświadczeniem i tylko tak to traktuj. Twoje pieniądze to Twoje decyzje, a my – o czym się już wielokrotnie przekonaliśmy – nie jesteśmy nieomylni. Weź to, proszę, pod uwagę, czytając w „Subiektywnie o Finansach” ten i inne teksty o inwestowaniu.
zdjęcie tytułowe: Unsplash/Canva